Tim Powers - Ostatnia Odzywka

Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dawno, dawno temu czarna magia zniszczyła Fisher Kinga Bugsy Siegela. Jałową ziemią Las Vegas zaczął władać nowy król. Przed dwudziestoma laty Scott Crane, jednooki hazardzista, przegrał ciało i duszę podczas dziwacznej gry w karty, która toczyła się na środku jeziora Mead. Zwycięzca przychodzi teraz, by odebrać wygraną.

Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czego ode mnie chcesz?

Oczy Scotta napełniły się łzami.

– A może spytałbyś: „Jak się masz?” Chryste, popełniłem błąd, byłem głupim gówniarzem. A którzy młodzi nie są głupi? Nie zamierzasz mi wybaczyć? Nawet teraz, po dwudziestu latach? Wydaje mi się, że to mnie zabija, a ty postępujesz jak…

– Diabelnie źle wyglądasz – powiedział stary szorstko. – Za dużo pijesz, co? A teraz, kiedy jest już za późno, jeździsz z jakimś łachudrą w śmiesznej ciężarówce i usiłujesz wymyślić sposób na to, żeby powstrzymać deszcz. Cholera.

Zostawił laseczkę, która stała sama, podszedł bliżej i objął Scotta wolnym ramieniem.

– Kocham cię, chłopcze, ale jesteś trupem – powiedział stłumionym głosem w kołnierz Scotta.

– Chryste, Oz, kocham cię – odparł Crane, klepiąc starego człowieka po wąskich ramionach. – I nawet jeśli jestem martwy, to cieszę się, że cię widzę. Ale słuchaj, powiedz mi, co się stało? W jaki sposób zabiłem siebie, grając w tę… w tę przeklętą grę?

Ozzie cofnął się, ujął ponownie gumową rączkę stojącej laski, a Crane ujrzał, w jaki sposób minione lata zniszczyły tę silną niegdyś twarz, zacierając wyraz wszelkich uczuć, oprócz trwogi i-być może istniejącej nadal-pewnej dozy dawnego poczucia humoru.

– Wniebowzięcie – odezwał się Ozzie. – Ten facet, ten Ricky Leroy, przejął cię, nałożył prawo zastawne na twoje ciało. Coś w rodzaju pożyczki hipotecznej. Cholera, synu, zapoznałem się z tematem i rozpytywałem wokoło po tym, gdy cię straciłem – choć przecież i wcześniej wiedziałem bardzo wiele o płynących z kart niebezpieczeństwach. Cała ta zabawa jest jak stąpanie po kruchym lodzie.

Wąską ulicą przejeżdżał samochód, więc Crane i Ozzie weszli na krawężnik.

– Ciągle jeszcze jesteś sobą – ciągnął Ozzie – i patrzysz swoimi oczyma, ale po następnej grze na jeziorze zawładnie tobą on i będzie posiadał także wszystkich innych, którzy wzięli pieniądze za karty przejęte podczas tej gry z 1969 roku, tej serii gier. Leroy weźmie was wszystkich w posiadanie niczym zbiór zdalnie sterowanych, ruchomych układów telewizji przemysłowej. Nie zaczynaj czytać żadnych naprawdę długich książek, synu. – Oczy starego powilgotniały, kiedy potrząsał głową.-I nie myśl, że jest mi przyjemnie mówić ci to wszystko.

Crane zacisnął pięści, czując mięśnie dłoni pod wbijającymi się w ciało paznokciami.

– Czy nie ma… nie ma nic takiego, co mógłbym zrobić? Już po wszystkim? Nie mogę… nie wiem, zabić tego faceta?

Ozzie potrząsnął smutno głową.

– Chodźmy do twojego przyjaciela. Nie, nie możesz go zabić. Mógłbyś zabić jedno z ciał, które zamieszkuje, albo nawet kilka z nich, ale ma co najmniej jedno ukryte w miejscu, o którego lokalizacji nie zdołałbyś się nawet dowiedzieć, a tym bardziej dotrzeć tam. Nawiasem mówiąc, zaczął cię już zabijać, rozluźniając więzy łączące cię z twoją duszą i przygotowując się do jej wyeksmitowania. Dionizos trzyma cię już za gardło pijacką dłonią, a członkowie rodziny lub zwierzęta domowe, jeśli je masz, zaczną umierać na przypadkowe choroby – na raka, arytmię serca…

Arytmia serca, pomyślał Crane. Arytmia serca. Szedł dalej.

– To byłoby wywołane… przeze mnie? – spytał z największą obojętnością, na jaką tylko potrafił się zdobyć.

Ozzie obdarzył go przenikliwym spojrzeniem.

– Cholera, przepraszam, to było bardzo bezmyślne z mojej strony. Oczywiście, to już się stało, prawda. Kto?

– Moja żona. Ona… – Scott usiadł nagle na krawężniku. – Atak serca.

Jego ciało zapadło się w sobie, a ręce poruszały się nieprzytomnie, jakby szukał po omacku w ciemności czegoś, czego kształtu nie znał.

Jedna z przypadkowych chorób, słyszał nadal w głowie słowa Ozziego. A potem swój własny głos: Wywołanych przeze mnie?

– Wstawaj. – Ozzie sięgnął w dół wolną ręką i potrząsnął Scotta za ramię; Crane podniósł się do pozycji stojącej, nie skrzywiwszy się nawet, kiedy poszkodowana noga przyjęła na siebie ciężar ciała. – To nie jest… naprawdę, to nie jest bardziej twoja wina, niż gdybyś prowadził auto, miał wypadek, a ona by w nim zginęła. Ale twój hipisowski kumpel zrobiłby mądrzej, gdyby… przyjaźń z tobą kontynuował przez telefon-dokończył Ozzie.

Mrugając, Crane rozejrzał się wokoło. Nic się nie zmieniło. Ludzie, przechodzący obok sklepów nieco dalej przy tej samej ulicy, nadal szli – ale zdawało się, że w powietrzu słychać było dzwonienie, a chodnik drży, jakby właśnie coś się stało.

Wywołane przeze mnie…

On i starzec podjęli swoją wyczerpującą wędrówkę.

– Dla mojego hipisowskiego przyjaciela – odezwał się Crane obojętnym tonem, po czym ziewnął. – Dla mojego hipisowskiego przyjaciela jest, hmm, jest już za późno. Ma raka. Miał go, zanim jeszcze mnie znalazł.

Scott czuł się bardzo zmęczony – zeszłej nocy w ogóle nie spał – ale serce mu waliło, a czoło miał chłodne z powodu mdłości. – Nienawidzę patrzeć, kiedy je poprzez te swoje wąsy. Ozzie spoglądał przed siebie; Crane podążył za jego wzrokiem i zobaczył, że Mavranos siedzi na murowanej donicy.

– Tak… to jest widok – rzekł Scott automatycznie.

Pomachał, a Arky podniósł się i ruszył ociężale przed siebie.

– Powiedziałeś, że cię znalazł – rzekł Ozzie. – Dlaczego cię szukał?

Mówienie sprawiało Scottowi pewną trudność.

– Sądzi, że zaprowadzę go do miejsca, w którym mieszka przypadkowość – przerwał, by spróbować wziąć oddech -…i że będzie w stanie okpić ją i doprowadzić do remisji swojego raka.

Nadal ze zmarszczoną twarzą, Ozzie roześmiał się cicho.

– Nieźle. To jak podbić stawkę do górnej granicy, a potem rzucić wszystkie pięć kart, by wymienić je na nowe. Głupie i rozpaczliwe, ale podoba mi się ten styl.

Prawa dłoń starego spoczywała nadal w kieszeni sztormiaka.

– Dlaczego nie powiesz mu o mojej broni, co?

ROZDZIAŁ 12. Do Kaplicy Ryzyka

Wszyscy trzej usiedli na krawędzi murowanej donicy. Ozzie znajdował się na końcu, kilka stóp od Scotta; spojrzał na zegarek.

– Mogę wam poświęcić, chłopaki, dziesięć minut-powiedział – a potem żadnego z was nie chcę więcej widzieć na tym świecie.

Spoglądając przed siebie, stary wyciągnął rękę i ściskał przez chwilę dłoń Scotta.

– Po tym, gdy Diana zatelefonowała do mnie zeszłej nocy – ciągnął Ozzie – skontaktowałem się z kilkoma przyjaciółmi, którzy obserwowali samochody na parkingu oraz prom, i namierzyli was bez najmniejszych wątpliwości, jak tylko wysiedliście z ciężarówki. Jeślibym nie wrócił po upływie pół godziny od chwili, gdy się do ciebie odezwałem, paru z nich przyjdzie tutaj, żeby mnie stąd odprowadzić. A gdybym poszedł z wami gdziekolwiek dalej, zabiją was obu. I, oczywiście, jeżeli ktokolwiek inny dołączyłby do nas nieproszony – a nawet helikopter potrzebowałby czasu na to, żeby dostać się tutaj czy gładko stąd odlecieć – prawdopodobnie wszyscy trzej natychmiast byśmy zginęli.

Ignorując Scotta, Mavranos patrzył przez chwilę na Ozziego, a potem roześmiał się.

– Podoba mi się ten stary pierdziel, Scott – wycedził.

Crane zmusił się do wysiłku umysłowego.

– W jaki sposób ta gra na wodzie, ta gra na jeziorze Mead, pozwoliła Ricky’emu Leroyovi położyć zastaw na mnie? – spytał szybko.

Ozzie przeciągnął wolną dłonią przez swoje rzadkie, siwe włosy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatnia Odzywka»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x