Terry Pratchett - Trzy wiedźmy

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Trzy wiedźmy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trzy wiedźmy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trzy wiedźmy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest to szósta część popularnego cyklu o Świecie Dysku. Król Verence, władca Lancre, został zamordowany i snuje się teraz jako duch po zamku. Czarownice ocaliły maleńkiego synka Verence’a i oddały go na wychowanie aktorom z wędrownej trupy. W Lancre objął władzę okrutny książę Felmet z jeszcze okrutniejszą małżonką. Poddani nie lubią nowego władcy. Duch Verence’a nieźle musi się nakombinować, aby zawrzeć wreszcie sojusz z wiedźmami. Wspólnie doprowadzą do powrotu prawowitej dynastii na tron.

Trzy wiedźmy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trzy wiedźmy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Odczekała dziesięć minut, aż Magrat przybiegła ścieżką od Zwariowanego Gronostaja — wioski, której dobroduszni mieszkańcy przyzwyczajali się już do masażu uszu i kwiatowych wywarów homeopatycznych na każdą dolegliwość z wyjątkiem dekapitacji [7] Działały. Remedia czarownic zwykle działają, niezależnie od formy podania. . Młoda czarownica była nieco zdyszana. Narzuciła jedynie szal na nocną koszulę, która — gdyby Magrat miała co odsłaniać — odsłaniałaby wszystko.

— Też poczułaś? — zapytała. Babcia skinęła głową.

— Gdzie Gytha? — zastanowiła się.

Spojrzały na ścieżkę wiodącą do Lancre, gromadki świateł w śnieżnym półmroku.

* * *

Trwała zabawa. Światło padało z okien na ulicę. Wąż ludzi wsuwał się i wysuwał z domu Niani Ogg. Z wnętrza dobiegał śmiech, trzask pękającego szkła i krzyki dzieci.

Było oczywiste, że życie rodzinne w tym domu przeżywane jest do granic wytrzymałości.

Dwie czarownice zatrzymały się niepewnie.

— Myślisz, że powinnyśmy wejść? — spytała niespokojnie Magrat. — Przecież nie byłyśmy zaproszone. I nawet nie przyniosłyśmy butelki.

— Mam wrażenie, że mają tam już zbyt wiele butelek — oświadczyła z dezaprobatą Babcia Weatherwax.

Jakiś człowiek wytoczył się na ulicę, czknął i zderzył się z Babcią.

— Szczęśliwej Nocy Strzeżenia Wiedźm, droga pani — wybełkotał, spojrzał na jej twarz i błyskawicznie wytrzeźwiał.

— Panno — syknęła Babcia.

— Najmocniej przepraszam… Babcia wyminęła go z godnością.

— Chodź, Magrat — rozkazała.

Hałas wewnątrz unosił się w okolicach progu bólu. Niania Ogg omijała tradycję Nocy Strzeżenia Wiedźm, zapraszając do siebie prawie całe miasteczko. Powietrze w pokoju przekraczało już zakres czujników zanieczyszczeń. Babcia nawigowała przez tłum, kierując się dźwiękiem chrapliwego głosu, tłumaczącego całemu światu, że w porównaniu z niewiarygodną liczbą innych zwierząt, jeż ma jednak sporo szczęścia.

Niania Ogg siedziała przy kominku z kwartą w dłoni i akcentowała wyliczanie machnięciami cygara. Na widok Babci uśmiechnęła się szeroko.

— Ho, ho, stara przyjaciółko — zaskrzeczała, przekrzykując gwar. — Jednak się zjawiłaś. Weź sobie drinka. Albo i dwa. Kogo ja widzę! To przecież Magrat! Przysuń sobie krzesło i kopnij tego drania kota.

Greebo, zwinięty w kłębek przy kominku i uchylonym okiem obserwujący zabawę, machnął leniwie ogonem.

Babcia usiadła sztywno: wyprostowane uosobienie przyzwoitości.

— Nie zostaniemy długo. — Zerknęła z ukosa na Magrat, która ostrożnie sięgała do miseczki orzeszków. — Widzę, że jesteś zajęta. Zastanawiałyśmy się tylko, czy może zauważyłaś… cokolwiek. Dziś wieczorem. Niedawno.

Niania Ogg zmarszczyła czoło.

— Najstarszy naszego Darrona wymiotował — przypomniała sobie. — Przypiął się do ojcowskiego piwa.

— Jeśli nie wymiotował wyjątkowo obficie — odparła Babcia — nie sądzę, żeby o to właśnie mi chodziło.

Nakreśliła w powietrzu skomplikowany okultystyczny symbol, który Niania całkowicie zignorowała.

— Ktoś próbował tańczyć na stole — powiedziała. — Spadł w sos dyniowy naszej Reet. Uśmialiśmy się setnie.

Babcia poruszyła brwiami i znacząco dotknęła palcem nosa.

— Sugerowałabym raczej sprawy mroczniejszej natury — rzekła posępnie.

Niania Ogg przyjrzała się jej z uwagą.

— Coś ci wpadło do oka, Esme? — próbowała zgadywać. Babcia Weatherwax westchnęła.

— Wyjątkowo niepokojące wydarzenia magicznej tendencji rozgrywają się nawet w tej chwili — oznajmiła głośno.

W pokoju zapadła cisza. Wszyscy patrzeli na czarownice, z wyjątkiem najstarszego syna Darrona, który wykorzystał okazję, by kontynuować swe alkoholowe doświadczenia. Potem, równie szybko jak umilkły, kilkadziesiąt rozmów pospiesznie podjęło akcję.

— Może lepiej by było, gdybyśmy omówiły te sprawy na osobności — zaproponowała Babcia, gdy znowu zalała je fala uspokajającego szumu.

Trafiły do pralni, gdzie Babcia spróbowała opisać umysł, jaki spotkała.

— Coś tam jest: w górach, w lasach — podsumowała. — I jest bardzo wielkie.

— Wydawało mi się, że kogoś szuka — dodała Magrat. — Wywarło na mnie wrażenie dużego psa.

Babcia myślała przez chwilę. Owszem, jeśli się zastanowić…

— Tak — przyznała. — Coś w tym rodzaju. Wielki pies.

— Smutny.

— Poszukujący.

— I coraz bardziej zły — zakończyła Magrat.

— Właśnie — rzekła Babcia, patrząc z naciskiem na Nianię.

— Może troll… — podpowiedziała Niania Ogg. — Wiecie, zostawiłam tam ponad pół kufla — dodała z wyrzutem.

— Przecież potrafię wyczuć umysł trolla, Gytho — odparła Babcia.

Nie rzuciła tych słów gniewnie. Wypowiedziała je bardzo spokojnie i to właśnie sprawiło, że Niania się zawahała.

— Podobno w górach bliżej Osi żyją naprawdę wielkie trolle — stwierdziła wolno. — I lodowi giganci, i te wielkie, kosmate jak im tam powyżej linii wiecznych śniegów. Ale nie o nich ci chodzi, prawda…

— Nie.

— Aha.

Magrat zadrżała. Powtarzała sobie, że czarownica całkowicie panuje nad własnym ciałem i że gęsia skórka pod cienką nocną koszulą to tylko wytwór wyobraźni. Kłopot w tym, że miała doskonałą wyobraźnię.

Niania Ogg westchnęła.

— W takim razie lepiej popatrzmy.

I zdjęła pokrywę z miedzianego kociołka.

Niania Ogg nigdy nie używała swojej pralni, jako że wszystkie rzeczy prały jej synowe: plemię poszarzałych, cichych kobiet, których imion nie próbowała nawet zapamiętać. Pralnia zatem pełniła funkcje składziku starych, wyschniętych cebulek, przepalonych garnków i słojów fermentującego dżemu. Od dziesięciu lat nikt nie rozpalał ognia pod miedzianym kotłem. Woda pod pokrywą była atramentowoczarna i — jak głosiły plotki — bezdenna. Wnukom Niania Ogg opowiadała o żyjących w tej głębi potworach z początków czasu; wierzyła, że trochę strachu i bezsensownej grozy jest ważnym elementem magii dzieciństwa.

Latem wykorzystywała kocioł do chłodzenia piwa.

— Musi wystarczyć. Może powinnyśmy wziąć się za ręce — powiedziała. — Magrat, sprawdź, czy drzwi są zamknięte.

— Co chcesz zrobić? — spytała Babcia.

Znalazły się na terenie Niani Ogg, więc do niej należał wybór.

— Zawsze powtarzam, że dobra Inwokacja nigdy nie zaszkodzi — odparła Niania. — Od lat już tego nie próbowałam. Babcia Weatherwax zmarszczyła brwi.

— Ale przecież nie można — wtrąciła Magrat. — Nie tutaj. Potrzebny jest kociołek i magiczny miecz. I oktogram. I zioła, i różne rzeczy.

Babcia i Niania porozumiały się wzrokiem.

— To nie jej wina — stwierdziła Babcia. — Wszystko przez grimuary, które jej kupowali. — Zwróciła się do młodszej czarownicy. — To całkiem niepotrzebne. Trzeba użyć głowologii.

Rozejrzała się po starej pralni.

— Trzeba wykorzystać to, co jest pod ręką — stwierdziła.

Wzięła zbielałą kopyść i zważyła ją w dłoni.

* * *

— Przyzywamy cię i rozkazujemy z pomocą tego… — Babcia nawet się nie zająknęła — tej ostrej i straszliwej kopyści. Woda w kotle zafalowała lekko.

— Patrz, jak rozrzucamy… — Magrat westchnęła — dość zwietrzałą sodę i niezwykle twarde płatki mydlane ku twej czci. Doprawdy, Nianiu, nie sądzę…

— Cicho! Teraz ty, Gytho.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trzy wiedźmy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trzy wiedźmy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Trzy wiedźmy»

Обсуждение, отзывы о книге «Trzy wiedźmy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x