Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Pilipiuk - Zagadka Kuby Rozpruwacza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zagadka Kuby Rozpruwacza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zagadka Kuby Rozpruwacza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka dla wszystkich, którzy dostrzegają absurdy codzienności, ludzkich przyzwyczajeń, współczesnej kultury…
Andrzej Pilipiuk nawiązuje do znanych i uznanych mitów – w szerokim znaczeniu tego słowa – naszej kultury.
Zagadka Kuby Rozpruwacza, która przez sto lat intrygowała kolejne pokolenia, zostaje rozwiązana. Czy jednak pod tym rozwiązaniem nie kryje się lekka drwina z naszej cywilizacji?

Zagadka Kuby Rozpruwacza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zagadka Kuby Rozpruwacza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Mimo wszystko to ryzykowne – mruknął król. – Słabo mi idzie strzelanie… Poza tym oni też mogą być uzbrojeni.

– Liczmy na to, iż pożar zdezorientuje ich do tego stopnia, że wyskoczą z domu w samych gaciach.

– A ja myślę, że trzeba zrobić inaczej – burknął. – Podpalenie domu jest jak najbardziej po mojej myśli, tyle tylko że wolałbym drzwi zaprzeć kołem, a na wszelki wypadek na polanie ustawić baterię siedmiu kartaczownic. Poza tym, krasnoludami zająć się mogą moi ochroniarze, a ja w tym czasie uratuję królewnę.

– To niezgodne z tradycją – zauważył Astrolog.

– Mam w dupie tradycję. Pora wprowadzić nową, przecież to niedorzeczne, aby człowiek mojej rangi uganiał się po lesie za jakimiś pokurczami.

– W czasach dziada waszej wysokości, członek królewskiego rodu szedł do lasu tylko w przepasce na biodrach i z włócznią w ręce…

– Bajki dla głupich dzieci. Przecież w nocy w lesie jest zimno… – władca szczelniej owinął się skórą. – Która to? Południe za pasem. Każ podawać trzecie śniadanie, głodnym…

Jechali i jechali, aż wreszcie Jakub zatrzymał motocykl. Rozejrzał się dookoła.

– Coś jest nie tak – powiedział do Semena.

– Pobłądziłeś?

Bezradnie rozejrzał się wokoło.

– No… tak jakby – przyznał. – Coś jest nie tak – powtórzył.

Kozak rozejrzał się.

– Masz rację – mruknął. – Nie poznaję tego miejsca. I drzewa powinny być inne. – Tu zawsze był las liściasty, a tymczasem otaczał ich zbity gąszcz. Wokoło rosły buki, ale pomiędzy nimi coraz gęściej pojawiały się…

– Ty, co to, u diabła, za gatunek? – egzorcysta popatrzył podejrzliwie na najbliższe drzewo. – Przecież nie choinka?!

– Mnie to wygląda na libański cedr – odparł niepewnie kumpel. – Ale w naszym klimacie podobno w ogóle nie rośnie.

– To może syberyjski cedr? – podsunął Wędrowycz. – Jak na Syberii rośnie, to i u nas wytrzyma. I szyszki ma fajne, z orzeszkami w środku…

Podszedł do najbliższego drzewa i wyciągnął dłoń, żeby dotknąć kory. Palce wlazły jak w galaretę.

– Faktycznie obce – mruknął. – Te zagraniczne drzewa to jak z gówna zrobione – splunął z obrzydzeniem.

Kozak w milczeniu patrzył w niebo.

– To nie nasze gwiazdozbiory – stwierdził.

Jakub potrząsnął łbem, żeby trochę oprzytomnieć. Rozejrzał się spokojnie wokoło. Niektóre drzewa rosły posklejane z sobą.

– Przenikają się dwie rzeczywistości – powiedział poważnie. – Nasz las z tamtym lasem.

– Z jakim tamtym? – zaniepokoił się Semen.

– No, libańskim. Dlatego ręka wlazła mi w pień: to przebiega stopniowo. Obce stają się coraz bardziej materialne, nasze coraz mniej…

W tym momencie dłoń, którą trzymał na kierownicy, przeleciała przez nią na wylot. Semen zdążył wyskoczyć z kosza i po chwili motor był już tylko rozmazującym się fantomem wiszącym w powietrzu. Las rzedł w oczach, ale znikały wojsławickie buki i dęby.

– Wygląda na to, że utknęliśmy tutaj – mruknął egzorcysta. – W tej Libii to po jakiemu gadają?

– Po arabsku – wyjaśnił kozak. – Tyle, że my jesteśmy w Libanie.

– To po jakiemu?

– Też po arabsku – wzruszył ramionami.

– A, to w porządku… odetchnął z ulgą.

Z dali rozległo się ponure wycie wilka. Obaj wyciągnęli pistolety.

– Trzeba, po pierwsze, znaleźć cywilizację, po drugie polską ambasadę i wracamy do domu – zadysponował kozak. – Dogadać się jakoś dogadamy, ci w ambasadzie powinni rozumieć po polsku.

– A którędy do tej ambasady? – zaniepokoił się Jakub.

Semen spojrzał w niebo i poskrobał się po głowie.

– Cholera – powiedział. – Tego to nawet nie wiem, więc może po prostu idźmy prosto przed siebie? Tu, na południu, noce są krótsze.

Ruszyli naprzód. Wycie wilków dobiegało to z lewa, to z prawa. Księżyc powoli zapadał za las, a oni niestrudzenie wędrowali. Wreszcie wyszli na niewielką polankę. Na jej środku stało coś w rodzaju ołtarza, a na nim szklana trumna.

– Hy – ucieszył się Jakub, – starożytny zabytek. Ciekawe jakiej kultury?

– W Libanie to greckiej – wyjaśnił kozak. – Albo żydowskiej może… Skoro już tu jesteśmy, to sobie pozwiedzajmy.

Wleźli po schodkach. Księżyc schował się za chmurę.

– To pewnie ciało Aleksandra Macedońskiego – zauważył kozak – Przechowywane w szklanej trumnie.

– Kurde, a ja myślałem, że to Lenin – Wędrowycz zawstydził się swojej niewiedzy. – A ten Macedoński to kto? Bo nazwisko jakby polskie?

– Gdzie tam, taki Grek skundlony, co próbował podbić cały świat…

– Ambitny typek. – Jakub wyjął z kieszeni paczkę zapałek i odpaliwszy jedną, przyświecił sobie.

Szkło nawiercono, tworząc kilkanaście dziurek do oddychania. W trumnie, na atłasowym prześcieradle, spoczywała jakaś naga, nieletnia blondyneczka.

– Hy – oblizał się. – Pomyliłeś się. To widać córka tego Macedońskiego… I żyje chyba, bo oddycha – wyciągnął z kieszeni paczkę podrabianej, ukraińskiej viagry. – Masz może śrubokręt?

W tym momencie na polanę padł żółty poblask. Wstający świt wyłowił z mroku kamienną ścianę niewielkiego domostwa stojącego na skraju polany. Blask padał z okna. Skrzypnęły okute drzwi.

Obaj starcy zdążyli przypaść do ziemi, gdy nad ich głowami zaroiło się od bełtów z kuszy.

– Chyba ci Macedończycy tego pilnują – mruknął Jakub. – Chodu!

Po dwóch godzinach pędzenia na oślep zgubili wreszcie pościg.

– Uch – Semen trzymał się za serce. – Blondynek ci się, stary dziadu, zachciało.

– Nie gadaj, sam byś sobie z taką… – warknął Jakub ciężko dysząc. – swoją drogą, w tym Libanie to zacofanie straszliwe, żeby broni palnej nie znać. Ale dla nas to i lepiej.

– To chyba nie jest Liban – powiedział. – Tu by nas przydusili do ziemi serią z kałasza…

Milczeli dłuższą chwilę.

– Sądzisz, że to drugi świat? – zapytał wreszcie niepewnie egzorcysta.

– Nie da się wykluczyć. Trzeba obejrzeć faunę, jeśli są tu smoki, to niewykluczone.

Milczeli przez chwilę a potem podjęli wędrówkę. Las powoli rzedł i wreszcie wyszli na skraj urwiska. W rozległej dolinie widać było niewielką wioskę, kurne chaty kryte drewnianym gontem, krzywe plecione płoty, zamek na horyzoncie…

– Faktycznie, jakby inny świat – mruknął Jakub. – Trza coś zeżreć i kombinujemy, jak się stąd ulotnić.

Chata kryta popękaną dachówką stała na pagórku opodal lasu. Podróżnicy zbliżyli się do plecionego z chrustu płotu.

– Wymienimy zapalniczkę na coś do żarcia – zadecydował egzorcysta.

W tej chwili drzwi uchyliły się. Stanął w nich wysoki, chudy jak szczapa typ w długiej szacie.

– Hy, transwestyt – ucieszył się Semen.

– Nie transwestyt, tylko czarodziej – poprawił go Jakub. – Coś mi się wydaje, że nie trafiliśmy tu przypadkowo.

– Witajcie, przybysze z innego świata – uśmiechnął się stojący w drzwiach gospodarz.

W następnej chwili uśmiech zgasł mu razem ze świadomością, bo Wędrowycz zamalował go w mordę.

Mag doszedł do siebie we wnętrzu swojego laboratorium. Spoczywał niewygodnie na kamiennej posadzce. Jakub parę chwil wcześniej wsadził pogrzebacz do paleniska i teraz z zadowoleniem obserwował, jak żelazo przybiera ciemnowiśniową barwę. Stary kozak po kolei odkorkowywał flasze z tajemniczymi miksturami i w poszukiwaniu alkoholu badał węchem ich zawartość.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zagadka Kuby Rozpruwacza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Pilipiuk - Rzeźnik drzew
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Weźmisz czarną kurę
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Dziedziczki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Kuzynki
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Księżniczka
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - 2586 kroków
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Czarownik Iwanow
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Sowie Zwierciadło
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Triumf lisa Reinicke
Andrzej Pilipiuk
Andrzej Pilipiuk - Zaginiona
Andrzej Pilipiuk
Отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zagadka Kuby Rozpruwacza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x