Radek, wskoczywszy na parapet, otworzył okno. W ogródku po tej stronie domu nie było nikogo.
Telewizor w kącie zaśnieżył, ale nie mieli już czasu słuchać, co kapłanka Dobrochna ma im do powiedzenia.
- Trzy!
Coś jakby stłumiony wybuch, a potem głośny trzask powiedziały im wszystko. Wrogowie wdarli się do wnętrza.
Chłopak zeskoczył na rabatkę i pomógł wylądować na ziemi najpierw Gyvie, potem Czinie. Z domu dobiegały trzaski i rumor, widać wyznawcy Światowida szaleli na całego. Ale już było za późno. Ptaszki wyfrunęły z klatki.
- Kurde. - Jakub oglądał drzwi. - No co?
- Naciskałem na klamkę, ale się nie otwierały. Potem nagle puściło. Chyba pole magiczne je trzymało albo coś...
- Jakub, ale tu nikogo nie ma - powiedział Semen, rozglądając się po willi.
- Dziwne. - Egzorcysta zajrzał do notatki z adresem. - Wskazówki Zgorka doprowadziły nas tu jak po sznurku, a i wystrój wnętrz się zgadza... Chyba że zdążyli się ulotnić.
- Piecyk jeszcze ciepły. - Semen pomacał kuchenkę. - I pizza pachnie. Zjedli i poszli. O, zobacz, okno się jeszcze chwieje.
- No dobra. Nic tu w takim razie po nas... Coś cmoknęło. Telewizor w kącie zaśnieżył. Na ekranie pojawiła się twarz kapłanki Dobrochny.
- Słuchajcie, niewolnicy - zaczęła i urwała. - A wy coście za jedni? -zdumiała się, patrząc na Jakuba i jego kumpla.
- No, niewolnikami jako żywo nie jesteśmy. - Kozak uśmiechnął się przyjaźnie.
Egzorcysta podszedł i odwrócił urządzenie ekranem do ściany.
- Tylko wariaci gadają z telewizorami - powiedział surowo do Semena. - Dębinkowcy zwiali. Chodźmy i my.
Położył dłoń na klamce i zamarł.
- Coś jest nie tak - powiedział. - To mi wygląda na pole ochronne... Bardzo silne i skierowane do wewnątrz.
- Znaczy co?
- Nie możemy wyleźć, bo nas sponiewiera albo i załatwi.
Uchylił okno, a potem ostrożnie wysunął przez nie koniec kijka od szczotki. Gdy go cofnął, lakier łuszczył się paskudnie, drewno było kompletnie spróchniałe.
- Przyspieszacz czasu - wyjaśnił. - Teoretycznie możesz spróbować wyskoczyć. Przy odrobinie szczęścia, gdy wreszcie przedrzesz się przez bąbel, będziesz miał na karku więcej o osiemdziesiąt lat...
Semen przez chwilę liczył coś na palcach.
- Próbujemy? - zagadnął.
- Nie gadaj bzdur - prychnął Jakub. - Te osiemdziesiąt lat to teoria. W praktyce przyspieszacz czasu podkręci ci całą fizjologię organizmu oraz tempo przemian chemicznych.
- To znaczy, że zanim znajdę się po drugiej stronie, zdechnę z głodu? - upewnił się.
- No tak, bo organizm, by funkcjonować, potrzebuje pożywienia. A to będą lata istnienia wciśnięte w sekundy... Chyba że się mylę. Niewykluczone, że magia nie działa tak prosto. Może człowiek przepchnięty przez pole szybkiego czasu po prostu się zestarzeje?
- Założymy się? - zaproponował kozak.
- Tylko jak to sprawdzić?
- Któryś z nas będzie musiał spróbować przejść, a ten drugi się dowie.
- Brzmi niegłupio - przyznał Jakub.
- Zaraz ustalimy kto. - Semen spojrzał na kumpla świdrującym wzrokiem, a potem zaczął wyliczankę. - Entliczek, pentliczek...
Egzorcysta poczuł się bardzo niewyraźnie.
- ...raz, dwa, trzy, skaczesz ty! - Semen popatrzył z frasunkiem na palec dotykający jego piersi. - Po namyśle stwierdzam, że nie jest to dobry pomysł - mruknął. - Nie moglibyśmy narysować krętodrogu albo zapalić świeczek i się teleportować?
- Nie da rady - westchnął Jakub. - Ten dom został zaklęty tak, aby w jego wnętrzu nie działały tego typu czary. Tu wszędzie są namalowane magiczne symbole, nawet na tynku pod tapetami i na podłogach pod parkietem. Zamurowali tu dziesiątki rozmaitych amuletów. Jeśli coś wywróciło na nice zewnętrzną barierę, to środek domu i tak pozostaje nietknięty...
- Skąd wiesz?
- Bo już byśmy nie żyli - mruknął Wędrowycz.
- Niby magia tu nie działa, ale ta cizia z wyłączonego telewizora jakoś do nas przemówiła? - zakpił kozak.
- Technika czasem pozwala znaleźć furtki w zasłonach - wyjaśnił cierpliwie jego towarzysz.
- To może poszukamy? – zaproponował Semen. - Jakiego rodzaju jest to pole przyspieszonego czasu? Co to za oddziaływania? Elektromagnetyczne? Chociaż jakby czasem, to chyba raczej grawitacyjne - zastanowił się. Pamiętam, jak kiedyś pochlałem się z Einsteinem i próbował mi to wytłumaczyć...
- Otacza nas ze wszystkich stron - zadumał się Jakub. - I chyba nakrywa dom jak klosz, skoro zjadło ten trzonek. Pewnie rozpełzło się po murach i okleja budynek jakby kokonem - wyjaśnił. – W każdym razie górą nie wyleziemy, nawet gdybyś zbudował tu helikopter.
- A gdyby tak zrobić podkop? - zaproponował kozak. - Może tarcza po prostu kończy się na poziomie ziemi?
Egzorcysta spojrzał na kumpla z nieoczekiwanym błyskiem w oczach.
- To chyba zbyt proste - powiedział powoli - ale kto wie. Może masz rację.
- Jest tu piwnica? - kozak wolał się upewnić.
- Poszukajmy!
Jakub wyjrzał przez okno. Wokół panował nienaturalny spokój. W tym momencie zobaczył jakiegoś typka w dresiku, który częściowo ukryty za parkanem obserwował dom.
- Mamy towarzystwo - zauważył Wędrowycz.
- Może to zwykły bandziorek, który nie ma nic wspólnego z naszymi sprawami – mruknął Semen.
W tym momencie koleś wyciągnął skądś długi kord. Ostrze zalśniło w świetle zachodzącego słońca.
- Dobra, dobra, każdy się może pomylić - burknął, uprzedzając kolejne kąśliwe uwagi kumpla.
Zeszli do piwnicy. Nie była duża, zbudowano ja. w zasadzie tylko po to,żeby mogła pomieścić kotłownię. W kącie drzemał wielki, archaiczny piec.
- Dobra nasza. - Kozak zatarł ręce, rozglądając się po pomieszczeniu. - Stary dom, ściany z cegieł.
- To dobrze czy źle? - nie zrozumiał Jakub.
- Doskonale. Gdyby były na przykład z lanego żelbetu, nie poradzilibyśmy sobie tak łatwo. Jak długi musi być tunel?
- Ze trzy metry. Zawsze trochę bije na boki... Tak będzie bezpieczniej.
Koło pieca CO. na pryzmie węgla leżała siekiera. Zapewne zimą używano jej do rozbijania większych brył. Była upiornie zardzewiała i wyglądała na tępą. Kozak wybrał sobie ścianę najbardziej naruszoną przez wilgoć i zamachnąwszy się, przyładował obuchem. Cegły okazały się raczej kiepskiej jakości. Szybko roztrzaskał kilkanaście, a potem wyłamał kawałki gruzu. Głębiej była kolejna ściana. Jakub pomaszerował na piętro obserwować poczynania wroga. Mur kruszył się pomalutku. Wreszcie Semen rozbił trzecią warstwę. W otworze pojawiła się czarna zbrylona substancja.
- Smoła albo coś takiego, jakoś zaizolowali fundament, żeby wilgoć nie przenikała – domyślił się. - No i mamy glebę...
Przed nosem miał czysty żółciutki mazowiecki piaseczek. Przyczłapał Jakub.
- Sprawdź teraz, czy dalsze drążenie tunelu jest bezpieczne - polecił mu przyjaciel.
- A co ja, górnik czy geolog? Jak niby mam to zrobić? - zirytował się egzorcysta.
- Szalunkami i tak dalej ja się zajmę. Ty sprawdź tylko, czy nie ma barier magicznych – wyjaśnił cierpliwie.
- Aha... - Kumpel przyłożył dłoń do piachu i przymknął oczy. - Wygląda na to, że droga czysta - zameldował.
Kozak wziął szuflę do węgla i zabrał się do rycia podkopu. Uznał, że do celów ewakuacyjnych wystarczy dziura o średnicy jakichś sześćdziesięciu centymetrów... Jakub ponownie poszedł na piętro.
- Na razie spokój - zameldował po powrocie. - Kłębi się ich za siatką kilkunastu, ale wyraźnie boją się wejść na teren posesji.
Читать дальше