Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tajemnica Gór Czarnych: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tajemnica Gór Czarnych»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja z Królestwa Światła jest gotowa do pokonania ostatniego etapu: dotarcia do źródła jasnej wody w Górach Czarnych. Wybrany, młody Indianin Oko Nocy, ma podjąć próbę zdobycia wody. Towarzyszą mu Shira i Mar oraz szlachetny Marco, książę Czarnych Sal. Żadne z nich jednak nie może iść z nim aż do samego końca. Ostatni odcinek musi przebyć sam i nikt nie wie, czy uda mu się sforsować wszystkie przeszkody…

Tajemnica Gór Czarnych — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tajemnica Gór Czarnych», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Miał do dyspozycji nie więcej niż cztery metry kwadratowe, wodospad rozbijał się o skały jakieś sto metrów pod nim. Przeciwległy brzeg rzeki był co najmniej tak samo wysoki i tak samo stromy.

Czy chodzi o to, żeby rzucił się w dół i zniknął w spienionym nurcie?

Niemożliwe, wszystko jest tam najeżone ostrymi kamieniami, sterczą tak gęsto, że nie ma między nimi dosłownie żadnej większej płaszczyzny wody.

Czyżby wędrówka miała skończyć się już teraz?

I wtedy zobaczył, że na wysokim brzegu po drugiej stronie pojawiło się jasne światełko.

Shama. A zatem Oko Nocy musi dostać się właśnie tam.

Tylko jak ktokolwiek mógłby…?

Nie, nikt nie potrafi pokonać takiej przeszkody. Nawet ktoś wyposażony w sznur elfów.

Oko Nocy posługiwał się tym cudownym przedmiotem zaledwie raz czy dwa, wtedy wyzwanie było co najmniej kilka razy łatwiejsze niż to tutaj.

Bezradny patrzył na niepozorny kawałek sznurka, który wyjął z kieszeni. Wiedział jednak, że akurat teraz bezradność jest śmiertelnie groźna. Nie wahając się więc, wziął zamach, by przerzucić trzymaną w ręce linkę na drugi brzeg.

Okazało się, że wszystko działa! Linka przeleciała ponad przepaścią i precyzyjnie trafiła nad wysoki, spiczasty kamień po tamtej stronie, zawinęła się wokół niego i wróciła prosto do rąk Oka Nocy. Tym sposobem mógł się posługiwać dwiema linkami, a to już pomoc nie do pogardzenia. Bardzo starannie owiązał linkami wysoki kamień po swojej stronie rzeki, wszystkie woreczki i cały swój bagaż przytroczył do pasa. Potem uchwycił mocno liny i zaczął się na rękach przesuwać ponad przepaścią. Głębia sprawiała, że doznawał zawrotów głowy.

Tylko nie spoglądać w dół! Gdyby miał skłonności do omdleń, cała wyprawa mogłaby się skończyć bardzo źle. Powiadają, że głębia wsysa, mogło się to teraz sprawdzić.

A może powinien posuwać się sposobem niedźwiedzia? Mógłby się posuwać szybciej i chyba lepiej rozkładać ciężar ciała.

Oko Nocy podjął próbę. Przez chwilę wisiał, trzymając się lin rękami i opierając nogami, ale zaraz zrezygnował, powrócił do poprzedniej pozycji.

Ramiona miał bardzo silne i posługując się nimi, posuwał się jednak dużo szybciej do przodu.

Gdyby tylko głębia nie wciągała go tak strasznie!

Huk wodospadu rozpraszał Oko Nocy, nie pozwalał się skoncentrować.

Nie spoglądaj w dół, bo będzie po tobie!

Już dawno temu nauczył się pewnej mądrości: Jeśli jakaś droga wydaje ci się bardzo trudna, to spoglądaj raczej za siebie. To bardziej dodaje otuchy niż wpatrywanie się przed siebie, bo świadomość, że tyle jeszcze przed tobą, przygnębia.

Przypomniał sobie o tym i obejrzał się. Popatrzył na wąską skalną półkę, na której dopiero co stał.

Nie powinien był jednak tego robić. Linka elfów przesunęła się ku górze kamienia i wyglądało na to, że zaraz się z niego zsunie. Modlił się więc do Wakan Tanka i do Świętego Słońca, by linka została na miejscu, żeby wytrzymała.

Dla Indianina oddawanie czci Słońcu nie było żadnym problemem. Słońce jest przecież częścią natury, co więcej – najważniejszą ze wszystkich. Całe jego plemię w Królestwie Światła uznawało Święte Słońce za obiekt kultu.

Fakt, że zajął myśli czym innym, okazał się zbawienny. Nagle chłopiec stwierdził, że jest już na miejscu, o mało tego nie przegapił i nie zderzył się ze ścianą.

Shama wrócił do czekającego w grocie Marca. Usiadł obok księcia, którego cenił niezwykle wysoko.

– Twój przyjaciel Indianin radzi sobie znakomicie. Pierwszą przeszkodę, jak sam widziałeś, pokonał śpiewająco, z drugą też da sobie radę. Ale też pomoce ma, niech mnie licho!

Opowiadał zdumiony o tym, jak Oko Nocy przeskoczył huczący w otchłani wodospad, a Marco wyjaśnił mu, dlaczego wszystko poszło tak dobrze:

– Mój najlepszy przyjaciel, Dolg Lanjelin, syn czarnoksiężnika, jedna z najniezwyklejszych osobowości, jakie kiedykolwiek przebywały w Królestwie Światła, spędził dwieście pięćdziesiąt lat u elfów. Później w podzięce oraz na znak szacunku otrzymał od nich tak zwaną linę lub sznur elfów. I właśnie jej kawałek ma ze sobą Oko Nocy.

– Dwieście pięćdziesiąt lat u elfów – powtórzył Shama zdumiony. – Domyślam się, że nawet ja nie byłbym w stanie przerwać jego życia?

– Nie, nie masz takiej władzy. I powinieneś być za to wdzięczny.

– Jestem. Tylko Shira wie, jaką samotność oznacza moje posłannictwo.

– Myślę, że my także rozumiemy.

Shama wstał. Podnosił się niczym młody człowiek, bez wysiłku, bez trzeszczenia w stawach. Już samo to było wielkim osiągnięciem.

– On znowu mnie potrzebuje. Zobaczymy się niedługo, przyjacielu!

Indianin bezpiecznie wylądował na drugim brzegu. Zsunął z kamienia linę elfów, która natychmiast znowu się skurczyła do poprzednich rozmiarów. Z łatwością schował ją do worka z już używanymi pomocami. Zresztą znalazła się tam jako pierwsza, bo przecież bębenek został u Marca.

Miło było wiedzieć, że książę Czarnych Sal czuwa w pobliżu, w przeciwnym razie Oko Nocy czułby się bardzo samotny.

Shira i Mar także czekali, tyle tylko że nieco dalej. Za to z Shamą jako sojusznikiem. A jeszcze dalej byli wszyscy oczekujący na pokładzie J2. Naprawdę nie był tutaj sam!

Ale radzić musiał sobie na własną rękę.

Chociaż może niezupełnie. Przecież dopiero co Shama pomógł, zapalając światełko, mgnienie cudzej obecności dla pocieszenia samotnej duszy.

Oko Nocy zdawał sobie z tego sprawę, ale jednak tylko on stał na wysokim brzegu i zastanawiał się, jak pójdzie dalej.

Oj, serce zabiło mu mocniej w piersiach. Przecież nie chciał, żeby mu cokolwiek zostało oszczędzone.

Z tego miejsca, w którym się znajdował, wiodła tylko jedna dróżka, a i ona ginęła w białej niczym mleko i tak gęstej mgle, że nic nie było widać. Sama droga będzie z pewnością trudna do przebycia.

Zresztą określenie „droga” to już przesada, gdy mowa o bardzo wąskiej górskiej grani. Po jednej stronie głębia z huczącym wodospadem, po drugiej wszystko kryje mgła, która unosi się też wysoko ponad szczytami i nie pozwala zobaczyć, co się znajduje przed wędrowcem. Oko Nocy wziął jakiś kamień i cisnął go w morze mgły po swojej prawej stronie. Usłyszał uderzenia w skałę poniżej, raz po raz, długo, echo zwielokrotniało odgłosy, ale poniżej wodospadu też jeszcze musiała być przepaść.

Najgorszy jednak był ten grzbiet, przez który trzeba się przedostać, szeroki zaledwie na stopę i tak zwietrzały, że mógł się rozsypać przy pierwszym kroku.

Oko Nocy kilkakrotnie głęboko odetchnął. Tak; to by się zgadzało, mówiono przecież, że wędrówka Shiry zwrócona była do wnętrza, była zatem wędrowaniem w jej własnej duszy. Jego zaś ma się kierować na zewnątrz, nie powinien więc tyle myśleć, czy prowadził właściwe życie czy nie, tak jak to musiała czynić jego poprzedniczka. Jej wędrówka była, rzecz jasna, tysiąc razy trudniejsza! Tym razem chodzi jedynie o odwagę, siłę, inteligencję i zdolność do logicznego myślenia. Dlatego starszyzna plemienna zmuszała go do trenowania tych wszystkich dyscyplin i umiejętności, które Indianinowi były niezbędnie potrzebne, zanim przybyli biali i splądrowali ich kraj, wprowadzili wiele nowych rzeczy służących urbanizacji, w żaden natomiast sposób nie służących więzi z naturą i poszanowaniu starszych.

Oko Nocy był wychowywany na dobrego Indianina w najbardziej tradycyjnym rozumieniu tego słowa, tak chciało jego plemię i wszyscy mieszkańcy Królestwa Światła. Krewni Oka Nocy byli za to władcom Królestwa wdzięczni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tajemnica Gór Czarnych»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tajemnica Gór Czarnych» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Tajemnica Gór Czarnych»

Обсуждение, отзывы о книге «Tajemnica Gór Czarnych» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x