• Пожаловаться

Terry Pratchett: Kolor magii

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett: Kolor magii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1994, ISBN: 83-7469-097-3, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Terry Pratchett Kolor magii
  • Название:
    Kolor magii
  • Автор:
  • Издательство:
    Prószyński i S-ka
  • Жанр:
  • Год:
    1994
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-7469-097-3
  • Рейтинг книги:
    5 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 100
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Kolor magii: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kolor magii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To pierwsza część słynnego wieloksięgu rozgrywającego się na płaskiej ziemi śmieszna, mądra i cudownie zadowalająca jak wszystkie książki Pratchetta. W odległym, trochę już zużytym układzie współrzędnych, na płaszczyźnie astralnej, która nigdy nie była szczególnie płaska, skłębiona mgiełka gwiazd rozstępuje się z wolna… Spójrzcie…

Terry Pratchett: другие книги автора


Кто написал Kolor magii? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kolor magii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kolor magii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— …po czym zostaliśmy sponiewierani przez strażnikowi wrzuceni tutaj…

— Delikatnie wepchnięci — poprawił Garhartra.

— …do, jak się okazało, zdumiewająco wystawnej komnaty, gdzie czeka całe to jedzenie i człowiek twierdzący, że poświęci swe życie, by nas uszczęśliwić — zakończył Dwukwiat. — Chodzi mi właśnie o ten brak spójności.

— Ehm — wtrącił Rincewind. — On chce wiedzieć, czy znowu zaczniecie być ogólnie nieprzyjemni? Czy to tylko przerwa obiadowa?

Garhartra uspokajającym gestem wzniósł ręce.

— Proszę… proszę… Musieliśmy koniecznie doprowadzić was tutaj jak najprędzej. I nie zamierzamy uczynić z was niewolników. Tego możecie być całkiem pewni.

— To pięknie — odetchnął Rincewind.

— Natomiast owszem, zostaniecie złożeni w ofierze — kontynuował pogodnie Garhartra.

— W ofierze? Chcecie nas zabić? — wykrzyknął mag.

— Zabić? No oczywiście. Naturalnie! Co by to była za ofiara bez zabijania? Ale nie martwcie się: umrzecie względnie bezboleśnie.

— Względnie? Względem czego?

Rincewind podniósł wysoką zieloną butelkę, pełną meduzowego wina z morskich winogron, zamachnął się i z całej siły cisnął nią w Mistrza Gościnności. Ten podniósł dłoń, jakby chciał się zasłonić.

Z jego palców z trzaskiem strzeliły oktarynowe płomienie, a powietrze stało się nagle gęste i oleiste, co świadczyło o silnym wyładowaniu magicznym. Butelka zwolniła i zatrzymała się w locie, wirując powoli.

Równocześnie niewidzialna moc uniosła Rincewinda i rzuciła przez całą komnatę, aż bez tchu wylądował w niewygodnej pozycji na ścianie. Wisiał tak z ustami otwartymi w zdumieniu i wściekłości.

Garhartra opuścił dłoń i delikatnie otarł ją o szatę.

— To wcale nie sprawia mi przyjemności — zapewnił.

— Rozumiem — mruknął Rincewind.

— Ale dlaczego chcecie nas złożyć w ofierze? — zapytał Dwukwiat. — Przecież nawet nas nie znacie!

— W tym właśnie rzecz. Składanie w ofierze przyjaciół dowodzi braku wychowania. Poza tym, no… zostaliście wskazani. Nie znam zbyt dobrze tego boga, o którego chodzi, ale udzielił bardzo wyraźnych instrukcji. Przepraszam was, teraz muszę już iść. Mam jeszcze mnóstwo pracy. Wiecie, jak to jest. — Mistrz Gościnności otworzył drzwi i wyjrzał na korytarz. — Czujcie się jak u siebie w domu i nie martwcie na zapas.

— Przecież niczego nam nie wytłumaczyłeś! — jęknął Dwukwiat.

— Chyba nie warto, prawda? Po co was męczyć wiedzą, skoro jutro rano złożą was w ofierze? Śpijcie dobrze. W każdym razie względnie dobrze.

Zamknął drzwi. Krótki oktarynowy błysk wokół futryny świadczył, że zostały magicznie zapieczętowane i żaden zwykły ślusarz nie zdoła ich teraz otworzyć.

* * *

Dzyń, dryń, bim, brzęczały dzwonki wzdłuż Obwodu podczas księżycowej nocy, rozbrzmiewającej rykiem Krańcowego Wodospadu.

Terton, nadzorca 45 Odcinka, nie słyszał takiego hałasu od tamtej pamiętnej nocy, kiedy pięć lat temu w sieć Obwodu wpadł gigantyczny kraken. Wystawił głowę z chaty, którą z braku dogodnych wysepek wzniesiono na palach wbitych w morskie dno, ł spojrzał w ciemność. Raz czy dwa wydało mu się, że dostrzega w dali jakiś ruch. Prawdę mówiąc, mógł powiosłować i sprawdzić, co spowodowało takie zamieszanie. Lecz w lepkiej ciemności ten pomysł nie wydawał się szczególnie znakomity. Dlatego Terton zatrzasnął drzwi, na rozszalałe dzwonki narzucił jakieś worki i spróbował zasnąć.

Nie udało mu się, gdyż nawet główna lina Obwodu wibrowała teraz, jakby skakało po niej coś wielkiego i ciężkiego. Przez kilka minut Terton wpatrywał się w sufit i usiłował nie myśleć o długich mackach i oczach wielkości jezior. Potem zdmuchnął latarnię i ostrożnie uchylił drzwi.

Coś rzeczywiście zbliżało się wzdłuż Obwodu, wielkimi skokami pokonując całe sążnie liny. Na moment wyłoniło się z mgły i Terton zobaczył prostokątną, oblepioną wodorostami plamę. Chociaż nie miała żadnych rysów, z których mógłby to wydedukować, najwyraźniej była bardzo, ale to bardzo zła.

Chata rozpadła się w drzazgi, gdy potwór przebił się przez ścianę. Terton ocalał, uczepiony Obwodu; kilka tygodni później zabrała go powracająca flota ratunkowa. Po pewnym czasie uciekł z Krulla na porwanym lataczu (jako że wykształcił w sobie hydrofobię o niespotykanie wysokim natężeniu) i po wielu przygodach dotarł do Wielkiego Nefu, regionu Dysku tak suchego, że ma nawet ujemną sumę opadów. Terton twierdził jednak, że panuje tu nieprzyjemna wilgoć.

* * *

— Sprawdziłeś drzwi?

— Tak — odparł Dwukwiat. — I nie są mniej zamknięte niż ostatnim razem, kiedy o to pytałeś. Jest jeszcze okno.

— Znakomita droga ucieczki — mruknął Rincewind ze swego miejsca na ścianie. — Mówiłeś, że wychodzi na Krawędź. Wystarczy zrobić krok, prawda, i pofrunąć w przestrzeń. Można zamarznąć na kamień, trafić ze straszliwą prędkością w jakiś inny świat albo runąć w płonące serce słońca.

— Warto spróbować — mruknął Dwukwiat. — Chcesz herbatnika z wodorostów?

— Nie!

— Kiedy zejdziesz na dół?

Rincewind warknął gniewnie, po części dlatego, że odczuwał zakłopotanie. Garhartra rzucił rzadko używane i trudne zaklęcie zwane Osobistym Zaburzeniem Grawitacyjnym Atavarra. W rezultacie, aż do całkowitego rozładowania czaru, ciało Rincewinda trwało w przekonaniu, iż „dół” leży pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do kierunku ogólnie akceptowanego jako „dół” przez przytłaczającą większość mieszkańców Dysku. Dokładniej mówiąc, Rincewind stał na ścianie.

Butelka tymczasem wisiała bez podparcia w powietrzu, kilka łokci od niego. W jej przypadku czas… może nie stanął do końca, ale zwolnił o kilka rzędów wielkości. Jak dotąd jej trajektoria w ciągu kilku godzin wydłużyła się o kilka cali, przynajmniej według oceny Rincewinda i Dwukwiata. Szkło lśniło w blasku księżyca.

Rincewind westchnął i spróbował jakoś ułożyć się na ścianie.

— Dlaczego ty się w ogóle nie martwisz? — spytał rozdrażniony. — Siedzimy tu i czekamy, aż rano złożą nas w ofierze temu czy innemu bogu, a ty spokojnie zajadasz kanapki ze skorupiaków.

— Mam nadzieję, że jakoś się to wszystko rozwiąże.

— I nawet nie wiemy, dlaczego właściwie chcą nas zabić — mówił dalej mag.

A chciałbyś wiedzieć, prawda?

Ty to powiedziałeś? — spytał Rincewind.

— Co powiedziałem?

Zaczynasz słyszeć glosy, oznajmił głos w myślach Rincewinda.

Znieruchomiał, siedząc bokiem na ścianie.

— Kim jesteś? — zapytał.

Dwukwiat spojrzał na niego z troską.

— Jestem Dwukwiat — odpowiedział. — Pamiętasz mnie chyba. Rincewind przycisnął ręce do skroni.

— W końcu się stało — jęknął. — Tracę rozum.

Niezły pomysł, ocenił głos. I tak z niego nie korzystałeś.

Zaklęcie przyszpilające Rincewinda do ściany zniknęło z cichym trzaskiem. Mag runął na twarz i wylądował twardo na podłodze.

Ostrożnie… prawie mnie zgniotłeś.

Rincewind uniósł się na łokciach i sięgnął do kieszeni. Kiedy wyciągnął rękę, na dłoni siedziała zielona żaba; oczy lśniły jej dziwnie w blasku księżyca.

— Ty?

Połóż mnie na podłodze i odsuń się . Żaba mrugnęła. Rincewind spełnił polecenie i odciągnął na bok zaskoczonego Dwukwiata.

Komnata pociemniała. Rozległ się głośny świst i szum jakby wichury. W stronę leżącego nieruchomo płaza popłynęły wstęgi zielonego, fioletowego i oktarynowego światła, rzucając na wszystkie strony maleńkie błyskawice. Po chwili żaba zniknęła w złocistym obłoku, który sięgał coraz wyżej, napełniając komnatę ciepłym, żółtym blaskiem. W jego wnętrzu drżał ciemniejszy kształt, który na ich oczach wydłużał się i falował. A przez cały czas wibrował cienki, ogłuszający pisk pola magicznego o wysokim natężeniu…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kolor magii»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kolor magii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Terry Pratchett: Równoumagicznienie
Równoumagicznienie
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Wyprawa czarownic
Wyprawa czarownic
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Piramidy
Piramidy
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Muzyka duszy
Muzyka duszy
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Warstwy Wszechświata
Warstwy Wszechświata
Terry Pratchett
Отзывы о книге «Kolor magii»

Обсуждение, отзывы о книге «Kolor magii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.