Tim Powers - Ostatnia Odzywka
Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ostatnia Odzywka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Przepowiednie karciane niekiedy się spełniają. Ale jest to raczej coś uświęconego zwyczajem niż opisem. Kiedy taka swoista zależność funkcjonuje, to jeśli weźmiesz pieniądze za swoją rękę, jeśli sprzedasz ją, to sprzedasz szczęście do pieniędzy lub brak powodzenia w miłości, czy cokolwiek innego, co mogą reprezentować karty. Jeśli zapłaciłeś, to kupiłeś je, kupiłeś te cechy, kupiłeś to szczęście. A ręka w pokerze to wiele cech. Suma pięciu kart może oznaczać, że jesteś bogaty, ale cierpisz na impotencję. Szczęśliwy, ale umrzesz młodo; albo jakąkolwiek inną kombinację czynników. Kupujesz lub sprzedajesz wszystkie pięć kart naraz albo wszystkie siedem w siedmiokartowym pokerze. Tyle powiedziałem ci lata temu.
– Tak, ja…
– Zamknij się. Właśnie tak kupujesz bądź sprzedajesz wraz z kartami… konsekwencje. Z ciałami jest sprytniej. Żeby kupić czyjeś ciało, musisz najpierw stać się ojcem tego kogoś. Nie wiem, jak to działa. Ma to coś wspólnego z genami i kartami – dziedzinami ilościowymi i nieciągłymi – i ten fakt, że ich przypadkowa selekcja dokonuje się z dwóch źródeł, określa indywidualny rezultat. Miałeś rękę, która stanowiła kombinację kart dwóch ludzi, i ta ręka definiowała cię. A ty wziąłeś potem za nią pieniądze. To byłeś ty, to była twoja struktura, tak jak wzór twych genów stanowi o twojej budowie, ty zaś pozwoliłeś, by przejął ją Ricky Leroy. Pozwoliłeś mu ją zająć. Kupić twoje ciało. On pozwolił ci w nim biegać przez dwadzieścia lat, ale po nadchodzącej grze, podczas której kupi następnych idiotów, obejmie w posiadanie te dawniejsze, dojrzałe.
Mówiąc to, stary człowiek wbijał wzrok w trotuar, a teraz zacisnął mocno wargi.
– I nie ma nic takiego, co mógłbym zrobić, żeby… choćby spowolnić ten proces?
Ozzie podniósł wzrok i odetchnął.
– Och, zwolnić – jasne. Nie pij. Dionizos nie jest w tych dniach przyjacielskim facetem – znamy go także jako Bachusa, boga wina-i jest po stronie Leroya. Można by w zasadzie uznać, że Leroy jest Dionizosem. Trzymaj się blisko wody – na niej, jeśli możesz-chociaż zaczynasz nienawidzić jej widoku jak pies chory na wściekliznę. Nie graj w karty. On czuje, kiedy to robisz. Ale po Wielkiej Nocy nic z tego wszystkiego nie będzie miało już znaczenia – potrząsnął głową. – Cholernie mi przykro, synu.
Crane odetchnął głęboko chłodnym morskim powietrzem.
– Zamierzam z tym walczyć – powiedział z niedowierzaniem, rozumiejąc, że to właśnie ma na myśli. – Walczyć z nim.
Ozzie wzruszył ramionami i skinął głową.
– Dobrze jest mieć coś, co ci zajmie czas.
Mavranos pochylił się do przodu.
– Mnie wykańcza rak. Jest jakaś szansa?
Ozzie uśmiechnął się łagodnie i chociaż to pogłębiło zmarszczki na jego twarzy, sprawiło także, że wyglądał młodziej.
– Jasne. Znikoma, ale nie mniejsza niż gra na loterii. Jeśli możesz znaleźć się w… miejscu, w ognisku, w którym sztywne, powtarzające się okresowo wzory stają się przypadkowe lub vice versa… taka sytuacja, na przykład, gdy stolik do gry w kości się rozgrzewa. Gdybyś uczestniczył w takiej grze o wysokie stawki, kiedy ona się zmienia… właściwie, oznacza to, że trzeba być w Las Vegas. Potrzebujesz tego, by szansę roiły się wokół ciebie jak muchy. Musiałoby toczyć się wiele gier, które przeszłyby nagle ze stanu uporządkowanego w nie uporządkowany, nastąpiłaby przemiana fazowa, a ty byś w tym uczestniczył, to wtedy mógłbyś wyjść, unosząc swoje komórki, które nie pamiętałyby o tym, że chciały kiedyś zrakowacieć.
– Coś takiego, co Arthur Winfree zrobił z komarami – powiedział Mavranos, a widząc nie rozumiejące spojrzenie Ozziego, wyjaśnił: – Komary żerują i śpią według ustalonego rytmu, a mechanizm ten reguluje światło słońca. Cykl można skrócić lub wydłużyć, a także odwrócić, jeśli trzymać owady w zamknięciu i zmieniać czas trwania okresów ciemności i jasności; a rozmaite możliwe wzorce tego postępowania, jeśli je wykreślić, zawierają zjawisko matematyczne, zwane osobliwością. Jeżeli w precyzyjnie dobranym momencie uderzysz w moskity jaskrawym światłem, stracą poczucie rytmu i będą spały, latały lub trwały w jednym miejscu, nie wykazując żadnego sensownego wzoru zachowania. Inny wyliczony błysk wprowadzi je ponownie w ustalony rytm.
Ozzie patrzył na Mavranosa.
– Tak. Bardzo dobrze. To lepszy przykład niż ten mój stół do gry w kości, chociaż nadal uważam, że powinieneś spróbować w Las Vegas. Lepiej uwierz w to, że tam występuje wokół człowieka najbardziej prawdopodobny przepływ liczb i szans, a także czynników psychologicznych. I dobrze byłoby pojechać tam z bardzo wyraźnie ukonstytuowaną osobą lub rzeczą, czy czymś takim, by – kiedy przekształcona fala się załamie – stało się to impulsem do przejścia na stronę ładu. Jak jądro krystalizacji – stary ziewnął i wzruszył ramionami. – Tak sądzę.
Crane wzdrygnął się i zagłębił rękę w kieszeni.
– A co możemy zrobić dla bezpieczeństwa Diany?
Ozzie stał się nagle czujny.
– A przed czym musi być chroniona?
– Spójrz na to – powiedział Scott, podając staremu fotografię Lady Issit. – „Zlikwidować”, jak przypuszczam, znaczy zabić.
– Tak – rzekł stary po spojrzeniu na zdjęcie i przeczytaniu notatki na jego odwrocie. – Nic się jej nie stanie, jestem całkiem pewny. Chcieliby ją wykorzystać niektórzy z nich, albo zabić, ale ona nie zwraca na siebie uwagi – nigdy nie grała we Wniebowzięcie – i nawet jeśli schwytają nas teraz i wstrzykną nam pentothal sodu, to nic nie da, ponieważ żaden z nas nie wie, gdzie ona mieszka.
Oddał fotografię.
– Nie, synu. Najlepszą rzeczą, jaką możemy dla niej zrobić, to zostawić ją w spokoju.
Ozzie spojrzał na zegarek i zsunął się z donicy.
– Czas minął.
Z pewnego rodzaju formalizmem stary mężczyzna wyciągnął swoją prawą rękę, a Crane ją uścisnął.
– Zamierzam zniknąć i cieszyć się tą resztką życia, jaka mi jeszcze pozostała-powiedział Ozzie drętwym tonem kogoś, kto recytuje wyuczoną formułkę. – I sugeruję… wam… żebyście zrobili to samo. W tej chwili wygląda na to, że przeżyję, hmm, was obu i jest mi szczerze przykro z tego powodu. Scott, miło cię było znowu widzieć… i cieszę się, że byłeś żonaty. Czasami też chciałem mieć żonę. Archimedes, życzę ci szczęścia.
Crane także zsunął się na dół.
– Diana nie wyjaśniła, gdzie mieszka, ale powiedziała, że była… jak to brzmiało?
– Latała w trawie – podrzucił Mavranos.
Oczy Ozziego straciły na chwilę ostrość widzenia, a jego głowa przechyliła się lekko. Później zrobił wdech i wydech, wyprostował się, po czym trzy razy zacisnął i rozprostował trzymaną w powietrzu dłoń. Gdzieś w górze ulicy odezwał się dwukrotnie klakson samochodu. Ozzie spojrzał z napięciem na Scotta.
– To znaczy: „Potwierdź, proszę”.
Ponownie zacisnął trzykrotnie dłoń nad głową. I znowu odezwał się klakson samochodu, a na kanale za nimi ryknęła syrena statku.
– Dobra – stwierdził Ozzie, a jego głos zadrżał pierwszy raz od chwili, kiedy spotkał się ze Scottem. – Kupiłeś sobie trochę więcej czasu. Opowiedz mi wszystko, co ci mówiła.
Po tym, gdy Crane przekazał to, co pamiętał ze słów Diany, a Mavranos przypomniał mu o kilku szczegółach, o których Scott wspomniał w trakcie ostatniej nocy, gdy bandażował sobie nogę, Ozzie oparł się o donicę i zapatrzył w ciemniejące niebo. Po chwili Crane zaczął znowu mówić, ale Ozzie pomachał ręką, nakazując mu, by przestał. W końcu stary opuścił głowę i spojrzał na Scotta.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.