Margit Sandemo - Próba Ognia

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Próba Ognia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Próba Ognia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Próba Ognia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Księżna Theresa wraz z Tiril i jej mężem Mórim jedzie na Południe. Nieświadoma, że w ten sposób obie z córką przybliżają się do grożącego im od dawna niebezpieczeństwa, pragnie tam stworzyć swej rodzinie dom.
Móri i jego przyjaciele odkrywają tymczasem nową możliwość rozwiązania zagadki znaku Słońca. Móri, Tiril i Erling, nie bacząc na żadne przeszkody, wyruszają na pełną przygód wyprawę, gotowi przejść przez próbę ognia.

Próba Ognia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Próba Ognia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– No a jeśli ona tego naprawdę nie zrobiła? – zapytała Tiril.

– Zrobiła! Jestem tego pewien. Pamiętam jej dziwnie zadowoloną minę, kiedy wyjeżdżała. Jak u kota, który złowił tłustego szczura. Wtedy myślałem, że to z powodu Erlinga, że ona się cieszy, bo go dostała. ale okazuje się, że przyczyna była bardziej materialna.

Napisali list i wysłali go natychmiast. Żadne bowiem nie zniosłoby myśli o tym, że trzeba znowu wyjeżdżać do Bergen, i to teraz, kiedy nareszcie osiedli spokojnie jako tako bezpiecznym miejscu.

Potem nie pozostawało im nic innego, jak tylko czekać. I czekali, zdenerwowani, że całkiem niepotrzebnie z powodu Catherine muszą tracić cenny czas.

– Mamy przewagę nad naszymi przeciwnikami, to prawda – wzdychał Móri z goryczą. – Ale kardynał i jego ludzie mają też nad nami przewagę pod innym względem. Oni wiedzą, o co w tym wszystkich chodzi, a my błądzimy po omacku.

Theresa potakiwała.

– Mimo wszystko musimy rozwikłać tę zagadkę. Nie wiemy, ilu ich jest ani kim są. Ale nie ulega wątpliwości, że tropią nas i zamierzają nas zabić.

Westchnęła ciężko.

Tej nocy księżna długo leżała nie śpiąc i pozwalała umierać marzeniu swego życia. Wiele łez wsiąknęło w poduszkę i w brzeg prześcieradła, którym ocierała oczy. Przewracała się w łóżku z boku na bok, głęboko upokorzona i zraniona.

Spotkanie z biskupem Engelbertem było rozczarowaniem od pierwszego momentu. Więc to wobec tego człowieka zachowywała taką niezłomną lojalność przez całe życie. Utrzymywała w najgłębszej tajemnicy jego nazwisko, broniła go przed całym światem, by mógł podążać swoją wymarzoną drogą kościelnej kariery, nigdy nie próbowała go odnaleźć, choć serce płonęło tęsknotą, a on tymczasem krzywił się i niepokoił na jej widok.

Pod pięknymi oczyma Engelberta pojawiły się worki, urósł mu drugi podbródek, a kąciki ust miał opuszczone, włosy mu się przerzedziły, talia zaś przestała istnieć. Ale wielka miłość jest w stanie znieść takie rzeczy, to wszystko drobiazgi, można je nawet pokochać dlatego, że należą do drogiej osoby.

Lecz Karol, brat Theresy, miał całkowitą rację. Engelbert był tchórzliwy i słabego charakteru, jego brak woli i zdecydowania budził niechęć.

A jego wuj był straszny!

Kiedy brzask rozjaśnił niebo na wschodzie, Theresa wstała zdumiona, że jest jej tak lekko i dobrze. Wszystko wydało jej się jasne, ona sama czuła się czysta na duszy. Teraz dopiero dostrzegała, czym była jej miłość do Engelberta. Nie światłem w ciemnościach, lecz ciężkim brzemieniem, wyrzutem sumienia. To, że nigdy nie kochała Adolfa von Holstein – Gottorp, to jedna sprawa, nigdy by tego nie potrafiła, nawet gdyby jej serce było całkiem wolne. Lecz nieustanne marzenie o Engelbercie w najmniejszym stopniu nie poprawiało i tak złych stosunków w tym małżeństwie.

– Teraz naprawdę zaczyna się moje nowe życie – powiedziała głośno i usiadła na posłaniu. Po chwili wsunęła stopy w pantofle, by zejść na dół do swojej ukochanej córki, fantastycznego zięcia i małego wnuczka, nad którego dolą krwawiło jej serce, a którego kochała aż do bólu.

– Naprawdę mam szczęście – szepnęła nareszcie wolna od brzemienia. – Engelbert i jego potworny wuj! Możecie sobie mieć plany, jakie chcecie; teraz ja podejmę walkę przeciwko wam, by chronić moją małą rodzinę!

Patrzyła na płonący jesienny krajobraz za oknami dworu Theresenhof. Myślała o przyszłości, robiła projekty, co uczyni dla swoich najbliższych, co zrobi dla dworu i pracujących w nim ludzi. Nikt z jej otoczenia nie mógł cierpieć bólu i niedostatku, bowiem ona sama otrzymała więcej, niż zasłużyła.

– Mimo wszystko należą ci się podziękowania, Engelbercie! Dałeś mi Tiril. Co prawda dla ciebie nie było to zbyt wielkie osiągnięcie i wstydziłeś się później tego, a teraz nawet nie spojrzałeś na swojego zięcia, ani razu nie zapytałeś o Tiril czy o wnuczka. W takim razie oni są tylko moi, a tobie nie jestem winna nic!

Te ostatnie słowa powiedziała głośno, tak że zaniepokojona pokojówka podeszła, by zapytać, co się stało.

Zamiast odpowiedzi otrzymała od swojej szczęśliwej, roześmianej pani mocny uścisk.

W listopadzie było jeszcze dość ciepło, więc jesienne wiatry, które teraz nastały, były zdumiewająco łagodne i niemal przyjemne.

Pewnego popołudnia już o zmroku Móri otrzymał wiadomość.

Z wielką księgą w ręce stanął przed nim Nauczyciel.

– Czas się dopełnił, Móri z islandzkiego rodu czarnoksiężników. Zabierz ze sobą obie kobiety oraz twojego synka i idź z nimi na wysokie wzniesienie nad górnym biegiem rzeki. Twój syn otrzyma imię.

– Dlaczego czekaliście z tym tak długo?

– Musieliśmy zgromadzić wiedzę na temat imion, spośród których wybieraliśmy. Teraz nareszcie mamy właściwe.

Móri nie usiłował niczego więcej wyjaśniać, poinformował natychmiast Theresę i Tiril, żeby się zbierały do drogi. One spoglądały na niego zmartwione, lecz nie zadawały pytań. Tiril pięknie ubrała malca, Móri wziął go ze sobą na konia i troje dorosłych pojechało na szczyt wzniesienia. Bardzo dobrze wiedzieli, o które miejsce chodzi, nie musieli o nic pytać.

Wichura szarpała ich ubrania i włosy. Móri trzymał synka przy sobie, osłaniając go od wiatru. Chłopiec miał już teraz pięć miesięcy i rozpoznawał swoje otoczenie. Na pół siedział w ramionach ojca i zerkał spod kurtki swoimi lśniącymi czarnymi oczyma. Już dawno zauważyli, że chociaż wygląd dziecka był, łagodnie mówiąc, dziwny, to pod względem rozwoju intelektualnego wszystko okazało się w porządku. I chociaż na ogół był bardzo poważnym małym człowieczkiem, to uśmiechał się słodko za każdym razem, kiedy widział kogoś znajomego – mamę, ojca, babcię, niańkę i pokojówki, ale najserdeczniej uśmiechał się na widok Nera. Wyciągał wtedy rączki i szarpał długie, czarne kudły, Nero zaś układał się obok niego i cierpliwie pozwalał się tarmosić. Zresztą nie traktował tego jako bolesnego tarmoszenia, raczej jako pieszczotę małych, delikatnych rączek.

Było jeszcze dość jasno, gdy dotarli do wzniesienia. Znajdowali się w nie zamieszkanej okolicy wysoko ponad doliną, tylko ruiny świadczyły, że kiedyś na wzniesieniu musiał się znajdować gród albo twierdza. Teraz pozostały tylko resztki wałów i porośnięty trawą dziedziniec. Móri rozejrzał się wokół i wybrał otwartą polankę właśnie obok dawnego dziedzińca.

Tam usiedli, by czekać. Konie skubały trawę poniżej szczytu, wiatr rozwiewał szeroką pelerynę Theresy, a Móri szczelniej otulał dziecko połą swojej kurtki.

– Przyjaciele moi z tamtego świata! – zawołał Móri. – Jesteśmy gotowi.

Tym razem nie było żadnych zawirowań powietrza, śrub ani diabelskich młynów, żadnych tąpnięć pod ziemią ani wyczuwalnych wstrząsów. Tym razem w powietrzu rozległ się szum i ludzie spostrzegli, że nie są już sami.

Tiril rzekła spokojnie:

– Ubrałam dziecko w jego najpiękniejszy strój, bowiem dla nas jest to bardzo uroczysta chwila.

Duchy wyłoniły się z cienia. Przybył Nauczyciel i Duch Zgasłych Nadziei. Nad wzniesieniem jak zamierające wołanie unosiła się Pustka. Zjawiły się też dwie piękne kobiety: Powietrze i Woda. Hraundrangi – Móri przyszedł zobaczyć, w jaki sposób zostanie nadane imię jego wnuczkowi, byli także Nidhogg i Zwierzę. Nie zjawiły się duchy opiekuńcze żadnego z dorosłych, ukazał się natomiast potężny, czarny cień, pomocnik dziecka, zjawa, którą Tiril tak często widywała w pobliżu synka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Próba Ognia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Próba Ognia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Próba Ognia»

Обсуждение, отзывы о книге «Próba Ognia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x