– Wiesz, o czym myślała twoja matka, kiedy leżała, wykrwawiając się w holu? Samotna i porzucona? Zdała sobie sprawę, że prędzej czy później i ciebie spotka to samo. – Uśmiechnął się okrutnie. – „Zasłużycie na obcowanie z męczennikami”. Czy nie jest to los wszystkich templariuszy?
– Nie jestem templariuszką. – Ale wypowiadając te słowa, czuła smak popiołu.
Diabeł się roześmiał.
– Naprawdę wierzysz, że masz wybór?
Czy miał rację? Jak inaczej mogła powstrzymać Michaela? Pomyślała o tym, co niedawno powiedział jej ojciec – że pewnego dnia będzie musiała dokonać trudnego wyboru i być bezlitosna. Ta chwila właśnie nadeszła.
Sięgnęła po miecz.
– Nie, nie tym. Musisz zrobić to inaczej. Wróć tu, kiedy skończysz.
Billi weszła na górę.
Otworzyła drzwi do salonu. Myślała, że wszyscy będą już na nogach, ale Elaine chrapała na kanapie. Lampka nocna wciąż się paliła, obok leżała książka zatytułowana Talizmany. Billi prześliznęła się obok Elaine i z kuchennej szuflady wyjęła nóż. Miał wąskie, sztywne i delikatnie zakręcone ostrze. Łatwo go będzie wsunąć między żebra.
Broń mordercy, powiedziałby Percy. Nie znosił noży. Mówił, że zabójca morduje, obejmując swe ofiary.
Billi weszła do sypialni.
Zasłony poruszały się na wietrze. Ojciec nigdy nie zamykał okien, nawet kiedy padał śnieg. Przez szparę wpadało wystarczająco dużo światła, żeby mogła dostrzec, że śpi. Leżał na plecach, koce spadły z łóżka i widać było jego tors owinięty świeżym bandażem. Klatkę piersiową pokrywało wiele starych blizn. Całe swoje życie walczył. Najpierw w Marynarce Królewskiej, potem jako templariusz. Przeżył tyle walk, spotkania z ghulami, wilkołakami, duchami i demonami.
Wszystko, co bezbożne, obawiało się Arthura SanGreal.
Światło księżyca odbijało się na ostrzu noża. Billi wiedziała, że każda rana klatki piersiowej głębsza niż siedem centymetrów jest śmiertelna. Ostrze, które trzymała w dłoni, miało dziesięć.
– Jamila?
Billi zesztywniała, słysząc imię matki. Arthur odwrócił głowę, uniósł się na łóżku i oparł o drewniany zagłówek. Na jego twarz padło światło księżyca. Miał zaczerwienione oczy, wciąż rozszerzone po morfinie, ale jego spojrzenie szybko nabrało ostrości.
– Billi – wychrypiał. – Myślałem, że… Nieważne.
Zobaczył nóż.
Wpatrywał się w ostrze, tak jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
Zabójca.
Najlepsi zabójcy byli kochani przez swe ofiary. Jak można by podejść tak blisko do obiektu, jeśli on ci nie ufa?
Jak inaczej można by zabić Arthura SanGreal?
Jedno życie za tysiące. Za setki tysięcy. Diabeł miał rację. Gdyby ojciec był na jej miejscu, nie wahałby się.
Arthur powoli podniósł wzrok i spojrzał w czarne oczy swej córki. Czy wiedział, dlaczego tu była? Dlaczego zamierzała go zabić? Nie próbował jej powstrzymać, nie wzywał pomocy. Po prostu tam siedział, z policzkami pokrytymi bruzdami i zmarszczkami otaczającymi oczy. Uśmiechnął się do Billi.
– Rozumiem – powiedział. Spojrzał na swoją klatkę piersiową, a potem odwrócił twarz do okna. Czekał.
Billi stała tuż obok łóżka, jej serce biło tak głośno, że je słyszała. Pot zalewał jej plecy, nogi się trzęsły. Tylko jej dłoń była nieruchoma. Zamknęła oczy. Pomyślała o tym, jak Rebeka Williamson umierała w samotności i strachu. Jak jej matka. Jak ona pewnego dnia, kiedy on na to pozwoli.
Jedno życie za życia wszystkich pierworodnych.
Życie jej ojca.
Zadała cios.
Ostrze wbiło się w drewniany zagłówek.
Arthur spojrzał na nią. Łzy spływały po jego ogorzałych policzkach. Drzwi się otworzyły i do pokoju wdarło się światło. Billi zmrużyła oczy. Elaine oparła się o framugę. Jej włosy przypominały fryzurę czarownicy. Kobieta popatrzyła na nich, a potem na nóż, wbity kilka centymetrów od głowy Arthura. Otworzyła usta, a po chwili zacisnęła je w pełnym złości grymasie.
– Powiedz jej, Arthurze! Powiedz! – wysyczała przez zaciśnięte zęby. Potem podciągnęła spodnie od pidżamy i zatrzasnęła za sobą drzwi.
– O Boże! – Billi odsunęła się od łóżka, cała się trzęsąc. Wpatrywała się w drżące ostrze. – Co? Co masz mi powiedzieć?
Arthur się wyprostował.
– Strasznie mi przykro, Billi. Naprawdę. Chciałbym, żeby istniał inny sposób. Nie mogłaś się dowiedzieć. Wszystko zaczęło się od Kaya.
Wydawało się, że trudno mu oddychać. Zaczerpnął powietrze.
– Kay przepowiedział wydarzenia tej nocy. – Wziął ją za rękę. Tylko w taki sposób można było powstrzymać jej drżenie. – Przepowiedział, że mnie zabijesz.
Billi gwałtownie potrząsnęła głową.
– Nie, to niemożliwe, Kay nie ma takiej mocy. Sam to mówił. Telekinezja, telepatia, czytanie aury, wszystkie sensoryczne talenty, ale nie to. Nie jest w stanie widzieć przyszłości.
– „Ona poświęci tego, którego kocha, by ich ocalić”. To zdanie powtarzał Kay, kiedy go znaleźliśmy. – Ojciec prawie szeptał. – Te napady, które miewał, to były wizje. Na początku ich nie rozumieliśmy. Ale ta przepowiednia wciąż powracała. – Spojrzał na nią. – Młode osoby o zdolnościach paranormalnych mają wielki potencjał, ale może on doprowadzić je do szaleństwa. Kay był w bardzo złym stanie, kiedy go znaleźliśmy. – Billi patrzyła na ojca zdumiona. Czy Kay wiedział o tym wszystkim? – Przenosili go z jednej rodziny zastępczej do drugiej. Ojciec Balin uczynił go podopiecznym Świątyni i to wtedy Elaine zaczęła się nim zajmować.
– Czyli Elaine przez cały czas o wszystkim wiedziała? I trzymała to w sekrecie przed Kayem? – Wystarczająco złe było to, że ojciec oszukał ją, ale teraz wiedziała, że Elaine także okłamywała Kaya.
Dłoń Arthura powędrowała na nocną szafkę, dotykając leżącej tam paczki papierosów. Już sięgał po jednego, ale w ostatniej chwili zatrzymał rękę.
– Kay przepowiedział, że zdarzy się coś naprawdę strasznego, i powiedział: „Ona poświęci tego, którego kocha, aby ich ocalić”. Elaine i ja długo się sprzeczaliśmy, co to może znaczyć. Przepowiednie, zwłaszcza te, które sięgają daleko w przyszłość, są niebezpiecznie wieloznaczne.
– Ale stwierdziliście, że chodzi o ciebie?
– O kim innym mogła być mowa? – zapytał.
Billi zamknęła oczy. Marzyła, aby się odciąć od tego wszystkiego. To było dla niej zbyt wiele. Z powodu jednej przepowiedni, wypowiedzianej przez małego chłopca, przez ostatnie pięć lat poddawano ją próbom, ćwiczono, uczono, jak robić okrutne rzeczy. Wszystko po to, aby była gotowa zabić własnego ojca. Z trudem oddychała. Czuła się tak, jakby miażdżyło ją wielkie imadło.
– Dlaczego mi nie powiedziałeś?
– Nie mogłem, kochanie. Nie mogłem. – Ukrył twarz w dłoniach, wyglądał, jakby zapadł się w sobie.
Kochanie? To słowo dziwnie brzmiało w jego ustach. Spojrzał na nią błagalnie, w świetle księżyca jego twarz wydawała się zupełnie pozbawiona krwi. Wyglądała jak twarz zmarłego. Ciągnął dalej.
– Kay przeczuwał, że stanie się coś strasznego. Wiedział, że tylko ty będziesz mogła temu zapobiec. – Starał się podnieść, ale ciężko opadł na łóżko. – Ale ja będę musiał umrzeć.
„O Boże, oczywiście. Wszystko po to, aby powstrzymać dziesiątą plagę”.
– Dlatego ćwiczyłem cię w taki sposób. Musiałem. Czy myślisz, że chciałbym takiego życia dla kogokolwiek, a zwłaszcza dla ciebie?
Читать дальше