Aleksander Abramow - Wszystko dozwolone

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Abramow - Wszystko dozwolone» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wszystko dozwolone: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wszystko dozwolone»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wszystko dozwolone — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wszystko dozwolone», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kapitan zamyślił się.

– Trudno przewidzieć. To nie jest ludzki mózg. Nawet nie mózg geniusza. To supermózg.

– Wniosków, oczywiście, przewidzieć nie można. Ale można snuć przypuszczenia. Jeden z wariantów: zniszczyć stację i nas, bo nasze; świadectwo może mieć dla niego niepożądane skutki. Ale osobiście niewierze w takie rozwiązanie. Tak postąpiłby umysł niski, tchórzliwy, niedoskonały. Bardziej niebezpieczne jest coś innego: może zniszczyć siebie i swoje dzieło.

– Razem z nami?

– Być może, jeżeli mu się nie przeszkodzi.

– Kto?

– Choćby my. Kapitan chrząknął.

– A więc trzeba się pospieszyć.

Stacja już była blisko. Po kilku minutach na jej tle ukazały się figurki biegnące na spotkanie „Portosa”. Kapitan zatrzymał maszynę:

– Co się stało?

– Liliowe słońce zgasło – oznajmił Mały.

Rozdział V

Koniec Nauczyciela. Myślowy atak.

Liliowego słońca rzeczywiście nie było. Rozrzucone łukiem od horyzontu do zenitu, odchylając się w bok od palącego słońca pustyni słabo świeciły granatowe, niebieskie i zielone, przypominające uliczne, karnawałowe lampiony, zapalone w dzień.

– Koniec Nirwany – powiedział Bibl.

– Może zgasło tylko odbite słońce – pomyślał głośno Kapitan. – Nie; wiem, jaką rolę grają te słońca w zamkniętych przestrzeniach światów.

Bibl spojrzał na zegarek.

– Minęło trzydzieści osiem minut od chwili naszego wyjścia. Zniszczyć przez ten czas cały świat bez śladu to zadanie, któremu, jak sądzę, nie podołałaby nawet ich technika.

– Dlaczego zniszczyć? Po-o co? – zapytał, jąkając się, Alik. Ani on, ani Mały niczego się nie domyślali. Bibl przedstawił im swoją hipotezę:

Zniszczenie Aory też nie wymaga długiego czasu. Zielone słonce zgaśnie później, ponieważ związany z nim świat stanowi zbyt wielką masę żywej materii. – Błękitne Miasto zostawią na koniec – Tam bowiem znajduje się mechanizm likwidacji. Najpierw zagładzie ulegną ludzie, potem maszyny. Następnie poziomy, chodniki i kabiny regeneracyjne. Na zakończenie samolikwiduje się Koordynator. Coś w rodzaju żądła skorpiona.

– A nasza stacja?

– Zaraz się dowiemy. W każdym wypadku, spróbujemy. Jedziemy.

– Dokąd?

– Do Nauczyciela. Dopóki zielone słońce nie zgasło całkiem.

Łącze znaleźli w tym samym miejscu. Zielona plama mgły z rozpływającymi się brzegami. Przeszli je tak samo, jak pół godziny temu. Na wszelki wypadek włączyli deflektor, ale wskazówka indykatora, która sygnalizowała opór pola, stała w miejscu: energetyczne przegrody już nie działały.

Jechali milcząc, w napięciu, skoncentrowani. Tylko Alik się gorączkował:

– Nie rozumiem, dlaczego to robi. Szok nerwowy czy też słabość ducha.

– On nie ma duszy.

– No to woli. Woli oporu, walki. Bardziej logiczne byłoby zniszczyć nas.

– Bardziej logicznie dla umysłu ludzkiego – wtrącił Bibl. – Ale to nie umysł. To worek z informacjami. Nowa informacja, którą wprowadziło nasze działanie, sprawiła, że poprzednia stawała się logicznie bezwartościowa, niszczyła przekonanie o doskonałości modelu. A skoro nie ideał, to błąd. Naprawić błędu nie można, program nie przewidział poprawek. Ale uwzględniał prawdopodobieństwo błędu i samolikwidacja, być może, była zaprogramowana. Potrzebny był impuls. I myśmy go dali.

Kapitan zatrzymał „Portosa”. Wszystko było jak poprzednio, z tą tylko różnicą, że w białą mgłę weszło nie dwóch, lecz czterech. Wydawało się, że w jej wnętrzu nic się nie zmieniło. Pośrodku ciągle wisiała przezroczysta bryła akwarium i szara grudka, podobna do gigantycznej galaretowatej meduzy, była widoczna chyba jeszcze wyraźniej. Jednakże Kapitan zauważył różnicę. Akwarium wydawało się bardziej przezroczyste i szara grudka opuściła się niżej na dno, jeżeli dnem można by nazwać jego dolną, przezroczystą płaszczyznę. Już nie poruszała się i nil pulsowała.

– Płyn został wypuszczony – stwierdził Kapitan, podchodząc bliżej! Mały i Alik, którzy po raz pierwszy znaleźli się w tej białej kipieli, rozglądali się wokoło nic nie rozumiejąc.

– To on? – spytał Alik, wskazując galaretowatą masę. – Nauczyciel?

– To co było Nauczycielem – powiedział Bibl. – Odżywczego płynu I już nie ma. Teraz niszczą całą jeszcze zachowaną żywą i martwą materię.

– Kto niszczy?

– Maszyny. Doczekały się swojej chwili. Trzeba się stąd wynosić, dopóki działa teleportacja.

Teleportacja działała. Pojazd czekał z włączonym silnikiem, łącze znaleźli natychmiast. Czarne lustro pustyni otwierało drogę do Błękitnego Miasta.

– Granatowe również gaśnie – powiedział Mały, spojrzawszy na i niebo.

Granatowe słońce rzeczywiście już zblakło. Mętny, ultramarynowy; krąg rozpuszczał się powoli w błękitnym niebie. Poniżej, na przecinającym zenit łuku, pozostały tylko dwa niewygasłe pozorne słońca – zielone i niebieskie. „Jeszcze pół godziny” – pomyślał Bibl spojrzawszy na zegarek. Program likwidacji hedońskiego modelu świata działał z bezlitosną konsekwencją. Zniszczenie przestrzeni Zielonego Lasu zajmie nie mniej niż godzinę, a może nawet więcej – objętość żywej masy była zbyt wielka. Czy w mieście zdają sobie z tego sprawę? Trzeba natychmiast porozumieć się z Fiu albo z Druhem. Ale jak mają się porozumieć, jeżeli spotkanie takie nie było przewidziane? Może wypróbować emocjonalne echo?

– Słuchajcie. Wezwijmy razem Fiu albo Druha. Lepiej Fiu. On wie więcej. Wywołujemy wszyscy razem.

Fiu zgłosił się od razu. Jego ptasi głosik zapiszczał w hełmach.

– Jestem gotów.

– Nauczyciela już nie ma – powiedział głośno Kapitan. – Najprawdopodobniej na jego rozkaz Koordynator wypuścił z pojemnika odżywczy płyn. Mózg zginął.

– Przewidzieliśmy tę możliwość – natychmiast rozległa się odpowiedź Fiu. – Słyszeliśmy waszą rozmowę z Nauczycielem. Wiele nowego, wiele myśleć.

– Myśleć należy o jednym – jak ocalić Błękitne Miasto. Obecnie Koordynator niszczy planetę. Nirwana została spalona, rozpylona albo starta. Liliowe słońce zgasło. Teraz gaśnie granatowe. Za nim zniknie zielone Jeżeli jest możliwość powstrzymania Koordynatora, nie zwlekajcie. Macie niewiele ponad godzinę ziemskiego czasu.

– Mogę w przeciągu dwóch minut spalić Koordynator. Promiennik mam ze sobą w wozie – wtrącił się Mały.

– Nonsens – przerwał mu Kapitan. – Koordynator nie powinien być zniszczony. Jeszcze się przyda ludziom.

– Wiemy o tym – znowu odparł Fiu. – Czekamy na was w „cyrku”. Spieszcie się. Przy wejściu do miasta spotka was Druh.

Dotarcie do Błękitnego Miasta zajęło mniej niż pięć minut. Wyłaniało się stopniowo, ukazywało się jak fotograficzny obraz w wywoływaczu, w błękitnej mgiełce nad czarną pustynią: najpierw mętny, z rozmytymi konturami, później, kontrastowo i żywo; wyraźnie i stereoskopicznie. Ale cała ta geometryczna gmatwanina płaszczyzn i uskoków, przemieszczonych poziomów i tęczowych chodników ulic nagle zmniejszyła się do wymiarów maleńkiej plamki – ludzika w lazurowej kurteczce, oczekującego ich przy znajomej granicy.

Nie ruszył się z miejsca, dopóki nie zatrzymali pojazdu i nie podeszli blisko. Jego twarz, zazwyczaj żywa, przyjaźnie uśmiechnięta, teraz była nieruchoma jak maska i tylko ta nienaturalna nieruchomość zdradzała uczucia, jakie go ogarniały. Nie wyrzekł ani słowa, tylko wskazał ręką przesuwający się obok chodnik i ruszył po nim, nie oglądając się wstecz. Czterej Ziemianie podążyli za nim” nie pytając o nic. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczył Alik, obejrzawszy się za siebie, był dysk zielonego słońca, który zaczynał już mętnieć po brzegach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wszystko dozwolone»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wszystko dozwolone» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro
Aleksander Kroger
Aleksander Abramow - Jeźdźcy z nikąd
Aleksander Abramow
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Wszystko dozwolone»

Обсуждение, отзывы о книге «Wszystko dozwolone» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x