Terry Pratchett - Ostatni kontynent

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ostatni kontynent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni kontynent: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni kontynent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Coś zaginęło na Niewidocznym Uniwersytecie — najbardziej prestiżowej (tzn. jedynej) instytucji naukowej w Ankh-Morpork. Brakuje profesora — ale grupa poszukiwawcza jest w drodze! Zespół starszych magów podąży jego tropem, dokądkolwiek by prowadził, nawet na drugi koniec Dysku, gdzie Ostatni Kontynent, Czteriksy, wciąż jest w stadium budowy.
Wyobraźcie sobie magiczną krainę, gdzie deszcz jest tylko mitem, gdzie to, co zwykłe, jest niezwykłe, a przeszłość i teraźniejszość biegną ramię w ramię.
Przeżyjcie grozę spotkania z Szalonym Krasnoludem, Wojownikiem Szos, Śmiercią, jednym czy drugim Stwórcą i przerażającym Pasztecikowym Pływakiem…
Wczujcie się w tę pasję, kiedy mieszkańcy Ostatniego Kontynentu odkrywają, co się dzieje, kiedy pada deszcz, a rzeki wypełniają się wodą (na przykład trzeba odwołać regaty)…

Ostatni kontynent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni kontynent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A potem było już tylko skwierczenie i szum deszczu.

Tłum podniósł się ostrożnie, ale fajerwerki dobiegły końca.

— To właśnie nazywamy błyskawicą — oświadczył Ridcully.

Nadrektor Rincewind wstał i spróbował otrzepać błoto z szaty, po czym odkrył, dlaczego nie da się tego zrobić.

— Chociaż zwykle nie są aż tak potężne — dodał Ridcully.

— Aha. To dobrze.

Coś brzęknęło pośród dymiących ruin w miejscu, gdzie stała wieża; arkusz blachy odsunął się na bok. Powoli, często pomagając sobie wzajemnie, po licznych falstartach, wynurzyły się dwie poczerniałe postacie. Jedna wciąż miała na głowie kapelusz, który się palił, choć deszcz szybko gasił płomienie.

Podpierając się nawzajem i zataczając na boki, zbliżyły się do magów.

— Uuk — powiedziała jedna z nich, bardzo cicho, po czym upadła na plecy.

Druga spojrzała mętnie na obu nadrektorów i zasalutowała. Wskutek czego iskra strzeliła jej z palca i sparzyła w ucho.

— Ehm… Rincewind — przedstawiła się.

— A cóż porabiałeś, jeśli wolno spytać, kiedy my tu wykonywaliśmy całą ciężką pracę? — zapytał Ridcully.

Rincewind rozejrzał się bardzo wolno. Od czasu do czasu w jego brodzie przeskakiwały błękitne iskry.

— No… Sprawy ułożyły się całkiem dobrze, właściwie. Biorąc wszystko pod uwagę — powiedział, a potem przewrócił się do kałuży.

Padało. Potem padało. A później padało jeszcze trochę. Chmury tłoczyły się niecierpliwie jak samoloty czarterowe nad wybrzeżem, z brakami paliwa, walczące o pozycję i wylewające strugi deszczu. Przede wszystkim wylewające deszcz.

Woda deszczowa z hukiem spływała po skałach i płukała pradawne, błotniste wodne dziury. Pewien gatunek małych krewetek, których świat od tysięcy lat był niewielką dziurą pod kamieniem, został stamtąd wyrwany i w całości przeniesiony do jeziora rozlewającego się szybciej, niż mógł biec człowiek. Było ich tam mniej niż kilka tysięcy. A następnego dnia było o wiele, wiele więcej. Nawet gdyby krewetki umiały policzyć, ile razy więcej, były zbyt zajęte, by się tym przejmować.

W nowych ujściach nowych rzek, obfitujących w nieoczekiwane zasoby mułu i pożywienia, kilka ryb podjęło eksperymenty z dietą bezsolną. Mangrowce rozpoczęły swój powolny podbój błotnistych brzegów.

Deszcz padał ciągle.

Później padał jeszcze trochę.

Potem padał.

Minęło kilka dni.

Statek kołysał się łagodnie przy nabrzeżu. Woda wokół kadłuba była czerwona od zawieszonego w niej mułu, wśród którego unosiło się kilka liści i gałązek.

— Tydzień czy dwa do NicToFiordu i jesteśmy praktycznie w domu — stwierdził Ridcully.

— W każdym razie praktycznie na tym samym kontynencie — poprawił go dziekan.

— Całkiem ciekawe długie wakacje — uznał wykładowca run współczesnych.

— Prawdopodobnie najdłuższe ze wszystkich — zgodził się Myślak. — Czy pani Whitlow podobała się kajuta?

— Ja na przykład z przyjemnością rozłożę się w ładowni — zapewnił lojalnie pierwszy prymus.

— Raczej w zęzie — odparł Myślak. — Ładownie są pełne. Opali, piwa, owiec, wełny i bananów.

— Gdzie bibliotekarz? — zapytał Ridcully.

— W ładowni, nadrektorze.

— No tak, głupio spytałem. Mimo wszystko przyjemnie jest znowu widzieć go w dobrej, starej formie.

— Podejrzewam, że to ta błyskawica, nadrektorze. Wydaje się teraz bardzo ożywiony.

A Rincewind siedział na Bagażu, kawałek dalej na brzegu.

Czuł, że coś powinno się zdarzyć. Najgorsze chwile w życiu to te, kiedy nic się nie dzieje, bo to oznacza, że zaraz trafi człowieka coś niedobrego. Z jakichś niejasnych powodów.

Za mniej więcej miesiąc może być znowu w bibliotece uniwersytetu, a wtedy witaj, życie wypełnione układaniem książek. Jeden monotonny dzień po drugim, tylko z rzadka przerywane okresami nudy. Nie mógł się już doczekać. Każda minuta, niebędąca minutą zmarnowaną, będzie no… minutą zmarnowaną. Emocje? Mogą się zdarzać komu innemu.

Kupcy ładowali statek. Był już głęboko zanurzony, bo przecież tak wiele jest iksjańskich towarów, których pragnie reszta świata. Oczywiście wróci lekki, no bo trudno sobie wyobrazić choć jedną pieprzoną rzecz, jaka nadaje się na pieprzony import, która byłaby lepsza od dowolnej pieprzonej rzeczy na IksIksIksIks.

Zjawiło się nawet kilkoro pasażerów, chętnych zobaczyć świat — w większości młodych.

— Hej, czy nie jesteś jednym z tych zamorskich magów?

Pytającym był młody człowiek dźwigający bardzo wielki plecak zwieńczony zrolowanym kocem. Wydawał się nieformalnym przywódcą niedużej grupki podobnie obładowanych osób. Mieli szczere, jasne twarze i trochę niespokojne miny.

— Można poznać, prawda? — odparł Rincewind. — Ale… potrzebujecie czegoś?

— Myślisz, że da radę kupić wóz w tym… NicToFiordzie?

— Tak, wydaje mi się, że tak.

— No bo ja i Clive, i Shirl, i Girleen pomyśleliśmy, żeby znaleźć jakiś i pojechać do…

Obejrzał się.

— Ankh-Morpork — podpowiedziała Shirl.

— Właśnie, a tam go sprzedać, znaleźć robotę na jakiś czas, rozejrzeć się… No wiesz. Na jakiś czas. To w porządku?

Rincewind przyjrzał się pozostałym, czekającym w kolejce na trapie. Od wynalezienia żuka gnojnika, co zresztą zdarzyło się całkiem niedaleko, prawdopodobnie żadna inna istota nie nosiła nigdy tak wielkiego ciężaru.

— Widzę, że to się już przyjmuje — zauważył.

— Nie ma zmartwienia!

— Tylko… eee…

— Tak, koleś?

— Czy mógłbyś nie nucić tej melodii? To była tylko owca, a ja nawet jej nie ukradłem…

Ktoś stuknął go w ramię. Neilette. Letycja i Darleen stały za nią i uśmiechały się. Była dziesiąta rano. Obie miały na sobie wyszywane cekinami wieczorowe suknie.

— Posuń się — rzuciła Neilette i usiadła obok. — Pomyślałyśmy… no, przyszłyśmy żeby, no wiesz, podziękować i w ogóle. Letycja i Darleen wchodzą w to ze mną, chcemy znowu otworzyć browar.

Rincewind zerknął na obie damy.

— Rzucali we mnie piwem tak często, że powinnam już coś o nim wiedzieć — odezwała się Letycja. — Co prawda wydaje mi się, że mogłybyśmy się postarać o bardziej atrakcyjny kolor. Teraz jest takie… — Z irytacją machnęła ciężką od pierścionków dłonią. — Takie agresywnie męskie.

— Różowe byłoby ładne — stwierdził Rincewind. — I mogłybyście może wkładać do środka marynowaną cebulkę na patyku.

— Wściekle dobry pomysł! — Darleen klepnęła go w plecy tak mocno, że kapelusz opadł mu na oczy.

— Może byś został? — zaproponowała Neilette. — Wyglądasz na takiego, któremu pomysłów nie brakuje.

Rincewind rozważył tę atrakcyjną propozycję, lecz pokręcił głową.

— To dobra oferta, ale chyba powinienem trzymać się tego, co robię najlepiej.

— Przecież wszyscy mówią, że z czarów nie jesteś dobry!

— No, niby… Ale bycie słabym w czarach to właśnie to, co robię najlepiej — wyjaśnił Rincewind. — I naprawdę jestem wdzięczny. — Przynajmniej pozwól dać sobie wielkiego, ckliwego całusa… Darleen chwyciła go za ramiona. Kątem oka Rincewind zauważył, jak Neilette tupie mocno…

— Dobra, dobra… — mruknęła Darleen, puszczając go i odskakując na jednej nodze. — Przecież nie chciałam go ugryźć, nie?

Neilette cmoknęła Rincewinda w policzek.

— Pamiętaj, zajrzyj, jeśli będziesz w pobliżu — powiedziała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni kontynent»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni kontynent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatni kontynent»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni kontynent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x