Jenny Carroll - Najczarniejsza Godzina

Здесь есть возможность читать онлайн «Jenny Carroll - Najczarniejsza Godzina» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Najczarniejsza Godzina: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Najczarniejsza Godzina»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Lato. Pora długich, wolno upływających dni i krótkich, gorących nocy. Niestety, zamiast wylegiwać się na plaży, Suzy musi wcielić się w niańkę. Nie zamierza się tym jednak przejmować, ma dużo ważniejsze sprawy na głowie. Na przykład ducha, który dzieli z nią sypialnię. No i tajemnicze zniknięcie Jesse'a, które pachnie czymś groźnym, by nie powiedzieć… diabolicznym. Ale znajdzie go, choćby kosztowało ją to życie!

Najczarniejsza Godzina — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Najczarniejsza Godzina», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Hm – powiedziałam. – Taak. Wspaniale.

Państwo Slaterowie przemknęli obok nas w strojach do golfa.

– Bawcie się dobrze, dzieciaki – zawołała Nancy. – Suze, mamy lekcje przez cały dzień. Zostań do piątej, dobrze? – I nie czekając na odpowiedź, dodała: – No dobrze, pa! – Po czym wzięła męża pod ramię i wyszła.

W porządku, pomyślałam, poradzę sobie. Z samego rana dałam sobie radę z rojem robali. Mimo że raz po raz czułam, jak coś po mnie łazi, i podskakiwałam, stwierdzając za chwilę, że to moje włosy czy troczek od kostiumu, szybko doszłam do siebie. Dużo szybciej, jak sądzę, niż Przyćmiony.

Z pewnością więc dam sobie radę z Paulem Slaterem rojącym się przez cały dzień. Eee, chciałam powiedzieć: dręczącym mnie przez cały dzień.

Jasne. Nie ma sprawy.

Tyle że był pewien problem. Jack upierał się, żeby mówić o pośrednictwie, a ja ciągle zwracałam mu szeptem uwagę, żeby siedział cicho, a on wtedy odpowiadał: „Och, wszystko w porządku, Suze, Paul wie”.

Na tym właśnie rzecz polega. Paul nie powinien był się dowiedzieć. To miała być nasza tajemnica. Moja i Jacka. Nie chciałam, żeby głupi, „jak – nie – chcesz – ze – mną – chodzić – to – na – ciebie – doniosę” Paul brał w tym udział. Zwłaszcza że za każdym razem, kiedy Jack o tym wspomniał, Paul zsuwał z nosa okulary od Armaniego i patrzył na mnie wyczekująco, ciekaw, co powiem.

Co miałam robić? Udawałam, że nie wiem, o czym Jack mówi. Co mu, oczywiście, sprawiało przykrość, ale czy miałam wyjście? Nie chciałam, żeby Paul wiedział, czym się zajmuję. Nawet moja własna matka tego nie wie. Z jakiej racji mam wtajemniczać w to Paula?

Na szczęście za szóstym czy siódmym razem, kiedy Jack napomknął o czymś, co miało związek z pośrednictwem, a ja go zignorowałam, chyba załapał, o co chodzi i zamknął się. Basen zapełnił się małymi dziećmi, ich rodzicami i opiekunkami i Jack zajął się czymś innym.

Nadal jednak, opierając się o brzeg basenu w towarzystwie Kim, która zjawiła się ze swoimi podopiecznymi, czułam się trochę nieswojo, kiedy od czasu do czasu zerkałam na Paula i widziałam, jak rozciągnięty na leżaku zwraca głowę w moją stronę. Widziałam, że w przeciwieństwie do Śpiącego oczy miał szeroko otwarte za ciemnymi szkłami okularów.

Jednak, jak to ujęła Kim: „Hej, jeśli taki okaz ma ochotę na mnie patrzeć, to może sobie patrzeć, ile mu się podoba”.

Ale, naturalnie, z Kim to inna sprawa. U niej w sypialni nie mieszka stupięćdziesięcioletni przystojniak.

W sumie przedpołudnie nie należało do udanych, tym bardziej że reszta dnia, jak sądziłam, mogła upłynąć przyjemniej.

Jakże się myliłam. Po lunchu zjawiły się gliny.

Leżałam sobie na leżaku, jednym okiem śledząc Jacka, który bawił się dość hałaśliwie w Marco Polo z dzieciakami Kim, a drugim Paula, pogrążonego rzekomo w lekturze „Nation”, ale który, jak twierdziła Kim, przyglądał nam się zza gazety, kiedy pojawiła się wyraźnie podenerwowana Caitlin w towarzystwie dwóch krzepkich przedstawicieli policji Carmelu.

Uznałam, że przechodzą obok nas, udając się do męskiej szatni, gdzie dokonano włamania. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, kiedy Caitlin przyprowadziła gliniarzy prosto do mnie, mówiąc drżącym głosem:

– Panowie, to jest Susannah Simon.

Zaczęłam wkładać pośpiesznie obrzydliwe szorty khaki, podczas gdy Kim, rozciągnięta na leżaku obok, gapiła się na policjantów, jakby to byli dwaj wodnicy, którzy właśnie wyszli z morza.

– Panno Simon – odezwał się wyższy – chcielibyśmy zamienić z panią słowo, jeśli można.

W swoim czasie rozmawiałam z glinami do znudzenia. Nie dlatego, że przestaję z młodocianymi przestępcami, jak sądzi Śpiący, ale dlatego że w fachu mediatorskim często nie ma wyjścia, jak tylko nagiąć nieco prawo.

Na przykład, przypuśćmy, że Marisol nie oddałaby tego różańca córce Jorge'a. Cóż, aby spełnić ostatnie życzenie ogrodnika, musiałabym włamać się do jej domu, zabrać różaniec i wysłać go anonimowo Teresie. Każdy widzi, że coś takiego, co służy wyższemu dobru, może być mylnie ocenione jako przestępstwo przez miejscowe służby prawa i porządku.

Więc, owszem, wiele razy miałam z policją do czynienia, ku ogromnemu żalowi mojej mamy. Jednak, nie licząc nieszczęsnego incydentu, w którego wyniku trafiłam przed paroma miesiącami do szpitala, nie przypominałam sobie, żebym ostatnio zrobiła coś, co nawet w przybliżeniu miałoby cechy wykroczenia.

Wobec tego z ciekawością, ale bez specjalnego zdenerwowania, udałam się za policjantami – Knightleyem i Jonesem – poza teren basenu, za budynek restauracji, w pobliże pojemników na śmieci, gdzie, w odczuciu policjantów, mogliśmy swobodnie pogawędzić.

– Panno Simon – zaczął Knightley, wyższy, podczas gdy ja obserwowałam, jak jaszczurka wyskoczyła z cienia pobliskiego rododendronu, spojrzała na nas zaniepokojona, a następnie ponownie ukryła się w cieniu. – Czy zna pani doktora Clive'a Clemrningsa?

Zdziwiona, przyznałam, że owszem. Nigdy bym się nie spodziewała, że Knightley może chcieć rozmawiać o doktorze Clivie Clemmingsie. Myślałam raczej o… sama nie wiem. Wyprowadzaniu ośmiolatków poza teren hotelu bez zgody rodziców.

– Dlaczego? – zapytałam. – Czy z nim… z panem Clemmingsem, wszystko w porządku?

– Niestety nie – odparł policjant o nazwisku Jones. – Nie żyje.

– Nie żyje? – Chciałam się czegoś przytrzymać, żeby nie upaść. Na nieszczęście w pobliżu nie było niczego poza pojemnikiem na śmieci, z którego wysypywały się resztki lunchu, więc brzydziłam się go dotknąć.

Zamiast tego przysiadłam na chodniku.

Clive Clemmings? Myśli kłębiły mi się w głowie. Clive Clemmings nie żyje? Jak? Dlaczego? Nie przepadałam za nim, oczywiście. Miałam nadzieję, że kiedy odnajdą ciało Jesse'a, będę mogła wrócić do jego biura i rzucić mu to w twarz. No wiecie, fakt, że Jesse jednak został zamordowany.

Teraz wyglądało na to, że nie będę miała okazji tego zrobić.

– Co się stało? – zapytałam, patrząc na policjantów półprzytomnym wzrokiem.

– Nie jesteśmy pewni – powiedział Knightley. – Znaleziono go dziś rano przy biurku w Towarzystwie Historycznym, zmarłego na skutek, prawdopodobnie, ataku serca. Według książki odwiedzin w recepcji byłaś jedną z niewielu osób, które go wczoraj widziały.

Dopiero wtedy przypomniałam sobie, że pani w recepcji kazała mi się podpisać. Cholera!

– Cóż – powiedziałam zdecydowanie, ale nie za bardzo stanowczo, miałam nadzieję. – Kiedy z nim rozmawiałam, miał się dobrze.

– Tak – stwierdził Knightley. – Zdajemy sobie z tego sprawę. Nie przyszliśmy tutaj z powodu jego śmierci.

– Nie? – Zaraz. Co tu się dzieje?

– Panno Simon – powiedział Jones. – Kiedy dzisiaj rano znaleziono doktora Clemmingsa, stwierdzono również brak przedmiotu o szczególnej wartości dla towarzystwa historycznego. Który, jak się wydaje, oglądałaś wraz z doktorem Clemmingsem właśnie wczoraj.

Listy. Listy Marii. Zniknęły. Z pewnością. Przyszła po nie, a Clive Clemmings zobaczył ją jakimś cudem i dostał ataku serca na widok kobiety z portretu nad biurkiem, spacerującej po gabinecie.

– Obrazek. – Knightley musiał zajrzeć do notesu. – Miniaturka przedstawiająca kogoś o imieniu Hektor de Silva. Recepcjonistka, pani Lambert, powiedziała, że według słów doktora Clemmingsa bardzo cię ona zainteresowała.

Ta informacja wstrząsnęła mną. Portret Jesse'a? Portret Jesse'a zniknął z kolekcji? Ale kto by go mógł zabrać? I po co?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Najczarniejsza Godzina»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Najczarniejsza Godzina» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Najczarniejsza Godzina»

Обсуждение, отзывы о книге «Najczarniejsza Godzina» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x