Kay próbował jej powiedzieć. „Mylisz się co do swojego ojca”. On wiedział, potrafił zobaczyć, że Arthur ją kocha.
– Nie mogłem pokazać, jak bardzo bolesne jest… okrucieństwo wobec własnej córki. Musiałem znieczulić twe serce. W stosunku do mnie. Musiałaś stać się wystarczająco bez względna, aby kiedyś zrobić to, co konieczne.
To wszystko było chore.
– Żebym mogła cię zabić, kiedy nadejdzie czas?! – Billi zamknęła oczy, w głowie jej wirowało. Ojciec wychowywał ją tak, żeby go zamordowała. A inni templariusze, nawet Percy, musieli wiedzieć. Wszyscy przez całe życie ją okłamywali. Zrujnowali jej życie w imię przepowiedni. Przepowiedni, która okazała się fałszywa.
– Powiedz coś, Billi.
– Jezu, do dzisiaj nie zdawałam sobie sprawy, jaki jesteś obłąkany! – Cofała się do drzwi. Czuła, że jest w potrzasku, dusiła się. – Ty pomylony łajdaku! Jak mogłeś mi to zrobić?! – Odwróciła się z obrzydzeniem. Wszyscy wiedzieli i pozwalali, by to się działo. Nie była templariuszką, tylko bronią Zakonu.
Kay otworzył drzwi. Miał zmierzwione włosy, które częściowo spadały mu na twarz, i wyglądał jeszcze bardziej upiornie niż Arthur. Próbował coś powiedzieć, ale tylko patrzył na nich ze strachem. Billi odwróciła się do niego.
– A Kay? Czy Kay wiedział?
Arthur pokręcił głową.
– Nie. Te wizje doprowadzały go do szaleństwa. Elaine pracowała bez końca, aby go z tego wyciągnąć. Zachował zdrowe zmysły, ale stracił moc przepowiadania.
Billi zakryła twarz dłońmi, niezdolna do płaczu ani do krzyku. Uwięziona pomiędzy nienawiścią i litością. Arthur wstał i podszedł, aby ją objąć.
– Nie waż się mnie dotykać!
Opuścił ręce i zrobił krok do tyłu.
Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa.
Templariusze.
Łajdaki.
Przenieśli się do salonu. Elaine odsunęła zasłony, wpuszczając światło poranka.
Billi powinna być wykończona, ale energia pochodząca ze Srebrnego Miecza nadal w niej tkwiła, głęboko w kościach.
– Opowiedz wszystko od początku – poprosił Arthur.
Billi popatrzyła na niego. W twarzy ojca dostrzegła delikatną zmianę. Ciężar tajemnicy spadł mu z serca, zamiast tego widziała światło w jego spojrzeniu. Ale furia wciąż w niej kipiała.
Pomyślała o tych wszystkich latach, kiedy traktował ją obojętnie, zapominał o urodzinach, lekceważył, kiedy z płaczem wracała do domu, bo raz po raz wdawała się w bójki z dzieciakami. Kiedy umniejszał jej osiągnięcia. Liczyło się tylko to, że pewnego dnia będzie musiała go zabić. Nie mogła na niego patrzeć.
Kay, wciąż osłabiony po rytuale, opierał się o ścianę, trzymając z daleka od Billi. Bał się.
– Szatan – powiedział. – Spotkałaś szatana.
Arthur zdrętwiał. Wyjął nóż z szuflady kuchennej i położył na stole.
– Gdzie?
– Czekał na mnie w Tempie Church.
– Ale dlaczego po prostu nie przyszedł w czasie rytuału? – zapytał Kay. Billi nie wiedziała, czy był zadowolony, czy rozczarowany.
– Mówił, że to nie on próbował się przedostać, to inni jemu podobni. Byty nieziemskie są bardzo osłabione, kiedy przechodzą do Ziemskiego Królestwa. – Billi spojrzała za okno. Diabła już dawno tam nie było. – Zaproponował, że da mi Srebrny Miecz, jeśli cię zabiję.
– Aby przepowiednia Kaya się spełniła – uzupełniła Elaine.
Kay nagle zesztywniał.
– Nigdy nie miałem daru przepowiadania przyszłości. Wiecie, że tego nie potrafię. – Spojrzał na Elaine, potem na Billi, zmieszany. – Nie potrafię. – Ale w jego głosie nie było już pewności.
Elaine pokręciła głową.
– Teraz już nie, Kay, ale kiedy się tobą zaopiekowaliśmy… Szkoda, że nie grałam wtedy na wyścigach. – Zaśmiała się, ale nikt nie docenił żartu. W pokoju panował strach. – Później ci to wszystko wytłumaczę – powiedziała, opuszczając głowę.
– Nigdy tego dla ciebie nie chciałem, Billi – rzekł Arthur. Brzmiało to szczerze, ale co z tego? Takie właśnie życie jej zafundował.
Kay dotknął jej dłoni. Spojrzała mu w oczy, w których dostrzegła tę wyjątkową miękkość, ich błękitne światło promieniowało taką delikatnością, że gdyby Billi nie była córką Arthura, z pewnością by się rozpłakała. Palcami oplótł jej palce. Poczuła ich miękkość. Jej dłonie były takie twarde i pełne odcisków po latach treningów z bronią. Biedny Kay, jego też oszukali.
Elaine odchrząknęła.
– Co teraz zrobimy, Art?
Ojciec spojrzał na Kaya, potem na nią. Uśmiechnął się smutno. Przegrał.
– Musicie uciekać.
Szykowali się do wyjazdu. Elaine i Kay mieli zabrać Przeklęte Lustro do Jerozolimy. Może wśród sufich, rabinów i księży odnajdą kogoś, kto będzie umiał uwięzić Michaela? Arthur zaatakuje, aby odciągnąć uwagę Anioła Ciemności i zapobiec odkryciu, że Lustro znikło. Billi miała pozostać w ukryciu. Kiedy przepowiednia okazała się fałszywa, Arthur chciał, by córka znalazła się daleko od nadciągającego starcia.
Billi pomagała Kayowi w pakowaniu. Elaine wyciągnęła z garażu dwa worki na śmieci wypełnione używanymi ubraniami i wysypała ich zawartość na podłogę sypialni. Billi podniosła brązową, poliestrową koszulę w pomarańczowe paski. Czy Elaine wybrała tę paskudną rzecz celowo?
„Wygląda jak…”.
– Nie przeklinaj – powiedział Kay.
– Przecież nic nie mówię.
– Ale intensywnie o tym myślisz.
Billi znalazła kilka par kalesonów i włożyła je do walizki.
– Znowu wyjeżdżasz – powiedziała, składając kolejną koszulę, a następnie rzucając ją na podłogę. Nie może pozwolić, by to się tak skończyło. Nie pozwoli. – Moglibyśmy jechać razem. – Pojechałaby. Bez względu na to, co powiedziałby ojciec. Gdyby tylko Kay chciał. Ale on pokręcił głową.
– Nie, tutaj jest bezpieczniej. – Nie patrzył na nią, skupił się na pakowaniu. – Wiesz, że za tobą tęskniłem.
Billi pokiwała głową.
– Jesteś moją jedyną przyjaciółką. – Zawahał się. – Może więcej niż przyjaciółką?
Billi przypomniała sobie, co czuła, całując go na Trafalgar Square.
Uśmiechnęła się.
– Wtedy zachowałam się histerycznie. To się nie liczy.
Kay włożył do walizki ostatni sweter i zamknął ją. Billi słyszała, jak Elaine i Arthur przygotowują kolację. Słychać było szczęk talerzy i sztućców. Czajnik głośno gwizdał.
– Potrafisz to zrobić, Kay. – Billi chwyciła jego dłoń. – Potrafisz pokonać Michaela. Wiem, że to zrobisz. Uwięzisz go i wrócisz do domu.
Kay wzruszył ramionami.
– I potem co? – zapytał spokojnie.
Billi nie odpowiedziała. Nawet jeśli wróci, i tak nie będą razem. Ona nie była już templariuszem. On tak. Zakon był dla niego wszystkim.
– To nieprawda, Billi. Inne rzeczy liczą, się bardziej.
Billi uniosła brwi. Czy dla niej zostawiłby Zakon? Byłoby nie fair pytać go o to.
– Może wtedy będziemy żyli jak normalni ludzie? Oboje wiedzieli, że to się nigdy nie wydarzy. Elaine zastukała w drzwi.
– Kolacja gotowa.
Usiedli do stołu. Arthur wypowiedział słowa modlitwy dziękczynnej, a Elaine zaczęła nakładać zapiekankę warzywną. Arthur podawał talerze.
– Wiecie, co mi to przypomina? – Elaine spojrzała wokół. – Paschę.
„Posiłek, który upamiętniał noc, kiedy Egipt dotknęła dziesiąta plaga”. Billi spojrzała na Kaya. „Widzisz?”. Jednak przykładała się do nauki. Kay się uśmiechnął. Nie wyglądał najlepiej. Rytuał go wyczerpał.
Читать дальше