Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Mężczyzna Z Doliny Mgieł» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mężczyzna Z Doliny Mgieł: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miranda, życzliwa ludziom dusz, zawsze troszczy się o innych. Tym razem pragnie zanieść światło nieszczęsnym mieszkańcom Królestwa Ciemności, chociaż wie, że żyją tam złe, niebezpieczne istoty. Po przejściu przez terytorium potworów, rozciągające się w pobliżu muru, Miranda spotyka dwóch Waregów. Harama i Gondagila. Nie przypuszcza, że na zawsze rozdzieli przyjaciół…

Mężczyzna Z Doliny Mgieł — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mężczyzna Z Doliny Mgieł», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

No cóż, i tak zdołała pokonać najtrudniejsze przeszkody, miała słońce i wiedziała, w jaki sposób przedostać się do Królestwa Ciemności. Innymi sprawami będzie się zajmować w miarę, jak będą się pojawiały.

3

Upłynęło sporo czasu, zanim uznała wreszcie, że wszystko jest gotowe. Wyruszając na swą wielką ekspedycję ratunkową, musiała być pewna, że nic ją nie zawiedzie.

Tymczasem napawała się samotnością w lasach. Miranda żyła życiem lasu. Potrafiła rozpoznać strumyk po jego szemraniu, znała kryjówki maleńkich zajączków, lecz nigdy ich nie dotykała, wiedziała, gdzie rosną najsmaczniejsze jagody, często wyciągała się na mchu, wsłuchana w szum srebrzystych liści, potrącanych delikatnym wietrzykiem.

Zdarzało się niekiedy, że czuła się obserwowana. Wiedziała oczywiście, że las pełen jest elfów i innych istot natury, lecz to wrażenie było bardziej namacalne. Domyślała się, kto może się jej przyglądać. Nieraz podczas swych wędrówek spotykała Tsi-Tsunggę i ucinała sobie z nim pogawędkę. Pomagał jej w szukaniu okazów, wszystko jedno, czy chodziło o minerały czy o rośliny. Zaprzyjaźnili się i potrafili mówić tym samym językiem, językiem miłości do przyrody. Z jakiegoś jednak powodu Tsi-Tsungga budził w dziewczynie niepokój. Miranda nie bardzo wiedziała, dlaczego tak się dzieje. Bardzo polubiła Tsi i chciała mu pokazać, że jest jego przyjaciółką, coś jednak ją przed tym powstrzymywało. Lęk, by zanadto się do niego nie zbliżyć? Nie potrafiła lepiej określić tego uczucia, wiedziała, że jest ono wręcz idiotyczne, bo przecież była pewna przyjacielskich zamiarów Tsi, on nigdy by jej nie zdradził, nie zawiódł w żaden sposób.

Pozostawało jednak to coś, trudne do zdefiniowania. Nie niechęć, nie, nie potrafiła znaleźć właściwszego słowa niż „lęk”. A może niepewność? Strach?

Jakie to niemądre z jej strony!

W pewien jasny dzień, kiedy czuła, jak narasta w niej zniecierpliwienie, niemal zmuszając do natychmiastowego podjęcia dobroczynnej misji na rzecz nieszczęśliwych mieszkańców Królestwa Ciemności, postanowiła wybrać się do lasu, by choć na pewien czas zająć myśli innymi sprawami. Roztargniona zbierała zioła, tym razem mając na uwadze uzdrawiające napary, które przygotowywał Móri. Miranda często przynosiła mu potrzebne rośliny.

Znalazła się wśród jasnozielonych cieni, gdzie Święte Słońce przeświecało przez liście, gdy nagle nieopodal w głębi lasu usłyszała świergot wzburzonych ptaków. Pospieszyła tam, lecz ostrożnie, żeby nikogo nie wystraszyć. Dostrzegła parę niedużych ptaszków unoszących się niewysoko nad ziemią, Miranda przysunęła się bliżej, żeby zobaczyć, co się stało.

Na ziemi leżało gniazdo, które żadną miarą nie powinno się tam znaleźć. Młode pisklęta w gnieździe piszczały żałośnie, być może już od dłuższego czasu nie dostały nic do jedzenia.

Miranda popatrzyła w górę i w głowie jej się zakręciło na widok strzelistego pnia przypominającego sosnę drzewa, którego korona wznosiła się wysoko, wysoko nad nią. Nie potrafiła powiedzieć, jak doszło do nieszczęścia, zauważyła tylko, że jedna z gałęzi na górze jest złamana.

– Och, nie, nigdy sobie z tym nie poradzę – mruknęła pod nosem. – Kto może się wspiąć po takim gładkim pniu?

Rozejrzała się dokoła. W pobliżu niewielki wodospad opadał w zielonobłękitną zatoczkę, obrośniętą żółtymi kwiatami. Skała z tyłu leżała skąpana w promieniach słońca. Żaden z tych cudów jednak nie mógł teraz pomóc ani jej, ani ptakom.

– Tsi! – zawołała cicho. Poczuła się głupio. Jak on miał ją usłyszeć? Podniosła więc nieco głos: – Tsi-Tsungga! Potrzebuję twojej pomocy!

Jak można być tak niemądrym, jak można wierzyć, że on będzie akurat gdzieś w pobliżu?

Ach, biedne ptaki, tak bardzo cierpiały, widząc swe bezradne pisklęta. Co mogła począć? Szukać innego drzewa albo krzewu czy…?

Dostrzegła coś kątem oka, na górze, na skale koło wodospadu.

Tsi-Tsungga! Brunatnozielony elf ziemi, tak jak i ona zadomowiony w lesie. O, dużo bardziej.

Buzię Mirandy rozpromienił uśmiech.

– Ach, jak się cieszę, że byłeś niedaleko i mnie usłyszałeś! – wykrzyknęła naiwnie. – Chodź tutaj, szybko!

Tsi jednym susem zeskoczył ze skały i wylądował obok dziewczyny na miękkim mchu. Pospiesznie wyjaśniła, co się stało.

Tsi zaraz ukląkł przy gniazdku i delikatnie wziął je w ręce. Skrzydlaci rodzice zanieśli się histerycznym piskiem, lecz on zaraz coś do nich powiedział i ptaki się uspokoiły, krążąc teraz tylko wokół niego i Mirandy.

Tsi popatrzył na dziewczynę i uśmiechnął się czarująco.

– To wy, przyjaciele, nauczyliście mnie rozmawiać ze zwierzętami – wyjaśnił.

– Naprawdę? Ach, tak, aparacik Madragów, jeszcze go masz?

– Nie tylko – odparł z dumą. – Dostałem też jeden z tych innych. Ten, który sprawia, że druga istota rozumie, co się do niej mówi, chociaż sama nie ma aparatu.

– Wspaniale! To zapewne dlatego ptaki się uspokoiły. Że też ja o tym nie pomyślałam, mam przecież podobne urządzenie.

Jakże niepokojące było patrzenie w te zielone oczy! Miranda zmieszana przeniosła wzrok na gniazdo z pisklętami w rękach Tsi. Wydawało się w nich takie bezpieczne. Tsi powiódł wzrokiem za jej spojrzeniem.

– Jedno z małych chyba zrobiło sobie krzywdę – rzekł zatroskany, palcem delikatnie badając pisklę.

Miranda próbowała mu pomóc, ale kiedy dotknęła dłoni elfa, miała wrażenie, że jej ciało przeszył prąd. Poczuła bijącą od niego zmysłowość i cofnęła się przerażona. Miała wrażenie, że w jej ciele i duszy zapanował szalony chaos, że jakaś siła ciągnie ją ku niemu.

Tsi nie zauważył reakcji dziewczyny, całą swą uwagę skupił na ptaszku. Ponieważ Miranda wiedziała naprawdę bardzo dużo o przyrodzie w Królestwie Światła, znała też nazwę tego ptaka, który należał do gatunku nieznanego na powierzchni Ziemi. Dość niepozornego, wielkości skowronka, o całkiem niebieskim łepku.

– Nie, na szczęście nic mu się nie stało – stwierdził Tsi-Tsungga. – Tylko nóżka utkwiła mu pod gałązką. Wobec tego zaniosę gniazdo na górę. Przytrzymasz mi koszulę?

Zaskoczona Miranda wzięła od niego zieloną koszulę z cieniutkiej skóry. Nie miała pojęcia, w jaki sposób Tsi zdoła się wspiąć z gniazdem w rękach, ale uznała, że to jego sprawa.

Odruchowo przycisnęła koszulę do piersi, obserwując, jak lekko i bez wysiłku Tsi posuwa się po pniu. Ptasi rodzice nerwowo krążyli wokół niego. Miranda nawet nie zauważyła, że podnosi koszulę do twarzy, że wącha ją, chłonie aromat lasu, świeżego powietrza i… i… mężczyzny? Samca? Prędko ją odsunęła, oddychała szybko, nerwowo, nie rozumiejąc własnych reakcji. Tsi, towarzysz dziecięcych zabaw jej znajomych, przyjaciel, który wiedział wszystko o lesie podobnie jak ona. Co się z nią dzieje?

Miranda nie była taka jak Elena, nie tęskniła za człowiekiem, którego mogłaby kochać i iść z nim do łóżka. Myśli Mirandy nie krążyły tym torem, całą swą wolę skupiła na pomaganiu nieszczęśliwym, najpierw w świecie na zewnątrz, a teraz w Królestwie Światła. Tu jednak nie było nieszczęśliwych, dlatego skoncentrowała się na mieszkańcach Ciemności. A miłość? Romantyczność? Erotyka? Nie, to mogło poczekać. Najpierw musiałaby znaleźć kogoś, w kim mogłaby się zakochać. Niezdarne próby podjęte w świecie na powierzchni wcale się nie liczyły. Nie było wtedy mowy o żadnych burzliwych uczuciach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł»

Обсуждение, отзывы о книге «Mężczyzna Z Doliny Mgieł» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x