To zabiło całą sympatię, jaką mogłam w stosunku do niego czuć.
Milczenie trwało trochę zbyt długo, ale nie czułam potrzeby, żeby je przerwać. Wiedziałam, że jeśli się nie odezwę, Griffin zrobi to pierwszy. Zawsze lubił słuchać własnego głosu.
Wstał jednym płynnym ruchem, lekko się pochylając, tak że nie było widać, że ma sześć stóp i trzy cale wzrostu. Błysnął pełnym uśmiechem, który sprawiał, że w kącikach jego oczu pojawiały się zmarszczki, a w jednym policzku robił mu się dołek.
Patrzyłam na niego z twarzą bez wyrazu. Pomagało mi to, że byłam tak zmęczona, że ledwie mogłam myśleć. Poza tym czułam wewnętrzną pustkę i ukazałam to na swojej twarzy. Dałam mu odczuć, że już nic dla mnie nie znaczy, choć znałam go na tyle, żeby wiedzieć, że nie dopuści tej myśli do głowy.
Zrobił krok do przodu, z wyciągniętą ręką, jakby chciał mi ją podać. Patrzyłam na niego, dopóki jej nie opuścił. Po raz pierwszy wyglądał na zmieszanego.
Popatrzył na nas wszystkich, a potem jego wzrok spoczął na mnie.
– Królowa nalegała, żeby mnie nie było na bankiecie. Bała się, że mój widok może cię zdenerwować. – Stawał się coraz mniej pewny siebie, a coraz bardziej niespokojny. – Czy coś straciłem?
– Co tu robisz, Griffin? – spytałam. Mój głos był tak pusty jak moje serce.
Przestępował z nogi na nogę. Najwyraźniej to spotkanie nie przebiegało tak, jak to zaplanował.
– Królowa powiedziała mi, że zniosła dla ciebie geas. – Jego wzrok przesunął się na Doyle’a i pozostałych. Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył goblina. Nie podobało mu się to wszystko. Nie podobało mu się, że będę należała do kogoś innego. Nie powiem, miałam z tego powodu satysfakcję.
– To nie jest odpowiedź na moje pytanie – stwierdziłam.
Zmarszczył brwi.
– Po co tu przyszedłeś? – spytałam.
– Królowa zapowiedziała, że przyśle ci strażnika, którego sama wybierze. – Próbował się uśmiechnąć, ale nie udało mu się, gdyż na niego patrzyłam.
– Chcesz powiedzieć, że to ty jesteś szpiegiem królowej?
Uniósł głowę, wysuwając brodę, co u niego było oznaką wściekłości.
– Myślałem, że będziesz zadowolona, Merry. Nie jestem chyba taki najgorszy.
Pokręciłam głową i przytuliłam się do ramienia Doyle’a.
– Jestem na to zbyt zmęczona.
– Co mamy zrobić, Meredith? – spytał Doyle.
Spojrzenie Griffina stwardniało i wiedziałam, że Doyle użył mojego imienia, a nie tytułu, specjalnie.
Uśmiechnęłam się.
– Zabierz mnie do pokoju i skontaktuj się z królową. Nie zmusi mnie do tego, żebym dzieliła z nim łoże, za żadne skarby.
Griffin zrobił krok w naszym kierunku, zanurzył dłoń w moich włosach. Doyle odsunął mnie.
– Przez siedem lat byliśmy mężem i żoną – powiedział Griffin, a w jego głosie była teraz wściekłość.
– Więc powinieneś był ją cenić jak skarb.
– Odejdź, Griffinie – nakazałam. – Królowa przyśle kogoś innego.
Stanął przed Doyle’em, blokując drogę do wind.
– Merry, Merry, czy ty już…
– …nic do mnie nie czujesz? – dokończyłam za niego. – Chcę stąd wyjść, zanim przyciągniemy tłumy.
Popatrzył w kierunku recepcji, recepcjonistka przyglądała nam się z uwagą. Dołączył do niej mężczyzna, jakby się bali, że będą problemy.
– Jestem tutaj na rozkaz królowej. Tylko ona może mnie odesłać, nie ty.
Wpatrzyłam się w jego oczy i roześmiałam się.
– Dobrze, chodźmy do pokoju i skontaktujmy się z nią.
– Jesteś pewna? – spytał Doyle. – Może wolisz, żeby został w holu? – Nagle uświadomiłam sobie, że Doyle chciał ukarać Griffina, szukał pretekstu do walki. Nie sądzę, żeby chodziło o mnie. Po prostu Griffin przez długie lata miał to, czego oni wszyscy pragnęli – dostęp do kobiety, która za nim szalała, i pogardził tym, podczas gdy oni mogli tylko patrzeć.
Mróz podszedł do Doyle’a. Kitto przyłączył się do niego. Rhys stanął po drugiej stronie, a Galen zaszedł Griffina od tyłu.
Griffin nagle napiął się cały. Jego dłoń powędrowała do paska i zaczęła się wślizgiwać za kurtkę.
– Jeśli nie będę widzieć twoich rąk – powiedział Doyle – mogę pomyśleć, że sięgasz po broń. Nie wiem, czy ci się to opłaca.
Griffin chciał widzieć wszystkich, ale pozwolił, żeby go okrążyli. Nie można patrzeć na wszystkie strony. Lepiej było się nie wyrywać. Griffin nigdy nie był nierozważny. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę czuł taką rozpacz po naszym zerwaniu, że dałby się ponieść emocjom i podjął walkę.
Ta myśl wydała mi się dość zabawna, nie chciałam jednak jego śmierci. Chciałam po prostu, żeby trzymał się ode mnie z daleka.
– Choć zabawnie byłoby patrzeć, jak się o mnie bijecie, może jednak sobie to darujmy, co?
– Jakie są twoje rozkazy? – spytał Doyle.
– Jedziemy na górę, kontaktujemy się z królową, trochę posprzątamy, a potem… cóż, zobaczymy.
– Jak sobie życzysz, księżniczko – powiedział Doyle. Zaniósł mnie do windy. Pozostali strażnicy podążyli za nami, odgradzając nas od Griffina. Kiedy wsiedliśmy już wszyscy do windy, Rhys i Galen stanęli po obu jego stronach.
Doyle był tyłem do lustra, tak że widział zarówno Griffina, jak i zamknięte drzwi. Mróz stał przy drzwiach. Kitto patrzył na Griffina, jakby nigdy wcześniej go nie widział.
Griffin oparł się o ścianę i skrzyżował ramiona na piersi, sprawiając wrażenie zrelaksowanego. Ale w jego oczach malowało się napięcie, a ramiona były sztywne.
Spojrzałam na niego. Był wyższy o trzy cale od Galena i o wiele więcej od Rhysa.
Przyłapał mnie na tym, że na niego patrzę i zdjął swoją osłonę, powoli jak striptizer. Widziałam niezliczoną ilość razy, jak to robi. Światło dobywało się spod jego skóry, najpierw ze stóp, potem z łydek, mocnych ud, w górę, aż każdy centymetr jego ciała błyszczał jak wypolerowany alabaster. Wspomnienie jego nagiego i błyszczącego ciała było tak silne, że nawet zamknięcie oczu nie pomogło. Zbyt długo było mi ono drogie. Otworzyłam oczy i patrzyłam, jak jego miedziane włosy błyszczą, jakby biegł przez nie cienki metalowy drucik. Jego włosy trzeszczały i poruszały się wraz z przypływem mocy. Oczy nie były w kolorze miodu. Były trójkolorowe: brązowe wokół źrenicy, następnie srebrne i brązowe. Zawsze będzie dla mnie piękny. Mimo całej swojej nienawiści nie mogłam o nim myśleć inaczej.
Ale piękno to nie wszystko.
Nikt się nie odezwał, dopóki winda się nie zatrzymała. Galen złapał Griffina za ramię, a Rhys sprawdził korytarz.
– Po co ta ostrożność? – spytał Griffin. – Coś się dzisiaj stało?
Rhys sprawdził drzwi, potem wziął ode mnie klucz i otworzył je. W czasie gdy sprawdzał pokój, czekaliśmy na korytarzu. Jeśli nawet Doyle był zmęczony trzymaniem mnie, to tego nie okazał.
– Pokój jest czysty – powiedział Rhys. Złapał Griffina za drugie ramię i wprowadził go razem z Galenem do pokoju. Weszliśmy za nimi.
Doyle położył mnie na łóżku. Usiadłam, opierając się o wezgłowie. Wziął poduszkę i podłożył ją pod moją kostkę, a potem zdjął płaszcz i rozłożył go przed łóżkiem. Miał wciąż na sobie metalowo-skórzaną uprząż; srebrne kolczyki błyszczały w jego uszach; pióra pawia nadal dotykały jego ramion. Uświadomiłam sobie, że nigdy nie widziałam Doyle’a innego niż teraz. Nie starał się być inny, niż był w rzeczywistości.
Spojrzałam na Griffina, wciąż błyszczącego, wciąż pięknego. Galen i Rhys posadzili go na krześle. Galen oparł się o mały stolik przy krześle. Rhys o ścianę. Żaden z nich nie błyszczał, ale wiedziałam, że Galen przynajmniej nie starał się uchodzić za człowieka.
Читать дальше