Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia
Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dolina Sumienia
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dolina Sumienia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dolina Sumienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dolina Sumienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dolina Sumienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wład patrzył jej w oczy. I Angela patrzyła w odpowiedzi. Poradziła sobie już ze zmieszaniem. Uśmiechała się.
– Brałaś mój komputer? – nagle spytał Wład. Angela zadrżała:
– Co? Po co mi twój komputer?
Wład poczuł, jak silnym ogniem zapłonęły mu policzki:
– Czytałaś. Moje. Listy?
Angela nerwowo zmięła poły jedwabnego szlafroka:
– Wład... No co ty. Nie mam pojęcia, o czym mówisz. Poczekaj... Jakie listy...
Ale Wład już wiedział, że ona kłamie. Komputer. Proste hasło, które łatwo można odgadnąć albo złamać. Wład nie postawił sobie za cel bronić się przed wścibstwem Angeli. Po prostu do głowy mu nie przyszło, że można bez pozwolenia czytać czyjeś listy. Zapomniał, z kim ma do czynienia...
Minuta upłynęła w straszliwym napięciu. Zastanawiał się, co dalej: zbić Angelę? Zostawić samą na tydzień, ukarać ją – i siebie – chorobliwym naprężeniem więzów?
A potem czerwona zasłona powoli opadła. I Wład pomyślał: co teraz? Teraz zna jeszcze jedną jego tajemnicę. Ostatnią. Zna, jak widać, już od dawna... No i co z tego? Czy Anna w jakiś sposób została skrzywdzona?
– Zawiodłem się na tobie – powiedział krótko.
Angela westchnęła:
– Uprzedzałam cię, żebyś nie myślał o mnie za dobrze. Nie zrozumiałam... wiele. Tak więc, uspokój się – pewnie nie było mi dane. Słyszysz? Nie było mi dane... Wiesz, jest taka stara, egzotyczna moda pielęgnowania kobiecych nóżek w drewnianych bucikach. One robią się wtedy bardzo ładne. Malutkie. Tylko nigdy nie mogłam pojąć ich piękna... Sam się wypielęgnowałeś w takim buciku. I nie więzy są temu winne. Więzy – to głupstwo... To, co masz wewnątrz, jest silniejsze od wszelkich więzów. Przestraszyłeś się i nie wziąłeś tego, co należało ci się zgodnie z prawem: kobiety, którą kochasz do tej pory! Myślisz pewnie, że jeśli nie byłoby więzów – zdecydowałbyś się? Nieprawda. Wydałoby ci się, że masz za mało pieniędzy. Albo, że jesteś za głupi. Albo, że nie jesteś dostatecznie dobry dla niej. Albo jeszcze coś. I pisałbyś do niej niewysłane listy aż do samej śmierci. Tak, jak teraz.
– No pewnie, lepiej by było, gdybym ją przywiązał – odparł Wład. – Całkiem logiczne. Wychodząc od twojego doświadczenia...
– Dobra, jestem głupia – spokojnie powiedziała Angela. – Załóżmy, że jestem bezdusznym potworem. Tylko to nie ma nic wspólnego ze sprawą. Ale ty! Ty się przestraszyłeś. Nie chciałeś brać na siebie odpowiedzialności. Myślisz, że nie byłaby z tobą szczęśliwa? Bzdura, poradziłaby sobie. Uzależniłaby się od ciebie? Ale ludzie bardzo często się od siebie uzależniają! Dziecko od rodziców, żona od męża... Przywiązałbyś ją i odpowiadałbyś za nią. Ale bałeś się odpowiedzialności. Łatwiej było ci uciec i ukryć się.
Wład milczał.
– Nie mogę zrozumieć – ze smutkiem powiedziała Angela. Naprawdę, nie mogę tego zrozumieć. Jesteś lwem z duszą królika. Przez całe życie nauczyłeś się tylko doskonale ukrywać, a najbezpieczniejsza twoja kryjówka – to twoje książki. Gran-Grem to ty, jakim siebie widzisz. Niedoskonały, skrzywdzony przez los, półkrwisty. Ale za to bardzo zdecydowany, nieugięty i energiczny, jak motocyklowy silnik... Wybacz, jeśli cię obraziłam.
Władowi nagle zrobiło się lekko. Zupełnie lekko. Po raz pierwszy od kilku miesięcy depresji.
– Mylisz się – powiedział miękko. – Nie żałuję tego, co zrobiłem.
* * *
Wtedy, w metrze, na stacji wypełnianej tłumami z co chwilę przyjeżdżających pociągów, siedzieli na pokrytej lakierem ławce pośrodku peronu. Siedzieli naprzeciwko siebie. Wład wiedział że widzi Bogorada po raz ostatni. On mówił, a Bogorad słuchał. Nigdy w życiu, żadnemu człowiekowi nie odważyłby się powiedzieć tego, co mówił Bogoradowi w metrze, przy huku podziemnych kół. Przy szuraniu tysięcy nóg. Przy hałasie najbliższych ruchomych schodów.
Wład opowiedział o Dymku Szydło, który umierał na oddziale intensywnej terapii w tym czasie, jak on pisał wypracowanie w dusznym audytorium, zupełnie do niczego nie potrzebnej mu, szkoły teatralnej. Opowiedział o mamie, której nie potrafił zostawić nawet na jeden dzień – ale mimo wszystko stracił. I wini za to siebie.
Wład opowiedział w końcu o Annie. Ludzie mijali ich, przysiadali się, wstawali, a Bogorad słuchał.
Wład w końcu ochrypł.
Przyjechało – i odjechało – wiele pociągów, zanim Bogorad przemówił.
– Jak ja mogę ci teraz pomóc? – spytał rzeczowo. – Zdaję sobie sprawę, że nie pytasz mnie, czy dobrze postąpiłeś, czy dokonałeś dobrego wyboru. Wybrałeś i to wystarczy. A teraz – jak ja mogę ci pomóc?
– Bez wątpienia, już mi pomogłeś – powiedział Wład bez przekonania. – Ty przecież, jak mi się wydaje, nie uważasz mnie za wariata?
– To bzdura – powiedział Bogorad. – Jeśli potrzebne by ci było moje współczucie – ofiarowałbym współczucie. Ale dobrze wiem, że ani współczucia, ani tak zwanego „zrozumienia”, ani żadnego mleka i miodu nie będziesz ode mnie potrzebował. Nie musisz nikogo o to pytać, czy masz rację. Sam doskonale wiesz, że masz. Dlatego powiedz: jak mogę ci pomóc? Przecież całkiem nieźle zdobywam informacje, zdążyłeś chyba zauważyć? A jakie jeszcze usługi mogę zaproponować, daj Boże, żebyś ich nigdy nie potrzebował...
– Dziękuję – powiedział Wład. – Dziękuję, Zachar... Teraz czuję się o wiele lepiej.
– Nie ma za co – powiedział Bogorad. – Póki co, nie ma za co.
– Powiedz, Zachar – powiedział Wład – przecież to jest niemożliwe, żebyśmy byli jedynymi ludźmi na ziemi, którzy posiadają tę właściwość? Skoro się spotkaliśmy... To znaczy, że musieliśmy się spotkać. Najpierw myślałem, że tylko ja jestem taki. Teraz wiem, że jest nas więcej... Na pewno wśród żyjących dzisiaj ludzi są podobni do nas? Ilu ich jest? I ilu ich było wcześniej? Skąd się biorą? Jak się o tym dowiedzieć?
– Zastanowię się – powiedział Bogorad. – Nigdy w życiu nie miałem tak szalenie interesującej sprawy... Postaram się coś znaleźć.
– Będzie pewnie trudno – powiedział Wład. – Nie wiem... To, co posiadamy, to chyba nie jest naturalna właściwość u człowieka? Jest raczej obca, jak żelazna antena na głowie. Albo, na odwrót, jest nam dana z natury, tylko rozrosła się do niewyobrażalnych rozmiarów, coś jak ręce do ziemi czy słuch absolutny. Może każdy człowiek w jakimś stopniu, w zalążku, posiada te właściwości?
Bogorad milczał. Otyła kobieta w chustce, siedząca obok na ławce, w napięciu patrzyła spod oka w stronę Włada.
– Zapytałbym inaczej – powiedział Bogorad. – Czy jest w tej absolutnie diabelskiej właściwości chociaż odrobina dobra? Dla ciebie? Dla innych ludzi?
– Angela uważa – gorzko powiedział Wład – że swoją drogą to pożyteczna właściwość.
Bogorad z powątpiewaniem pokręcił głową.
* * *
Przy brzegu kołysał się statek z wiosłami – prawie współczesna, do ostatniego szczegółu odtworzona, galera. Półnadzy, o pięknej skórze, ludzie dwoma szeregami stali wzdłuż schodów, proponując gościom napoje chłodzące i od czasu do czasu rzucając pozdrawiające hasło. Wład zmieszał się. Angela mocniej chwyciła go za łokieć:
– Nie pokazuj, że jesteś zdziwiony. Zachowuj się, jakby nigdy nic...
U podstawy marmurowych schodów zaczynały się ruchome, z chodniczkiem, biegnące prosto nad powierzchnią morza. Zanosiło się na sztorm. Wysokie bryzgi rozpalały się w promieniach zachodzącego słońca – a być może, w promieniach reflektora, umiejętnie umieszczonego gdzieś na brzegu. W ślad za parą w podeszłym wieku – siwym admirałem w oślepiającym mundurze i staruszką w sukni wieczorowej z odkrytymi plecami – Wład z Angelą weszli do windy. Winda była okrągła, przezroczysta jak akwarium, a za szyb służyła jej szklana rura, którą cztery osoby – sławny literat z żoną i admirał ze swoją staruszką – gładko zjeżdżali w dół.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dolina Sumienia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dolina Sumienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dolina Sumienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.