Terry Pratchett - Łups!

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Łups!» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Łups!: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Łups!»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dolina Koom to właśnie tam trolle złapały w zasadzkę krasnoludów, a krasnoludy złapały w zasadzkę trolle. To było daleko stąd. To było dawno temu.Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork znowu zobaczy wojnę, tym razem przed własnym biurem, jeśli nie rozwiąże zagadki morderstwa przynajmniej jednego krasnoluda. Kiedy jego ukochana Straż się rozsypuje, kiedy grzmią werble bojowe, musi odsłonić każdy ślad, przechytrzyć każdego skrytobójcę, pokonać każdą ciemność, by znaleźć rozwiązanie. Aha codziennie o szóstej, niezawodnie, bez żadnych wykrętów, musi wrócić do domu i poczytać synkowi Gdzie jest moja krówka ze wszystkimi odpowiednimi odgłosami podwórka. Są pewne rzeczy, które zwyczajnie trzeba załatwić.Pomysłowe, dowcipne, logiczne…
Wszystko, czym powinna być kolejna powieść w cyklu fantasy, a nawet więcej.

Łups! — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Łups!», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Czyli przekopanie paru tysięcy ton ankhmorporskiego błota by się opłacało?

— Żeby zdobyć sześcian? Tak! O to chodziło? Ale jak on się tu znalazł? Przeciętny krasnolud może przez całe życie żadnego nie zobaczyć. Używają ich tylko gragowie i wielcy wodzowie! I dlaczego miałby mówić? Wszystkie krasnoludzie można ożywić jedynie kluczowym słowem.

— Nie mam pojęcia. A jak one wyglądają? Poza tym, że są pewnie sześcienne?

— Widziałem tylko kilka, sir. Mają krawędź długości do sześciu cali, przypominają stary brąz i migoczą.

— Zielono i niebiesko? — spytał ostro Vimes.

— Tak, sir. Mieli ich kilka w kopalni przy Melasowej.

— Chyba je widziałem. I przypuszczam, że teraz mają o jeden więcej. Głosy z przeszłości, tak? A jak to się stało, że jeszcze o nich nie słyszałem?

Marchewa się zawahał.

— Jest pan bardzo zajętym człowiekiem, sir. Nie może pan wiedzieć wszystkiego.

Vimes wyczuł w tym odrobinę cząsteczki wyrzutu.

— Chce pan powiedzieć, że jestem człowiekiem o ograniczonych horyzontach, kapitanie?

— Ależ nie, sir. Interesują pana wszystkie aspekty pracy policyjnej i kryminologii.

Czasami z twarzy kapitana niczego nie dało się odczytać. Vimes nawet nie próbował.

— Coś tu mi ucieka — przyznał. — Ale chodzi o dolinę Koom, wiem o tym. Proszę powiedzieć, jaka jest tajemnica doliny Koom.

— Nie wiem, sir. Nie wydaje mi się, żeby była jakaś tajemnica. Przypuszczam, że wielka zagadka to ta, która strona zaatakowała pierwsza. Jak pan wie, sir, obie twierdzą, że zostały wciągnięte w pułapkę przez przeciwników.

— Czy to takie strasznie ciekawe? Czy teraz miałoby znaczenie?

— Kto zaczął? Myślę, że tak, sir! — oświadczył Marchewa.

— Wydawało mi się, że walczyli od początku czasu…

— Tak. Ale dolina Koom była pierwszym oficjalnym starciem, sir.

— Kto wygrał?

— Sir?

— To nie jest trudne pytanie, prawda? Kto wygrał pierwszą bitwę w dolinie Koom?

— Chyba można powiedzieć, że przerwał ją deszcz, sir.

— Przerwali takie starcie z powodu deszczu?

— Z powodu strasznego deszczu, sir. Rozpętała się burza w górach ponad doliną, rwące potoki niosły głazy, powalały walczących i porywały z prądem. Pioruny waliły…

— To popsuło cały dzień — uznał Vimes. — No dobrze. Kapitanie, czy mamy pojęcie, dokąd dranie mogli uciec?

— Mieli przygotowany tunel ucieczkowy…

— Jasne.

— …i zawalili go za sobą. Wysłałem ludzi do kopania…

— Niech pan ich wycofa. Bandyci mogą teraz siedzieć w jakiejś kryjówce, mogą uciekać wozem… Do demona, przecież mogą nosić hełmy i kolczugi, udawać zwykłe miejskie krasnoludy! Dość tego, bo wykończymy naszych ludzi. Dajmy na razie spokój. Myślę, że uda się odnaleźć ich znowu.

— Tak, sir. Gragowie uciekli tak szybko, że zostawili inne Mechanizmy. Zabezpieczyłem je dla miasta. Musieli być bardzo wystraszeni. Wzięli tylko sześciany i uciekli. Dobrze się pan czuje, sir? Wygląda pan na trochę wzburzonego.

— Prawdę mówiąc, kapitanie, jestem w niewytłumaczalnie dobrym nastroju. Chce pan posłuchać, jak minął mój dzień?

* * *

Całe miasto mówiło o prysznicach na komendzie straży. Vimes sam za nie zapłacił, kiedy Vetinari wygłosił jakąś kąśliwą uwagę na temat kosztów. Wyglądały dość prymitywnie i tak naprawdę były to sitka konewek podłączone do paru zbiorników z wodą piętro wyżej. Ale po nocy spędzonej w podziemiach Ankh-Morpork myśl o prawdziwej czystości wydawała się bardzo atrakcyjna. Mimo to Angua się wahała.

— Cudownie! — westchnęła Sally, obracając się powoli pod strumieniem wody. — Co z tobą?

— Radzę sobie, jasne? — burknęła Angua stojąca tuż poza zasięgiem prysznica. — Jest pełnia, tak? No więc wilk jest dosyć silny.

Sally przerwała szorowanie.

— Ach, rozumiem… Tu chodzi o K.Ą.P.I.E.L.?

— Musiałaś to powiedzieć, prawda? — Angua zmusiła się, by stanąć na kafelkach.

— No a jak to robisz normalnie? — Sally podała jej mydło.

— Zimną wodą i udaję, że to deszcz. I nie próbuj nawet się śmiać. Zmieniamy temat, ale już!

— Dobrze, dobrze. Co myślisz o tej dziewczynie Nobby’ego?

— O Płovej? Sympatyczna. Ładna.

— Może raczej: perfekcyjne fizyczne piękno? Oszałamiające proporcje? Żywa klasyczna rzeźba?

— No… tak. Właściwie tak — przyznała Angua.

— I jest dziewczyną Nobby’ego Nobbsa?

— Ona chyba tak uważa.

— Nie wmówisz mi, że zasługuje na Nobby’ego — oświadczyła Sally.

— Wiesz, Verity Pushpram też nie zasługuje na Nobby’ego, chociaż ma dziwacznego zeza, ramiona jak tragarz i utrzymuje się z gotowania małży. Tak już bywa.

— To jego poprzednia dziewczyna?

— Tak zwykle mówił. O ile wiem, fizyczna strona ich związku polega na tym, że ile razy Nobby spróbuje się do niej zbliżyć, ona tłucze go mokrymi rybami.

Angua wycisnęła z włosów resztkę mazi. Niełatwo było się jej pozbyć. Niektóre kawałki walczyły, by nie spłynąć do ścieku.

Wystarczy. Nie lubiła długo siedzieć pod P.R.Y.S.Z.N.I.C.-em. Jeszcze sześć, może siedem sesji, a zapach całkiem zniknie. Teraz trzeba pamiętać, żeby użyć ręcznika, a nie otrzepywać się do sucha.

— Myślisz, że zeszłam na dół, żeby zrobić wrażenie na kapitanie Marchewie, prawda? — odezwała się z tyłu Sally.

Angua znieruchomiała z głową owiniętą ręcznikiem. No cóż, prędzej czy później musiało do tego dojść…

— Nie — powiedziała.

— Twoje bicie serca mówi co innego — stwierdziła ostrożnie Sally. — Ale nie martw się. Nie miałabym żadnych szans. Jego serce bije szybciej, gdy jesteś obok, a twoje traci rytm, kiedy go zobaczysz.

No dobrze, więc to teraz, uznał wilk, który nigdy nie był zbyt daleko. Rozstrzygniemy to od razu, pazury przeciwko kłom… Nie! Nie słuchaj wilka! Ale byłoby łatwiej, gdyby ta głupia suka przestała słuchać nietoperza.

— Trzymaj się z daleka od cudzych serc — warknęła.

— Nie mogę. Ty też nie możesz wyłączyć nosa, prawda? Prawda?

Chwila wilka minęła. Angua rozluźniła się trochę. Serce bije mu szybciej, tak?

— Nie — przyznała. — Nie mogę.

— Czy kapitan kiedyś cię widział bez munduru?

Bogowie! — pomyślała Angua i podeszła do ubrania.

— No… pewnie… — wymamrotała.

— Chodziło mi o to, czy wkładasz czasem coś innego. Na przykład… sukienkę? — ciągnęła Sally. — Daj spokój, każdy glina spędza trochę czasu poza mundurem. Dzięki temu wiesz, że nie jesteś na służbie.

— Ale to właściwie robota na dwadzieścia cztery godziny, osiem dni w tygodniu. Zawsze jest…

— Chcesz powiedzieć, że jest taka dla niego, bo on tak lubi, a ty się go trzymasz? — spytała wampirzyca i te słowa przebiły się przez osłony Angui.

— To moje życie! Dlaczego mam słuchać rad wampira?

— Bo jesteś wilkołakiem — odparła Sally. — Tylko wampir ośmieli się ci ich udzielić. Nie musisz chodzić mu przy nodze przez cały czas.

— Już to przerabiałam, rozumiesz? Takie już są wilkołaki. To nasza natura!

— Natura? Pomyśl o mnie! Czarnej wstążeczki nie dostaje się za podpisanie zobowiązania. I ona nie oznacza, że nie pragnę już krwi. Po prostu nic w tej kwestii nie robisz. Nocami gonisz kury.

Zapadła lodowata cisza. Po chwili odezwała się Angua:

— Wiesz o kurach?

— Tak.

— Płacę za nie, rozumiesz…

— Jestem pewna, że tak.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Łups!»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Łups!» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Łups!»

Обсуждение, отзывы о книге «Łups!» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x