Margit Sandemo - Dom Hańby

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Hańby» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dom Hańby: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Hańby»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dramatycznych wydarzeniach w Norwegii i na Islandii Móri wraz z rodziną wraca do Austrii. Wszyscy mają nadzieję, że podróż będzie spokojna. Nie biorą jednak pod uwagę złych braci zakonnych i nie wiedzą o istnieniu francuskiej czarownicy Marie-Christine. A już w ogóle nie przyszłoby nikomu do głowy, że zostaną wplątani w tragiczne sprawy całkiem obcej im rodziny, że staną się świadkami zazdrości, wiarołomstwa, a nawet morderstw. Czeka ich po drodze wiele ponurych przygód…

Dom Hańby — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Hańby», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Myślisz o Wirginii? Ale ona przecież niczemu nie jest winna. I Dolg wcale się nią nie zajmuje.

– Dolg nie.

Taran przyglądała jej się spod oka.

– Chodzi ci o Villemanna? – zapytała przeciągle.

Danielle nie odpowiedziała. Po prostu odwróciła twarz.

– W takim razie uważam, że powinnaś podziękować młodej pannie von Blancke – rzekła zdecydowanym tonem Taran.

– Dlaczego mam dziękować? Jeśli on się z nią ożeni…

– Ech, wyciągasz zbyt pochopne wnioski. Znamy tych ludzi drugi dzień. A poza tym wszystko wskazuje na to, że ona woli twojego brata.

– Tak myślisz? – rozjaśniła się Danielle. Zaraz jednak znowu zmarkotniała. – Ale to nie przeszkadza, że Villemann jest nią bardzo zainteresowany. I że będzie mu przykro, jeśli ona go nie zechce. Och, Taran, czuję się taka odrzucona! Taka sponiewierana!

– Sądzę, że Villemann czuje się jeszcze gorzej – stwierdziła Taran. – Żadna z jego wybranek go nie chce.

– Och, ale ja…

– Co takiego? – zapytała Taran, gdy Danielle zamilkła.

– Nie, nic.

Taran uśmiechnęła się pod nosem bardzo zadowolona.

Tego pięknego i bardzo ciepłego jesiennego dnia stary pułkownik nie pojawił się na obiedzie. Poszedł do proboszcza, by omówić sprawy pogrzebu swojej synowej.

Bez pułkownika, ale za to z Taran nastrój. przy stole był niewątpliwie dużo sympatyczniejszy. Prefekt również zasiadł do posiłku i wszyscy zachowywali się tak, jakby chcieli przynajmniej na chwilę zapomnieć o tragedii.

Kapitan był z tego najwyraźniej bardzo zadowolony.

Przed obiadem na spacerze w parku omal nie wyznał Taran, że nie jest w stanie żałować swojej zmarłej małżonki. Zbyt długo go upokarzała swoją wyniosłością, po prostu zniszczyła ich małżeństwo.

Obiad upływał w sympatycznej atmosferze, wszyscy mówili o całkiem obojętnych sprawach. Tym bardziej więc byli zaszokowani pojawieniem się kogoś absolutnie nieoczekiwanego.

Najpierw coś zaczęło się dziać z Wirginią.

Brązowe oczy dziewczyny stały się większe niż normalnie. Przestała jeść i jak zaczarowana patrzyła w stronę schodów, skąd dochodziły jakieś dziwne odgłosy podobne do jęku. Po chwili z hałasem odrzuciła nóż i widelec, zerwała się na równe nogi i wybiegła, jakby chciała się gdzieś schować. Rafael zamierzał pobiec za nią, lecz Dolg chwycił go za ramię i pociągnął tak mocno, że usiadł z powrotem na swoim miejscu.

Po schodach szła jakaś dziwna postać.

14

Lilly zapomniała o swoich eleganckich manierach i zaklęła:

– O, do cholery…

– Kto nie zamknął drzwi? – syknęła Milly ze złością. -Kristoffer, powinieneś był powiedzieć, żeby…

Po raz pierwszy usłyszeli wtedy imię kapitana, ale żadne z gości nawet tego nie spostrzegło, bo całą ich uwagę pochłaniała dziwna osoba na schodach.

Była to starsza kobieta o czerwonosinej twarzy z przekrzywioną jak czapka wesołego woźnicy peruką. Białą, bardzo ładną i bardzo drogą peruką, która niegdyś musiała być prawdziwym dziełem sztuki. Teraz wyglądała jak długo używane wronie gniazdo. Kobieta mamrotała przez cały czas coś sama do siebie zachrypłym głosem pijaczki. Mimo że trzymała się kurczowo poręczy, szła chwiejnie. Jej ubranie wyglądało, jakby sypiała w nim od dawna, choć kiedyś musiały to być bardzo piękne rzeczy. Kiedy podeszła bliżej drzwi, zebrani przy stole poczuli od niej kwaśny odór.

W końcu kapitan zdołał się wyrwać z odrętwienia. Zaczął głośno wzywać służbę, lecz nikt się nie pokazał. Kiedy Taran spojrzała na niego pytająco, rzekł krótko:

– Moja matka.

– A ja myślałem… – zaczął Rafael. – Pułkownik mówił, że ona…

– Że nie żyje? Nie, tak nie powiedział. Mówił, że utrącił żonę. I zapewniam państwa, że moja matka ma najlepszą opiekę, jaką możemy jej dać, ale państwo sami widzą, tu już niewiele można zrobić.

Owszem, wszyscy rozumieli to bardzo dobrze.

– Proszę wybaczyć mojej córce, że tak uciekła – dodał kapitan. – Ona się bardzo wstydzi za swoją babkę.

– Oczywiście – bąknęła Taran.

Starsza pani kierowała się prosto do stołu. Na jej wargach, odsłaniając brak wielu zębów, błąkał się diabelski, zdecydowany uśmieszek.

– Nie, no coś takiego! Siadacie do stołu beze mnie? I Lilly zajmuje moje miejsce? Jazda stąd, łachudro, bo idzie pani tego domu!

Przestraszona Lilly wstała natychmiast. Pułkownikowa mówiła teraz bardzo słodkim głosem:

– Kristoffer, moje dziecko, co te okropne baby zrobiły z syneczkiem mamusi?

Uczyniła ruch, jakby chciała go objąć, ale kiwnęła się w tył i o mało nie upadła. Kapitan rzucił się, by ją przytrzymać. Wszyscy widzieli, że bijący od niej zapach napełnia go obrzydzeniem.

– Już dobrze, droga mamo. Zaraz ktoś przyjdzie, żeby się tobą zająć.

Starsza pani machała rękami, by pokazać, że chce usiąść. On jednak trzymał ją mocno i zdawał się nie zauważać jej wysiłków.

– Nieee – wydyszała przejęta. – Iluż to widzę tutaj ślicznych chłopców! Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Kristoffer, przedsss… Przedstaw mi ich!

– To jest Rafael, syn księżnej Theresy von Habsburg – zaczął kapitan niechętnie.

W zamglonych oczach starszej damy pojawiły się filuterne błyski.

– No, no, jesteś naprawdę słodziutki! Habsburg, powiadasz? No, no, bo widzisz, ja sama mam w żyłach sporo błękitnej krwi. Nie, na taką okazję to powinnam włożyć moją różową toaletę! Ale mogę się założyć, że nie zgadniesz, ile tak naprawdę mam lat, chłopczyku! No, spróbuj!

Rafael odchylił się do tylu, jakby chciał się cofnąć. – Zgaduj, zgaduj – powtarzała dama kokieteryjnie.

– Mamo, daj spokój – bąkał kapitan.

Rafael nie odważył się nic powiedzieć. Najchętniej określiłby jej wiek na jakieś siedemdziesiąt pięć lat, ale się powstrzymał.

Z błyszczącymi oczyma pani wyjawiła triumfalnym tonem:

– Mam pięćdziesiąt lat! Nigdy byś nie zgadł, prawda? Ja wiem, że wyglądam znacznie młodziej, i wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś zaczął mnie uwodzić. Nie, nie, i nie wzięłabym ci tego za złe, nie martw się. Tylko, widzisz, ja jestem mężatką – dodała sentymentalnie, kładąc rękę na ramieniu Rafaela. – Więc i tak nic by z tego nie było. O, a tu mamy jeszcze jednego ślicznego młodzieńca!

Rafael odetchnął z ulgą. Teraz odór starego alkoholu buchał w twarz Urielowi.

– Widzisz, chłopczyku o anielskiej twarzy, mój mąż jest pułkownikiem. Bardzo się stara, bym miała wszystko, czego potrzebuję, na moim nocnym stoliczku zawsze stoi karafka i kieliszek…

– Tak, a co innego można zrobić – bąknął kapitan do gości.

– Och, mój Boże, jeszcze jeden chłopiec – ucieszyła się stara dama na widok Villemanna. – Ty też jesteś urodziwy, ale myślę, że zostanę, jednak przy tym ciemnowłosym marzycielu. Jak to on ma na imię? Gabriel?

– Rafael.

– O właśnie. Czy zebrał się tu cały chór anielski? A może ja znalazłam się w niebie?

Śmiała się skrzekliwie, po czym znowu zaczęła swoje:

– Kristoffer, mój synku, czy te okropne siostry są dla ciebie niedobre? Nigdy nie powinieneś był się żenić z tą rozpustnicą, która sprowadziła do mojego domu wszystkie grzechy Sodomy i Gomory. Takie same jak ona rozpustnice, ladacznice, które nadal tu siedzą!

Lilly nie wytrzymała.

– Proszę mi wybaczyć, pani pułkownikowo von Blancke, ale czy nie stawia pani problemu na głowie? – zapytała cierpko, ale było widać, że boi się trochę tej dość bezceremonialnej damy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dom Hańby»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Hańby» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom Upiorów
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Dom W Eldafjord
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dom Hańby»

Обсуждение, отзывы о книге «Dom Hańby» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x