Terry Pratchett - Piramidy

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Piramidy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piramidy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piramidy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najlepsza książka Pratchetta od czasu poprzedniej. A w niej: dlaczego matematyka rozwija się w krajach gorących, co robią piramidy oprócz ostrzenia żyletek, co rabują piraci, co myślą umarli i czym się zajmują podręczne, dlaczego żółwie nienawidzą filozofii, a kozy religii.

Piramidy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piramidy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zsunął się na dół i usiadł przy drodze. Rydwan pojawił się wreszcie, zahamował kawałek dalej, zawrócił z trudem w wąskim przesmyku i podjechał bliżej.

— Co będziesz robił? — krzyknęła Ptraci, wychylając się przez barierkę.

Teppic skłonił się.

— I żadnych takich — warknęła.

— Lubisz być królową? Zawahała się.

— Tak — przyznała w końcu. — Lubię…

— Oczywiście — zgodził się Teppic. — Masz to we krwi. W dawnych czasach ludzie walczyliby jak tygrysy. Bracia przeciwko siostrom, kuzyni przeciwko wujom… Potworne.

— Ale przecież nie musisz odchodzić! Jesteś mi potrzebny!

— Masz doradców — przypomniał spokojnie Teppic.

— Nie o to mi chodziło — mruknęła. — Zresztą jest tylko Koomi, i jest marny.

— Masz szczęście. Ja miałem Diosa, a on był dobry. Koomi świetnie się nada. Wiele się nauczysz, nie słuchając, co ma do powiedzenia. Daleko można zajść z niekompetentnymi doradcami. Poza tym jestem pewien, że Chidder ci pomoże. Ma mnóstwo pomysłów.

Zarumieniła się.

— Przedstawił kilka, kiedy byliśmy na statku.

— Sama widzisz. Wiedziałem, że między wami wybuchnie to jak pożar…

Krzyki, płomienie, uciekający ludzie…

— A ty wracasz do pracy skrytobójcy? — spytała złośliwie.

— Chyba nie. Inhumowałem piramidę, panteon i całe stare królestwo. Warto chyba spróbować czegoś innego. Przy okazji, nie zauważyłaś przypadkiem zielonych pędów, wyrastających wszędzie, gdzie stąpniesz?

— Nie. To przecież bzdura.

Teppic odetchnął. A zatem wszystko się skończyło.

— Nie pozwól, żeby trawa rosła ci pod stopami — poradził. — To bardzo ważne. A nie widziałaś ostatnio jakichś mew?

— Mnóstwo ich dzisiaj lata. Nie zauważyłeś?

— Tak. To chyba dobrze.

Ty Draniu przysłuchiwał się jeszcze chwilę tej szczególnej cichnącej, urywanej rozmowie między dwojgiem ludzi przeciwnej płci, którzy myślą o czymś zupełnie innym. Z wielbłądami jest łatwiej. Samica musi tylko sprawdzić metodologię samca.

Ucałowali się po bratersku, jeśli wielbłąd może osądzać takie rzeczy. Decyzja została podjęta.

W tym miejscu Ty Draniu stracił zainteresowanie i postanowił raz jeszcze zjeść swoje śniadanie.

* * *

POCZĄTEK…

W dolinie panował spokój. Rzeka o dziewiczych jeszcze brzegach wiła się leniwie między kępami trzciny i papirusu. Hipopotamy wynurzały się z głębiny i zanurzały znowu niczym jaja we wrzątku.

Wilgotną ciszę przerywał z rzadka plusk ryby albo syk krokodyla.

Przez długi czas Dios leżał w błocie. Nie był pewien, skąd się tu wziął ani dlaczego jedna połowa jego ubrania jest porwana, a druga — nadpalona. Niewyraźnie przypominał sobie głośny Hałas i uczucie wielkiej prędkości, choć równocześnie stał nieruchomo.

W tej chwili nie oczekiwał żadnych odpowiedzi. Odpowiedzi implikują pytania, a pytania nigdy do niczego dobrego nie prowadzą. Pytania psują wszystko. Błoto było chłodne i kojące; na razie nie musiał wiedzieć nic więcej.

Zachodziło słońce. Nocne drapieżniki podchodziły do Diosa i jakiś zwierzęcy instynkt podpowiadał im, że nie jest wart kłopotów, jakie przyniesie odgryzienie mu nogi.

Słońce wzeszło ponownie. Gęgały czaple. Mgła wypłynęła znad wody i zniknęła, gdy niebo zmieniło barwę z błękitnej na spiżową.

Czas toczył się dla Diosa z cudownym brakiem wydarzeń, aż nagle obcy głos przerwał ciszę, wykonując coś w rodzaju cięcia jej na kawałki zardzewiałym nożem.

Dźwięk ten przypominał ryk osła rżniętego piłą łańcuchową. Był tym dla melodii, czym pudełko daktyli jest dla motocrossu. Mimo to, kiedy włączyły się inne głosy, podobne, ale odmienne, w rozmaitych poszarpanych tonacjach i popękanych nutach, ogólny efekt okazał się dziwnie atrakcyjny. Kusił. Pociągał. Zasysał.

Hałas osiągnął szczyt, jedną czystą nutę stworzoną z ciągu dysharmonii. A potem, na ułamek sekundy głosy rozbiegły się, każdy po innym wektorze…

Drgnęło powietrze, zamigotało słońce.

Na dalekich wzgórzach pojawiło się kilkanaście wielbłądów, wychudzonych i zakurzonych, pędzących w stronę wody. Ptaki poderwały się spomiędzy trzcin. Leniwe jaszczury zsuwały się cicho z piasku. Po chwili brzeg stał się masą wzburzonego mułu, gdy stwory o wielkich kolanach przepychały się z nosami w wodzie.

Dios usiadł i spostrzegł leżącą obok laskę. Była trochę przypalona, ale cała. Zauważył coś, na co nigdy przedtem nie zwrócił uwagi. Przedtem? Było jakieś przedtem? Z pewnością był sen, coś w rodzaju snu…

Oba węże trzymały w pyskach własne ogony.

Ze wzgórz, za wielbłądami, prowadząc za sobą obdartą rodzinę, schodził mały, smagły człowieczek z kijem w ręku. Wyglądał na zgrzanego i bardzo zdziwionego.

Wyglądał właściwie jak ktoś, komu przyda się dobra rada i rozsądny przewodnik.

Dios znów spojrzał na laskę. Wiedział, że jest bardzo ważna. Ale nie pamiętał, dlaczego. Pamiętał tylko, że jest ciężka, a jednocześnie trudno ją odłożyć. Bardzo trudno odłożyć. Lepiej wcale jej nie podnosić, uznał.

Albo może podnieść tylko na chwilę, żeby im wytłumaczyć, dlaczego bogowie i piramidy są takie ważne. Potem ją odłoży. Na pewno.

Westchnął, poprawił resztki swej szaty, by dodać sobie godności, i wspierając się na lasce, wyszedł im naprzeciw.

Przypisy

1

Na przykład zakopanie w piasku i złożenie w nim jaj.

2

Prawa do oddychania, na początek.

3

Dost. „Dziecię Djel”.

4

Była to jednak całkiem spora żaba. Przedostała się do kanałów wentylacyjnych i przez długie tygodnie nie pozwoliła nikomu zasnąć.

5

Mówi się, że życie w Ankh-Morpork jest tanie. To, oczywiście, poważna pomyłka. Życie bywa czasem bardzo kosztowne; to śmierć można dostać za darmo.

6

Nadymacz otrzymywany jest z głębinowej ryby najeżki, Singularis minutia gigantica, która odstrasza wrogów, nadymając się do rozmiaru wielokrotnie przewyższającego normalny. Podany człowiekowi zmusza każdą komórkę ciała do próby zwiększenia objętości około 2000 razy. Efekt jest nieodmiennie śmiertelny i bardzo głośny.

7

Brama Gildii Skrytobójców jest zawsze otwarta. Mówi się, że to dlatego, iż Śmierć nigdy nie zamyka interesu, ale prawdziwym powodem jest to, że zawiasy zardzewiały przed wiekami i nikt jakoś nie postarał się ich oczyścić.

8

Niedoletnie wino powstaje z winogron należących do specyficznej odmiany flory — roślin zeszłorocznych — rosnącej tylko w silnym polu magicznym. Normalne rośliny rosną po zasadzeniu, natomiast rośliny zeszłoroczne odwrotnie. I chociaż niedoletnie wino wywołuje oszołomienie tak jak zwykłe, jednak jego działanie na system trawienny wywołuje niezwykłą reakcję, której skutkiem jest przesunięcie nieuniknionego kaca w przeszłość, do punktu o kilka godzin poprzedzającego moment wypicia wina. Stąd zresztą wzięło się powiedzenie „przez cierpienie do gwiazd”.

9

Kiedy Gildia Złodziei w Roku Agresywnego Leniwca ogłosiła strajk generalny, liczba przestępstw wzrosła dwukrotnie.

10

Jedna z dwóch [30] Druga legenda, zwykle pomijana przez mieszkańców, mówi, że w jeszcze dawniejszych czasach, aby przetrwać zesłany przez bogów potop, grupa mędrców zbudowała ogromną łódź. Zabrali do niej po parze każdego gatunku zwierząt żyjących wówczas na Dysku. Po kilku tygodniach zwały nawozu zaczęły grozić zatopieniem łodzi. Mędrcy — tak głosi legenda — przechylili ją na burtę i nazwali to miejsce Ankh-Morpork. legend o powstaniu Ankh-Morpork mówi, że dwaj osieroceni bracia, którzy zbudowali miasto, zostali odnalezieni i wykarmieni przez hipopotama (dosł. orjeple , choć niektórzy historycy uważają, że chodzi o błędne tłumaczenie słowa orejaple , oznaczającego rodzaj przeszklonej szafki, w której trzyma się drinki). Osiem heraldycznych hipopotamów stoi szeregiem na moście, głowami w stronę morza. Mówi się, że jeśli kiedykolwiek zagrozi miastu niebezpieczeństwo, uciekną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piramidy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piramidy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piramidy»

Обсуждение, отзывы о книге «Piramidy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x