Jacek Komuda - Czarna Szabla
Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Komuda - Czarna Szabla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2007, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czarna Szabla
- Автор:
- Жанр:
- Год:2007
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czarna Szabla: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czarna Szabla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czarna Szabla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czarna Szabla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Baranowski ma swoją chorągiew i część naszej! Razem będzie z półtorasta koni! A nas jest ledwie czterdziestu. Jak chcesz się porwać na taką siłę?!
- Jedźcie ze mną, a wszystkiego się dowiecie!
- Nie może to być!
Dydyński zawrócił konia. Bidziński złapał się za głowę. Zaklął pod nosem.
- Kurwa mać i jebał to pies! - jęknął. - Idę!
I ruszył za porucznikiem.
A za nim poszła reszta oddziału.
12. Krzyże
Kiedy następnego dnia wrócili do monasteru, nie było tu nikogo, pomijając, rzecz jasna, dusze Zaporożców i mnichów, które zapewne krążyły w pobliżu, bo ciała nie były pogrzebane. Wierzchowce chrapały na widok trupów, a na dachu cerkwi przysiadły stada wron i kruków.
Dydyński zatrzymał się przed świątynią. Wpatrzył się w otaczający ją las prawosławnych krzyży.
- Potrzebna będzie duża, mocna kolasa - powiedział. - I cztery konie.
- Po co, na miłość boską?! - zakrzyknął namiestnik. - Waszmość chcesz złupić cerkiew?
- Chcę zabrać stąd te krzyże.
- Krzyże?
Dydyński uśmiechnął się pod wąsem i wziął pod boki.
- Wszystko w swoim czasie, mości panowie! Wieczorem wbili pierwszy krzyż w zakolu rzeki; tam gdzie cztery dni wcześniej Baranowski zniósł dużą kupę czerni. Kolejny postawili w Kupiczyńcach - wiosce zniesionej i spalonej do szczętu przez wiśniowiecczyków. Następny - z napisem: cnacu, coxpahu ,wbili w ziemię na pobliskiej górze, gdzie ukraińskie rezuny spaliły dwór szlachecki wraz z całą rodziną.
A kiedy następnego dnia w nocy stawiali kolejny - tym razem w lesie pod Ścianą, gdzie gałęzie drzew uginały się pod ciężarem powieszonych chłopów; gdzie kiedyś był dwór rodziny Baranowskich, Dydyński mógłby przysiąc, że czuje, jak rotmistrz rzuca się niespokojnie na posłaniu. Gdy wbijali drewniane stylisko w ziemię, porucznik był niemal pewien, że jego wróg jęczy i wzdycha przez sen. Uśmiechnął się smutno. Żniwo było wielkie, a robotników mało...
13. W wilczej skórze
Iwan Sirko podrapał się brudnym paluchem po obitym kozackim łbie, odrzucił aż za ucho nasmołowany osełedec. Nie drżał przed szubienicą, nie lękał się pala, ale to, czego żądał od nich ten młody Lach, sprawiało, że poczuł lodowaty chłód w sercu.
- Rozbierać się wszyscy, żwawo! - rzucił Dydyński. - Zdziewać żupany, świty, bekiesze. Do naga! Koszule też.
- Słyszycie, co pan porucznik gada!? - zawtórował wąsaty Lach w kolczudze. - Jak mi który choć hajdawery zostawi, to mu z dupy zrobię Moskwę po tatarskim najeździe!
Sirko zmartwiał. Spotykał różnych panów polskich. Okrutnych, głupich, dumnych, gniewnych, spotykał pijanice i nikczemnych starostów. Ale Lachów sodomitów widział pierwszy raz w życiu! Powoli rozpinał guzy żupana, zerkając z ukosa na prześladowców. A jego kozacki łeb ciągle gnębiło przerażające pytanie. Czy po turecku brać ich będą, czy może w szeregu ustawią i każą zadki wypiąć? Pociecha była tylko jedna - takie palowanie można było jakoś przeżyć. Choć gdyby dowiedziało się o tym towarzystwo, strach byłoby się potem pokazać na Siczy.
- Kto już goły, ten poszedł precz! - krzyknął stary Lach. - A obejrzy się który za siebie - kula w łeb!
Dydyński podniósł z ziemi długie zaporoskie hajdawery.
- Tośmy teraz Kozacy - rzekł wesoło. - Witaj, bracie atamanie!
14. Złoto ihumena
- Jasne wielmożne pany! - chłop Mykoła zamiatał czapą podłogę karczmy tak gorliwie, że w powietrze wzbił się obłok kurzu, popiołu i starych trocin. - Kozaki do klasztoru przyszli.
- Wywieść chama za próg i powiesić! - Baranowski nawet nie podniósł wzroku znad kufla piwa. - A wcześniej dać dwieście bizunów! Niech i czeladź ma uciechę.
Chłop nie dał się tak łatwo zbić z tropu.
- Jasne wielmożny panie dobrodzieju! - zawołał, zadziwiając obecnych elokwencją. - Tyś jest Bóg jedyny z Trójcy Przenajświętszej. Szkoda dobrego powroza na moje chamskie gardło, pane wielmożny!
Wymówiwszy te słowa, rzucił się do stóp pana, całując zabłocone baczmagi rotmistrza. Dobrze zrobił, bo pan Baranowski miał uszy w noskach podkutych butów, zwłaszcza w czasie rozhoworów z czernią i pospólstwem.
- Kozaki przyszły najprawdziwsze - skamlał chłop - rezuny, juchy przeklęte. Żebym tak sczezł na galicką chorąbę, jak łżę. Ci sami, co nam futor zrujnowali. Wszyscy, taka ich mać - z jednej kurwy syny.
- Czy to nie ci z sotni Aleksandreńki, co się tam od dwóch dni na strykach kiwają?
- Kozaki przyszli po czerwone złote i dukaty ihumena.
Baranowski wreszcie zdecydował się poświęcić nieco uwagi chłopu.
- Łajno tam jeno końskie zostało i Kozaków ścierwa. Cały monastyr przetrząsnęliśmy i wierzaj mi, chamie, więcej robactwa na twoim kożuchu się leże, niż talarów było w skrzyni ihumena.
- Jakże miały tam być, panie wielmożny, kiedy one całkiem gdzie indziej ukryte!
- Doprawdy? Gdzie?
- Najpierw wasza miłość nagrodę mi przyobieca.
- W nagrodę ocalisz życie, bo nie każę cię powiesić.
- Jeno wtedy z klasztornego skarbu wasza miłość ni szeląga nie zobaczy.
Baranowski zamyślił się.
- Dobrze - rzekł. - Daję słowo, że zostaniesz wynagrodzony stosownie do zasług. A teraz gadaj, gdzie złoto!
- W pieczarach pod cerkwią - chłop ściszył głos. - Kozaki tam poszli, wokół cerkwi jeno straże postawili. Słyszałem, że skały kują. Beczek szukają z czerwońcami, tymfami i talarami... A są w nich i orty, są szóstaki, dukaty brandenburskie, są portugały nawet i floreny całe!
- To ilu mówiłeś jest tych Kozaków?
15 . Zemsta
Wpadli na dziedziniec monasteru i zatrzymali się, widząc konnych semenów otaczających cerkiew. Na widok chorągwi Baranowskiego Zaporożcy zeskoczyli z koni, złapali za rusznice i bandolety i poczęli zmykać do wrót.
- Za nimi! - krzyknął Policki. - Łapać!
- Staaaaać! - Baranowski zagrodził im drogę. - Do monasteru! To zasadzka!
Wnet kilkudziesięciu towarzyszy i pocztowych zeskoczyło z kulbak. Ile tchu w piersiach pobiegli ku domowi monasterskiemu. Zda się, że w jednej chwili wpadli do środka, a już w następnej wychynęli z drugiej strony budowli. Sprawdzili wszystko, przetrząsnęli każdą izbę, zajrzeli na strych, wyrwali kilka desek z podłogi.
- Ani żywej duszy! - zameldował Policki.
- Do cerkwi!
Pognali do drewnianej budowli i zeskoczyli z koni tuż przed sobotami. Ktoś strzelił w drzwi, inni podbiegli do nich z toporami. Niepotrzebnie, bo wrota nie były zawarte. Wystarczyły dwa solidne kopniaki, a otwarły się z trzaskiem, odsłaniając ciemne wnętrze, rzędy ikon oraz pociemniałe malowidła na ścianach. Z mandylionu spoglądał na nich z lekkim uśmiechem Jezus Chrystus.
Towarzystwo rozbiegło się po świątyni. Pancerni zajrzeli w kąty przedsionka i nawy; przez carskie i diakońskie wrota wpadli do ałtara, zatrzymali się przed prestołem porąbanym szablami, pokrytym zakrzepłymi plamami krwi. Na prawo od niego widniał otwór wyrąbany w deskach podłogi. Kiedy spojrzeli pod nogi, dostrzegli kamienne schody prowadzące w dół, do katakumb.
- Tam się ukryli! - mruknął Policki. - Waszmościowie, kto pierwszy? Komu złoto milsze od głowy na karku?
- On pójdzie pierwszy. - Baranowski sięgnął po pistolet, odwiódł skałkę z trzaskiem i przystawił półhaka do łba chłopa, który przywiódł ich tutaj. - Chamie! Czas pańskie odrobić. Ruszaj! - zakomenderował i uśmiechnął się lodowato. - Zapracujesz na nagrodę! A waść - spojrzał na Polickiego - zostaniesz tu ze swoimi ludźmi!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czarna Szabla»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czarna Szabla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czarna Szabla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.