Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Anioł O Czarnych Skrzydłach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Anioł O Czarnych Skrzydłach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Już jako mała dziewczynka Tula Backe odkryła, że różni się od innych dzieci. Nie zawsze wykorzystywała swe nadzwyczajne zdolności w służbie dobra, wiedziała więc, że jest jedną z dotkniętych z Ludzi Lodu…
Zła moc, nieskończenie potężniejsza od niej, knuła diabelskie plany. Tengel Zły wybrał sobie Tulę jako tę, która miała obudzić go ze snu…

Anioł O Czarnych Skrzydłach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Anioł O Czarnych Skrzydłach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Generała?!

Był tak wstrząśnięty, że potrafił jedynie powtarzać to, co powiedziała Tula,

– Proponuję zabrać ręce!

Usłuchał jej automatycznie. Spódnica Tuli opadła na miejsce. Cofnął się o krok.

– Co… ty szeptałaś? Na samym początku? Coś o władzy, którą utracę.

– Pewnego dnia tak się stanie. Żegnaj, mój panie.

– Eee… poczekaj! Twój ojciec generał… Bardzo proszę… nie wspominaj…

– Zastanowię się nad tym. Zakładam, że czeka mnie spokojna noc? Twoi ludzie…

– Zajmę się nimi. Zechciej przyjąć moje najbardziej uniżone przeprosiny… proszę…

Mój Boże, jakiż był żałosny! Tula zniknęła w swoim pokoju i starannie przekręciła w drzwiach klucz.

Siedziała na łóżku, nie była w stanie się położyć. Najchętniej pojechałaby dalej, sama, w środku nocy, ale koń musiał wypocząć.

Ach, do kogo mogła się zwrócić ze swym smutkiem? Do nikogo! Nie było istoty, która pomogłaby dotkniętej córce Ludzi Lodu, rozdartej na dwoje.

ROZDZIAŁ XIII

O świcie Tula siedziała już na koniu i ukryta między drzewami nie spuszczała wzroku z zajazdu. W jej oczach żarzył się niebezpieczny płomień, który wystraszyłby nawet Heikego. To rozgorzała nienawiść i żądza zemsty.

Przede wszystkim jednak z oczu biła uraza. Można to nazwać próżnością albo urażoną dumą, pomyślała, i zdaję sobie sprawę, że wiele w tym było mojej winy. On jednak o tym nie wie. Zaskoczył mnie w korytarzu, nie dał możliwości obrony. I, doprawdy, nie musi się dowiedzieć, że już wcześniej zarzuciłam na niego sieci.

Ale nie chciałam dostać go w taki sposób!

Nie tak po prostacku i upokarzająco!

Gniew wywołany bezsilnością znów chwycił ją za gardło.

Nikt do tej pory nie zachował się tak w stosunku do Tuli Backe!

Taki postępek nikomu nie może ujść na sucho.

Z gospody zaczęli wychodzić żołnierze, pojedynczo, to znów po dwóch.

I nagle na schodach pojawił się on, znienawidzony arogant!

No, teraz zobaczymy, pomyślała Tula. Tej nocy wypróbowała zupełnie nowe zaklęcie.

– Baczność!

Żołnierze odwrócili głowy, spoglądając na wrzeszczącego podoficera, i zaraz spokojnie powrócili do rozmów.

To działa! pomyślała Tula w uniesieniu. Moje zaklęcia naprawdę poskutkowały!

Zaczął wrzeszczeć, aż twarz zrobiła mu się całkiem sina.

– Baczność, powiedziałem!

Żołnierze zaśmiali się szyderczo.

W tym momencie na dziedzińcu pojawił się oficer. Wiatr poniósł jego słowa aż do Tuli.

– Co tu się dzieje?

– Ci nędzni rekruci odmawiają wykonania moich rozkazów. To niesłychane, to…

Nowo przybyły krzyknął:

– Baczność!

Natychmiast żołnierze znieruchomieli na swoich miejscach.

Kiedy jednak wybranek Tuli zawołał: „w lewo zwrot”, żaden z nich się nie poruszył.

Oficer surowym tonem zapytał, co ma oznaczać to łamanie wojskowej dyscypliny.

Tula uświadomiła sobie nagle, że żołnierze mogą ponieść dotkliwą a niezasłużoną karę na skutek jej porachunków z podoficerem. Ze wzrokiem utkwionym w oficera mamrotała długą, niezrozumiałą wiązankę słów, jakby zaklęcie.

Jeden z mężczyzn odpowiedział swemu zwierzchnikowi:

– Poruczniku, dowiedzieliśmy się, że…

Reszta zdania uleciała z wiatrem, do Tuli dotarły jedynie urywane słowa: „rozpustne… proponuję… zdegradowany…”

Porucznik zwrócił pociemniałą z gniewu twarz ku podoficerowi.

Wtedy Tula ruszyła w dalszą drogę. Na ustach igrał jej zły, wręcz budzący przerażenie uśmieszek satysfakcji.

Była już blisko domu, a pozostało jej jeszcze wiele dni przeznaczonych na podróż. Uprzedziła przecież w liście rodziców, że przybędzie znacznie później.

Bardzo jej to odpowiadało. Ostatnie wydarzenia do tego stopnia wytrąciły ją z równowagi, że nie miała dość sił, by spojrzeć w oczy matce i ojcu. Jeszcze nie, na razie jeszcze nie.

Poza tym musiała najpierw kogoś odwiedzić. Tego, kto w jej przekonaniu był spokojną, cichą przystanią, przed kim nie musiała niczego udawać, mogła być prawdziwą Tulą Backe.

Jeśli w ogóle prawdziwa Tula jeszcze istniała, bo sama nie wiedziała już, kim jest.

Ostatnie spotkanie, to z zalotnym podoficerem, zupełnie zmąciło jej wiarę w siebie. Nie dlatego wcale, że tak niegodziwie wobec niej postąpił, z tą sprawą już się uporała. Przyczyną największych udręk było jej własne zachowanie. Jak mogła ulec pokusie, by ukarać go tak dotkliwie, tak okrutnie? Czy rzeczywiście na to zasłużył?

Wówczas jednak jej myślami rządziły jedynie nienawiść i pragnienie zemsty.

Tego popołudnia do Wexio przybyła całkiem załamana Tula. Sklepów jeszcze nie pozamykano; wjechała w znajomą uliczkę, zeskoczyła na ziemię i uwiązała konia.

Maleńki sklepik…

Oczy rozszerzyły jej się ze zdumienia, gdy ujrzała witrynę. Była schludna, bez odrobiny kurzu, ładnie udekorowana czterema instrumentami.

Czyżby ktoś inny przejął interes?

Weszła do środka, kiedy drzwi zawadziły o sznurek, na którym zawieszony był dzwonek, rozległ się delikatny, czysty dźwięk.

Jak tu ładnie! Prawdziwy, fachowo urządzony sklep! Wszystko leżało na swoim miejscu, poukładane w równe rządki na półkach wprost niewiarygodnie starannie.

Usłyszała odgłos toczących się po podłodze kółek.

Z dalszych pomieszczeń nadjechał na wózku Tomas i zatrzymał się w drzwiach.

– Tulo – szepnął, a radość rozpromieniła jego twarz. – Moi przyjaciele mówili mi, że nigdy nie wrócisz. „Nie buduj zamków na lodzie, Tomasie, nie wyrządzaj krzywdy samemu sobie”. Ale ja wiedziałem, że ty przyjdziesz, wierzyłem w to, co wspólnie przeżyliśmy… Ale tak długo cię nie było.

– Tak – odrzekła głucho. Boże, wróciłam do domu! Dlaczego w ogóle stąd wyjeżdżałam? Pozwól mi tu zostać! – Tak tu ładnie, Tomasie. I ty… wydajesz się taki silny i zdrowy.

– To prawda, często teraz wychodzę.

– Wspomniałeś jakichś przyjaciół?

– To muzycy. Przychodzą tu często, kupują ode mnie instrumenty. I rozmawiają.

Jak mogła dokonać się taka odmiana? A zresztą, wszystko przecież jasne. Heike! Jego wizyta. Przykładał do ciała Tomasa swe leczące dłonie. Musiał tchnąć weń pragnienie powrotu do życia, do świata. Dobro.

Heike, gdziekolwiek się pojawił, niósł ze sobą dobro. Ona, Tula, jedynie smutek.

– Od dawna jesteś już w domu? Twoi rodzice na pewno bardzo się ucieszyli z twojego powrotu – stwierdził z promiennym uśmiechem. Ludzkie ciepło…

– Nie byłam jeszcze w domu. Jadę prosto z Norwegii.

Tomas powiedział cicho, niemal szeptem:

– A więc najpierw przyjechałaś tutaj? Do mnie?

Tula osunęła się po ścianie na podłogę i usiadła skulona, przesłaniając twarz dłońmi.

– Tulo – rozległ się jego łagodny głos. – Czy wiele zła doświadczyłaś?

– Tak. Od siebie samej.

Zaśmiał się niepewnie.

– Ani trochę w to nie wierzę.

Płacz już, już wyrywał jej się z gardła, ale próbowała jeszcze go powstrzymać.

– Ach, Tomasie, Tomasie, ty nic nie wiesz!

Podjechał do niej na wózku i pogładził ją po włosach.

– Jeśli potrzebujesz rozmowy, to mam dość czasu. Nawet całe życie, jeśli tego pragniesz. Ale może żądam od ciebie zbyt wiele?

Tula po omacku odszukała jego dłonie i przycisnęła je do swojej twarzy. Oddychała ciężko, nierówno.

– Przychodzę tu… i płaczę! A tobie przecież należy się radość i beztroska. Zasypuję cię swoimi problemami. Powinnam się wstydzić, wstydzić!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Skrzydła Kruka
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Обсуждение, отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x