Анджей Пилипюк - Reputacja

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Reputacja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Fabryka Słów, Жанр: Альтернативная история, Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Reputacja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Reputacja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Smak dawnych tajemnic. Mistrz opowiadań w najlepszej formie.
Świetna reputacja tekstów Andrzeja Pilipiuka zawsze wyprzedza kolejne zbiory. Żyje własnym życiem, tworzy legendę i przysparza rzesze wiernych czytelników.  Każde opowiadanie jest okruchem życia wyciągniętym z czeluści przeszłości. Punkt wyjścia jest zazwyczaj prosty; wystarczy zniszczona szachownica lub przypadkowo zakupiona ikona. Stare przedmioty, relikty przeszłości jakich wiele kryje się w zakamarkach strychu czy piwnicy tutaj stają się wrotami do innego, magicznego świata. Ten świat nie leży jednak za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, ale istnieje tuż obok nas, niemal na wyciągnięcie ręki. Trzeba go tylko umieć dostrzec. Takimi wnikliwymi, ale i mimowolnymi poszukiwaczami są doktor Paweł Skórzewski i Robert Storm, bohaterowie „Reputacji”, najnowszego zbioru Andrzeja Pilipiuka.
Doktor Skórzewski na sentymentalnej wyprawie do Bergen, która nieoczekiwanie zmienia się w najtrudniejszą walkę w życiu.
Robert Storm na tropie cyrku zagubionego w zawierusze kampanii wrześniowej i cygańskiego kociołka, który zawsze nakarmi głodnych.
Ponadto stare ikony, przerażający mieszkaniec szklanej kuli i szachownica z dawnych wieków, której tajemnica doprowadzi do nieoczekiwanego spotkania.  Taki zbiorek to prawdziwie łakomy kąsek dla badaczy niesamowitości.

Reputacja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Reputacja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przypomniał sobie, jak asystował w zawodach towarzystwa gimnastycznego „Sokół”. Ćwiczenia strzeleckie, marsze, biegi na orientację... To się przyda. Prędzej czy później Polska będzie potrzebowała ludzi wyćwiczonych i zdolnych do noszenia broni.

*

Wrócił z przechadzki późno, zmęczony, ale odprężony. Oderwał myśli od ponurych spraw. Piękny dzień, słońce i świeże powietrze podziałały na niego uzdrawiająco. Jednak dobry nastrój prysł już w chwili, gdy przechodził przez bramę leprozorium. Słońce właśnie ukryło się za chmurami. Deski elewacji, pomalowane na paskudny sinozielonkawy kolor, wydały się przez to jeszcze brzydsze. Widział miejsca, gdzie farba łuszczyła się, widział wypaczone parapety, mech na dachach i trawy kiełkujące w nieoczyszczonych rynnach.

Mój przyjaciel się zestarzał, jego uczeń baluje po świecie, nie ma komu zadbać o szpital, pomyślał. Z drugiej strony, główny budynek jest przecież obecnie gdzie indziej, to teraz jedynie jednostka doświadczalna, nie tu idą największe nakłady. Armauer jest szefem już tylko tego zespołu...

Wszedł do budynku. Przez chwilę chciał zapukać do drzwi mieszkania Hansena, ale słysząc pogwizdywanie, skręcił w prawo, do laboratorium. Na ciężkich dębowych stołach położono marmurowe blaty. Lśniły niklowane statywy, połyskiwały mosiężne tubusy najnowocześniejszych niemieckich mikroskopów i binokularów. W szafach bielały porcelanowe słoje z odczynnikami. Lekarz mieszał jakieś substancje, powitał przyjaciela tylko zdawkowym skinięciem głowy. Skórzewski, nie chcąc przeszkadzać, minął go i stanął na końcu przed dwoma gąsiorami pełnym wody. Wyglądały jak miniaturowe akwaria. Wsypano do środka trochę piasku, zasadzono wodorosty. Napuszczono też rozwielitek i temu podobnych żyjątek, Paweł widział unoszące się larwy komarów.

– To do kolejnej infekcji – wyjaśnił Hansen, kończąc swoją pracę. – Malaria...

– Czy to aby zgodne z prawem? – zaniepokoił się gość. – W końcu masz tu rezerwuar groźnej zarazy... Gdyby się wydostały, możesz wywołać epidemię w całym mieście.

– Dlatego trzymamy je w gąsiorach z grubego szkła, a nie w akwariach. W szyjkach są tampony, których nie sforsują... Nie ma ryzyka. No, może jakieś jest, ale minimalne. Poza tym tu jest za zimno. Komary utrzymają się do jesieni i będzie po malarii.

– Hmm... – Polak pozostał sceptyczny. – A jeśli miejscowe komary też zaczną to przenosić? Niby jest to choroba tropików i tam zbiera najbardziej śmiertelne żniwo, ale szaleje też na Krymie, a i w moim kraju się przytrafia! Trzeba z tym bardzo uważać. Może ci jakoś pomogę? – zaofiarował się.

– Nie trzeba, dziękuję. Potrzebuję dosłownie jeszcze chwilę, żeby to skończyć... Pani Laura złamała się i zje z nami dziś kolację – zmienił nagle temat, umieszczając jedną z kolb w specjalnym uchwycie.

– Właśnie miałem o nią zapytać. Gdzie mieszka? Tutaj czy gdzieś w mieście?

– Zatrzymała się w jakimś hotelu, nie wypadało mi wypytywać. – Hansen podgrzewał coś nad palnikiem.

– O której... – zaczął Polak.

– O dziewiętnastej u mnie – wyjaśnił zwięźle Hansen, wstawiając menzurkę w uchwyt stojaka. – A właśnie, jeszcze jedno... Zapodział mi się gdzieś list z Oslo, szara koperta, brązowy znaczek. Ze szpitala miejskiego, od mego starego znajomego doktora Ottona Johansena. Nie zdążyłem nawet otworzyć i gdzieś zniknął... Starzeje się człowiek. Gdybyś go gdzieś przyuważył...

– Będę się rozglądał.

Skórzewski wyszedł na dziedziniec, chciał usiąść na ławce przed szpitalem, ale przypomniał sobie, że siadują na niej pacjenci, i zrezygnował. Lepiej nie kusić losu. Nieopodal zobaczył pięć zdechłych ptaków. To przypomniało mu, że miał rano poprosić o uprzątnięcie martwego szczura. Podszedł do budki dozorcy.

Wąsaty, starszy mężczyzna gotował sobie właśnie kawę na małym piecyku. W pomieszczeniu panował nieznośny upał, spotęgowany jeszcze przez ogień płonący pod blachą. Dozorca zdjął z pieca mały, poobijany garnuszek i wlał jego zawartość do prostej, białej filiżanki.

– Słucham pana, doktorze – odezwał się po niemiecku.

– Chciałem prosić o coś – lekarz powoli, starannie dobierał norweskie słowa. – Tam pod ścianą leży zdechłe zwierzę, szczur. A pod drzewem...

– Znowu ptaki? – Dozorca machnął nabijaną właśnie fajką. – Ciągle nowych przybywa, co wyrzucę, to robota od początku – mówił po niemiecku trochę nieskładnie, ale zrozumiale.

– Od kiedy tak jest?

– Ano jakoś ze dwa miesiące będzie. – Mężczyzna pociągnął łyk kawy. – A i sprzątać nie ma komu, bo tu tylko ja do roboty zostałem. No i Nils w szpitalu. Reszta uciekła.

Skórzewski przypomniał sobie, że już słyszał o odejściu personelu. Wiadomość ta nie zdziwiła go – w końcu niewielu ludzi zgadza się dobrowolnie na kontakt z trędowatymi. Jednak w świetle niepokojących doktora Hansena wydarzeń każda informacja mogła być przydatna.

– Uciekli? – podchwycił.

– Ano, jak mój Klaus, znaczy pies, zdechł, a potem koty, co tu przychodziły, to ludzie zaczęli mówić, że zaraza taka zjadliwa, że i na zwierzęta się przenosi. To i dla ludzi zjadliwsza, powiadali. No i poszli precz. A Helga, służąca doktora, to miała kanarka w klatce. I mówiła, że kiedyś w nocy obudził ją straszny skrzek, jakby wielkiego ptaszyska. I oczy jakieś dziwne zobaczyła, całkiem nieludzkie. I koloru dziwnego. Schowała się pod kołdrę ze strachu. A rano, jak wstała, to kanarek... – Stróż przeciągnął dłonią po gardle.

– Pewnie zwierzę też się przestraszyło – zauważył lekarz.

– Tylko czego? Okna zamknięte były, wejścia pozamykane, bo sam pilnuję, żeby zawsze na noc wszystko było zawarte. Helga powiedziała, że ani chybi to demon, a następnego dnia spakowała walizkę i wymówiła panu doktorowi. A potem inni odeszli. – Stróż westchnął i zaciągnął się dymem z fajki. – Niech pan się nie martwi, posprzątam – zmienił nagle temat i dalej pykał już w milczeniu, dając do zrozumienia, że nie chce kontynuować rozmowy.

Doktor pożegnał się i poszedł przebrać się do kolacji.

*

Szarlotka popijana mocną aromatyczną kawą smakowała wyśmienicie. W kieliszkach czerwieniały resztki wina. Doktor Laura jadła niewiele, za to spoglądała co i rusz na doktora Hansena i Skórzewski nagle uświadomił sobie, że ma dokładnie taki sam wyraz twarzy, jak przed południem w gabinecie, gdy oglądała trędowatych. Patrzyła na Armauera jak na ciekawy przypadek... medyczny? No tak, leczyła go przecież.

– Pamięta pani nasze ostatnie spotkanie? – zagadnął Polak.

Kobieta uniosła i przechyliła głowę. Ciemne szkła nie pozwalały dojrzeć jej oczu, ale zmarszczyła czoło.

– Wydaje mi się, doktorze... Hmm... Chyba nigdy nie zostaliśmy sobie przedstawieni, choć twarz pańska wydaje mi się znajoma. Wydaje mi się, że kilka lat temu na kongresie medycznym słuchałam pańskiego referatu.

– Berlin, Uniwersytet Friedricha Wilhelma von Schellinga, byłem tam na kongresie chorób wewnętrznych w tysiąc osiemset dziewięćdziesiątym dziewiątym roku.

– Przyjechał pan jako członek delegacji z Petersburga. – Kiwnęła głową. – A wystąpienie dotyczyło chyba leczenia urazów odniesionych przy pracy... Na podstawie pańskiej praktyki lekarza kolejowego na Syberii. Widzę, że dobrze pamiętam. Czemu pan pyta?

– Po prostu usiłowałem sobie przypomnieć, o czym było pani wystąpienie...

– Zostało wygłoszone na samym końcu. Być może nie był pan na nim obecny. – Uśmiechnęła się. – Referowałam te same nudne zagadnienia, co zwykle. Przewlekłe infekcje ran szarpanych, wywoływane wydzielinami bakterii gnilnych, żerujących na obumarłej tkance... A co ciekawego przygotował pan na nadchodzący kongres? – zainteresowała się.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Reputacja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Reputacja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Reputacja»

Обсуждение, отзывы о книге «Reputacja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x