Margit Sandemo - Cienie

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Cienie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Cienie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cienie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kilkaset lat temu pięciu rycerzy zawarło brzemienny w skutki pakt. Od tamtej pory na ich rodach spoczęło przekleństwo. Pierworodni w każdym pokoleniu umierali w młodym wieku, nie dożywali dwudziestych piątych urodzin…
Rycerze zlecają Antoniowi zniszczenie śmiertelnej trucizny złych mnichów. Ktoś podąża za nimi krok w krok. Coś lub ktoś wszelkimi środkami usiłuje nie dopuścić do zniszczenia pudełka z trucizną. Unni i brat Antonia, Jordi, spieszą mu na pomoc, lecz wróg zbiera siły…

Cienie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cienie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Leżał tak i myślał, jakby był doświadczonym uwodzicielem, a przecież tak naprawdę minęło ładnych kilka lat, odkąd dziewczęta uganiały się za nim i mógł wśród nich przebierać do woli. To zresztą na dłuższą metę nie było wcale interesujące.

Teraz znalazł wreszcie swoją przystań. On też był odpowiedzialny za to, żeby Vesla doświadczyła wreszcie owych niezwykłych doznań.

Zaczął czytać ten rozdział.

Wiele z tego, o czym pisano, już wypróbowali, ale i tak bez żadnego rezultatu. Punkt G, ach, nie, to zbyt trudne, zresztą też nie podziałało. Rozmaite pozycje, owszem, to też znali. Miłe rozmowy, czułość…

Nie, wszystko na nic. Nikt nie poświęcił chyba dłuższego czasu na grę wstępną niż Antonio, nikt nie mógł czuć się bardziej kochany niż Vesla.

Ale to coś nowego! Twarda brutalna rzeczywistość, bezpośrednio i bezwzględnie, bez zbędnych czułości. Cóż, może warto spróbować?

„Zmysłowość u niektórych kobiet tkwi głębiej”, pisał autor podręcznika. Dalej następował opis.

Nie brzmiało to zbyt dobrze, lecz była w tym pewna szansa. Możliwe, że pożądanie zamknęło się gdzieś u niej w środku, jakby cofnęło się, schowało po nieprzyjemnych przeżyciach w okresie dorastania. Autor książki mógł mieć co do tego pewną rację.

Która godzina? Czy można jeszcze zatelefonować do Vesli?

Nie, nie. Był kwadrans po drugiej w nocy, jeszcze by się przestraszyła, pomyślałaby, że przytrafiło mu się coś złego.

Po części była to zresztą prawda, lecz Antonio akurat o tym nie zamierzał opowiadać, dopóki nie wróci do domu.

Zatęsknił teraz bardzo za powrotem, zapragnął spróbować tego, co proponował autor książki.

Nagle drgnął. Z zewnątrz dobiegł jakiś odgłos. Antonio wstał z łóżka i na palcach podkradł się pod okno. Książka nie wzbudziła w nim pożądania, bo też i nie to miała na celu. Zawierała suche, lecz być może bardzo cenne informacje. Teraz jednak należało o tym zapomnieć.

Noc była jeszcze mroczna, lecz odrobinę zaczęło się już rozjaśniać. Nikogo nie spostrzegł, nikt nie kręcił się przy samochodzie. Plecak oczywiście zabrał ze sobą do pokoju. Leżał teraz dość daleko, w kącie, lecz Antonio miał przez cały czas na niego widok. Zgasił już światło, kiedy usłyszał dźwięk. Czy powinien otworzyć drzwi i wyjrzeć? Nie, nie będzie podejmował niepotrzebnego ryzyka. Przecież musi iść w góry, odnaleźć karłowatą brzozę i…

I co potem? Nikt przecież nie podpowiedział mu, w jaki sposób ma unicestwić przeklętą zawartość pudełka. Czy ma je sam otworzyć? Czy też…?

Nawet Jordi nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

Ostrzegał tylko Antonia przed tym. Ale wobec tego w jaki sposób…

Powiedzieli, że otrzyma pomoc. Owszem, na pewno mu się to przyda!

Ale przecież rycerze nie mogą się do niego zbliżyć!

Nagle poczuł, jak bardzo jest samotny w tym zadaniu.

I nie tylko to, był również sam na kempingu. Samochód właściciela zniknął, a wcześniej mężczyzna wspomniał, że nie ma innych gości. Antonio nie czuł się całkiem bezpieczny, stojąc przy oknie i wyglądając na opustoszałe domki i przyczepy kempingowe. Jezioro lekko połyskiwało w nocnym świetle o barwie szarej mgły. Nie słychać już było nigdzie żadnego odgłosu, nawet z drogi nie dochodził szum, bo o tak późnej porze nie jeździły tędy samochody.

Antonio wrócił do łóżka.

Niemal natychmiast w jego głowie rozległ się nie znoszący sprzeciwu głos:

„Zdejmij wieczko, wyrzuć je!”

Antonio postanowił nie zwracać na to uwagi, jakby był to najzwyklejszy szum w uszach, tinnitus . Jako student medycyny doskonale wiedział, jak bardzo dokuczliwa potrafi być ta przypadłość dla osób, które na nią cierpią. Wielu ludzi potrafiło zignorować słabsze symptomy lub też po prostu nauczyć się z nimi żyć, dla innych tinnitus potrafił być prawdziwym piekłem hałasu. Stopnie tej choroby były liczne i bardzo różnorodne.

Zatykanie uszu nie pomagało. Nie miał radia, które mógłby włączyć, nic takiego, co zagłuszyłoby wciąż powtarzające się polecenia czy też raczej rozkazy.

Antonio usiłował myśleć o czymś innym, zaakceptować te głosy i zignorować je. Mógł teraz zrozumieć, jak się czują niebezpieczni dla innych pacjenci oddziałów psychiatrycznych, którzy twierdzą, że jakiś głos nakazuje im zabić. Chorzy najczęściej słyszą głos Boga albo Diabła.

Głos, który słyszał Antonio, z pewnością nie był głosem Boga. To odzywali się mnisi, słudzy Inkwizycji, a im bliżej było raczej do zupełnie innego miejsca, chociaż zadawali ludziom cierpienie w imię niebios.

Po jakimś czasie jednak zasnął. Z najzwyklejszego, najczystszego zmęczenia.

Nie było wcale dziwne, że śnili mu się mnisi. Zachowywali się okropnie natrętnie, wbijali w niego swoje czarne oczy, pochylając się nad łóżkiem. Antonio miał bowiem jeden z tych naprawdę nieprzyjemnych snów, które rozgrywają się w tym samym pomieszczeniu, w którym się śpi, i przez to są wyjątkowo realistyczne.

Antonio próbował się przed nimi bronić, wymachiwał rękami, chcąc ich odpędzić od siebie, ale mnisi wywierali na niego coraz większy wpływ. „Zdejmij pokrywkę, zdejmij wieczko! Wyrzuć je, wyrzuć daleko!”

Nagle coś dotknęło jego policzka. A to dopiero! Teraz doprawdy już przesadzają!

Ale to, co musnęło jego twarz, było tak delikatne i miękkie, łaskotało go w nos i usta, uparcie, niemal z rozpaczą.

Antonio przebudził się i natychmiast poderwał do góry.

I przeżył szok. Okazało się, że siedzi na podłodze w rogu pokoju, tuż przy plecaku, i usiłuje go rozsznurować!

Ach, nie, nie, to niemożliwe! Podniósł się tak gwałtownie, że aż stracił równowagę i musiał oprzeć się o ścianę.

A po pokoju wciąż coś krążyło, coś leciutkiego, cichego.

Widocznie przez wąską szczelinę w oknie dostał się do środka jakiś ptaszek. Ach, są aż dwa! Spostrzegł, że krążą pod sufitem.

To one właśnie musiały go zbudzić uderzeniami skrzydełek po twarzy. Tak, to się mogło zgadzać.

– Dziękuję wam, moi mali przyjaciele – szepnął.

Trzeba je wypuścić, ale bez zapalania światła, to mogło je tylko przestraszyć.

Antonio przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi, do środka wpadło chłodne wiosenne powietrze. Potem odsunął się od drzwi jak najdalej z zamiarem skierowania ptaszków na tę drogę.

Jeden wkrótce znalazł wyjście, zaćwierkał cichutko, jak gdyby dając sygnał towarzyszowi, i wkrótce oba wyfrunęły.

To się stało niezwykle szybko, pomyślał Antonio. Na ogół wypędzenie zabłąkanego ptaka z pomieszczenia nie należy do najłatwiejszych rzeczy pod słońcem.

Czy powinien wyruszać już dalej?

Nie, był zbyt zmęczony, potrzebował snu. I to jak najwięcej. Kolejny dzień zapowiadał się ciężki, jeśli wszystko miało się toczyć tak jak do tej pory.

Ale plecak trzeba wynieść. Usłyszy, jeśli ktoś będzie próbował dobrać się do bagażnika samochodu. Ze środka pojazdu nie można się było dostać do bagażu.

No dobrze, ale jeśli sam zostanie zmuszony do otwarcia bagażnika? Cóż, powinien się od tego przebudzić. Na wszelki wypadek włączył alarm.

Bosymi stopami szedł po mokrej, lodowato zimnej trawie. Bacznie rozejrzał się jeszcze dokoła, zanim wsunął się z powrotem do środka i starannie zamknął za sobą drzwi na klucz.

Dziwne. Teraz kiedy wyniósł plecak, wszystko wydawało się jakby o wiele bezpieczniejsze.

Nareszcie Antonio mógł spokojnie zasnąć. Nie dręczyły go już żadne koszmarne sny, mnisi najwyraźniej musieli się poddać.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Cienie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cienie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Cienie»

Обсуждение, отзывы о книге «Cienie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x