Marina Diaczenko - Odźwierny

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Odźwierny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odźwierny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odźwierny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwsza część cyklu fantasy Tułacze (Skitalcy). Odźwierny jest debiutem powieściowym Mariny i Sergieja Diaczenków i zarazem pierwszym tomem cyklu Tułacze, opowiadającego o ludziach błąkających się na pograniczu dwóch światów, realnego i nadprzyrodzonego. Wielki czarnoksiężnik traci wszystko: magiczną moc i miłość swego życia. Wystawiony zostaje na pokusy złowrogiej, diabolicznej potęgi, która pragnie przedostać się do ludzkiego świata. Za cenę odzyskania czarodziejskich zdolności miałby się stać tytułowym Odźwiernym, który otworzy wrota wymiarów i sprowadzi na świat niewyobrażalne zło. Czy wybierze drogę zemsty na tych, którzy go odrzucili i potępili? A może znajdzie w sobie dość sił, by oprzeć się demonicznej pokusie?…
Powieść została szybko zauważona i wyróżniona nagrodą Euroconu dla najlepszych europejskich fantastów roku

Odźwierny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odźwierny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Usiadł na stole, trącając świecznik chudym zadkiem. Wciągałem buty, spozierając na niego spode łba.

– Księgę! – powtórzył pożądliwie. – Można sądzić po pewnych oznakach, wyobraź sobie, że to jeden z wczesnych odpisów Testamentu Pierwszego Wieszczbiarza!

Wielkie nieba, znowu!

– Mówił pan, że chyba w ogóle go nie było – przypomniałem.

Poderwał się gwałtownie.

– Należy to wyjaśnić… Po pierwsze, autentyczność dzieła – wyliczał, zaginając kolejno, długie palce – po drugie odczytać fragment o pojawieniu się Trzeciej Siły, a to jest najważniejsze… Twoim zadaniem jest oczarować staruszkę swymi magicznymi zdolnościami i wyłudzić od niej księgę chociaż na pół godziny. Bardzo jej strzeże i nie sprzeda za żadne pieniądze. Pokaże ci ją jednak, jako koledze magowi. Będę udawał kogoś w rodzaju twojego ucznia, dopuszczonego do najważniejszych tajemnic. Czy to jasne?

Śmiał się, zacierając dłonie, ja zaś wieszałem szpadę u paska, krzywiąc się, kiedy nie patrzył.

Kupcowa okazała się wcale nie taka stara. Wydawała się także całkiem niegłupia. Na jej wypielęgnowanej, białej twarzy malowało się pragnienie nieograniczonej władzy Sala, w której dostąpiliśmy zaszczytu audiencji, ustrojona była w stylu czarnoksięskiej pracowni: na ścianach wisiały pęki suszonych ziół, spod sufitu zwieszało się truchło ogromnej żaby, w ptasich klatkach syczały żmije, a kłęby dymu buchające z komina świadczyły, że były tam sporządzane jakieś wywary.

Pani domu zasiadała w rzeźbionym krześle z wysokim oparciem, odziana w coś na kształt jedwabnej opończy. Pochyliłem się nad jej mocną, wyperfumowaną dłonią, otrzymując w zamian życzliwe skinienie okrytej kapturem głowy. Wskazała mi kryty aksamitem taboret i rozpoczęła się grzeczna konwersacja.

Musiałem wysłuchać długiego wykładu o właściwościach eteru, metamorfozach ziół, tworzeniu czegoś z niczego, proroczych snach, znaczeniu liczby piętnaście i pół oraz o technologii wypychania jeży. Co pewien czas pytała mnie o zdanie na dany temat. Wówczas stojący za mną Lart trącał mnie w plecy, ja zaś podskakiwałem na taborecie i wypowiadałem wyuczoną kwestię.

– Pani wiedza, milady, godna jest najwyższego uznania dla swojej głębi i szerokich horyzontów, trudno osiągalnych nawet dla najwybitniejszych mistrzów sztuki magicznej.

Kupcowa uśmiechała się z zadowoleniem i kontynuowała swój wykład z jeszcze większym zapałem.

Niespodziewanie ktoś zastukał do drzwi i pojawił się w nich szczupły, podstarzały osobnik. Domyśliłem się, że był do tego uprawniony, gdyż pochylił się i zaszeptał do ucha gospodyni, sprawiając, że zbladła ze złości.

– Bałwan! – wrzasnęła jak przekupka. – Tak trudno pojąć, że po pięćdziesiąt?! A jeśli te osły chcą zniżki, niech idą do diabła!

Rządca dalej coś szeptał, na co magiczka nadęła się jak ropucha i podsunęła mu pod nos piąstkę zwiniętą w figę.

– Tyle im damy!

Tamten oddalił się w ukłonach, a kupcowa czarodziejka uśmiechnęła się do mnie przepraszająco i rzekła:

– Ach, mój panie, interesy, wciąż interesy…

I dalej ciągnęła sztywną konwersację, jakby się nic nie stało.

Lart zaczął objawiać zniecierpliwienie. Kłuł mnie w plecy kościstym palcem i szeptał prawie niedosłyszalnie:

– Księga… Księga!

Wyczekałem na moment, kiedy gospodyni nabrała powietrza w płuca, aby wygłosić kolejną tyradę i szybko wtrąciłem:

– Ach, milady, nie tylko pani ogromna wiedza, ale także niektóre cenne rzeczy, jakie pani posiada, są szeroko znane za granicą…

Znowu się uśmiechnęła z najwyższą satysfakcją.

– Naturalnie, najwyższy czas pokazać panu to i owo…

Wyciągając szyję, zakrzyknęła po trzykroć melodyjnie:

– Koszmar! Koszmar! Koszmar!

Zanim zdążyłem się zorientować, co ją tak przeraziło, drzwi się znowu rozwarły, chociaż w pierwszej chwili miałem wrażenie, że pozostały puste. Tylko chwilę, gdyż zjawił się w nich czarny kocur niesamowitej wielkości, ze złotym łańcuszkiem na szyi.

– Koszmarze, mój przyjacielu, podejdź tutaj i poznaj naszego gościa, maga Damira! – powiedziała słodko do zwierzęcia.

Kot spojrzał na mnie krągłymi, złotymi oczami. Lart znowu dźgnął mnie w plecy, aż podskoczyłem.

– E… Bardzo mi miło, właśnie miałem zamiar…

– Koszmar zna największe tajemnice bytu – podjęła kupcowa, nie zwracając uwagi na moje jąkania – i posiada dar odgadywania przyszłości…

Kocur otarł się o moje łydki, potem o nogi Larta. Słysząc, jak mag zgrzyta zębami, przerwałem jej pospiesznie:

– Jednakże, milady, chociaż sława pani kota rozeszła się daleko…

Lart jęknął głucho. Obejrzałem się lękliwie i zobaczyłem, że Koszmar wskoczył mu na ramię, wczepiając się w nie wszystkimi pazurkami. Legiar potrząsnął ręką. Zwierzak zeskoczył na podłogę, spoglądając na człowieka z pogardą.

Oblicze kupcowej zastygło.

– Pański służący jest niedostatecznie wyszkolony – oznajmiła lodowato. – Ma szczęście, że Koszmar jest mądry i łagodny…

Potwierdzając swą mądrość i łagodność, kocur zadarł tylną łapę i zaczął się wylizywać pod ogonem.

– Ten lokaj służy u mnie od niedawna – powiedziałem, pragnąc załagodzić niezręczną sytuację.

Kupcowa kiwnęła na niego palcem.

– Chodź no tutaj, spryciarzu…

Legiarowi nie pozostawało nic innego, jak tylko zbliżyć się do niej. Długo mu się przyglądała, potem zapytała mnie z wyrzutem:

– Nie mógł pan znaleźć lepszego lokaja? Ma paskudną gębę i na pewno podkrada drobniaki.

Lart stał do mnie plecami, toteż nie mogłem, niestety, zobaczyć wyrazu jego twarzy.

W końcu dama zakończyła oględziny mego sługi i machnęła ręką, wskazując w głąb pokoju.

– Czego stoisz jak słup, przynieś pled. Tam leży, na fotelu…

Legiar zerknął na mnie z ukosa i poszedł po pled. Nigdy nie widziałem go w roli służącego i widok ten sprawił mi nieoczekiwaną przyjemność.

– Bezczynność rozleniwia służących – oświadczyła stanowczo kupcowa.

Koszmar wskoczył jej na kolana i głośno zamruczał. Lart wyciągnął rękę z pledem w stronę gospodyni, ona jednak zmarszczyła brwi i nie odebrała go.

– Jak podajesz, bałwanie? Co tak łazisz, jak na spacerze? Odnieś z powrotem i podaj jak należy!

Nastąpiła chwila milczenia. Zamarłem, oczekując na reakcję Legiara. Tamten sekundę stał nieruchomo, potem zawrócił i odszedł na poprzednie miejsce.

W tym momencie odczułem korzystną stronę zajmowanej pozycji. Przypomniałem sobie wszystkie spotykające mnie wcześniej niemiłe zdarzenia, raut na ratuszu, małą Mirenę i pasjans rozsypany po podłodze. Miałem nieodparte pragnienie być chociaż na krótki czas panem Larta. Chociaż na sekundę!

Legiar zatoczył tym razem wielki krąg i ze złością podsunął pled pod sam nos kupcowej. Tamta ponownie zmarszczyła brwi z jeszcze większym niezadowoleniem.

– Kto cię uczył, niedołęgo? Podsuwasz mi go, zamiast podać z ukłonem?! Jeszcze raz!

Lart spojrzał na mnie. Unikałem jego wzroku, jakby wszystko to mnie nie dotyczyło. Mag znowu zawrócił, mnie natomiast podkusił jakiś chochlik, żeby powiedzieć niedbale:

– Wielkie dzięki, milady, że pomagasz mi wytresować mego sługę.

Lart wydał dziwny, skrzypiący dźwięk, chyba zgrzytnął zębami. Kupcowa skinęła mi łaskawie, natomiast Legiar podał jej wreszcie przeklęty pled z odpowiednio głębokim ukłonem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odźwierny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odźwierny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Odźwierny»

Обсуждение, отзывы о книге «Odźwierny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x