– Ile wnuków miał twój dziadek?
– Sześcioro. Chociaż biedna Sunniva nie była rodzoną wnuczką, była córką Sol, siostrzenicy dziadka. Umarła po urodzeniu Kolgrima, ale nie sądzę, by ona mogła być brana pod uwagę. Pozostaje więc mój brat Tarald i ja oraz nasi trzej kuzyni: Tarjei, Trond i Brand.
– Tarjei to ten nadzwyczaj inteligentny, prawda? Ten, który zna się na sztuce leczenia chorób? Czy to by nie mógł być on?
– Tak można by przypuszczać, ale Tarjei był największą nadzieją dziadka. A babcia Silje wyglądała na poważnie zmartwioną, kiedy wymawiała tamte słowa. Trudno mi uwierzyć, żeby to był Tarjei, nawet jeśli to się wydaje najbardziej prawdopodobne.
– Szach – powiedział Alexander.
– Ty podstępny lisie! Zagadujesz mnie!
Musiała znowu skoncentrować się na grze, by jakoś wyjść z opresji.
Gdy równowaga została mniej więcej przywrócona, powiedziała:
– To oczywiście bardzo dobrze, że prawdopodobnie uratowaliśmy się nawzajem z poważnych kłopotów poprzez nasze małżeństwo, ale w tym całym zamieszaniu nie pomyślałam, że możesz nie chcieć tego dziecka.
– Wprost przeciwnie, droga Cecylio! To było od dawna moje wielkie zmartwienie, że nie dam rodowi dziedzica. A ponieważ ów pastor jest, jak mówisz, do mnie podobny, a poza tym to mądry i inteligentny człowiek, podobnie zresztą jak ty, sądzę, że wszystko dobrze się skończy.
– To miło z twojej strony, że tak to widzisz. Ja zawsze mówię, że córki są równie wartościowe jak synowie, ale ponieważ twój wspaniały ród wymiera i to będzie jedyna szansa przedłużenia go, mam nadzieję, że urodzę chłopca.
Alexander zagryzł wargi. Nie chciał nic mówić, żeby nie sprawiać jej przykrości, gdyby urodziła się dziewczynka. Ona jednak wyczuwała, że podziela jej nadzieję.
Po chwili powiedział:
– Moja siostra nie będzie mogła uwierzyć własnym uszom, kiedy się o tym dowie.
– Masz siostrę? Nie wiedziałam o tym.
– Mieszka daleko stąd, na Jutlandii. Tylko czasami przyjeżdża do Gabrielshus w odwiedziny.
Cecylia była zaskoczona wiadomością o tej krewnej, której nie znała.
– Masz więcej rodzeństwa? – zapytała.
– Nie, tylko Ursulę. Ale nie musisz się jej bać – powiedział uspokajająco. – Chociaż moja siostra całkowicie ze mną zerwała, to jednak ma dobre serce.
– Rozumiem. Nie, ja się nie boję. Tylko trochę się dziwię, nigdy mi nie wspominałeś o rodzinie. A ja o mojej mówię właściwie bez przerwy.
To dlatego, że ty kochasz swoich bliskich, droga przyjaciółko. Bardzo bym pragnął mieć rodzinę, z którą czułbym się związany.
Cecylia zabrała mu jednego gońca. On odpowiedział szachem. Odrobiła szkodę bez trudu, ale stwierdziła, że w tej chwili jej myśli pochłonięte są czymś zupełnie innym.
– Nie chcesz mi opowiedzieć? – zapytała cicho.
Zrozumiał, co Cecylia ma na myśli.
– Nie! – odparł porywczo.
Skupili się znowu na grze. Alexander nalał wina i stuknęli się kielichami, prawie nie odrywając wzroku od szachownicy. Gdzieś w głębi pałacu zegar uderzył dwa razy. Noc mija, pomyślała Cecylia z goryczą.
Ale właściwie było jej dobrze. Nawet bardzo przyjemnie. Powiedziała to głośno.
Alexander uśmiechnął się, pokazując białe zęby.
– Mnie także jest bardzo dobrze. Chciałabyś coś zjeść?
– Później. Najpierw muszę cię pobić w szachach.
– Aha, więc to tak? W takim razie nie powinnaś tak odsłaniać królowej. Bo ci ją teraz zabiorę. Bez litości!
Jej właśnie o to chodziło, żeby Alexander zabrał królową, ale nie powiedziała tego. Ustawiła swoje wieże i czekała, aż się dla nich zwolni pole, bo Cecylia należała do graczy, rozgrywających partię wieżami.
Alexander wpadł w pułapkę. Nie przewidując konsekwencji zbił jej ostatniego konia.
– Byłaś nieostrożna, Cecylio – powiedział przy tym. – Zaczynasz być zmęczona?
– Szach – oświadczyła i uniosła wieżę.
Alexander oniemiał.
– Niech to licho – rzekł po chwili.
Mógł zrobić teraz tylko jedno, uciec z królem.
Cecylia wyciągnęła rękę w stronę wieży, by mu zadać ostateczny cios, ale zawahała się. Nie chciała pokonać Alexandra. Nie jego! Dlatego przesunęła jakiegoś nic nie znaczącego pionka.
Oczy Alexandra rozbłysły.
– Cecylio! Tamte słowa o obrażaniu dotyczą także mnie. Nigdy bym ci nie wybaczył, gdybyś mi z uprzejmości pozwoliła wygrywać.
– To nie uprzejmość, Alexandrze. To kobieca strategia! Ale jak chcesz. Czy mogę powtórzyć ten ruch?
– Musisz – oświadczył groźnie. – Nawet pięciolatek nie wpadłby na taki idiotyczny pomysł, żeby przesuwać jakieś pionki, kiedy może mnie rozbić w puch trzema ruchami.
Cecylia posłusznie ustawiła pionka na dawnym miejscu, po czym zagrała swoją drugą wieżą.
– Szach – powiedziała spokojnie.
Alexander długo myślał. Bardzo długo. Cecylia miała czas, by studiować piękny kształt jego dłoni i wzór haftu na szlafroku. Świece w kandelabrach robią się coraz krótsze, zauważyła w roztargnieniu.
Sytuacja Alexandra była dość dramatyczna, ale nie zamierzał się poddawać. I nareszcie znalazł wyjście. Zaskakujące wyjście.
– O! – szepnęła Cecylia z podziwem. – Jesteś bardzo inteligentny, Alexandrze!
– Nie musisz być taka złośliwa – odciął się, ale był najwyraźniej z siebie dumny. Bo ów ruch nie tylko pozwalał mu uniknąć porażki, ale stwarzał na później możliwość przejścia do ataku, jeśli tylko z resztą poradzi sobie jak należy. Nie miało więc znaczenia, że to ostatnie zagranie pozbawiło go wielu wartościowych figur.
Teraz przyszła kolej na Cecylię, żeby się zastanawiać po tym dokonanym przed chwilą pogromie. Sytuacja była dość skomplikowana. By zyskać na czasie, zbiła jednego pionka.
I to było błędne posunięcie, na które się zdecydowała w obawie, że Alexander zniecierpliwi się czekaniem. Błędny ruch narażał jej ukochaną wieżę n niebezpieczeństwo. Szybko rzuciła się na ratunek i jakoś jej się udało.
W pół godziny później obojgu pozostało już tak niewiele pionków i sytuacja była tak wyrównana, że Cecylia przeciągnęła się i powiedziała:
– Nie, takie trwające w nieskończoność partie nudzą mnie okropnie. Czy moglibyśmy przyjąć remis?
– Jak chcesz – zgodził się Alexander. – Dzięki za niezwykle interesującą grę, Cecylio! Była chwila, że poważnie bałem się przegranej. A tego bym chyba nie zniósł. Zwłaszcza po tych pogardliwych słowach na początku.
Cecylia uśmiechnęła się do siebie. Ona ze swej strony wcale nie miała ochoty z nim wygrywać. Mogła była to zrobić kilkakrotnie, ale w porę się powstrzymała. Dobrze jest mieć bystry umysł, ale nie należy przesadzać. Na wszystko przyjdzie czas.
– Trochę czasu nam zeszło – powiedziała. – I zrobiłam się głodna! W środku nocy, to prawie nieprzyzwoite!
– To zdrowo! – uśmiechnął się Alexander.
Złożył szachownicę i zaczął podawać jedzenie, starannie i z wprawą. Przez chwilę jedli i pili w milczeniu, odczuwali rodzącą się między nimi wspólnotę, przyjaźń i zrozumienie.
Cecylia widziała, że Alexander nad czymś się zastanawia. I naraz zupełnie nieoczekiwanie powiedział:
– Moje życie było piekłem, Cecylio.
Och, Cecylia niemal się przestraszyła, on opowiada! Chce opowiadać. Mnie.
Żebym tylko teraz okazała się godna jego zaufania.
Czuła, że serce zaczyna jej łomotać z napięcia i lęku.
Читать дальше