Terry Pratchett - Niewidoczni Akademicy

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Niewidoczni Akademicy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niewidoczni Akademicy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niewidoczni Akademicy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna książka o Świecie Dysku. Magowie z tajnego uniwersytetu w Ankh-Morpork słyną z mądrości, talentów magicznych i zamiłowania do popołudniowej herbatki. Z całą pewnością jednak nie ceni się ich jako sportowców. Lord Vetinari, lokalny tyran, sugeruje rektorowi, że uniwersytet powinien przywrócić popularną niegdyś tradycję footballową i skomponować drużynę składającą się z kadry akademickiej i studentów. Profesorowie mają twardy orzech do zgryzienia. Muszą ustalić, dlaczego ich rodacy — niezależnie od wieku i statusu społecznego — przepadają za footballem. Muszą nauczyć się w niego grać. A następnie muszą wygrać mecz, nie korzystając z magii…

Niewidoczni Akademicy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niewidoczni Akademicy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Terry Pratchett

Niewidoczni Akademicy

Książkę tę dedykuję Robowi Wilkinsowi, który przepisał jej większą część i był tak uprzejmy, że śmiał się od czasu do czasu.

I Colinowi Smythe za słowa zachęty.

Pieśń bogini Pedestriany to parodia cudownego poematu Brahma Ralpha Waldo Emersona, ale wiedzieliście o tym, oczywiście.

W Królewskim Muzeum Sztuki [1] W mieście Ankh-Morpork formalnie panuje tyrania, która nie zawsze jest tym samym co monarchia. Nawet samo stanowisko tyrana zostało przedefiniowane — przez piastującego je obecnie lorda Vetinariego — jako jedyna forma demokracji, która działa. Każdy ma prawo głosu, chyba że zostanie go pozbawiony z powodu wieku albo niebycia lordem Vetinarim. A jednak system działał. Co irytowało pewną liczbę osób uważających, że jednak nie powinien, i które wolałyby zamiast tego monarchę. Pozwoliłoby to człowieka, który osiągnął swoją pozycję dzięki sprytowi, głębokiemu zrozumieniu zasad działania ludzkiej psyche, oszałamiającej dyplomacji oraz pewnej sprawności w posługiwaniu się sztyletem, a także — co do czego wszyscy się zgadzali — umysłowi niczym perfekcyjnie zbalansowana piła tarczowa, zastąpić człowiekiem, który zajął to stanowisko dzięki temu, że się urodził. [Trzecia możliwość, by miastem rządzili wybierani szacowni członkowie społeczności, którzy obiecają, że nie będą się wywyższać ani przy każdej okazji zdradzać publicznego zaufania, natychmiast stała się tematem żartów w całym mieście.] Mimo to korony wisiały — jak to mają w zwyczaju — nad Pocztą Główną, nad Bankiem Królewskim i Mennicą, a także, nie najmniej ważna, nad samą rozległą, kłótliwą, hałaśliwą jaźnią samego miasta. Jest wiele odmian ciemności i można w nich znaleźć wiele rzeczy uwięzionych, wygnanych, zagubionych czy ukrytych. Czasami uciekają. Czasami zwyczajnie wypadają. A czasami po prostu mają dość. w Ankh-Morpork nastała północ.

Mniej więcej raz na minutę nowemu pracownikowi, Rudolfowi Scatteringowi, przychodziło do głowy, że może lepiej było powiedzieć kustoszowi o swojej nyctofobii — lęku przed dziwnymi odgłosami. A właściwie, jak się teraz przekonał, lęku przed absolutnie wszystkim, co mógłby zobaczyć (albo też, jeśli się lepiej zastanowić, czego mógłby nie zobaczyć), usłyszeć, wywąchać i poczuć pełznące po plecach podczas tych nieskończonych godzin nocnej zmiany. Nie pomagało powtarzanie sobie, że wszystko tutaj jest martwe. Wcale nie pomagało. Oznaczało to bowiem, że on sam się wyróżnia.

I nagle usłyszał szloch. Krzyk byłby lepszy. Kiedy człowiek słyszy krzyk, przynajmniej nie ma wątpliwości. Szloch to coś, na co człowiek czeka, by usłyszeć znowu, bo nie jest przekonany, czy dobrze usłyszał.

Scattering drżącą dłonią uniósł latarnię. Nikogo nie powinno tu być. Muzeum było bezpiecznie zamknięte i nikt nie mógłby wejść. Ani też — co właśnie przyszło mu do głowy — wyjść.

Pożałował, że o tym pomyślał.

Znajdował się w piwnicach, które nie były najbardziej przerażającymi miejscami na trasie obchodu. Zawierały głównie stare regały i szuflady pełne rzeczy prawie — ale stanowczo nie całkiem — wyrzuconych. Muzea nie lubią wyrzucać rzeczy, ponieważ później mogą się one okazać bardzo ważne.

Znowu szloch… i jakby drapanie… ceramiki?

A zatem szczur? Gdzieś z tyłu na półkach? Ale przecież szczury nie szlochają, prawda?

— Słuchaj, naprawdę nie chciałbym tam po ciebie wchodzić — oświadczył Scattering szczerze i precyzyjnie.

Półki eksplodowały. Miał wrażenie, że dzieje się to w zwolnionym tempie: odłamki ceramiki i posążków rozprzestrzeniały się, sunąc ku niemu. Upadł na plecy, a rosnąca chmura przeleciała nad nim i trafiła w regały po drugiej stronie piwnicy. Zdemolowała je.

Scattering leżał na podłodze, niezdolny się ruszyć, w każdej chwili oczekując rozerwania na strzępy przez upiory wynurzające się z jego wyobraźni…

Ludzie z dziennej zmiany znaleźli go rankiem głęboko śpiącego i obsypanego pyłem. Wysłuchali jego bełkotliwych wyjaśnień, traktowali łagodnie i zgodzili się, że inny typ kariery byłby chyba bardziej odpowiedni dla jego temperamentu. Przez jakiś czas zastanawiali się, co właściwie chciał zrobić w tej piwnicy — nocni strażnicy nawet w najlepszych chwilach są ludźmi raczej dziwnymi — ale szybko o tym zapomnieli… z powodu znaleziska.

Pan Scattering dostał potem pracę w sklepie zoologicznym przy Błonnych Schodach, ale zrezygnował po trzech dniach, bo kotki patrzyły na niego w taki sposób, że miał koszmary. Świat bywa bardzo okrutny wobec niektórych osób. Ale Rudolf Scattering nigdy nikomu nie powiedział o tej cudownie migotliwej damie trzymającej nad głową kulę. Damie, która uśmiechnęła się do niego, nim zniknęła. Nie chciał, żeby ludzie uważali go za dziwaka.

* * *

Chyba nadeszła już pora, by pomówić o łóżkach.

Lektrologia — nauka o łóżku i jego najbliższym otoczeniu — może być niezwykle użyteczna i wiele powiedzieć o właścicielach. Choćby tylko tyle, że są bardzo rozsądnymi i przemyślnymi twórcami sztuki instalacji.

Łoże nadrektora Ridcully’ego na Niewidocznym Uniwersytecie to co najmniej półtora łoża, jako że ma osiem kolumn. Obejmuje niewielką bibliotekę i barek, mieści też w sobie ukrytą, zamykaną wygódkę w całości z mahoniu i mosiądzu. Pozwala to uniknąć długich wycieczek w chłodne noce, zawsze łączących się z ryzykiem potknięcia o kapcie, puste butelki, buty i wszelkie inne bariery, jakie spotyka na swej drodze człowiek, który modli się, by następną rzeczą, o jaką uderzy się w palec, była porcelana, a przynajmniej łatwo dawała się zmyć.

Łóżko Trevora Likely’ego znajduje się w dowolnym miejscu: na podłodze u kolegi, na stryszku jakiejś niezamkniętej stajni (co stanowiło zwykle bardziej aromatyczne rozwiązanie) czy w pokoju pustego domu (choć ostatnio trudniej takie znaleźć). Czasami Trev śpi też w pracy (choć z tym stara się uważać, bo stary Smeems chyba nigdy nie sypia i mógłby go przyłapać). Trev potrafi spać wszędzie — i to robi.

Glenda śpi w starym żelaznym łóżku [2] Trzeba raczej powiedzieć, że oficjalnie sypia w starym żelaznym łóżku; w rzeczywistości większa część snu realizuje w wielkim i prastarym fotelu w nocnej kuchni, gdzie niemal opanowała sztukę radzenia sobie w ogóle bez porządnego spania. Po bokach poduszek tego mebla zsuwało się i spływało tak wiele okruchów, łyżeczek, kawałków surowego ciasta, książek i rozlanych napojów, że mógł juz ukrywać w sobie niewielką, ale kwitnącą cywilizację. , którego materac i sprężyny przez lata delikatnie i łagodnie uformowały się wokół niej, pozostawiając rozległe zagłębienie. Dolną powierzchnię tego legowiska powstrzymuje od zetknięcia z podłogą ściółka bardzo tanich i żółknących powieści romantycznych z tego rodzaju, w którym słowo „gorset” pada w sposób naturalny. Umarłaby chyba, gdyby ktoś to odkrył — a może raczej ten ktoś by umarł, gdyby ona odkryła, że odkrył. Na poduszce zwykle leży bardzo stary pluszowy miś Pan Kiwaczek.

Tradycyjnie, w leksykonie patosu, taki miś powinien mieć jedno oko, jednak wskutek dziecinnej pomyłki przy szyciu miał troje i był bardziej oświecony niż przeciętne misie.

Łóżko Juliet Stollop zostało zareklamowane jej matce jako odpowiednie dla księżniczki i przypomina mniej więcej łoże nadrektora, choć ogólnie raczej mniej, gdyż składa się z muślinowej zasłony wokół bardzo wąskiego i bardzo taniego łóżka. Jej matka nie żyje. Można to wywnioskować z faktu, że kiedy posłanie załamało się pod ciężarem rosnącej dziewczynki, ktoś podparł je skrzynkami. Matka dopilnowałaby przynajmniej tego, by — jak wszystko w pokoju — były pomalowane na różowo, z małymi koronami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niewidoczni Akademicy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niewidoczni Akademicy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Niewidoczni Akademicy»

Обсуждение, отзывы о книге «Niewidoczni Akademicy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x