Stephenie Meyer - Intruz

Здесь есть возможность читать онлайн «Stephenie Meyer - Intruz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Intruz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Intruz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

Intruz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Intruz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie wiedziałam, jak mam opłakiwać zabite dusze, już na zawsze bezimienne. Jak opłakiwać pokawałkowane dziecko leżące na stole. Nie mogłam przecież tego robić na ludzką modłę.

Na macierzystej planecie nie zdarzyło mi się nikogo opłakiwać. Nie wiedziałam, w jaki sposób to tam przebiega. Dlatego sięgnęłam po zwyczaj Nietoperzy. Wydało mi się to stosowne do okoliczności – otaczała mnie w końcu ciemność, zupełnie jakbym nie miała wzroku. Nietoperze opłakiwały bliskich milczeniem – przestawały śpiewać na długie tygodnie, dopóki pustka spowodowana brakiem dźwięków nie stała się bardziej bolesna niż strata opłakiwanej duszy. Byłam tam raz w żałobie, gdy przyjaciel zginął w głupi sposób, przygnieciony w nocy spadającym drzewem. Znaleziono go zbyt późno, by móc go uratować ze zmiażdżonego ciała żywiciela. Harmonia… Spiralnego… Ruchu. Tak brzmiałoby jego imię w tym języku. Nie do końca, ale w przybliżeniu. Jego śmierć nie była przerażająca, jedynie smutna. Zwykły wypadek.

Jednostajny szmer strumyka miał na szczęście niewiele wspólnego z muzyką i ani trochę nie przypominał tamtejszych śpiewów. Mogłam więc skupić się na żalu.

Objęłam się za ramiona i w milczeniu opłakiwałam dziecko oraz drugą duszę. Moich braci. Moją rodzinę. Gdybym wcześniej znalazła wyjście z tych jaskiń i ostrzegła Łowców, tych dusz nie spotkałby tak krwawy i okrutny los.

Chciałam płakać, łkać nieszczęśliwie. Byłoby to jednak rzeczą ludzką. Dlatego zacisnęłam usta i skuliłam się jeszcze bardziej, tłumiąc w sobie ból.

Wkrótce jednak pozbawiono mnie mojej ciszy, mojej żałoby.

Zajęło im to kilka godzin. Słyszałam, jak mnie szukają, jak ich zniekształcone głosy roznoszą się echem po tunelach. Wołali mnie, nasłuchiwali odpowiedzi. Nie doczekawszy się, przynieśli lampy. Nie te bladoniebieskie, które nigdy nie odkryłyby przed nimi mojej ciemnej kryjówki, lecz silne latarki strzelające snopami żółtego światła. Ich promienie śmigały w tę i z powrotem niczym świetlne wahadła. Mimo to znaleźli mnie, dopiero przeszukując grotę po raz trzeci. Czy nie mogli zostawić mnie w spokoju?

Kiedy w końcu promień latarki wydobył mnie z cienia, ktoś westchnął z ulgą.

– Znalazłem ją! Dajcie znać reszcie, żeby wrócili pod ziemię! Znałam ten głos, ale nie chciało mi się nawet zastanawiać, kto to jest.

Potwór jak każdy inny.

– Wanda? Wanda? Nic ci nie jest?

Nie podniosłam głowy ani nie otworzyłam oczu. Byłam w żałobie.

– Gdzie jest Ian?

– Zawołać Jamiego? Jak myślicie?

– Lepiej nie, musi leżeć.

Jamie. Zadrżałam na dźwięk jego imienia. Mój Jamie. On też był potworem. Tak jak cała reszta. Mój Jamie. Myślenie o nim sprawiało mi fizyczny ból.

– Gdzie ona jest?

– Tam, Jared. Ale w ogóle nie… reaguje.

– Nie ruszaliśmy jej.

– Podaj mi latarkę – powiedział Jared. – A teraz sobie idźcie. Alarm odwołany. Dajcie jej trochę spokoju, dobra?

Rozległo się szuranie stóp, które po chwili nagle ucichło.

– Ludzie, ja nie żartuję. Nie pomagacie. Wracajcie na górę.

Znów zaczęli niemrawo powłóczyć nogami, lecz tym razem z lepszym skutkiem. Odgłosy ich kroków oddalały się, aż w końcu zniknęły w tunelu.

Jared czekał, aż nastanie cisza.

– Poszli sobie, Wando. Jesteśmy tu tylko we dwójkę.

Czekał, aż coś powiem.

– Słuchaj, domyślam się, że to musiało być dla ciebie… nieprzyjemne. Nie chcieliśmy, żebyś to zobaczyła. Przykro mi.

Przykro? Geoffrey powiedział, że to był jego pomysł. Chciał mnie wyciąć, pokroić, obryzgać ściany moją krwią. Rozszarpałby z namysłem milion dusz, żeby uratować swojego ulubionego potwora. Posiekałby nas na kawałki.

Milczał przez dłuższą chwilę, znowu czekając, aż się odezwę.

– Chyba chcesz być teraz sama. W porządku. Nikogo tu nie wpuszczę, jeżeli tego właśnie chcesz.

Ani drgnęłam.

Coś dotknęło mojego ramienia. Odsunęłam się gwałtownie, uderzając barkiem o ostre kamienie.

– Przepraszam – wymamrotał.

Usłyszałam, jak wstaje i odchodzi. Światło latarki – od którego zamknięte powieki jaśniały mi na czerwono – zaczęło słabnąć. Wychodząc z groty, natknął się na kogoś.

– Gdzie ona jest?

– Chce być sama. Zostaw ją.

– Nie wchodź mi w drogę, Howe.

– Myślisz, że ją pocieszysz? Ty, człowiek?

– Nie miałem z tym nic…

Jared przerwał mu ściszonym głosem, ale wciąż słyszałam jego echo.

– Nie tym razem. Jesteś jednym z nas, Ian. Jesteś dla niej wrogiem. Chyba słyszałeś, co mówiła w szpitalu. Nazwała nas potworami. Właśnie takie ma w tej chwili o nas zdanie. Nie chce twoich czułości.

– Daj mi latarkę.

Dłużej nie rozmawiali. Po minucie usłyszałam odgłos stóp zbliżających się wzdłuż ściany groty. Parę chwil później światło latarki znów rozżarzyło mi powieki.

Nie miałam dokąd uciec, więc skuliłam się jeszcze mocniej.

Dobiegło mnie ciche westchnienie, po czym usłyszałam, jak Ian siada na ziemi, blisko, ale dalej, niż się spodziewałam.

Rozległo się pstryknięcie i światło zgasło.

Czekałam, aż przerwie ciszę, ale był równie milczący jak ja.

W końcu przestałam wyczekiwać i pogrążyłam się z powrotem w żałobie. Ian w ogóle się nie odzywał. Siedziałam w ciemnościach skalnego zgłębienia, opłakując zabite dusze, a obok siedział człowiek.

Rozdział 42

Przymus

Ianowi ze zdziwienia opadła szczęka.

– Co?

– Wyjaśnię ci to za chwilę. To nieuczciwe, ale… proszę. Pocałuj mnie.

– Nie poczujesz się źle? Melanie nie będzie zła?

– Ian! – ponagliłam. – Proszę cię!

Zdezorientowany, objął mnie w pasie i przycisnął do siebie. Twarz miał tak zatroskaną, iż bałam się, że nic z tego nie wyjdzie. Nie była mi w tej chwili potrzebna romantyczna atmosfera, ale być może jemu owszem.

Nachylił się ku mnie, instynktownie zamykając oczy. Przywarł do mnie na chwilę ustami, po czym cofnął twarz, by spojrzeć na mnie tym samym zatroskanym wzrokiem.

Nic.

– Nie, Ian. P o c a ł u j mnie. Naprawdę. Tak jakbyś c h c i a ł oberwać w twarz. Rozumiesz?

– Nie. Co się dzieje? Najpierw mi powiedz.

Położyłam mu ręce na szyi. Czułam się dziwnie, nie byłam pewna, jak się do tego zabrać. Uniosłam się na palcach i jednocześnie przyciągnęłam jego głowę, sięgając ust.

Gdzie indziej, wśród innego gatunku, nie poszłoby mi tak łatwo. Inny umysł nie uległby tak szybko pragnieniom ciała. Inne gatunki miały lepiej uporządkowane priorytety. Lecz Ian był człowiekiem i nie mógł nie zareagować.

Przycisnęłam usta do jego ust, jeszcze mocniej przytrzymując go za kark, gdyż w pierwszej chwili próbował się odsunąć. Przypomniałam sobie rytm, w jakim poruszały się nasze usta za pierwszym razem, i próbowałam to powtórzyć. Kiedy je otworzył, ogarnęło mnie przyjemne uczucie triumfu. Złapałam zębami jego dolną wargę, a wtedy z gardła wyrwał mu się cichy, gwałtowny odgłos zaskoczenia.

Potem już nie musiałam nic robić. Ian jedną ręką przytrzymał mi twarz, a drugą położył na plecach, przyciskając mnie do siebie tak mocno, że zapierało mi dech. Oboje dyszeliśmy, nasze oddechy się mieszały. Poczułam, jak opiera mnie piecami o ścianę, żeby przywrzeć do mnie jeszcze mocniej. Byliśmy ze sobą scaleni od stóp do głów.

Tylko nas dwoje – tak blisko siebie, że stanowiliśmy jedność.

Tylko my.

Nikt więcej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Intruz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Intruz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephenie Meyer - The Chemist
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - New Moon
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Twilight
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Breaking Dawn
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Eclipse
Stephenie Meyer
libcat.ru: книга без обложки
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Luna Nueva
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - The Host
Stephenie Meyer
Stephenie Meyer - Brėkštanti aušra
Stephenie Meyer
Отзывы о книге «Intruz»

Обсуждение, отзывы о книге «Intruz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x