Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Magom wszystko wolno: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Magom wszystko wolno»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Magom wszystko wolno — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Magom wszystko wolno», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Próbujesz zbić mnie z drogi?

Splunąłem z pogardą. Ślina zawisła, migając, nad samą ziemią, na chwilę znieruchomiała, po czym została wessana przez drugie od lewej rozgałęzienie.

- Lepiej okaż skruchę, Ondra. Przyznaj, że porywanie ludzi wbrew ich woli i okaleczanie im dusz jest ciężkim przestępstwem. Doprowadziłeś do śmierci barona Jatera, ojca mego najlepszego przyjaciela.

Zająknąłem się. Dobrze byłoby rzucić do nóg Jatera zakrwawione ostrze, mówiąc przy tym: „Oto krew człowieka, który zabił pańskiego...”

Z jakiejś szczeliny wyskoczyło nagle podobne do susła zwierzątko. Wstało na tylnie łapki i wlepiło oczka koraliki gdzieś powyżej moich brwi.

- O co ci chodzi? Czego ty ode mnie chcesz? Nie znam żadnych baronów i nikogo nigdy nie porywałem.

Zrobiłem z rozpędu jeszcze jeden krok i zatrzymałem się.

A czego miałem oczekiwać? To oczywiste, że w obliczu nieuniknionej kary wszyscy zaczynamy mataczyć, kłamać, wykręcać się...

- Księcia wykończyłem - kontynuował suseł. - Gdybym tego nie zrobił, zdradziłby mnie sam. Gdybym nie zabił go pierwszy, on by mnie zabił...

- Ondra - rzekłem z naciskiem - Pańskie porachunki z księciem to nie moja sprawa. Nie przyszedłem tutaj, by się za niego mścić. Dlaczego jednak wtedy, na tym przeklętym przyjęciu, tak wstrząsnął panem widok tych kamyków?

- Jesteś głupcem - powiedział suseł, wciąż wpatrując się w moje brwi. - Sam nie wiesz jakie plugastwo ze sobą nosisz. Cudze oko, cudza wola siedzi w tych kamykach. Jeśli tego nie czujesz, tępaku ponad rangą...

Zacisnąłem zęby. Słodkie przeczucie zaczęło mnie powoli opuszczać. Właściwie to już mnie opuściło, zostawiając jedynie rozdrażnienie i złość.

- Jeśli nie jesteś Preparatorem, Ondra - powiedziałem - udowodnij to. Wyjdź do mnie. Pokaż, że się nie boisz.

Suseł szerzej rozdziawił usta. Okazało się, że się śmieje. Był to dość przerażający widok.

- Sędzia się znalazł, przez sowę dziobany... Wyjdę, a ty swojej maszkarze łeb ukręcisz. O nie! Jaskinia jest duża, szukaj...

I suseł, dziwnie kaszląc, schował się w tej samej szczelinie.

* * *

„Nie urządzało mnie zajmowanie się burakami, bakłażanami, remontami urządzeń nawadniających i zdrowiem owiec. Nie po to zdobyłem pierwszy stopień, tak rzadki wśród magów mianowanych. Postanowiłem więc zająć się informacją, choć ostrzegano mnie, że to najniebezpieczniejsza i najbardziej nieprzewidywalna ze wszystkich magicznych substancji.

Trzydzieści lat poświęciłem na wytężone badania. Ja i moja rodzina żyliśmy biednie, czasem głodno. Jednak sukces, do którego doszedłem, wart był czasu, który na to poświęciłem.

Dokonałem tego! Mój notatnik - tak maleńki, że z łatwością mieści się w torebce na dokumenty - działa na zasadzie legendarnej sabai.

Tak naprawdę figurują w niej tylko trzy imiona: mojej żony i dwóch moich córek. Imiona i wybrane dane. Jak ja się cieszyłem, kiedy w urodziny mojej młodszej córki zapis o jej wieku zmieniał się, uaktualniając dane dotyczące jej wieku! A w dniu ślubu mojej starszej córki słowo „niezam.” zmieniło się na „zamęż.”! Z boku może się to wydawać śmieszne, ale nie chodzi tu przecież o skalę. Chodzi o sedno. Ja, zwykły człowiek, mag mianowany, własną pracą stworzyłem rzecz podobną do sabai. Który z dziedzicznych magów może pochwalić się czymś podobnym?

Ciekawy szczegół: kiedy stoję obok żony, zapis w mojej książce głosi: „Sona Weter, 48 lat, zamęż., żona Podara Wetera, mian. maga 1. st.”. Kiedy oddalam się na 10 metrów, zapis wygląda tak: „Sona Weter, 48 lat, zamęż., żona Podara Wetera”. A kiedy wyjeżdżam gdzieś dalej, z zapisu pozostaje tylko: „Sona Weter, 48 lat, zamęż.”, albo jedynie „Sona Weter, 48 lat”. Nie wiem czy oryginalna sabaja też jest wrażliwa na odległość? Czy jest to tylko właściwość mojej osobistej sabajki?”

* * *

Gdybym wiedział wcześniej, że Marmurowa Jaskinia jest tak gigantyczna, po trzykroć bym się zastanowił przed zapuszczeniem się do niej.

Korytarz, którym szedłem, nie był już krecią norą, lecz szeroką galerią, gdzie bez trudu mogłyby wyminąć się dwa wozy towarowe. Wzdłuż ścian ciągnęły się grube liny, podobne do zdechłych boa dusicieli; miejscami obwisłe, miejscami całkiem porozrywane. Nawet nie próbowałem odgadnąć, kto i w jakim celu je porozwieszał. Od czasu do czasu trafiały się białe ludzkie czaszki. Oczywiście porozkładane tu specjalnie. Było to swego rodzaju dzieło sztuki: malowniczo porozmieszczane wśród kamieni i śmieci głowy anonimowych biedaków.

W równych odstępach korytarze rozszerzały się, a ściany uciekały na boki. Za każdym razem z zamarłym sercem ściskałem w rękach Karę i za każdym razem przeżywałem rozczarowanie. Wszystkie nowe sale, podobnie jak te, przez które wcześniej przechodziłem, były puste, zaśmiecone i porzucone. Tylko gdzieniegdzie zachowały się podtrzymujące strop kolumny. Pokrywające je kiedyś marmurowe lub ceramiczne płytki, stosami walały się pod ścianami. W niektórych miejscach zachowały się pozostałości mozaiki: rudobłękitne kwiaty, brunatne ludzkie figurki i nieznane mi litery.

W każdym normalnym labiryncie z łatwością potrafiłbym się zorientować. Ale tu były odległości, kolosalne podziemne przestrzenie. Marmurowa Jaskinia miała rozmiary niewielkiego miasta; albo lepiej. Byłem zmęczony. Ciemne korytarze ciągnęły się w nieskończoność, a nieliczne boczne ścieżki i schody zagrodzone były starymi zawałami.

W jednej z sal - na jej ścianach gdzieniegdzie zachował się krwawoczerwony marmur - znajdowała się ogromna płaskorzeźba z brązu. Wyobrażonego na niej człowieka nigdy wcześniej nie widziałem. Nigdy nie dowiem się, czy był on magiem, królem, czy poprzednim gospodarzem jaskini. A może istniała jakaś inna przyczyna, dla której jego postać uwieczniona została w tak monumentalny sposób? Z sali prowadziły w górę szerokie schody. Zacząłem się po nich wspinać, lecz znowu natknąłem się na zawał. Wtedy zrozumiałem, że nie zrobię ani kroku więcej i usiadłem na stopniach, usuwając z nich tylko ostre kamienne odłamki. Lewa ręka, w której ściskałem glinianą maszkarę, całkiem mi zdrętwiała. Nie mogłem jednak schować kary do futerału. Znajdowałem się w głębi wrogiego terytorium. Było to pole walki i nie mogłem zlekceważyć reżimu zmniejszonej podatności.

Stalową klatkę - ciężar ponad moje siły! - przyszło mi po drodze porzucić. Na szczęście zatknięta za pas sabaja nie podejmowała prób ucieczki. Tępo oglądając rozrzucone po ziemi odłamki różowego marmuru, pomyślałem, że w żadnym wypadku nie mogę zasnąć; jeśli sabaja mi ucieknie, już nigdy nie znajdę jej w tym rozgromionym podziemnym królestwie. Informacja na zawsze pozostanie wolna, jak zmarli.

Naprzeciw mnie ciemniało pięć albo sześć łukowatych bram. Co się za nimi kryje? Kolejne galerie? Wiedziałem już, że z każdej sali prowadzą dwa takie korytarze, że biegną one równolegle do siebie i równolegle skręcają, nie było jednak żadnego pożytku z tej wiedzy.

Tu, pod ziemią, nie było nawet przeciągu. Przeciąg dałby mi nadzieję na znalezienie wyjścia; powietrze jednak stało i coraz ciężej było oddychać.

Wyciągnąłem sabaję zza pasa. Odczuwając coś w rodzaju czułości, pogładziłem jednolitą okładkę, otwarłem ją i zacząłem bezmyślnie kartkować drgające stronice.

„Hort zi Tabor, mag ponad rang., praw. spadk., starsz. i jed. syn, dobra rodowe w okol. miast. Hodowod, znajd, się w rej. Trzech Wzgórz. Dobra ocen. się jako znacz., członek Klubu Kary przez dziedzicz., właścić. jednor. zakl. Kary na okres 6 mieś. Dzieci: brak”

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Magom wszystko wolno»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Magom wszystko wolno» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Magom wszystko wolno»

Обсуждение, отзывы о книге «Magom wszystko wolno» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x