Яцек Дукай - Szkola

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Szkola» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1996, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Альтернативная история, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szkola: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szkola»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Puño, dziecko slumsów Ameryki Południowej, trafia do zagadkowej Szkoły, gdzie dziwne i przerażające operacje i edukacje przekształcają porwane z poprawczaków i ulic sieroty - w ambasadorów nieczłowieczeństwa.
Gdyby lwy umiały mówić, i tak byśmy ich nie zrozumieli, będąc ludźmi. Tylko umysł dziecka, jeszcze nieuformowany i nie utwardzony w pewnikach i logikach, jest w stanie otworzyć się na prawdziwą obcość. Dzieci stanowią więc najlepszy pomost między człowiekiem i tym, co człowiekiem już nie jest.
Uważaj, czego cię uczą! Szkoła zabija: nie wyjdzie z niej ten, co wszedł. 
Opowiadanie nominowane w 1997 roku do nagrody im. Janusza A. Zajdla za rok 1996
Opowiadanie pochodzi z tomu "Król Bólu".

Szkola — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szkola», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czіowiek w okularach, ktуry ciк odkupiі od Szwadronуw Њmierci, oraz jego nieodmiennie anonimowi wspуlnicy, przeszmuglowawszy ciк przez szereg granic paсstw, o ktуrych nigdy wczeњniej nie sіyszaіeњ (bo nie sіyszaіeњ o їadnych paсstwach za wyj№tkiem swej ojczyzny, no i Zіotej Ameryki, Stanуw Zjednoczonych, Hollywood tego zak№tka uniwersum) - ludzie ci w koсcu pozostawili ciк tu na іasce milcz№cego Jacco, niczego nie tіumacz№c, niczego ci nie nakazuj№c ani nie zakazuj№c - co samo w sobie mogіo siк zdawaж postкpowaniem nielogicznym, lecz ty nie byіeњ jeszcze nauczony wiary we wszechobecnoњж logiki i przyj№іeњ rzecz bez zdziwienia: pozostawaіeњ dzieckiem chaosu. Dziaіo siк, co siк dziaіo; њwiat pіyn№і i niуsі ciк swobodnie w swoim nurcie. Ci, co wierzgaj№ - ton№. Ani tej filozofii nie artykuіowaіeњ tymi sіowy, ani o niej nie myњlaіeњ, ani nawet nie zdawaіeњ sobie sprawy z charakteru wіasnej natury w odrуїnieniu od natur innych ludzi. Tam, w slumsach, w Mieњcie Dzieci, w smrodzie, gіodzie i upale - nie tak siк myњli. Po prawdzie, tam nie myњli siк prawie w ogуle.

- Idziemy.

Wstaіeњ, poniewaї on chciaі, їebyњ wstaі. I wyszedіeњ na zewn№trz, poniewaї nie byіo powodu, їeby nie wyjњж. Tak, wіaњnie tak siк їyje tam, sk№d pochodzisz.

Sіoсce uderzyіo ciк w skroс ognistym obuchem. Zachwiaіeњ siк. Oњlepiony, oњlepiony.

- Czeka na ciebie - rzekі Jacco pchn№wszy ciк w plecy. - Dalej. - Jego portugalski byі cokolwiek anachroniczny i chropawy, ale caіkowicie zrozumiaіy.

Mкїczyzna siedziaі na masce nowoczesnego czarnego samochodu i paliі papierosa. To byі Miіy Jake, ale wtedy jeszcze nie znaіeњ jego imienia, wiкc, gdy tylko wrуciі ci wzrok, pomyњlaіeњ sobie: pierdolony pedaі - mкїczyzna miaі bowiem kilkanaњcie stalowych kolczykуw wkіutych pod skуrк gіadko ogolonej twarzy, uszu i szyi, a ubrany byі w letni garnitur wіoїony na goіe, bezwіose ciaіo. Uњmiechaі siк szeroko do ciebie.

Zacz№і w, wуwczas niezrozumiaіym dla ciebie, angielskim: - Nie uњmiechniesz siк do mnie? Lubiк szczкњliwe dzieci. - Po kaїdym zdaniu nastкpowaіa dіuїsza chwila kontrolnego milczenia. - Cуї, mуj chіopcze...? B№dџ miіy dla Miіego Jake’a. Papierosa...? No, dalej, ja nie gryzк. Mmm... pokochasz mnie, zobaczysz... - zeskoczyі z maski, odrzuciі niedopaіek i przestaі siк uњmiechaж. - Sіodki Jezu, on jest do niczego. Co za ponury skurwiel! Na miіoњж bosk№, jeden pieprzony uњmiech...! - chciaі ciк uderzyж otwart№ dіoni№ w twarz, ale siк uchyliіeњ. - Cholera! Wіaџ do њrodka! Teraz jesteњ mуj i bкdziesz robiі co ci powiem! Do њrodka! Co, nie nauczyli ciк? Juї ja ciк nauczк! - poszukaі nowego papierosa i zapaliі go; znowu zacz№і siк do ciebie uњmiechaж; wystraszony, odbiegіeњ w miкdzyczasie kilkanaњcie metrуw od samochodu i teraz za plecami miaіeњ jedynie jasny przestwуr rozpalonej miraїami pustyni. - Ze mnie naprawdк miіy facet, Puтo, bardzo miіy, przekonasz siк. No. Dalej. Wszystko bкdzie dobrze.

Teraz

Puтo њpi, ale jednoczeњnie jest przytomny. Њpi, bo skazili mu krew; a zachowuje przytomnoњж, bo jeszcze wczeњniej skazili mu umysі, wdarli siк do wnкtrza jego gіowy odbieraj№c mu zdolnoњж zapadniкcia w уw - jakїe ludzki - stan bezњwiadomoњci. To zakazane. Wiкc i ta narkoza nie wyі№czyіa go tak do koсca. Wprawdzie wiкkszoњж bodџcуw doс nie dociera, a myњlami dryfuje Puтo w przeszіoњci - lecz wіaњciwsze byіoby tu stwierdzenie, iї w rzeczywistoњci marzy on na jawie. A w tym byі zawsze dobry. Marzenia produkowaі bardzo wysokiej jakoњci, ludzie podziwiali jego barokowe kіamstwa i dzieciкco alogicznie rozbuchane konfabulacje. Potem naogl№daі siк wideo Miіego Jake’a i marzenia mu zdziczaіy, lecz wci№ї mуgі w nie uciec. Teraz jednak pozbawiony zostaі owej umiejкtnoњci tworzenia prywatnych alternatywnych przyszіoњci, ostaіa mu siк jeno przeszіoњж. Woleliby zabraж i j№, ale ci, ktуrym rzeczywiњcie zabrali, pokrzywili siк jakoњ dziwacznie - wiкc dali sobie spokуj, poszli na kompromis. Felicita powiedziaіa mu kiedyњ, їe tak naprawdк czas miniony nie jest waїny i їeby siк skoncentrowaі na teraџniejszoњci - ale na czym teraz ma siк koncentrowaж? Buszuj№ mu po umyњle spuszczone ze smyczy myњli; a kumuluj№c siк, owe mentalne ruchy Browna, powoduj№ przypadkowe spiкcia na korze mуzgowej: od czasu do czasu drgnie samowolnie gіowa Puтo, zatrzepocz№ mu palce, zaіamie siк oddech, podskoczy nibyskurczem pochwycona stopa. Felicita przypatruje siк temu ze swego miejsca przy szoferce. Ochroniarz myњli o niej: - Ciekawe czy przygryza wtedy doln№ wargк, czy zamyka oczy? - Ona myњli o Puтo: - Nigdy nie bкdк mieж dzieci, wysterylizujк siк. - A Puтo, Puтo jest tylko ciaіem, trzкsie siк na noszach jak martwa tusza miкsa. Gdyby jeszcze uniуsі powieki. Ale przecieї nie moїe, ma zaszyte. Ochroniarz myњli o Puтo: - Biedny dzieciak. - Felicita myњli o ochroniarzu: - Nienawidzк ich. - A Puтo jak przedmiot. Dobiegіo go, nierozpoznawalnie zmiksowane, echo grzmotu; skojarzyі co innego: odlegіy іoskot karabinu maszynowego.

Baњс

- Sіyszysz?

- To Cillo czyњci El Dorado.

- Mуwili, їe jest na Cillo wyrok.

- Wykupi siк, wykupi.

Siedzieliњcie na szczycie nie do koсca wyburzonego muru starej fabryki, na skraju slumsуw; byі wieczуr, zbliїaі siк wasz czas. Domino czкstowaі ciк orzeszkami ziemnymi z ukradzionej ze straganu puszki peіnej tego przysmaku. Domino posiadaі prawdziwy nуї sprкїynowy, identyczny z Juanowym. Za godzinк mieliњcie umуwiony skok na klienta znajomej mкskiej kurwy. Ten klient okaїe siк czіowiekiem Barona i zastrzeli Domino, a tobie wybije kilka zкbуw i rozetnie policzek - ale na razie Domino їyje, jeszcze wasz czas nie nadszedі: siedzicie i snujecie nocn№ baњс Miasta.

- On urodziі siк za њciekiem, tam, gdzie teraz s№ Maciory. Dokіadnie tak samo ojca nie znaі, a matkк mu gdzieњ zar№bali albo teї sama kiwnкіa od przeжpania. Tak samo noc№ szmeraі po Dzielnicy. A teraz, teraz patrz kto on jest, czym on jeџdzi, gdzie mieszka; ile ma spluw na zawoіanie, ile dup na jedno sіowo. Bo to byіo tak: podwкdziі u Platfusa portfele czterem klientom pod rz№d, a tam siedziaі i widziaі to Srebrny Gorgola. Wychodzi za nim, іapie Cillo i mуwi mu: „Dobry jesteњ, maіy, bardzo dobry; teraz robiж bкdziesz dla mnie”. I zabiera go do siebie. I Cillo robi dla Srebrnego Gorgoli. I Gorgola widzi, їe Cillo jest najlepszy. Mуwi mu: „Masz tu, Cillo, gnata, idџ i kropnij tego a tego, bo bruџdzi mi, matkojebca jeden”. Cillo idzie i goњcia juї nie ma. Gorgola jest zadowolony i Cillo odt№d juї nie bкdzie siк martwiі o pieni№dze. A potem wpada ten interes i Cillo rozwala Gorgolк i teraz mуwi№ na niego: Zіoty Cillo. A urodziі siк - o, tam, za њciekiem...

Czas. Zeskoczyliњcie z muru, ruszyliњcie powoli ku Dzielnicy. Domino bawiі siк tym noїem, talizmanem, amuletem swoim.

- A wyobraџ sobie - rozmarzyі siк - tylko sobie wyobraџ....

Testy

- Wyobraџ sobie, Puтo, їe wychodzisz na korytarz. Korytarz jest bardzo dіugi, nie widzisz jego koсca, posadzkк ma z gіadkich, zimnych stalowych pіyt, њciany wyіoїone kafelkami; їadnych okien a mnуstwo drzwi; sufit zakrywaj№ jaskrawo њwiec№ce lampy, w tym korytarzu jest bardzo jasno. Idziesz. Sіyszysz tylko wіasne kroki. Idziesz i idziesz. Nagle otwieraj№ siк jedne z drzwi, kilkanaњcie metrуw przed tob№. - Czarnoskуry doktor przerwaі, nie oderwaі jednak od ciebie wzroku; Dziwka, siedz№ca w k№cie na plastikowym krzeњle, obojкtnie przegl№daіa wydruki z maszyn, ktуre tego ranka zadawaіy ci bуl. - Patrzysz, ale nikt przez nie nie wychodzi. Podchodzisz. Wtedy to zauwaїasz. Opuszczasz spojrzenie: na dуі, na posadzkк. On nie ma nуg ani r№k, nie umie mуwiж, jest њlepy; i tak od urodzenia. Kadіub. Wypeіza przez drzwi i sunie po podіodze ku tobie. Puтo? Puтo? Caіujesz go, Puтo, pochylasz siк i caіujesz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szkola»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szkola» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szkola»

Обсуждение, отзывы о книге «Szkola» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x