Terry Pratchett - Kapelusz pełen nieba

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Kapelusz pełen nieba» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kapelusz pełen nieba: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kapelusz pełen nieba»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prawdziwa wiedźma potrafi latać na miotle, rzucać czary i stworzyć właściwie z niczego całkowity chaos. Jedenastoletnia Akwila tego nie potrafi. Prawdziwa wiedźma nigdy świadomie nie wyszłaby ze swego ciała, zostawiając je puste. Akwili to się zdarza. A istnieje coś, co tylko czeka na poręczne ciało. Coś starożytnego, przerażającego i nieśmiertelnego. Jedyne, co jej teraz pozostaje — to walczyć i czym prędzej nauczyć się, jak być prawdziwą wiedźmą. Z niemałą pomocą arcywiedźmy Weatherwax oraz prawdziwie zadziwiającej panny Libelli.
„Na litość! A my?!”. No tak, są jeszcze Fik Mik Figle — najbardziej kłótliwe, najtwardsze i najmniejsze z bajkowych postaci, wyrzucone z Krainy Baśni za picie o drugiej po południu. Oczywiście nie chodziło o picie mleka. Potrafią bić się z każdym. Ale nawet ich wspólne siły mogą okazać się niewystarczające…

Kapelusz pełen nieba — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kapelusz pełen nieba», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Mag prawie się nie mylił. Chowacie się w innych stworzeniach. Ale nigdy się nie zastanowił dlaczego. Przed czym się chowacie?

Przed wszystkim.

— Wydaje mi się, że wiem, o czym mówisz.

Naprawdę? Czy wiesz, co to znaczy, gdy się jest świadomym istnienia każdej gwiazdy i każdego źdźbła trawy? Tak. Ty to wiesz. Nazywasz to „ponownym otwarciem oczu”. Ale robisz to tylko na chwilę. My robimy tak przez wieczność. Bez snu, bez odpoczynku, tylko nieskończone… nieskończone doświadczanie, nieskończona świadomość. Wszystkiego. Przez cały czas. Jakże wam zazdrościmy! Szczęśliwi ludzie, potraficie zamknąć swe umysły na nieskończoność zimnych głębi wszechświata. Macie to coś, co nazywacie… nudą? To najrzadszy talent we wszechświecie! Słyszeliśmy piosenkę „Migocz, migocz, gwiazdko mała”. Co za moc! Co za cudowna moc!

Potraficie miliony trylionów ton ognistej masy, palenisko o ogromnej mocy zamienić w piosenkę dla dzieci! Budujecie maleńkie światy, maleńkie opowieści, maleńkie muszle, w których chronicie swoje umysły, które trzymają nieskończoność na uwięzi i dlatego budzicie się co rano bez krzyku na ustach!

Całkiem zafiksowany! — rzucił pogodny głos w głębiach pamięci Akwili. Pana Rwetesta po prostu nie dało się usadzić.

Lituj się nad nami, o tak, lituj się! — odezwały się głosy współży — cza. Dla nas nie ma schronienia ani wypoczynku Ale ty nas ocalisz. Zobaczyliśmy to w tobie. Masz umysły w umyśle. Ukryj nas.

— Czy chcecie ciszy? — zapytała Akwila.

Tak, ciszy i czegoś większego od niej, odpowiedział głos współ — życza. Wy, ludzie, tak wspaniale potraficie ignorować rzeczywistość. Jesteście prawie ślepi i prawie głusi. Patrzycie na drzewo i widzicie… tylko drzewo, roślinę. Nie dostrzegacie jego historii, nie czujecie, jak płyną w nim soki, nie słyszycie wszystkich owadów, które żyją w pniu, nie znacie chemiijego liści, nie widzicie tysięcy odcieni zieleni, delikatnych ruchów zwracania się ku słońcu, prawie niedostrzegalnego rośnięcia…

— Ale wy nas nie rozumiecie — odparła Akwila. — Nie sądzę, by jakakolwiek ludzka istota była w stanie was uratować. Dajecie nam to, co waszym zdaniem chcemy otrzymać, gdy tylko tego zapragniemy, takjak w bajce. A życzenia zawsze się spełniają na opak.

Tak. To już teraz też wiemy. Mamy w sobie echo ciebie. My… zrozumieliśmy. Dlatego teraz my mamy życzenie. Życzenie, by wszystko naprawić.

— Tak — kiwnęła głową Akwila. — To jest zawsze ostatnie życzenie, trzecie. Spraw, by to, co się stało, nigdy się nie wydarzyło.

Naucz nas, jak umrzeć, poprosił współżycz.

— Aleja tego nie wiem!

Każdy człowiek to wie. Idziecie tą drogą każdego dnia waszego krótkiego, o jakże krótkiego życia. Wiecie. Zazdrościmy wam tej wiedzy. Wiedzy, jak zakończyć. Jesteście bardzo utalentowani.

Muszę wiedzieć, jak się umiera, pomyślała Akwila. Gdzieś w głębi. Niech pomyślę. Niech przezwyciężę ja nie potrafię”.

Uniosła lśniący chaos. Wstęgi światła wciąż wirowały, ale już ich nie potrzebowała. Potrafiła utrzymać moc w samej kwintesencji siebie. Wszystko polegało na równowadze.

Światło umarło. Rozbój wisiał pomiędzy nićmi, lecz wszystkie jego warkoczyki były rozplecione i czerwone włosy stały na głowie niczym wielki kłąb. Wyglądał na trochę oszołomionego.

— Byłbym w stanie zamordować kebab — oświadczył.

Akwila postawiła go na ziemi, gdzie zatoczył się nieco, potem schowała resztkę chaosu do kieszeni.

— Dziękuję, Rozboju. A teraz wolałabym, żebyś sobie poszedł. To zaczyna być… poważne.

Oczywiście była to najgorsza rzecz, jaką mogła powiedzieć.

— Nigdzie nie idę! — żachnął się. — Obiecałem Joannie, że dopilnuję, byś była bezpieczna! Wchodzimy w to razem!

Kiedy Rozbój stał w rozkroku, z zaciśniętymi pięściami i podbródkiem wysuniętym do przodu, gotowy na wszystko, płonący oburzeniem, żadna dyskusja nie miała sensu.

— Dziękuję ci — powiedziała Akwila i wyprostowała się. Śmierć jest tuż za nami, pomyślała. Życie kończy się i tam na nas czeka Śmierć. Więc… musi być blisko, bardzo blisko.

Powinny być… drzwi. No tak. Stare drewniane drzwi. Z pewnością ciemne.

Odwróciła się. Za niąw powietrzu wisiały ciemne drzwi.

Zawiasy powinny skrzypieć, pomyślała.

I kiedy popchnęła drzwi, zaskrzypiały.

Ale… to nie dzieje się naprawdę, myślała dalej. Opowiadam sobie bajkę, którą rozumiem, o drzwiach, i oszukuję samą siebie na tyle, by zaczęło to się dziać. Muszę więc utrzymać równowagę na krawędzi, żeby działało też dalej. Tojest równie trudnejak niemy — ślenie o różowych nosorożcach. Jeśli babcia Weatherwax potrafi to zrobić, ja również potrafię.

Za drzwiami rozciągała się czarna pustynia, a nad nią było niebo i blade gwiazdy. W oddali na horyzoncie majaczyła góra.

Musisz pomóc nam tam przejść, odezwał się współżycz.

— Jeśli chcesz mojej rady, nie rób tego. — Rozbój szarpał Akwilę za kostkę. — Nie wierzę skunksowi ani ciut.

— W nim jest także cząsteczka mnie. Ja mu wierzę. Mówiłam ci, Rozboju, że nie musisz z nami iść.

— Ach tak? I mam niby patrzeć, że samiuteńka przechodzisz przez te drzwi? Nie opuszczę cię w takiej chwili.

— Ale ty masz klan i żonę, Rozboju!

— No właśnie, i okryłbym ich hańbą, puszczając cię samą za próg Śmierci — zdecydowanie oświadczył Rozbój.

Tak, pomyślała Akwila, spoglądając przez drzwi, właśnie to robimy. Żyjemy na krawędziach. Pomagamy tym, którzy nie potrafią odnaleźć drogi…

Wzięła głęboki wdech i przestąpiła próg.

Nic specjalnie się nie zmieniło. Piasek pod nogami był twardy, szeleścił, kiedy po nim szła, dokładnie takjaksię tego spodziewała, ale kiedy go kopnęła, opadał powoli niczym puch, a to ją zaskoczyło. Powietrze nie było zimne, ale rozrzedzone i oddychanie sprawiało trudność.

Drzwi zamknęły się za nią cicho.

Dziękujemy, odezwał się współżycz. Co zrobimy teraz?

Akwila rozejrzała się i spojrzała w gwiazdy. Nie rozpoznawała takiego nieba.

— Myślę, że umrzesz — powiedziała.

Ale tu nie ma „mnie”, który ma umrzeć, rzekł współżycz. Jesteśmy tylko my.

Akwila odetchnęła głęboko. Tu chodziło o słowa, a ona w słowach była dobra.

— Trzeba teraz uwierzyć w pewną opowieść — zaczęła. — Kiedyś byliśmy plamkami w oceanie, potem rybami, następnie jaszczurami i małymi ssakami, a wreszcie małpami. I mnóstwo nas było pomiędzy. Ta ręka była niegdyś płetwą, była także szponem! W moich ludzkich ustach mam ostre kły wilka i siekacze królika, i żujące zęby krowy! Nasza krewjest słonajak morze, z którego wyszliśmy! Kiedy ogarnia nas lęk, nasza skóra zachowuje się, jakby rosło na niej futro, które powinno się zjeżyć. Jesteśmy historią. Wszystko, czymkolwiek stawaliśmy się w naszej drodze, wciąż w nasjest. Czy chcecie usłyszeć dalszy ciąg tej historii?

Opowiedz nam, poprosił współżycz.

— Jestem ulepiona ze wspomnień moich rodziców, dziadków i przodków. Od nich pochodzi to, jak wyglądam, jaki kolor mają moje włosy. Jestem też po trosze każdą z osób, które spotkałam w swoim życiu i która zmieniła to, jak myślę. Więc co właściwie znaczy „ja”?

Kawałek, który właśnie opowiedział nam tę historię, odparł współżycz. To jesteś prawdziwa ty.

— No… tak. Ale ty też musiałeś to robić. Mówisz o sobie „my” — kto to mówi? Kto powiedział, że ty niejesteś tobą? Niczym się od nas nie różnisz. Tyle że myjesteśmy dużo, ale to dużo lepsi w zapominaniu. No i wiemy, kiedy nie słuchać małpy, która w nas siedzi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kapelusz pełen nieba»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kapelusz pełen nieba» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kapelusz pełen nieba»

Обсуждение, отзывы о книге «Kapelusz pełen nieba» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x