Arkady Strugacki - Przenicowany swiat

Здесь есть возможность читать онлайн «Arkady Strugacki - Przenicowany swiat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1971, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przenicowany swiat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przenicowany swiat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tytuł oryginału rosyjskiego: ‘‘Obitajemyj ostrow’’

Przenicowany swiat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przenicowany swiat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To również nas cieszy. Raport o stylu życia. Wiele pracuje w laboratorium i w domu, nadal tęskni za tą Radą Gaal, uprawia sport, prawie z nikim się nie przyjaźni, nie pali, niemal nie pije, odżywia się w sposób umiarkowany. Z drugiej zaś strony wykazuje wyraźne upodobanie do luksusu i umie się cenić: przypisany do jego stanowiska samochód przyjął jak coś oczywistego, wyrażając przy tym niezadowolenie z jego zbyt małej mocy i brzydoty; jest niezadowolony również z dwupokojowego mieszkania i uważa je za zbyt ciasne i pozbawione podstawowych wygód; to mieszkanie ozdobił zresztą oryginalnymi obrazami i antykami, na które wydał prawie całą zaliczkę… I tak dalej, i tak dalej… Dobry materiał, bardzo dobry… A propos, jakie ma dochody i przywileje? Taak, kierownik tematu w laboratorium syntezy chemicznej… Nieźle go urządzili i z pewnością jeszcze więcej obiecali. Ciekaw tylko jestem, jak mu wytłumaczyli, czego właściwie chce od niego Wędrowiec. To wie ten tłusty wieprz Fank, ale nie powie, prędzej zdechnie… Ech, gdyby tak wszystko od niego wyciągnąć! Z jaką rozkoszą bym go potem wykończył… Ile krwi mi to grube bydle napsuło… Tę Radę też on mi ukradł, a bardzo by mi się teraz przydała… Jaka to świetna broń, kiedy ma się do czynienia z czystym, uczciwym, mężnym Makiem!… Zresztą może to teraz nie jest takie złe. Nie ja przecież trzymam pod kluczem twoją ukochaną, Mak! To Wędrowiec, to wszystko są knowania tego obrzydliwego szantażysty!…

Prokurator drgnął: żółty telefon cichutko brzęknął. Tylko brzęknął i nic więcej. Cichutko, nawet melodyjnie. Ożył na ułamek sekundy i znowu zamarł, jakby tylko chciał przypomnieć o swoim istnieniu… Prokurator nie odrywając od niego oczu potarł czoło drżącymi palcami. Nie, pomyłka… Oczywiście, że pomyłka. Czy to tak trudno o pomyłkę? Telefon jest skomplikowanym urządzeniem, pewnie w nim jakaś przypadkowa iskra przeskoczyła… Wytarł palce o szlafrok. Wtedy telefon zajazgotał. Jak wystrzał w twarz. Jak cięcie szabli po gardle. Jak upadek z dachu na asfalt. Prokurator podniósł słuchawkę. Nie chciał podnosić słuchawki, nie wiedział, że ją podnosi, wyobraził sobie nawet, że nie bierze słuchawki, lecz szybko, na palcach biegnie do sypialni, ubiera się, wyprowadza samochód z garażu i z największą szybkością pędzi… Dokąd?

— Prokurator generalny, słucham — powiedział ochryple.

— Mądrala? Tu Kanclerz.

Stało się… Stało się… Zaraz powie: „Przyjedź do nas za godzinkę…”

— Poznałem po głosie — powiedział bezwolnie. — Witaj… Kanclerzu…

— Komunikat czytałeś?

— Nie.

Ach, nie czytałeś? Przyjeżdżaj, my ci przeczytamy…

— Koniec — powiedział Kanclerz. — przepaskudziliśmy wojnę.

Prokurator przełknął ślinę. Trzeba coś powiedzieć. Trzeba natychmiast coś powiedzieć. Najlepiej zażartować. Subtelnie zażartować… Boże, pomóż mi subtelnie zażartować!…

— Milczysz? A co ci mówiłem? Nie leź w błocko, z cywilami trzymaj, nie z wojskowymi. Ech ty, Mądralo!…

— Jesteś Kanclerzem — wydusił z siebie prokurator — a dzieci nie zawsze przecież słuchają rodziców…

Kanclerz zachichotał.

— Dzieci… — powiedział. — Wiesz przecież, że napisano: „Jeżeli latorośl twoja nie posłucha cię…” Jak to dalej idzie, Mądralo?

Mój Boże, mój Boże. „Zetrzyj ją z powierzchni ziemi”. Tak właśnie wtedy powiedział: „Zetrzyj go z powierzchni ziemi” — i Wędrowiec wziął ze stołu ciężki, czarny pistolet, flegmatycznie go uniósł, dwa razy wystrzelił, a latorośl objęła rękami przedziurawioną łysinę i zwaliła się na dywan…

— Pamięć ci odjęło? — powiedział Kanclerz. — Ech ty, Mądralo! Co zamierzasz robić?

— Pomyliłem się… — wychrypiał prokurator. — Błąd… To wszystko przez Histeryka…

— Pomyliłeś się… No dobra, zastanów się nad tym, Mądralo. Pomyśl. Jeszcze do ciebie zadzwonię.

Koniec. Nie ma go. Nie wiadomo nawet, gdzie do niego telefonować, płakać, błagać… Nie ma sensu. Nikomu to nie pomogło. No dobra… Poczekaj… Poczekaj, łobuzie!… Z rozmachu uderzył otwartą dłonią o krawędź stołu, żeby zabolało, żeby do krwi, żeby tak nie drżała… Trochę pomogło, ale dla pewności schylił się, otworzył drugą ręką dolną szufladę biurka, wyjął z niej butelkę, wyciągnął zębami korek i wypił kilka łyków. Zrobiło mu się gorąco. No tak… Spokojnie… Jeszcze zobaczymy. To jest wyścig: kto szybciej. Mądrali tak łatwo nie weźmiecie, z Mądralą będziecie mieć jeszcze wiele zachodu. Mądrali nie da się tak zwyczajnie wezwać. Gdybyście mogli, już byście wezwali… To nic, że on zadzwonił. On tak zawsze… Jest jeszcze trochę czasu. Dwa, trzy albo nawet cztery dni… — Mam jeszcze czas! — huknął na siebie. Nie tracić głowy… Wstał i zaczął krążyć po gabinecie.

Znalazłem na was lekarstwo. Mam Maka. Mam człowieka, który nie lęka się promieniowania, dla którego nie ma przeszkód, który was nienawidzi. Człowieka niewinnego, a więc podatnego na wszelkie pokusy. Człowieka, który uwierzy mnie. Człowieka, który zapragnie spotkać się ze mną. On już teraz chce się ze mną spotkać: moi agenci już kilkakrotnie napomykali mu, że prokurator generalny jest dobrym i uczciwym urzędnikiem, że jest świetnym znawcą prawa i prawdziwą ostoją praworządności, że Chorążowie niezbyt go lubią i tolerują jedynie dlatego, że wzajemnie sobie nie wierzą… Moi ludzie znaleźli okazję, aby mu ukradkiem mnie pokazać i moja twarz wywarła na nim dodatnie wrażenie… Wreszcie najważniejsze: w głębokim zaufaniu dali mu do zrozumienia, że wiem, gdzie mieści się Centrum! Mak świetnie nad sobą panuje, ale podobno w tym momencie twarz mu się wyraźnie zmieniła… Taki jest ten mój człowiek. Człowiek, który bardzo chce opanować Centrum i może to zrobić jako jedyny na całym świecie. To znaczy na razie jeszcze go nie mam, ale sieci już rozstawiłem, przynętę wyłożyłem i dziś go zagarnę. Albo zginę. Zginę… Zginę…

Dłużej już nie mógł powstrzymać wyobraźni. Zobaczył ten ciasny pokoik obity ciemnoczerwonym aksamitem, mroczny, zakisły i bez okien; widział goły, odrapany stół i pięć pozłacanych foteli… Fotele były zajęte i kilku jeszcze stało: on, Wędrowiec z oczami zwyrodniałego mordercy i ten łysy oprawca… Ten gadatliwy niedojda wiedział przecież, gdzie jest Centrum. Iluż to ludzi stracił, żeby się dowiedzieć i — gaduła, pijaczyna, chwalipięta — nie potrafił utrzymać języka za zębami! Czyż o takich rzeczach można komukolwiek opowiadać?… Nawet krewniakom, a zwłaszcza takim krewniakom! I to kto! Sam szef Departamentu Zdrowia Publicznego, oczy i uszy Płomiennych Chorążych, pancerz i miecz narodu… Kanclerz powiedział mrużąc oczy: „Zetrzyj go z powierzchni ziemi”. Wędrowiec strzelił dwa razy z bliska i Baron warknął z niezadowoleniem: „Znowuście całe obicie zapaprali!” Pozostali po raz już nie wiadomo który zaczęli się zastanawiać, dlaczego w pokoju cuchnie, a ja stałem na gumowych nogach i myślałem: wiedzą, czy nie wiedzą? Wędrowiec szczerzył zęby z miną zgłodniałego drapieżnika i patrzył na mnie tak, jakby się domyślał… Nie domyślał się, na szczęście. Teraz rozumiem, czemu zawsze tak zabiegał o to, aby nikt nie przeniknął tajemnicy. Od dawna wiedział, gdzie się Centrum znajduje i tylko czekał na sposobność, aby je samemu zagarnąć… Spóźniłeś się, Wędrowcze, spóźniłeś się… Ty, Kanclerzu, też się spóźniłeś i ty, Baronie, również. A o tobie, Histeryku, nawet nie warto wspominać…

Odsunął portierę i przyłożył czoło do zimnej szyby. Już prawie zdławił swój strach i aby rozdeptać go do reszty, zgasić ostatnią iskierkę przerażenia, wyobraził sobie, jak Mak wdziera się do maszynowni Centrum… Ale to samo mógł zrobić Bąbel ze swoją obstawą, z tą zgrają swoich rodzonych i przyrodnich braci, krewniaków, kuzynów i powinowatych, z tą bandą łobuzów, którzy nigdy niczego nie słyszeli o praworządności i zawsze wyznawali jedną tylko zasadę: strzelaj pierwszy. Trzeba było być Wędrowcem, aby podnieść rękę na Bąbla: tego samego wieczoru napadli na niego przed samym progiem jego pałacyku, podziurawili samochód, zabili kierowcę, zabili sekretarkę i w niepojęty sposób sami, wszyscy co do jednego — dwudziestu czterech ludzi z dwoma cekaemami — zginęli na miejscu. Tak, Bąbel również mógłby wedrzeć się do maszynowni, ale tam by już został, dalej by się nie przebił, bo dalej jest bariera promieniowania depresyjnego. Teraz może już zresztą dwie bariery promieniste. Chyba jednak nie, wystarczy jedna, bo i tak jej nikt nie pokona: wyrodek zwali się nieprzytomny z bólu, a zwykły, lojalny obywatel padnie na kolana i zacznie cicho łkać ogarnięty śmiertelnym przygnębieniem… Tylko Mak tamtędy przejdzie, tylko on wsunie swoje zręczne palce w trzewia generatorów i przede wszystkim przełączy Centrum, całą sieć wież na pole depresyjne. Następnie, wtedy już bez żadnych przeszkód, pójdzie do studia radiowego i nastawi tam cykliczną transmisję mowy nagranej uprzednio na taśmę… Cały kraj od chontyjskiej granicy do Zarzecza leży w depresji, miliony durniów zalewają się łzami, nikomu nie chce się nawet palcem ruszyć, a głośniki już ryczą na pełny regulator, że Płomienni Chorążowie są zbrodniarzami, że nazywają się tak i tak, zabijcie ich, znajdują się tam i tam, mówię to wam ja, Mak Sym, Żywy Bóg na ziemi (albo pełnoprawny następca tronu cesarskiego lub Wielki Dyktator… Co będzie wolał). Do broni, mój legionie! Do broni, moja armio! Do broni, moi poddani!… A sam tymczasem wróci do maszynowni, przestawi generatory na pole wytężonej uwagi i oto już cały kraj słucha z otwartymi gębami starając się nie pominąć żadnego słowa, ucząc się ich na pamięć i powtarzając w duchu. Głośniki ryczą, wieże pracują i tak to trwa przez godzinę, a potem Mak przełącza generatory na entuzjazm. Tylko pół godziny entuzjazmu i koniec z transmisjami!… A kiedy przyjdę do siebie — massaraksz, półtorej godziny potwornego bólu, ale trzeba massaraksz, wytrzymać! — Kanclerza już nie będzie, nikogo już nie będzie, będzie za to Mak, Wielki Mak i jego wierny doradca, dawny prokurator generalny, a obecnie szef rządu Wspaniałego Maka… Do diabła zresztą z rządem, będę po prostu żył, nikt mi nie będzie zagrażał. Potem się zobaczy… Mak nie należy od ludzi, którzy opuszczają pożytecznych przyjaciół. On nie porzuca nawet bezużytecznych przyjaciół, a ja będę bardzo, ale to bardzo użytecznym przyjacielem!…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przenicowany swiat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przenicowany swiat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkady Strugatsky - The Dead Mountaineer's Inn
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Roadside Picnic
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Definitely Maybe
Arkady Strugatsky
Arkady Strugatsky - Hard to Be a God
Arkady Strugatsky
Arkady Fiedler - Orinoko
Arkady Fiedler
Charles Stross - Halting State
Charles Stross
Arkady Strugatsky - Tale of the Troika
Arkady Strugatsky
Arkadij Strugacki - Przenicowany świat
Arkadij Strugacki
Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata
Borys Strugacki
Отзывы о книге «Przenicowany swiat»

Обсуждение, отзывы о книге «Przenicowany swiat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x