Terry Pratchett - Zimistrz

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Zimistrz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimistrz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimistrz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd… A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie lawinami i obsypuje płatkami śniegu. Trudno to znosić, kiedy ma się trzynaście lat, ale jest to również trochę no… miłe. „Łojzicku!” A tak, klan Nac Mac Feeglów jest na miejscu, by pomagać i się wtrącać. Ale jeśli Tiffany nie znajdzie rozwiązania, może już nigdy nie przyjdzie wiosna…

Zimistrz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimistrz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
* * *

Śnieg pokrył Kredę. Padał wokół owiec, które na jego tle wydawały się brudnożółte. Przesłaniał gwiazdy, ale lśnił własnym blaskiem. Lepił się do okien domów i rozmywał pomarańczowe światło świec. Nigdy jednak nie zdoła zasypać zamku. Zamek wznosił się na kopcu, spory kawałek od wioski — kamienna wieża władająca chatami krytymi strzechą. Wioska wyglądała, jakby wyrosła z tej ziemi, ale zamek ją przybił. Mówił: Posiadam.

Roland w swoim pokoju pisał starannie. Nie zwracał uwagi na łomot za drzwiami.

Annagramma, Petulia, panna Spisek — listy Tiffany pełne były dziwnie brzmiących imion. Czasami próbował sobie te osoby wyobrazić i zastanawiał się, czy Tiffany ich nie wymyśliła. Cała ta sprawa z czarownictwem wydawała się nie taka, jak się spodziewał. Wydawała się…

— Słyszysz, niedobry chłopcze? — Głos ciotki Danuty brzmiał tryumfalnie. — Teraz drzwi są zakratowane także z tej strony! Ha! Sam wiesz, że to dla twojego dobra! Zostaniesz tam, dopóki nie zdecydujesz się przeprosić!

…raczej ciężką pracą. Szlachetną, to prawda: odwiedzaniem chorych i w ogóle, ale czasochłonną i nie bardzo magiczną. Słyszał o „tańczeniu bez tego, co pod spodem” i starał się sobie tego nie wyobrażać. Ale i tak chyba nic takiego się nie działo. Nawet loty na miotle wyglądały…

— I wiemy o twoim ukrytym przejściu, o tak! Jest już zamurowane! Nie będziesz więcej grał na nosie kuzynkom, które tak się dla ciebie starają!

…nieciekawie. Przerwał na chwilę, patrząc obojętnie na starannie ułożone obok łóżka stosy bochenków chleba i kiełbas. Dziś w nocy powinienem przynieść trochę cebuli, pomyślał. Generał Tacticus twierdzi, że cebule są niezrównane dla właściwego działania systemu trawiennego, jeśli nie można zdobyć świeżych owoców.

O czym tu napisać, o czym tu napisać?… Tak! Opowie jej o przyjęciu. Pojechał tam tylko dlatego, że ojciec — podczas jednej ze swych lepszych chwil — go o to poprosił. Należy utrzymywać dobre stosunki z sąsiadami, chociaż nie z krewnymi! Przyjemnie było opuścić zamek; mógł zostawić konia w stajni pana Gamely’ego, gdzie ciotkom nie przyszłoby do głowy go szukać. Tak, Tiffany na pewno chętnie poczyta o przyjęciu.

Ciotki znowu krzyczały, tym razem o zamknięciu na klucz drzwi do pokoju jego ojca. I zablokowały sekretne przejście… Czyli pozostał mu tylko obluzowany kamień za gobelinem w sąsiednim pokoju, chwiejny kamień posadzki, który pozwalał zeskoczyć do pokoju niżej, no i oczywiście łańcuch za oknem, dzięki któremu mógł się opuścić aż na ziemię. A na biurku, na książce generała Tacticusa, leżał pełny zestaw nowych, błyszczących zamkowych kluczy. Poprosił o nie pana Gamely’ego. Kowal był człowiekiem rozsądnym i dostrzegł sens wyświadczenia tej przysługi przyszłemu baronowi.

Roland będzie mógł wchodzić i wychodzić, niezależnie od tego, co wymyślą ciotki. Mogą dręczyć ojca, mogą wrzeszczeć, ile tylko zechcą, ale nigdy go nie pokonają.

Wiele można się nauczyć z książek.

* * *

Zimistrz się uczył. To praca trudna i powolna dla kogoś, kto ma mózg z lodu. Ale nauczył się o bałwanach. Lepiła je mniejsza odmiana ludzi. To było interesujące. Jeśli nie liczyć tych w spiczastych kapeluszach, ludzie tego większego rodzaju chyba go nie słyszeli. Wiedzieli, że niewidzialne istoty nie odzywają się do nich z pustej przestrzeni.

Ale ci mniejsi jeszcze nie odkryli, co jest niemożliwe.

W wielkim mieście stał wielki śniegowy bałwan.

Prawdę mówiąc, należałoby go nazwać raczej bałwanem błotnym. Technicznie rzecz biorąc, był to śnieg, ale zanim opadł na ziemię przez wielkomiejskie mgły, dymy i smog, był już szary z odcieniem żółci, a na chodniki trafiało to, co wyrzuciły z rynsztoków koła przejeżdżających wozów. W najlepszym razie był to bałwan w większości śniegowy. Jednak troje brudnych dzieciaków lepiło go, ponieważ lepienie czegoś, co można nazwać bałwanem, to rzecz, którą się robi. Nawet jeśli jest żółty.

Poradziły sobie jak najlepiej z tym, co udało im się znaleźć — dały mu dwa końskie jabłka jako oczy i zdechłego szczura zamiast nosa.

Wtedy właśnie bałwan przemówił — w ich głowach.

Mali ludzie, czemu to robicie?

Chłopiec, który mógł być starszym chłopcem, spojrzał na dziewczynkę, która mogła być starszą dziewczynką.

— Powiem, że to usłyszałem, jeśli ty też powiesz, że usłyszałaś. Dziewczynka była jeszcze dostatecznie mała, by nie pomyśleć:

„Bałwany nie mówią”, kiedy właśnie jeden z nich się odezwał. Wyjaśniła więc:

— Trzeba je umocować, żeby zrobić z ciebie bałwana.

Czy to czyni mnie człowiekiem?

— Nie, bo… — Zawahała się.

— Bo nie masz wnętrzności — oświadczyło trzecie dziecko.

Mogło być młodszym chłopcem albo młodszą dziewczynką, ale było kuliste pod licznymi warstwami odzieży, więc nie dało się tego określić. Miało różową wełnianą czapkę z pomponem, ale to też o niczym nie świadczy. Ktoś jednak się o nie troszczył, ponieważ wyhaftował P i L na jego rękawiczkach, F i T od frontu i z tyłu płaszczyka, G na górze czapki oraz prawdopodobnie D pod spodem gumowych butów. To oznaczało, że wprawdzie nie wiadomo, czym było, za to łatwo dało się poznać, czy stoi właściwym końcem do góry i w którą stronę patrzy.

Przejechał wóz, wyrzucając kolejną falę błota.

Wnętrzności? — powtórzył sekretny głos bałwana.

Zrobione ze specjalnego pyłu, tak! Ale jakiego?

— Z żelaza — odparł natychmiast być może starszy chłopiec. — Dość żelaza, żeby zrobić gwóźdź.

— A tak, rzeczywiście, tak to idzie — zgodziła się być może starsza dziewczynka. — No… „Żelaza tyle, by zrobić gwóźdź… Wody tyle, by utopić krowę…”.

— Psa — poprawił być może starszy chłopiec. — To było: „Wody dość, by utopić psa, siarki dość, by przegnać pchły”. I jeszcze „Trucizny dość, by zabić krowę”.

Co to jest? — zdziwił się zimistrz.

— To taka… dawna piosenka — odparł być może starszy chłopiec.

— Raczej coś w rodzaju wiersza — poprawiła go być może starsza dziewczynka. — Wszyscy go znają.

— Ma tytuł „To są rzeczy, które tworzą człowieka” — dodało dziecko, które stało właściwym końcem do góry.

Powiedzcie mi resztę! — zażądał zimistrz.

I powiedzieli mu na zachlapanym śnieżnym błotem chodniku — tyle, ile pamiętali.

Kiedy skończyli, być może starszy chłopiec zapytał z nadzieją:

— Czy jest jakaś szansa, że możemy z tobą polecieć?

Nie , odparł zimistrz. Muszę szukać rzeczy. Rzeczy, które tworzą człowieka.

* * *

Pewnego popołudnia, kiedy niebo już szarzało, ktoś zastukał gorączkowo do drzwi niani. Okazało się, że to Annagramma, która niemal przewróciła się do środka. Wyglądała strasznie i szczękała zębami.

Niania i Tiffany postawiły ją przed kominkiem, ale zaczęła mówić, zanim rozgrzały się jej zęby.

— Czczczaszszkkki — wymamrotała. No pięknie, pomyślała Tiffany.

— Co z nimi? — spytała, gdy niania Ogg wbiegła z kuchni z kubkiem gorącego kakao.

— Czczaszszki pppanny Sppisekk!

— Tak? Co z nimi?

Annagramma napiła się z kubka.

— Co z nimi zrobiłaś? — zapytała.

Kakao spływało jej po brodzie.

— Zakopałam.

— O nie… Dlaczego?

— To były czaszki. Nie można zostawiać czaszek na wierzchu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimistrz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimistrz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zimistrz»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimistrz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x