Billi cofnęła się, ale nie miała dokąd uciec. Gdy weszła do prezbiterium, szatan zaczął się do niej zbliżać. Nagle poczuła, że za plecami ma ołtarz. Diabeł się zatrzymał.
– Przyszedłem ci pomóc.
– Jak?
Pokazał na ołtarz. W marmurową bryłę wbity był miecz. Wyglądał dumnie, jasny i długi.
Dwumetrowe ostrze miało szerokość kciuka. Wyglądał tak, jakby miał pęknąć pod najmniejszym naporem. Jego rękojeść była elegancko owinięta srebrnym drutem i na tyle długa, że można było ją chwycić w obie dłonie. Głowica miała zwykły zaokrąglony kształt. Światło błyskało na krawędzi ostrza jak rtęć.
– Co to jest? – zapytała, nie mogąc oderwać wzroku od tej niezwykłej broni.
– Srebrny Miecz.
– Kto go zrobił? – Podeszła bliżej, zachwycona jego pięknem.
– Ja. Podczas rebelii.
Rebelia. Niebiańska Wojna.
– Ten miecz zabija wszystkie nieziemskie byty. Gwarantuję – powiedział.
Billi wspięła się na ołtarz. Miecz nie miał ozdób, ale był bardzo elegancki. Żadnych drogocennych kamieni, żadnych napisów runicznych. Ale promieniowała od niego czystość przeznaczenia, której inne miecze były pozbawione. Pierwotna, perfekcyjna broń.
– Jezu! – powiedziała.
– Jego też.
Chwyciła rękojeść i poczuła falę energii, która poraziła jej ciało. Zatrzęsła się z bólu, kiedy ogień przeniknął jej serce, ale potem czuła tylko rozsadzającą ją moc. Zacisnęła dłoń i wyciągnęła miecz. Sądziła, że będzie niewygodny z powodu swych dziwnych proporcji, ale leżał w jej dłoni jak leciutki pędzel. W powietrzu wycięła swe imię. Miecz odpowiadał na najlżejszy ruch nadgarstka.
– Ten miecz sprawi, że Michael nie będzie w stanie cię pokonać.
– Dajesz mi go?
– Nie, wymieniam. Zawrzemy układ.
– Stawką jest moja dusza?
Diabeł się uśmiechnął. Stał blisko i czuła odór starego, zepsutego mięsa, który wydobywał się z jego ust. Ruszył w kierunku drzwi.
– Chodź za mną – powiedział.
We mgle przed kościołem stał stary zardzewiały samochód, prawdopodobnie czarny, ale ponieważ pokrywała go gruba warstwa brudu, trudno było to stwierdzić na pewno. Lakier pokrywający karoserię łuszczył się, a silnik wył jak ryczący potwór. Billi czuła jego wibracje. Kierowcę okrywały jakieś szmaty i przypominał pokryty skórą szkielet. Jego oczy, usta i uszy były zaszyte. Zakrzepła krew oblepiała jego porozrywaną skórę.
Ręka Billi zacisnęła się na Srebrnym Mieczu.
Diabeł usadowił się na pocerowanym skórzanym siedzeniu.
– Nie zrobię ci krzywdy, SanGreal.
To właśnie mówiła Elaine. Diabeł nie mógł bezpośrednio skrzywdzić człowieka, ale Billi wiedziała, że grozi jej niebezpieczeństwo. Światła we wnętrzu samochodu rzucały ciepły złoty blask, silnik delikatnie warczał, a na zewnątrz było bardzo zimno.
Wsiadła. Diabeł westchnął, kiedy zamknęła drzwi.
Obserwowała miasto za szybą, oświetlone pomarańczowym światłem lamp ulicznych, zagubione we mgle. Ciemność snuła się pod mostami, w pustych przejściach i w ciasnych ulicach. W ciemnej alejce Billi zauważyła młodą dziewczynę, niewiele od niej starszą, skuloną w podartym śpiworze. Zaczęła się zastanawiać, czy dziewczyna jeszcze tam będzie o poranku, czy Ciemność upomni się o swoje. Może diabeł miał rację i piekło było na ziemi, po drugiej stronie okna.
Samochód przejeżdżał pustymi ulicami i wydawało się, że światło ucieka przed jego maską. Ciemność otulała koła pojazdu, a w oddali Billi wyczuwała chłód, być może powodowany przez diabły przechadzające się nocą, odpowiadające na rzucane przekleństwa i obietnice potępienia. Jeśli tam były, pozostawały niewidzialne dla jej wzroku.
Nagle samochód stanął i drzwi się otworzyły. Kierowca zgiął się wpół, kiedy szatan wysiadał z auta. Billi również wyszła na zewnątrz i rozejrzała się wokół.
Znajdowali się przed kryjówką Elaine.
– Dlaczego tu przyjechaliśmy?
Okna na piętrze były ciemne. Wszyscy jeszcze spali.
– Żebyś mogła się wywiązać ze swojej części umowy. Chciałabyś dostać Srebrny Miecz, prawda? – Czekał na jej odpowiedź, niedbale opierając miecz na ramieniu.
– Chcesz mojej duszy? – Spojrzała w górę, pragnąc, by ktoś wyjrzał i ich zobaczył.
Szatan roześmiał się i pokręcił głową. Dotknął drzwi, które natychmiast się otworzyły. Wskazał na schody.
– Chcę, żebyś zabiła ojca – powiedział.
– Nie!
Cóż innego mogła powiedzieć?
– Czy jesteś pewna? Nie chcesz uratować pierworodnych przed śmiercią.? – Diabeł uniósł brwi. – Albo Kaya? Czy nie zasługuje na to, aby go ocalić? – Objął jej dłonie swoimi i mocno zacisnął na rękojeści miecza. – Gdyby Arthur znalazł się na twoim miejscu, myślisz, że by się wahał?
Chciała powiedzieć, że tak, że ojciec nie przedłożyłby obowiązku ponad córkę, ale te słowa po prostu nie mogły jej przejść przez gardło. Pamiętała, co się stało, kiedy Michael trzymał Miecz Templariuszy nad jej dłonią – Arthur nie zareagował. Jej życie albo życie pierworodnych. To nie byłby trudny wybór, nie dla niego.
– Właśnie – rzekł diabeł, unosząc jej dłonie i wznosząc ostrze. Billi próbowała się uwolnić, ale nie była w stanie. Krawędź miecza ocierała się o jej szyję. Najmniejszy opór i rozpłata jej gardło. – Arthur nawet przez moment by się nie wahał, prawda? – Diabeł puścił jej ręce.
Billi stała w drzwiach, wpatrując się w żarówkę wiszącą nad schodami. Mgła zaczęła się kłębić pod jej stopami.
– Nie! – Nie zrobi tego. Może ojciec wybrałby obowiązek. Ale ona nie była taka. Może go nienawidzić, ale jeśli nie była templariuszką, to z pewnością nie była też morderczynią. – Dlaczego chcesz jego śmierci?
– Mówią, że boję się Arthura SanGreal. Mają rację. – Diabeł zdjął okulary. Jego oczy…
Nie miał oczu. Krew pokrywała krawędzie pustych oczodołów, powieki, pomarszczone i odwinięte, ukazywały dwie puste czarne dziury. Chwycił ją za policzki i przyciągnął ku sobie, tak że ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
– A to dlatego, że spotkałem śmiertelnika bardziej bezlitosnego niż ja. – Wskazał na czarne jamy na swej twarzy. – To robota twego ojca.
Chciała odwrócić wzrok, ale nie mogła. Po prostu patrzyła w nie i widziała bezkresną ciemność, otchłań. Im bardziej się wpatrywała, tym silniej czuła, że mogłaby w nią wpaść, na zawsze.
– Wiele lat temu zostałem przywołany przez pewnego biskupa, który sądził, że mną zawładnie za pomocą księgi Salomona. Kiedy tylko się pojawiłem, do akcji wkroczyli templariusze. – Włożył palce do swoich czarnych oczodołów. – Przejście z Nieziemskiego Królestwa do tego świata z gliny nie jest łatwe ani bezbolesne. Przedarcie się przez membranę realności wymaga wielkiego wysiłku. Przybywamy więc osłabieni, zdezorientowani. Dlatego twój ojciec zdołał mi to zrobić.
To w taki sposób templariusze zdobyli egzemplarz Goecji. Od biskupa.
– Zabiłeś tego księdza?
– Ja? Nie. Zrobił to SanGreal. – Szatan założył okulary. – To Arthur ukarał nieszczęśnika. – W jego ciemnych szkłach Billi widziała swe odbicie. – Jego odejście nie należało do przyjemnych.
Billi wypuściła z rąk Srebrny Miecz, który zabrzęczał na kamiennej posadzce.
– Zabij go sam – powiedziała.
Szatan przygniótł ją do ściany. Po chwili oswobodził, pozostawiając na jej policzkach rząd krwistych zadrapań. Włożył palec do ust.
Читать дальше