– I dopiero wiedząc to wszystko, można próbować zrozumieć toczące się od kilkudziesięciu lat już pod tą nazwą Wojny Ekonomiczne. – Doktor Kleist upiła ze szklanki bezbarwny napój. – No więc przydałoby się zapoznać was z podstawami – westchnęła. – W końcu macie przecież wypracować jakąś supercwaną metodę zwycięstwa w Wojnach, nie zaszkodziłoby, gdybyście wiedzieli, czym to sieje.
A więc to był dopiero wstęp! Hunt jęknął w duchu. Jeśli wyciągnie kolejne wykresy, mogę mimo wszystko nie wytrzymać…
– Ograniczę się naprawdę do podstaw, bo bez przygotowania infoekonomicznego i tak nie zrozumielibyście wiele – stwierdziła, najwyraźniej czytając z twarzy Nicholasa.
Ale Preslawny nie byłby sobą, gdyby odpuścił. Zasypał ją dziesiątkami pytań, gęsto naszpikowanych terminologią rodem z „The Wall Street Journal". Generał miała mord w oczach, podobnie Hunt. Była to wszelako jedna z metod Anzelmowego podrywu: poprzez irytację. Preslawny hołdował tradycji flirtu interaktywnego, twierdził, że to dodaje dreszczyku emocji, ta niepewność: pozwie, czy nie pozwie? Teoria, którą głosił, nakazywała po pierwsze wytrącić kobietę ze stanu obojętności wobec podrywacza. Potem, utrzymywał Anzelm, już tylko krok od nienawiści do fascynacji. Hunt uważał taką rosyjską ruletkę za aberrację psychiczną. Powtarzał Preslawny'emu, że powinien się leczyć, póki nie jest za późno.
W sumie chyba się jednak Anzelm przysłużył, bo zanim tych dwoje skończyło się kłócić, była już ciemna noc i generał na krótkie: – To kiedy możemy się instalować? -Nicholasa mogła tylko podać termin. Hunt jednak nie pochwalał takich metod: to niepotrzebne stawianie sprawy na ostrzu noża; gdyby Kleist była w innym nastroju, bardzo łatwo mogłaby się obsunąć w atraktor zimnej złości i skończyłoby się na śledztwie JAG.
Idąc przez pusty parking, Hunt postukiwał gniewnie laseczką.
– Ciebie zabrać gdziekolwiek…! – syczał na Preslawny'ego. – Słoń w składzie porcelany! U nierzeźbionych żartowałbyś pewnie o kondomach! Nie wystarczą ci te odszkodowania, które już wiszą na twojej pensji? Chcesz skończyć na socjalnym? Weź ty się wreszcie…
– Patrz, kogo diabli przynieśli.
Rzucała się w oczy, bo to była jedyna na całym parkingu limuzyna obok tej Zespołu. Wysiadał z niej właśnie mężczyzna o włosach koloru rdzy, w świetle zarzecznych laserów widzieli go wyraźnie mimo sporej odległości.
– Bronstein.
– Zauważ – mruknął Hunt, wsiadając do samochodu -jego też nie wpuściła do wewnętrznego.
Z terminem konferencji było już gorzej. Z jednej strony – musiała się ona odbyć wystarczająco szybko, by wywiedzione z jej wniosków ewentualne zalecenia móc wprowadzić w życie, zanim po Wojnach Monadalnych nie będzie już co zbierać (Schatzu mówił o trzech-czterech miesiącach na ostateczne ustalenie nowej równowagi sił). Z drugiej zaś – Hunt musiał dać zaproszonym czas na dokonanie zmian w ich własnych harmonogramach, na przygotowanie wiarygodnych legend, a części z nich – także na zapoznanie się z dostarczonymi przez wojskowych kurierów wcale grubymi opracowaniami o dotychczasowej teorii i praktyce eksploracji myślni (wszystko wyłącznie na papierze!).
Ostatecznie stanęło na następnym weekendzie. Konferencja miała trwać trzy dni – zacznie się w czwartek wieczorem, skończy w niedzielę. Uczestnicy zostaną zakwaterowani wewnątrz Bunkra, w pokojach przeznaczonych dla wizytujących VIP-ów i cywilnych analityków. Zabezpieczeniem całości, zarówno przed sneakerami obcych wywiadów, jak i miejscowych mediów, zajmą się: z ramienia sekcji Fortzhausera – McFly (już z nową twarzą) oraz nowojorski oddział Secret Service, która teoretycznie razem z FBI odpowiadała za ochronę tajemnic Korpusu. W praktyce EDC dysponował własną komórką kontrwywiadowczą i McFly zajął się wszystkim z pomocą ludzi z Bunkra. Hunt po raz kolejny odniósł to dobrze znane zawodowym biurokratom wrażenie: że oto firmuje własnym nazwiskiem działania, nad którymi bezpośrednią kontrolę zdać musiał komu innemu. Przerażające, przerażające uczucie. Sam bowiem więcej czasu poświęcał drugiemu przedsięwzięciu zaanonsowanemu na zwołanym przez Bronsteina zebraniu: wykorzystaniu Krasnowowego sukcesu z estepem. Estep (STP – Stymulator Telepatii) w teorii pojawił się już w pierwszych pracach Vassone, jako sztuczny rekonfigurant DNA do postaci wzorcowego DNA niskiej immunologii umysłu. Vassone wyteoretyzowała go z faktu, iż bez wątpienia istnieje genetyczny wyróżnik ludzi ponadprzeciętnie podatnych na dookolne fluktuacje myślni, ponieważ na podstawie wydostanych za pozwoleniem Hunta z maszyn NSA DNAM Amerykanów udało się jej odnaleźć trzech następnych telepatów. Jej zalecenia były wobec tego następujące: wyizolować całość genów odpowiedzialnych; sporządzić bezpieczny wzorzec uniwersalny; skonstruować na jego bazie odpowiedni rekonfigurator ludzkiego DNA. Za to zabrał się z miejsca Krasnow. Wszystko wskazywało, że w końcu odniósł sukces. W dostarczonym do Centrali przez wojskowego kuriera pojemniku znajdował się tuzin szczepionek.
Powstało pytanie: jaki zrobić z nich użytek? Słać estepowców na orbitę, żeby w Labach 10, 13 i 17 monady ich po kolei wypłaszczały podczas – według Hunta – nieledwie absurdalnych prób zwrócenia na siebie ich uwagi? Odstawić ich do stolicy, żeby służyli za swego rodzaju kanarki w systemie wczesnego ostrzegania przed atakiem wrogich monad? Pozwolić Krasnowowi na dalsze doświadczalne badanie natury myślni? (Sądząc z relacji Preslawny`ego – Krasnow prowadzić je będzie i tak). Zacząć teraz z wielkim opóźnieniem trenować animalne?
Od nagłego a niespodziewanego bogactwa popadliśmy w chorobliwe niezdecydowanie, kwitował Schatzu. Nicholas Hunt przecież także dlatego organizował ową konferencję: żeby mieć podane czarno na białym, za które posunięcia na pewno nie będzie potem oskarżany o niekompetencję, nieudolność, zaniedbania etc. Tymczasem do konferencji wciąż pozostawał tydzień, a on musiał podjąć jakąś decyzję, szczepionki leżały niewykorzystane w sejfie Centrali, w każdej chwili mógł mieć dwunastu telepatów, i to nie obciążonych schizofrenicznym dzieciństwem, zdrowych i zrównoważonych psychicznie.
Powoli, rzekł sobie. Byle nie wykonywać gwałtownych ruchów. Tydzień to nie tak wiele, da się coś zasymulować. Ot, jak najbardziej realny problem: skąd wziąć kandydatów na estepowców? Fakt, skąd? Z cel śmierci? Broń nas Panie Boże! Fortzhauser zaoferował się błyskawicznie zorganizować dwunastu ochotników spośród kadry oficerskiej EDC. Hunt nic na to nie odrzekł, ale pułkownik chyba wyczytał odpowiedź w jego nieruchomej twarzy: Prędzej wezmę tych seryjnych morderców.
Nie da się jednak ukryć, potrzebowali ludzi o niekwestionowanej lojalności, sprawnych fizycznie i umysłowo. Żołnierze pierwsi przychodzili na myśl. Schatzu, przeklęta fontanna pomysłów, podsunął ideę wykorzystania nie związanych kontraktami małżeńskimi oficerów rezerwy po badaniach psychiatrycznych: takich, którzy regularnie głosowali w wyborach i mieli bezpośrednio do czynienia z Wojnami Ekonomicznymi (jako drobni bandyci giełdowi, stali udziałowcy czy spekulanci funduszów). Nolens volens Hunt w końcu na to przystał, bo ten akurat wariant wymagał jeszcze pewnej przedwstępnej selekcji kandydatów, co dawało dodatkowy dzień-dwa.
Niestety, Moore uwinął się piorunem i w poniedziałek rano na biurku przed Huntem leżała lista dwunastu nazwisk (paper only). Na drugiej, rezerwowej, widniało sześć dalszych. Wszystkich osiemnaścioro kandydatów zostało już zaprzysiężonych przez swych zwierzchników -którzy sami niewiele więcej wiedzieli – i dobrowolnie wyraziło zgodę na uczestnictwo w tajnym programie. Czekali na rozkazy. Najdalej w ciągu ośmiu godzin od ich wydanią znajdą się w Nowym Jorku.
Читать дальше