Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Dolina Sumienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dolina Sumienia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dolina Sumienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dolina Sumienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dolina Sumienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A Iza – Iza będzie w ogóle bardzo mocno płakać, najmocniej ze wszystkich. Zazdrosny Zalotnik w skórzanej kurtce jeszcze do dzisiaj nie może złapać powietrza i... Dlaczego dziewczyny są takie głupie? Nawet te, które mają najlepsze stopnie? A może to właśnie one są najgłupsze?

Nie wytrzymał i podzielił się wątpliwościami z Dymkiem. Ten najpierw długo milczał, pocierając palcem o czubek nosa, a potem opowiedział Władowi historię, która przytrafiła mu się tego lata na obozie. Wład w duchu dziękował mu za tę szczerość. A to, że większość szczegółów tej opowieści Dymek pewnie wymyślił, nie miało już takiego znaczenia.

– A może by tak otworzyć klub wszystkich, którzy nie cierpią dziewczyn – zaproponował Dymek.

Wład zamyślił się.

– Wiesz co – powiedział w końcu – to jest takie niesprawiedliwe. Kiedy miałem jedenaście lat rzeczywiście nie mogłem na nie patrzeć... Ale teraz to im współczuję. Jak można tak przeżywać wszystko z powodu jakichś tam trzech chichoczących idiotek.

– A wyobraź sobie – powiedział Dymek – idziesz ze swoją Izą, a ona ma jedną nogę krótszą od drugiej... Idziesz, a tu stoi Kukułka z Klaunem i, zobaczywszy was, zaczynają pękać ze śmiechu... Co byś wtedy zrobił?

– Chyba ty masz jedną nogę krótszą od drugiej – oburzył się Wład.

– No co ty, na żartach się nie znasz, ja tylko tak, dla przykładu...

W nocy Władowi przyśniła się Iza – rzucał się, żeby zmierzyć jej nogi, czy są w porządku, jednakowej długości. A nogi były bardzo długie, zabrakło mu metrówki. Wład zaczynał od pięt i podnosił miarę do góry, coraz wyżej, ale Iza za każdym razem wyślizgiwała mu się, jakby była wysmarowana mydłem i krzyczała, żeby na zawsze zapomniał jej numer telefonu...

Trzy dni później, po przykrym incydencie na skwerku, mama powiedziała do Włada:

– Słuchaj Władziu, ktoś dzwonił i milczał do słuchawki, może to do ciebie?

Wład westchnął i wzruszył ramionami. Może to Marta Czysta w taki sposób przypomina mu o swoim istnieniu...

Minęły kolejne dwa dni i na trzeci dzień, wieczorem, kiedy Wład szykował się już do spania i doczytywał jeszcze w łóżku ostatnią stronę, telefon znowu zadzwonił.

Wład nie lubił późnych telefonów.

– Cześć – cicho powiedziała Iza.

Nie wierzył własnym uszom, a dokładniej lewemu, do którego przyłożona była słuchawka.

– Zostawiłeś u mnie swoje szachy – powiedziała jeszcze ciszej Iza.

– Możesz je sobie wziąć – zakomunikował Wład i zamierzał już odłożyć słuchawkę, ale nie wiadomo czemu nie zrobił tego.

– A tak w ogóle to jestem chora – powiedziała Iza tak cicho, że zwykłe zakłócenia na linii prawie zagłuszyły jej głos. – Coś z ciśnieniem jest u mnie nie w porządku... Być może pojutrze zabiorą mnie do szpitala...

– Z jakim ciśnieniem? – zirytował się Wład. – Co ty, masz sto lat czy co?

Iza tylko westchnęła.

– No to, dobrej nocy – powiedział Wład.

– Dobrej nocy – ledwie dosłyszalnie odezwała się Iza.

* * *

Następnego dnia była niedziela. Cały ranek Wład wylegiwał się w łóżku i rozmyślał.

Co tak naprawdę wie o dziewczynach? Oprócz tego, że noszą sukienki, zaczynają się malować i przeciętnie są wyższe od wszystkich pacanów o pół głowy?

Co podpowiada mu, że telefon od Izy to nonsens, nic takiego? To nieporozumienie? Że nie powinna była dzwonić?

A może jest tak, że niewiele wie o sobie? W historii ludzkości pełno było lowelasów, którzy, zewnętrznie, niczym szczególnym się nie wyróżniali, a poskromili serca najbardziej zadufanych w sobie kobiet – tak zwyczajnie, dla sportu, dla zabawy...

Wład nie wytrzymał i roześmiał się.

– A tobie co? – spytała mama.

– Wyobraź sobie mamo mnie, który nie może opędzić się od dziewczyn, któremu dziewczyny nie dają spokoju.

Mama lekko uśmiechnęła się.

– Popatrz tylko na mnie...

Wład spojrzał.

Wszyscy go lubią. Dziewczyny też. Co w tym dziwnego? Gdyby tak, na przykład, przestali lubić – to by było podejrzane, niebezpieczne. A tak...

Przypomniał sobie smutny głos Izy: „A tak w ogóle to jestem chora...”

Chciała, żeby Wład ją pocieszył? Czy jak?..

„Być może zabiorą mnie pojutrze do szpitala...”

Wład skrzywił się. Może nie tak do końca, ale nie było mu żal Izy. Wiedział, że sumienie trzeba jakoś uspokoić, dostarczyć mu ofiary, a wtedy przestanie się buntować, jeżeli Izę rzeczywiście mają gdzieś tam zabrać.

– Co chcesz na śniadanie? – spytała mama.

– Nie jestem głodny – powiedział Wład. – Wychodzę, wrócę za godzinę.

– Znowu dziewczyny ci w głowie? – zdziwiła się mama. – No, no...

(Mama naprawdę wierzyła, że Wład ma ogromne powodzenie u dziewczyn. Do tego nieporozumienia przyczyniły się także telefony od koleżanek, które spędziwszy w domu parę dni chore na grypę albo przeziębione, obowiązkowo dzwoniły do Włada i wymuszały na nim – dosłownie wymuszały! – żeby przynieść im zeszyty i pomóc odrobić lekcje. A, prawda, jacyś idioci w tym czasie również dzwonili...

Całe szczęście, że wraz z końcem wiosny, zachorowania w klasie należały już do rzadkości).

* * *

Rodzice Izy byli w domu. Jej ojca Wład zobaczył po raz pierwszy, matkę widział już trzeci czy czwarty raz.

Długo zatrzymywali Włada na progu. Oboje nie najlepiej wyglądali. Matka miała rozpalone, czerwone oczy i Władowi od razu zrobiło się jej żal – może nawet bardziej niż Izy.

Najpierw wyjaśnili mu, że ich córka jest bardzo chora i żadnego spotkania z nią nie będzie. Ale po chwili w głębi korytarza usłyszeli głos Izy – głośny, podniecony, tak, że w końcu zgodzili się i matka dała Władowi rozchodzone, domowe pantofle i poprowadziła za sobą.

W pokoju, w którym sypiała Iza, Wład nigdy jeszcze nie był. Na ścianach wisiały plakaty z różnych koncertów, a sama Iza, bardzo blada i jakby drobniejsza, siedziała podparta poduszkami na łóżku.

– Wład!

Usta same jej się otworzyły. Uśmiechnęła się tak jakoś radośnie i boleśnie zarazem.

– To ty... Cześć! Wejdź!

Stał osłupiały, nie wiedząc, co zrobić z rękami, nogami, gdzie podziać rozdeptane pantofle, na jego małych stopach wyglądające jak narty, próbując zrozumieć, jakie to okoliczności sprawiły, że znalazł się w tym tak do końca fałszywym przedstawieniu: kim są – tata, mama, chora dziewczyna w łóżku, nie wiedzieć czemu wyglądająca na szczęśliwą...

Na bladej twarzy Izy nagle pojawił się, jak fala, rumieniec.

* * *

Na drugi dzień wyzdrowiała. Lekarze zrzucili objawy dziwnej choroby na karby rozwijającego się, młodego organizmu. Wład znalazł w sobie odrobinę dobrego serca, żeby nie robić Izie scen na skwerku z tego powodu. Zaczęli znowu się spotykać, ale były to spotkania całkiem inne. Nie grali już więcej w szachy ani w karty. Całowali się.

Iza nie od razu poczuła piękno tego zajęcia. Wychowywała się w domu, była prymuską i jej wiedza na temat sztuki całowania była w zasadzie tylko teoretyczna. Zresztą była uparta i nauczona osiągać jakiś cel drogą odmowy, „nie chcę”. Pracowała wargami i językiem tak, jak pracuje przy pomocy młotka i łopaty robotnik drogowy i w końcu zaczęła odczuwać z całowania niejaką przyjemność.

Jeśli chodzi o Włada, to zwyczajnie dostał świra. Pocałunki śniły mu się po nocach i wiercił się przez to w łóżku, ściągając prześcieradło w mały kłębek. Przed oczami jak kalejdoskop przewijały się kolorowe sny. Był bez wątpienia cały tydzień, a może nawet dwa, szczęśliwy...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dolina Sumienia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dolina Sumienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dolina Sumienia»

Обсуждение, отзывы о книге «Dolina Sumienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x