Terry Pratchett - Piąty elefant

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Piąty elefant» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2006, ISBN: 2006, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąty elefant: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąty elefant»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sam Vimes jest uciekinierem. Wczoraj był diukiem, komendantem policji i ambasadorem w tajemniczej, bogatej w tłuszcz krainie Uberwald.Teraz nie ma nic prócz wrodzonej pomysłowości i smętnych portek wujaszka Wani (nie pytajcie). Pada śnieg. Jest mróz. I jeśli nie przedrze się przez las do cywilizacji, wybuchnie straszliwa wojna.Ale jego tropem podążają potwory. Są inteligentne. Są szybkie. Są wilkołakami a i już go doganiają. „Piąty elefant” to najnowsza powieść Terry’ego Pratchetta o świecie Dysku. Tym razem w rolach głównych: krasnoludy, dyplomacja, intryga i wielkie bryły tłuszczu.

Piąty elefant — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąty elefant», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ale skąd ty o tym wiesz, Marchewa?

— Och, człowiek słyszy to i owo, sir. Tu i tam…

— Doprawdy? A który konkretnie element…

— Coś niezwykle ważnego zdarzy się tam za kilka tygodni — przerwał mu Vetinari. — Coś, muszę zaznaczyć, co będzie miało istotne znaczenie dla przyszłej pomyślności Ankh-Morpork.

— Koronacja dolnego króla — domyślił się Marchewa. Vimes spojrzał na niego, potem na Patrycjusza, potem znów na Marchewę.

— Czy jest jakiś biuletyn, który tu krąży, ale jakoś do mnie nie dotarł?

— Społeczność krasnoludów od miesięcy praktycznie o niczym innym nie mówi, sir.

— Naprawdę? — zdziwił się Vimes. — Chodzi o te zamieszki? Te conocne bójki w krasnoludzich barach?

— Kapitan Marchewa ma rację, Vimes. To będzie wielka uroczystość, w której wezmą udział przedstawiciele licznych rządów. Oraz rozmaitych księstw Uberwaldzkich, ponieważ dolny król włada tylko tymi częściami Uberwaldu, które znajdują się pod powierzchnią. Jego przychylność jest cenna. Bez wątpienia będzie tam Borogravia i Genoa, prawdopodobnie nawet Klatch.

— Klatch? Przecież oni mają do Uberwaldu jeszcze dalej niż my! Po co zadają sobie trud?

Vimes przerwał na chwilę i zastanowił się.

— Ha! Byłem głupi. Gdzie są pieniądze?

— Słucham, komendancie?

— Tak mawiał mój dawny sierżant, kiedy czegoś nie rozumiał, sir. Trzeba odkryć, gdzie są pieniądze, i sprawa jest już w połowie rozwiązana.

Vetinari podniósł się i stanął przy wielkim oknie, plecami do nich.

— Uberwald to wielka kraina — powiedział, jakby zwracał się do szyby. — Mroczna. Tajemnicza. Starożytna…

— Wielkie, nietknięte złoża węgla i rud żelaza — dodał Marchewa. — I tłuszcz, naturalnie. Najlepsze świece, lampy oliwne i mydło pochodzą w ostatecznym rozrachunku ze złóż Schmaltzbergu.

— Dlaczego? Mamy przecież własne rzeźnie, prawda?

— Ankh-Morpork zużywa wiele świec, sir.

— Z całą pewnością nie zużywa wiele mydła — odparł Vimes.

— Wiele jest zastosowań dla tłuszczu i łoju, sir. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie zaspokoić wszystkich potrzeb.

— Ach… — mruknął Vimes. Patrycjusz westchnął.

— Oczywiście mam nadzieję, że uda nam się wzmocnić powiązania handlowe z różnymi narodami w granicach Uberwaldu — powiedział. — Sytuacja tam jest w najwyższym stopniu niepewna. Jak dużo pan wie na temat Uberwaldu, komendancie?

Vimes, którego wiedza o geografii sięgała mikroskopijnych szczegółów w zasięgu pięciu mil od Ankh-Morpork, a była zwyczajnie mikroskopijna poza nim, niepewnie pokiwał głową.

— Tylko że właściwie to nie jest państwo — ciągnął Vetinari. — To…

— To raczej coś, co istnieje, zanim zaistnieją państwa — dokończył Marchewa. — Składa się głównie z ufortyfikowanych miast i posiadłości feudalnych, bez prawdziwych granic i z całą masą lasów pomiędzy. Zawsze trwają tam jakieś zatargi. Nie istnieje prawo inne niż stanowione przez lokalnych władców, i szerzy się wszelkiego rodzaju bandytyzm.

— Całkiem inaczej niż w domu, w naszym ukochanym mieście — mruknął Vimes niezupełnie pod nosem.

Patrycjusz rzucił mu obojętne spojrzenie.

— W Uberwaldzie nie ustała dawna niechęć między trollami i krasnoludami — ciągnął Marchewa. — Są tam duże obszary kontrolowane przez feudalne klany wampirów albo wilkołaków, są także trakty z o wiele wyższym niż normalne magicznym promieniowaniem tła. To bardzo chaotyczna kraina i czasem trudno uwierzyć, że jesteśmy już w Wieku Nietoperza. Trzeba jednak mieć nadzieję, że sytuacja się wkrótce poprawi i Uberwald szczęśliwie dołączy do wspólnoty narodów.

Vimes i Vetinari wymienili znaczące spojrzenia. Marchewa przemawiał czasem, jakby czytał wypracowanie o społeczeństwie, napisane przez naiwnego chłopca z chóru świątynnego.

— Dobrze pan to ujął — pochwalił Vetinari. — Jednak do tego radosnego dnia Uberwald pozostaje zagadką owiniętą w tajemnicę owiniętą w sekret.

— Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem — odezwał się Vimes. — Uberwald jest jak wielki klops z łojem, który wszyscy nagle zauważyli i teraz, kiedy ta koronacja daje pretekst, wszyscy musimy pędzić tam z nożem, widelcem i łyżką, żeby jak najwięcej załadować sobie na talerz?

— Pańska ocena realiów politycznych jest doprawdy mistrzowska, Vimes. Brakuje panu tylko odpowiedniego słownictwa. Ankh-Morpork musi, naturalnie, wysłać swojego przedstawiciela. Ambasadora, krótko mówiąc.

— Nie sugeruje pan chyba, że powinienem się zająć tą sprawą, prawda? — upewnił się Vimes.

— Och, nie mógłbym tam posłać komendanta Straży Miejskiej. Większość państewek Uberwaldu nie ma żadnej koncepcji nowoczesnych, cywilnych sił porządkowych.

Vimes odprężył się.

— Zamiast tego wysyłam diuka Ankh — ciągnął Patrycjusz. Vimes wyprostował się gwałtownie.

— Panują tam zasadniczo stosunki feudalne — kontynuował Vetinari. — Wielką wagę przywiązują do tytułów…

— Czy rozkazuje mi pan jechać do Uberwaldu?

— Rozkazuję, wasza łaskawość? — Vetinari wydawał się wstrząśnięty i zatroskany. — Wielkie nieba, musiałem źle zrozumieć lady Sybil… Zapewniała mnie wczoraj, że wakacje daleko od Ankh-Morpork znakomicie panu zrobią.

— Rozmawiał pan z Sybil?

— Owszem, na przyjęciu dla nowego przewodniczącego Gildii Krawców. Pamiętam, że wyszedł pan wcześniej. Wezwano pana. Jakiś nagły przypadek, jak rozumiem. Lady Sybil wspomniała, że jest pan, jak to określiła, wiecznie na służbie, i jakoś tak się zgadało… Och, mam nadzieję, że nie doprowadzę do jakichś małżeńskich nieporozumień…

— Nie mogę opuścić miasta właśnie teraz! — oświadczył zrozpaczony Vimes. — Jest tyle do zrobienia…

— Właśnie dlatego Sybil uznała, że powinien pan wyjechać.

— Ale otworzyliśmy nowy ośrodek szkoleniowy…

— Który w tej chwili działa już bez problemów, Sir — wtrącił Marchewa. — Cała sieć gołębi pocztowych jest zupełnie poplątana…

— Dało sieją mniej więcej uporządkować, sir, kiedy zmieniliśmy im karmę. Poza tym sekary doskonale spełniają swoje zadanie.

— Mieliśmy powołać Straż Rzeczną…

— Przez tydzień czy dwa i tak nic nie można zrobić, sir. Dopóki nie wyłowimy łodzi.

— Rury w komisariacie na Flaku są…

— Wysłałem hydraulików, żeby się nimi zajęli, sir.

Vimes wiedział już, że przegrał. Przegrał w chwili, kiedy okazało się, że w całą sprawę zamieszana jest Sybil, ponieważ zawsze stanowiła machinę oblężniczą niezwykle skuteczną wobec jego murów obronnych. Ale nie miał zamiaru poddawać się bez walki.

— Wie pan przecież, że nie radzę sobie z dyplomatyczną rozmową — powiedział.

— Wręcz przeciwnie, Vimes. Oszołomił pan cały korpus dyplomatyczny w Ankh-Morpork — zapewnił lord Vetinari. — Nie są przyzwyczajeni do mówienia wprost. To ich zbija z tropu. Co pan powiedział w zeszłym miesiącu istanziańskiemu ambasadorowi?

— Przerzucił papiery na biurku. — Zaraz, miałem tu gdzieś skargę… A tak… W kwestii incydentów granicznych na rzece Slipnir zasugerował pan, że dalsze takie naruszenia poskutkują tym, że on osobiście, to znaczy ambasador, cytuję: „wróci do domu w karetce”.

— Bardzo mi przykro, sir, ale miałem za sobą ciężki dzień, a on mi działał na…

— Od tego dnia ich siły zbrojne cofnęły się tak daleko, że są już praktycznie w innym kraju. — Patrycjusz odsunął dokument na bok.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąty elefant»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąty elefant» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąty elefant»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąty elefant» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x