Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach

Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To posiedzisz z nim trochę? — zapytała Helena Siergiejewna.

— Dziś mam wolne popołudnie.

Helena Siergiejewna zeszła z ganku, żwawo przebiegła drewnianym chodniczkiem do furtki, zamknęła ją i ruszyła ulicą Słobodzką w stronę centrum, przez most przerzucony nad Griaznuchą, która od niepamiętnych czasów dzieli miasto na Guslar i Słobodę. Za mostem po prawej stronie wznosi się budynek szpitala dziecięcego, dawniejszy dom kupców Sinicynów, w którym zachowały się wspaniałe piece kaflowe z połowy osiemnastego wieku, a po lewej — cerkiew Borysa i Gleba, szesnasty wiek, unikalna budowla, wymaga konserwacji. Za cerkwią jedną fasadą na ulicę, drugą na rzekę wznosi się Miejskie Gimnazjum Męskie, obecnie Szkoła Średnia Nr 1. Za gimnazjum rozciąga się obszerny, zawsze wietrzny plac, pokryty w połowie trawnikami. Przed rewolucją stały tu zajazdy i sukiennice, ale w roku 1930, kiedy burzono cerkwie, przy okazji rozebrano również i to, chociaż hale dałyby się wykorzystać jako lokum dla rynku kołchozowego. Tam właśnie nowy dyrektor muzeum zamierzał postawić Pomnik Pionierów. Po przeciwległej stronie placu wznosi się piętrowy budynek muzeum, zabytek osiemnastowiecznej architektury miejskiej pod ochroną. Ale Helena Siergiejewna nie poszła przez plac, tylko przy sklepie spożywczym skręciła w ulicę Tołstoja.

Na rogu spotkała prowizora Sawicza, starego znajomego.

— Słyszałaś, Lena — powiedział Sawicz, sapiąc i wachlując się postrzępioną książką — że ciężarówka wpadła do piwnicy?

— A jak sądzisz, dokąd ja idę? — zapytała Helena Siergiejewna. — Z wizytą do koronczarek?

— Daj spokój, Lenoczko — powiedział łagodnie Sawicz. — Nie warto się denerwować. Jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to już trzecie zapadlisko w ciągu ostatnich lat? — Czwarte, Nikita, czwarte — powiedziała Helena Siergiejewna. — Pójdę już tam, żeby czegoś przypadkiem nie zniszczyli.

— Naturalnie. Gdyby nie ten upał, sam bym poszedł popatrzeć. Ale przerwa obiadowa jest krótka, a moje brzuszysko domaga się pokarmu. Zresztą przypuszczałem, że cię spotkam. W tym mieście wszystko cię obchodzi.

— Obchodziło. Teraz jestem na emeryturze. Pozdrowienia dla Wandy Kazimirowny.

— Dziękuję, już dawno wybieramy się do ciebie w gości…

Jednak Helena Siergiejewna ostatnich słów już nie słyszała. Szybkim krokiem szła w kierunku ulicy Puszkina. Sawicz poprawił okulary i powlókł się dalej, zastanawiając się nad tym, czy w lodówce stoi jeszcze butelka piwa, czy już ją wczoraj wypił. Wyobraził sobie zapełniała, ciemnozieloną butelkę, syk gazu wydobywającego się spod kapsla, zmrużył oczy i przyspieszył kroku.

3

Na ulicy Puszkina, nie dochodząc do domu towarowego, stał tłum. Tłum wydawał się nieruchomy i jakby nieżywy. Jedynie dzieciarnia krążyła wokół niego, wpadała do sroka i znowu wyskakiwała na zewnątrz jakby pszczoły z roju. Jezdnią wolno toczyła się koparka na gąsienicach.

Gdy Helena Siergiejewna podeszła bliżej, tłum rozpadł się na poszczególnych ludzi, przeważnie znajomych — uczniów, przyjaciół, sąsiadów i po prostu mieszkańców miasta, o których nie wie się niczego, ale jednak wymienia z nimi ukłony na ulicy.

Helena Siergiejewna przecisnęła się przez tłum i znalazła się na skraju zapadliska. Asfalt pokryty był pęknięciami, garbatymi falami, w jakie układa się zazwyczaj miękki gumowy dywanik, i urywał się nad owalną czarną studnią. Po drugiej stronie studni stała ciężarówka do przewozu drzewa, którą już wyciągnięto na jezdnię. Obok niej leżały nie okorowane pnie.

Nad zapadliskiem kłócili się dwaj mężczyźni. Jeden z nich był niski, agresywny i krył twarz pod słomkowym kapeluszem. Drugi, wysoki jak koszykarz, z rozczochranymi włosami, w czarnej marynarce założonej bezpośrednio na niebieską koszulkę gimnastyczną, wycofywał się pod naporem niziutkiego, ale nie zaprzestawał walki.

— Według mnie to skandal i nieporządek — stwierdził niski. — Skończyliśmy asfaltowanie odcinka, złożyliśmy raport powiatowi i obwodowi, oczekujemy na zasłużoną premię — nie ja osobiście, lecz cała załoga. A ty co mi radzisz? — Zrobił krok do przodu, a długi cofnął się, ryzykując upadek w przepaść.

— Korneliuszu, zapomniałeś o nauce, o sławie rodzinnego miasta — powiedział balansując na skraju zapadliska.

— A ludzie stracą premię? Hej, Edik! — niziutki dojrzał koparkę. — Edik, podjeżdżaj tu!

— Poczekajcie — powiedziała Helena Siergiejewna.

— A pani niby jakim prawem? — zapytał niziutki nie podnosząc głowy. — Edik l

— Słuchaj, Korneliuszu — powiedziała Helena Siergiejewna. — Zdejmij kapelusz i podnieś głowę.

W tłumie ktoś zachichotał. Operator koparki wyłączył silnik i podszedł bliżej.

— To właśnie ta dziura? — zapytał. — Ona ma jakieś historyczne znaczenie?

Dyrektor przedsiębiorstwa budowlanego posłusznie zdjął kapelusz i uniósł do góry szczere, błękitne oczęta

notorycznego dwójkowicza. Wszystko już zrozumiał i poddał się.

— Dzień dobry, Heleno Siergiejewno — powiedział. — Nie poznałem pani.

— Nie o to mi chodzi, Korneliuszu.

— Słusznie, nie o to. Ale proszę wejść w moje położenie.

— A gdyby coś podobnego wydarzyło się na Placu Czerwonym? — zapytała surowo Helena Siergiejewna. — Sądzisz, że Komitet Centralny pozwoliłby wezwać koparkę i zasypać zapadlisko, zanim uczeni go nie zbadają?

— Plac Czerwony to co innego — odparł Udałow.

— Dobrze mu tak — ucieszył się Grubin. — Zaraz tam zejdę i migiem wszystko obejrzę.

— A propos, jeśli się nie zbada, dokąd prowadzi zapadlisko — dodała Helena Siergiejewna — to nie da się wykluczyć, że jutro wydarzy się katastrofa o dziesięć metrów stąd, na przykład tam.

Wszyscy posłusznie spojrzeli we wskazanym przez nią kierunku.

Grubin przykucnął i spróbował dojrzeć, co kryje się w piwnicy, ale nic nie zobaczył.

— Potrzebna jest latarka — powiedział.

— Latarka jest.

Z tłumu wyłonił się szczuplutki chłopczyk z długą latarką elektryczną w ręku.

— Tylko weźcie mnie z sobą — poprosił.

— Nie zamierzamy bawić się w podchody — powiedział Grubin i odebrał chłopcu latarkę. — Heleno Siergiejewno, pozwoli pani?

— Proszę poczekać. Tam powinien zejść przedstawiciel muzeum.

— Poza panią nie ma nikogo. A pani może kontrolować moje poczynania z góry.

Obok Heleny Siergiejewny pojawił się młody człowiek z aparatem fotograficznym, podobny do Czechowa w młodości.

— Nie znacie mnie, jestem tu od niedawna — wyjaśnił. — Pracuję w gazecie rejonowej i nazywam się Standal. Misza Standal. Skończyłem wydział historii.

— No to jak, będziemy stać czy będziemy zasypywać? — zapytał operator koparki. — Zdecydujcie się na coś, bo godziny lecą.

— Idźcie — zgodziła się Helena Siergiejewna.

— Wobec tego i ja pójdę — powiedział nagle operator. — Muszę popatrzeć, gdzie sypać ziemię, a zresztą siła fizyczna też może się przydać.

Helena Siergiejewna zgodziła się również i na to. Udałow z początku chciał oponować, ale potem machnął ręką. Jak niefart, to niefart.

— Tu nie jest głęboko — powiedział Grubin świecąc latarką do studni.

Położył się na asfalcie, zwiesił nogi do otworu i zjechał na brzuchu w ciemność. Sieknął i znikł.

— Chodźcie tu! — dobiegł po paru sekundach jego dudniący, podziemny głos.

Tłum przysunął się do krawędzi zapadliska i Helena Siergiejewna powiedziała:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kir Bułyczow - Pupilek
Kir Bułyczow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczov
Martin Kirk - Hatha Yoga
Martin Kirk
Отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach»

Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x