Kim Robinson - Czerwony Mars

Здесь есть возможность читать онлайн «Kim Robinson - Czerwony Mars» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czerwony Mars: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czerwony Mars»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niezwykle realistyczny opis kolonizacji Marsa przez Ziemian na początku XXI wieku. Dramatyczne dzieje osadników, którzy doprowadzają do totalnej katastrofy, próbując przystosować planetę do zamieszkania.
Czy mimo eksperymentów na ekosferze planety i zbrodniczych posunięć międzynarodowych korporacji finansowych Mars się odrodzi i stanie się dla ludzi prawdziwym domem?
Czerwony Mars Kolejne części cyklu to
i
.
Powieść otrzymała nagrodę BSFA w 1992, Nebula w 1993.
Nominovana do nagród Hugo, Clarke i Locus w 1993.

Czerwony Mars — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czerwony Mars», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Rozumiem ideę pojmowania wszechświata jako superistoty i że cała energia kosmosu to myśl tej istoty. Całkiem przyjemna koncepcja. Ale historia Chrystusa… — John potrząsnął głową.

— Na pewno dobrze znasz tę opowieść? — spytała wyzywająco Phyllis.

— Wychowałem się w rodzinie luterańskiej w Minnesocie — odparł krótko John. — Skończyłem pełny kurs religii, przeszedłem konfirmację. Wszystkiego uczyłem się na pamięć.

I, pomyślała Maja, prawdopodobnie właśnie dlatego pakujesz się w tego rodzaju rozmowy. John miał niezadowoloną minę, jakiej Maja nigdy przedtem u niego nie widziała, więc pochyliła się trochę do przodu i zaczęła uważnie przysłuchiwać się dyskusji. Spojrzała na Franka: wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w swoją filiżankę kawy, jakby nad czymś intensywnie dumał, ale była pewna, że również słucha z uwagą.

— Musisz wiedzieć — powiedział John — że ewangelie pisali ludzie, którzy nigdy Chrystusa nie spotkali. Poza tym istnieją też ewangelie, które przedstawiają go całkiem innego, ewangelie, które świadomie wykluczono z Biblii w trzecim stuleciu. Tak więc w rzeczywistości Jezus jest tylko czymś w rodzaju postaci literackiej albo kreacji politycznej. Nic nie wiemy o samym człowieku.

Phyllis potrząsnęła głową.

— To nieprawda.

— Ależ prawda — zaoponował John. Na te słowa również Sax i Arkady zaczęli przysłuchiwać się rozmowie. — Słuchaj, taka jest historia całej tej religii. Monoteizm to system, który zaczął się rozwijać już u wczesnych ludów pasterskich. Im większa była zależność od stada, tym bardziej prawdopodobne powstanie wiary w pasterza-boga. To jest ścisła współzależność, możesz ją sobie nawet wyrysować. A bóg był zawsze mężczyzną, ponieważ te społeczności były patriarchalne. Wystarczy trochę wiedzy z archeologii, antropologii, socjologii religii i wszystko staje się idealnie jasne — mechanizm powstania takiego kultu i potrzeby, jakie spełnia.

Phyllis obserwowała go z uśmieszkiem.

— Nie wiem, co mam ci na to powiedzieć, John. To nie jest przecież kwestia historii. To kwestia wiary.

— Ty naprawdę wierzysz w cuda, które jakoby czynił Chrystus?

— Cuda nie są ważne. Ani Kościół czyjego dogmaty. Liczy się tylko sam Jezus.

— Ale on jest jedynie tworem literackim — powtórzył z uporem John. — Czymś w rodzaju Sherlocka Holmesa albo Lone’a Rangera. Poza tym nie odpowiedziałaś na moje pytanie o cuda.

Phyllis wzruszyła ramionami.

— Uważam samo istnienie wszechświata za cud. Cudem jest kosmos i wszystko, co się w nim znajduje. Możesz temu zaprzeczyć?

— Jasne — odparł John. — Wszechświat po prostu jest, a ja definiuję cud jako proces, który wyraźnie i bezspornie łamie znane prawa fizyki.

— Jak podróżowanie na inne planety?

— Nie. Jak wskrzeszanie umarłych.

— Lekarze robią to codziennie.

— Lekarzom nigdy się to jeszcze nie udało.

Phyllis spojrzała nań z zakłopotaniem.

— Nie wiem, co mam ci powiedzieć, John. Jestem nieco zaskoczona. Przecież wciąż nie wiemy tak wielu rzeczy. Arogancją jest udawać, że to nieprawda. Stworzenie to tajemnica. Nazwać początek po prostu Wielkim Wybuchem i myśleć, że znalazło się prawdziwe wyjaśnienie, to kiepska logika. I fałszywa. Poza twoim racjonalnym światopoglądem naukowca znajduje się jeszcze ogromny obszar świadomości, obszar o wiele ważniejszy niż nauka. Jego częścią jest wiara w Boga. I sądzę, że albo się ją ma, albo nie. — Wstała. — Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz. — Wyszła z sali.

Po chwili milczenia John westchnął.

— Przepraszam, moi drodzy. Wciąż jeszcze czasem mnie to dopada.

— Gdy naukowcy mówią, że są chrześcijanami — oznajmił Sax — uważam to za oświadczenie natury estetycznej.

— Kościół pod wezwaniem “Ach, jakby to było miło uwierzyć” — rzucił Frank, nie odrywając wzroku od swojej filiżanki.

Po chwili znowu odezwał się Sax:

— Niektórzy czują, że tracimy duchowy wymiar życia, który charakteryzował dawniejsze pokolenia, i próbują go odzyskać przy użyciu tych samych co kiedyś środków. — Zmrużył oczy w charakterystyczny dla siebie sowi sposób, jakby problem zniknął przez samo zdefiniowanie go.

— Może, ale taki sposób rozumowania składa się z samych nonsensów! — wykrzyknął John.

— Po prostu nie masz w sobie wiary — prowokacyjnie oświadczył Frank.

John zignorował go.

— I pomyśleć, że ludzie, którzy w laboratorium wykazują się niezwykle ścisłym umysłem i podchodzą do świata w sposób wyłącznie racjonalny. … powinieneś zobaczyć, z jaką precyzją i szybkością Phyllis wyciąga wnioski z komputerowych danych i wykresów sporządzonych przez jej kolegów!… nagle zaczynają używać najgłupszej demagogii… jedne fakty przekręcają, innych nie chcą przyjąć do wiadomości, słowem, stosują dziwnie pokrętną logikę i sprawiają wrażenie, jakby byli kimś zupełnie innym.

— Po prostu brak ci wiary — powtórzył Frank.

— I mam nadzieję, że nigdy nie będzie mi ona dana, bo ci, którzy ją mają, zachowują się tak, jakby dostali młotkiem po w głowie!

John wstał i odniósł tacę do kuchni. Reszta spoglądała po sobie w milczeniu. Maja pomyślała, że musiał to być naprawdę kiepski kurs religii. Najwyraźniej też nikt z pozostałych nie wiedział nic o tym ciekawym epizodzie w biografii ich niefrasobliwego bohatera. Któż może wiedzieć, czego jeszcze się dowiedzą o Johnie albo o kimś innym z ich grona?

Wieść o sporze między Johnem i Phyllis rozeszła się wkrótce wśród całej załogi. Maja nie była pewna, kto rozpowiedział tę historię — ani John, ani Phyllis nie sprawiali wrażenia, by chcieli do niej wracać. Pewnego razu jednak zobaczyła Franka rozmawiającego z Hiroko; Japonka śmiała się z czegoś, co jej opowiadał. Gdy ich mijała, usłyszała słowa Hiroko: “Musisz przyznać, że co do tego akurat Phyllis ma rację: rzeczywiście nie rozumiemy, skąd wszystko się wzięło”.

A więc to Frank. To on siał niezgodę między Phyllis a Johnem. Nie było to bez znaczenia, jako że katolicy nadal stanowili liczącą się grupę w Ameryce i jedną z najliczniejszych na świecie. Gdyby ludzie na Ziemi dowiedzieli się, że John Boone jest walczącym ateistą, mogłoby to oznaczać dla niego kłopoty, a to z pewnością byłby punkt dla Franka.

Na Ziemi wprost uwielbiano ich wszystkich, ale oglądając uważnie programy informacyjne i filmy, nie można było nie zauważyć, że niektórych jednak ceni się bardziej niż innych, co sprawiało, że wydawali się ważniejsi, a dzięki temu stawali się tacy naprawdę, wyłącznie dlatego, że tak ich postrzegano w mediach. Do tej grupki należeli Wład i Ursula (Maja podejrzewała, że łączy ich coś więcej niż tylko przyjaźń), Frank, Sax… W ogóle wszyscy, którzy byli powszechnie znani jeszcze przed selekcją. Jednak nikogo nie kochano tak bardzo jak Johna. Tak więc najmniejszy nawet spadek popularności któregoś z nich w opinii Ziemian mógł umniejszyć jego faktyczną pozycję na Aresie. I właśnie o to najwyraźniej chodziło Frankowi.

Życie na statku przypominało egzystencję w wielkim hotelu, tyle że pozbawionym wyjść, a nawet balkonów. Nic więc dziwnego, że z każdym kolejnym dniem koloniści czuli się tą sytuacją bardziej przytłoczeni, ogarniało ich coraz większe znużenie. Byli już w drodze od czterech miesięcy, a wciąż jeszcze nie osiągnęli półmetka podróży. Ani starannie zaprojektowany, urozmaicony wystrój statku, ani zmieniające się warunki klimatyczne czy też napięty program codziennych zajęć nie były w stanie przełamać pragnienia zakończenia tego lotu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czerwony Mars»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czerwony Mars» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kim Robinson - Blauer Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Grüner Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Roter Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Błękitny Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Zielony Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la bleue
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la verte
Kim Robinson
Kim Robinson - Mars la rouge
Kim Robinson
Kim Robinson - Red Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Blue Mars
Kim Robinson
Kim Robinson - Green Mars
Kim Robinson
Kim Stanley Robinson - Green Mars
Kim Stanley Robinson
Отзывы о книге «Czerwony Mars»

Обсуждение, отзывы о книге «Czerwony Mars» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x