Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Anioł O Czarnych Skrzydłach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Anioł O Czarnych Skrzydłach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Już jako mała dziewczynka Tula Backe odkryła, że różni się od innych dzieci. Nie zawsze wykorzystywała swe nadzwyczajne zdolności w służbie dobra, wiedziała więc, że jest jedną z dotkniętych z Ludzi Lodu…
Zła moc, nieskończenie potężniejsza od niej, knuła diabelskie plany. Tengel Zły wybrał sobie Tulę jako tę, która miała obudzić go ze snu…

Anioł O Czarnych Skrzydłach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Anioł O Czarnych Skrzydłach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Matka i ojciec naturalnie zdumieli się jej zakupem, ale uznali zainteresowanie muzyką za godne pochwały. Tula pracowicie ćwiczyła, aż zdołała wydrzeć fletowi wszystkie jego tajemnice. Teraz nareszcie mogła zacząć wygrywać melodie.

Nie była jednak usatysfakcjonowana, dręczące niezadowolenie wprawiało ją w stan niezwykłego poirytowania. Noce przynosiły niepojęte sny, zarówno dobre, jak i złe.

Miała wrażenie, że walczy o nią dwóch mężczyzn. Choć może walka była niewłaściwym określeniem. Obydwu chodziło o jej dobro. Kochali ją każdy na swój sposób. Tula nie znała żadnego mężczyzny, który by ją kochał. Nie chodziło tu o ojca, to był inny rodzaj oddania. Wiedziała że ojciec ją kocha, bo jest jego córką. Ale to, co zakłócało jej marzenia senne i myśli, nie było miłością ojcowską. Było czymś zupełnie innym…

Jakby ktoś czegoś od niej oczekiwał?

Tak, to może być prawda. Coś musiała zrobić. I to szybko! Ale co?

Bezustannie w jej myślach pojawiał się ów biedny chłopak z warsztatu muzycznego.

Czy to o niego chodzi?

Właściwie czemu nie? Spoglądał na nią tak nieśmiało, z oczu bił mu smutek. Może nieczęsto zdarzało mu się spotykać młode dziewczęta?

Z pewnością tak właśnie było, któż inny zachodził do niego oprócz starych skrzypków i innych muzyków? Tula była, być może, pierwszą od dłuższego czasu młodą dziewczyną, którą zdarzyło mu się zobaczyć?

Czyż jego wzrok ukradkiem nie przebiegł po jej ciele kilka razy? O, tak, oczywiście, że tak, przypomniała sobie teraz, że przecież odruchowo wyprostowała plecy, by w pełnej krasie zaprezentować swe dobrze rozwinięte piersi.

Biedny chłopak!

Pomysł, by odegrać rolę miłosiernej samarytanki, spodobał się Tuli. Dużo czasu już upłynęło, od kiedy po raz ostatni widziała ten wspaniały męski narząd. Tak, to było przy okazji tej fatalnej historii z nauczycielem śpiewu. Jego dotyk wprawił jej ciało w takie cudowne drżenie, co prawda tylko na początku, potem wszystko stało się obrzydliwe i zbyt bolesne.

Ale Amalia, która w ostatnich latach przyswoiła sobie sporą wiedzę, szeptem poinformowała Tulę, że kiedy jest się z mężczyzną po raz pierwszy, to zawsze strasznie boli, za to później jest już wspaniale. Tak powiedziała jej jedna ze służących, a ona na pewno świetnie się znała na tych sprawach. Amalia chichocząc wyznała przyjaciółce, że jest pewien chłopiec, który od dawna już wodzi za nią wzrokiem, i że być może pewnego dnia pozwoli mu zajrzeć pod spódnicę.

Tula powstrzymała się od komentarzy, szeroko tylko otworzyła oczy ze zdumienia i z podziwem powtarzała: „Naprawdę? Jak ty dużo wiesz, Amalio!” Podczas gdy przyjaciółkę rozpierała duma, Tula biła się z myślami.

Młody chłopak z warsztatu z instrumentami muzycznymi?

Tuli bardzo go było żal, on z pewnością nigdy nie miał okazji zaglądać pod niczyje spódnice. A tak bardzo podobała jej się jego pociągająca twarz, no i tak miło im się rozmawiało.

A jeśli cała dolna połowa jego ciała była kaleka?

Nie, wtedy nie zerkałby na Tulę ukradkiem z takim zainteresowaniem ani tak mocno się nie rumienił.

Zabawne byłoby się przekonać…

Amalia twierdziła, chichocząc przy tym jak zwykle, że tym, którym natura poskąpiła rozumu lub dała zdeformowane ciało, wynagrodziła to w inny sposób.

Zdarzało się, że Tula czuła niepokojące drżenie tam, na dole. Nigdy nie śmiała jednak sama się dotknąć, uważała bowiem, że pomóc jej może jedynie mężczyzna.

Musiała znaleźć jakiś wybieg.

Nie mogła przecież ot, tak sobie, wejść do warsztatu i powiedzieć: „Dzień dobry, to ja, czy nie moglibyśmy…”

Im więcej o tym rozmyślała, tym większej nabierała pewności, że to właśnie on czegoś od niej oczekuje. A może i jej niespokojna krew domagała się swoich praw?

Mogła zapytać o ten nieudany flet! Tak, to świetny pomysł! Wymówka była więc gotowa.

Pozostawali jeszcze rodzice…

Oznajmiła im, że bardzo by chciała odwiedzić koleżankę w Wexio, jedną z tych, które poznała, gdy chodziła na próby chóru.

Ależ, drogie dziecko… i tak dalej. Przecież może chyba jechać sama? Jeśli nie zdąży wrócić do domu tego samego dnia, to może przenocować u koleżanki. Kochana mamo i ojcze, ja mam już piętnaście lat! I w okolicy nie ma już niebezpiecznych mężczyzn! (Dzięki niej, ale ten fakt postanowiła przemilczeć.)

Wreszcie po długich chwilach wahania ustąpili, bo doszli do wniosku, że Tula przy okazji może załatwić matce kilka spraw w mieście. Ojciec obiecał, że odwiezie ją do dyliżansu pocztowego.

Tej nocy Tuli nie przyśnił się żaden koszmar, przeciwnie, czuła, że w sercu zagościł wielki spokój.

A więc to jednak ten młody chłopak!

Pierwszy raz w życiu Tula znalazła się sama w Wexio.

Nie tracąc czasu załatwiła sprawunki, które zleciła jej matka, i skierowała kroki prosto do warsztatu z instrumentami.

A jeśli go tam nie zastanie? Jeśli warsztat okaże się zamknięty albo kto inny przyjdzie ją obsłużyć?

Ale młody człowiek, poruszający się na wózku, był tam, i kiedy weszła, zapłonął rumieńcem jak piwonia. Widziała, jak gorączkowo musi walić mu serce, bo żyła na szyi pulsowała mocno i szybko.

– Dzień dobry, cieszę się, że znów się spotykamy – powiedziała Tula. – Nie wiem, czy mnie pamiętasz. Kupiłam kiedyś flet…

– Ależ tak, tak, pamiętam – odparł jednym tchem. – Czy był niedobry?

– O nie, wcale nie, zupełnie nieźle już na nim gram, jeśli wolno mi się pochwalić – uśmiechnęła się. – Nie, chciałam co innego…

Och, to chyba naprawdę zbyt bezpośrednio powiedziane, biorąc pod uwagę, w jakim celu przyszła. Pospiesznie dodała:

– Być może zabrzmi to niemądrze, ale tak zachwycił mnie tamten nieudany flet, że chętnie bym go kupiła. Lubię wszystko, czemu daleko do doskonałości.

Młodzieńcowi dłonie zaczęły drżeć tak gwałtownie, że musiał chwycić się kółek u wózka.

– Nie wiem dokładnie, który flet masz na myśli – wyjąkał.

– Ten, który trzymałeś w… Och, nie ma go tam! Czyżbyś go wyrzucił?

– A, tamten! Mówisz o zaczarowanym flecie? Tak go nazwałem, bo nie da się na nim grać. Właściwie… to nie bardzo wiem, co z nim zrobiłem…

– Jaka szkoda! – wykrzyknęła Tula zasmucona. Zaczynało jej już brakować konceptu. Nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. – Mmm… Tutaj mieszkasz?

Skinął głową.

– Mam tam w głębi dwa pokoiki.

– Z rodzicami?

Nie chciała mieć do czynienia z żadnymi wścibskimi rodzicami, zwłaszcza teraz, gdy przyszła go uwieść. Młodzieniec w rzeczywistości okazał się jeszcze sympatyczniejszy, niż pamiętała. Jego mocne, męskie ramiona działały na nią podniecająco, ciało znów ogarnęło przyjemne, pełne napięcia drżenie.

– Nie mam rodziców.

– Ach – w głosie Tuli zabrzmiało współczucie. – Ale nie możesz chyba mieszkać sam?

– Jestem sam już od pięciu lat, kiedy to zmarła moja matka. Ten warsztat załatwił mi pewien profesor muzyki. On także już nie żyje, ale pozostanę mu dozgonnie wdzięczny. Uratował mi życie.

– Naprawdę możesz się z tego utrzymać?

– Zarabiam tyle, że mi wystarcza. Członkowie Towarzystwa Koncertowego zwykle reperują u mnie swoje instrumenty i głównie z tego żyję. Od czasu do czasu udaje mi się także sprzedać jakiś instrument.

Uśmiechnęła się do niego, musiał odwrócić wzrok, zdołała jednak dostrzec, że na widok jej uśmiechu do oczu napłynęły mu łzy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Skrzydła Kruka
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Обсуждение, отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x