Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukjanienko - Atomowy Sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Atomowy Sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Atomowy Sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Galaktyka, gdzie wśród walk i intryg potężne Imperium Ludzi dąży do pokojowego współistnienia z Obcymi…
Młoda prawniczka, która tropiąc zagadkę ucieczek z wirtualnego więzienia, odkrywa jego prawdziwe przeznaczenie…
Ludzie, degeneraci i smoki walczący o byt w przeddzień katastrofy jądrowej i tajemniczy chłopiec znikąd, który może zmienić bieg dziejów…
Oto historie z odległych światów „Cieni snów”, „Przezroczystych witraży” i „Atomowego snu”.

Atomowy Sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Atomowy Sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Specjalnie wciągał mnie w dyskusję, grając na zwłokę.

Jeszcze nie wiedział, że to nie ma sensu.

– Dlaczego by się rozczarował?

– Jak to dlaczego? Najlepszy uczeń, a tu nagle okazuje się dobry. Dobry Smok. Absurd.

– Jeremy, szukałem cię przez piętnaście lat i twoje słowa nawet mnie nie denerwują. Liczysz na powrót szóstego? Tego, który gonił dziewczynę? Zabiłem go nad rzeką.

Jeremy drgnął, wyraźnie na to właśnie liczył. Ale odpowiedział drwiąco:

– Właśnie o to mi chodziło. Dobry Smok… Zabiłeś bandytów, uratowałeś kobiety i dzieci… może nawet jej nie przelecisz?

Skinął na dziewczynę. Mimo woli też na nią spojrzałem. Faktycznie ładna… Próbowała zasłonić się podniesioną z ziemi sukienką, ale i tak widziałem jej piersi z małymi, sterczącymi sutkami, długie nogi o delikatnych, różowych podeszwach stóp, wąskie, ale zgrabne biodra. Zalała mnie fala pożądania – szalonego, nieznośnego… Właściwie, co za problem…

– Nie przelecę, Jeremy. Jeszcze nie wysechł na niej pot twojego trzyokiego potwora.

– Poznaję cię, Smo, zawsze byłeś wybredny. Ale czystych dziewczynek tu nie znajdziesz, ta była ostatnia.

Jeremy zachichotał. Widocznie cieszyła go myśl, że na koniec zdołał mi jeszcze dogryźć.

– No, strzelaj, dobry Smoku! W tej wiosce będą cię błogosławić do końca dni! I wszystkim opowiedzą o najlepszym Smoku na świecie!

Podniesiony automat znowu opadł. W milczeniu patrzyłem na twarz Jeremy’ego. Miał najwyżej pięćdziesiąt lat, a wyglądał jak starzec. Ale inteligencja mu została…

– Stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji, Jeremy – powiedziałem w zadumie. – Żeby udowodnić, że nie masz racji, a nie masz, musiałbym wszystkich zabić… – Zawiesiłem głos. – Albo wszystkich oszczędzić. Oszczędzić tych ludzi… i ciebie, choć drwiłeś z przyszłych Smoków.

Twarz Jeremy’ego nabrała skupionego wyrazu. Walczył o życie, a w takich wypadkach rozum ustępuje miejsca instynktowi.

– Jeśli zabijesz wszystkich – zaczął – udowodnisz, że nie ma w tobie dobroci, a ja nie miałem racji. A jeśli wszystkich oszczędzisz, to dowiedziesz, że się bawiłeś i… i żadnego dobra w tobie nie ma…

Popatrzyłem na kobietę – pomagała ubrać się dziewczynie.

– Gdzie wasze rzeczy? – zapytałem.

Przestraszona, w milczeniu wskazała głową gdzieś w głąb domu.

– Zdołasz otworzyć?

Znowu skinienie.

– Idź.

Kobieta wysunęła się z pokoju, za nią wyszła na wpół rozebrana dziewczyna. Jeremy spojrzał na mnie czujnie.

– Słuchaj, Smo… Przecież nie masz żadnych powodów, żeby się na mnie wściekać. Nigdy cię nawet palcem nie tknąłem!

– Bo się bałeś.

– Zgadza się. – Jeremy z wysiłkiem skinął głową. – Nie mogłem cię rozgryźć. Rockwella rozumiałem, Okularnika, Ciamajdę i Jasnowłosego też…

– Jasnowłosego? – Drgnąłem. – Jeszcze go pamiętasz?

– Pamiętam… Czy to czasem nie ty załatwiłeś go dziesięć lat temu? Już wtedy byliście wrogami… Nienawidził cię, bo byłeś najlepszy. Wszystkich was nienawidził, z Eldhausem na czele. Chciał się z tobą policzyć, bo to tak, jakby policzył się z wami wszystkimi…

– Dość! – krzyknąłem nieoczekiwanie dla samego siebie. Milcz!

Nie powinniśmy mieć wspólnych wspomnień. One chroniły Jeremy’ego pewniej niż te gadki o zasadach zachowania Smoków…

Z prawdziwymi wrogami równie trudno się rozstać jak z prawdziwymi przyjaciółmi.

Usłyszałem szmer, do pokoju wchodzili ludzie. Mężczyźni, chłopcy, kilkanaście kobiet. Zdaje się, że przyszli wszyscy, nikt nie ośmielił się nie posłuchać rozkazu. Pod moim spojrzeniem zaczęli się kulić i odwracać wzrok. Nie mieli broni.

Podszedłem do Jeremy’ego, podniosłem z podłogi jego automat i powiedziałem półgłosem:

– Byłoby lepiej, gdybyś wtedy od nas nie uciekł…

Ludzie zastygli, łowiąc każde moje słowo.

– Bawiłem się, Jeremy, po prostu się bawiłem. A teraz olewam ciebie i tych ludzi. I ty, i oni możecie robić, co wam się podoba.

Poszedłem do drzwi.

– Eee… – zaczął Jeremy, wyciągając do mnie ręce. Ludzie jeszcze nie zrozumieli, nadal stali nieruchomo. – A co z…

Trzasnąłem drzwiami i oparłem się o nie plecami. Przez chwilę trwała cisza.

A potem rozległ się hałas. Odgłosy przypominające głuchy ryk drepczącego w miejscu tłumu. No, proszę. A wydawali się tacy łagodni…

Odepchnąłem się od drzwi i wyszedłem z domu.

3. Spotkanie

Książę powitał mnie zadowolonym warkotem, pysk miał upaćkany krwią. Skrzywiłem się.

– Umyj się.

Po chwili już stał na tylnych łapach przy żelaznej beczce z wodą, przednimi po kociemu trąc sierść wokół paszczy. Otworzyłem bramę.

Przede mną stał Mike, a obok niego Susie. Wyglądali zabawnie – chłopaczek w desantowym kombinezonie trzymał w prawym ręku automat, a w lewej dłoń tulącej się do niego, mokrej, bosonogiej dziewczynki. W wolnej ręce dziewczynka niosła za sznurowadła ciężki, wojskowy but. Nie chciała go wyrzucić.

– Co tu robicie? Kazałem wam czekać, aż się wszystko skończy!

Susie schowała się za Mike’a. Chłopiec wzruszył ramionami.

– Powiedziała, że już po wszystkim i można iść. A ja… tego… pomyślałem, że może potrzebujesz pomocy.

– Smoki nie potrzebują pomo… – Zamilkłem, odsunąłem Mikea i postawiłem Susie przed sobą. – Skąd wiedziałaś, że już po wszystkim?

– On mi powiedział… – Mała chyba miała zamiar się rozpłakać.

– On?

Podążyłem oczami za jej spojrzeniem i zobaczyłem Księcia.

Dopiero wtedy dotarło do mnie, że przez cały ten dzień pies ani razu nie warknął na dziewczynką, nawet gdy pośliznęła się, schodząc z tratwy i tracąc równowagę, chwyciła go za sierść.

Książę?

?

Dziewczynka?

Od Księcia emanowało zawstydzenie. Nawet nie próbował mówić obrazami, tylko emocjonalnymi rozbłyskami: Zgadzam się, nie zgadzam, cieszę się…

– Dlaczego nie pożarły cię rybki w wodzie? – kontynuowałem przesłuchanie.

– Udawałam pień drzewa. Zębatki są głupie, łatwo je oszukać…

– Pień? A mnie mogłabyś tak oszukać?

– Nie, Wielki Smoku, jakżebym śmiała…

– Mam nadzieję. Wiesz, co bym z tobą zrobił, gdybyś mnie chciała nabrać?

– Wiem.

Dziewczynka wzdrygnęła się. Czyżby zobaczyła? Posłałem jej obraz, tak jak w rozmowie z Księciem. Dość straszny obraz.

– Dobrze. Idź już. Idź, nie bój się.

Susie nie trzeba było długo namawiać. Pobiegła w stronę domu, przed którym już zebrał się niewielki, milczący tłum. W wiosce mieszkało ze dwadzieścia osób. Pewnie kilka rodzin, które już dawno się ze sobą spokrewniły, tworząc jeden mocny klan. Mocny? I pozwolili szóstce… No tak, ale w bandzie był Jeremy.

Z tłumu wysunęła się jakaś postać i podeszła do nas niepewnym krokiem. Jeremy też wyglądał staro, ale ten był po prostu zgrzybiały.

Lewą ręką przytrzymywał na nosie pęknięte pośrodku okulary. Mimo woli poczułem do niego sympatię. Okularnicy to w lesie rzadkość i wszyscy kojarzą mi się z Bobem Okularnikiem, poczciwym, ale pechowym chłopakiem, który wiecznie wpadał w jakieś tarapaty. Nie widziałem go już z pięć lat… i nawet o nim nie słyszałem. Pewnie kolejna pechowa sytuacja stała się dla niego ostatnią.

– Wielki Smoku… – zaczął staruszek pełnym szacunku głosem.

Kim był w poprzednim życiu? Podniosłem rękę, uciszając go.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Atomowy Sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Atomowy Sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Siergiej Łukianienko - Lord z planety Ziemia
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukianienko - Genom
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Brudnopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Patrol Zmroku
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukjanienko - Nocny Patrol
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko - Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko - Ostatni Patrol
Siergiej Łukjanienko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Atomowy Sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Atomowy Sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x