Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezsilni tego swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezsilni tego swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbliżają się wybory gubernatora Petersburga. Spiskowcy, stosując przemoc i tortury, chcą zapewnić wygraną swojemu kandydatowi. Na nic się to jednak nie zdaje, bo zwycięzca zostaje zabity strumieniem…

Bezsilni tego swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezsilni tego swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Straszna noc. Zaczadziała noc. Gdy przyjechali, Wadim przez cały czas narzekał na zimno, trzęsło go, po twarzy spływał mu pot, a ręce miał lodowate jak gąsior łapy. Bez przerwy dorzucał drewno do pieca, aż wreszcie w pokoju zrobiło się nieznośnie gorąco, w domu czuć było czad i dym, ale on dalej marzł i dygotał, i znowu dorzucał do ognia, a w końcu naciągnął na siebie kożuch, który Matwiej specjalnie dla niego wyciągnął z dziadkowego kufra. Ale kożuch też mu nie pomógł…

Wadim był pijany. Był pijany już wieczorem, gdy Matwiej przyjechał, żeby go na wszelki wypadek odwiedzić. Nie spodobał mu się głos Wadima przez telefon, bełkotliwy, starczy głos człowieka zmiażdżonego, przygniecionego nieszczęściem. De visu Wadim wyglądał jeszcze gorzej, niż brzmiał przez telefon. Całkiem jak nie on — przed Matwiejem kiwał się i wiercił, co chwila tracąc równowagę i omal nie spadając z krzesła, rozchełstany, spocony, blady człowiek z czerwonym, zakatarzonym nosem, który co prawda odrobinę przypominał Wadima, ale mógł być najwyżej jego kiepską karykaturą, jakiej nie narysowałby nawet najgorszy wróg. Był w domu sam, w dodatku pijany na umór, najwidoczniej od dawna, jakby pił od tygodnia (chociaż wczoraj wieczorem przez telefon rozmawiał całkiem normalnie i nawet żartował w swoim zwykłym stylu). „A gdzie Sofia Jefimowna?” Słysząc to całkiem niewinne i bardzo naturalne pytanie, Wadim jeszcze bardziej zmienił się na twarzy, wieloznacznie pomachał palcem przed nosem Matwieja (jakby chciał powiedzieć: „O, nie, kochaniutki… nic z tego… nawet o tym nie myśl…”), a wreszcie pokazał figę — żeby nie było już żadnych wątpliwości co do negatywnej odpowiedzi. Matwiej nie rozumiał, skąd taka tajemnica, a jednocześnie od razu pojął, że matki Wadima nie ma, nie ma jej od dawna i nieprędko wróci, i dlatego on, Matwiej, będzie musiał tu siedzieć i siedzieć, i siedzieć, ponieważ zostawienie Wadima w takim stanie świadczyłoby o braku odpowiedzialności, a Matwiej, mimo wszystkich swoich wad, uważał się za człowieka odpowiedzialnego. Dlatego został i wypił z Wadimem dużą butelkę niebieskawego, cierpkiego, wodnistego gówna, a potem jeszcze jedną butelkę innego gówna (jakąś starożytną nalewkę z dawnych zapasów) i noc jakoś zleciała.

Na szczęście, Wadim nie potrzebował rozmówcy. Przez cały czas monologował, sam siebie słuchał ze współczuciem i zrozumieniem, sam śmiał się ze swoich opowieści, sam sobie przerywał. Kilka razy zaczynał nawet płakać, ale szybko kładł kres tej słabości — bez cienia litości.

W jego mamrotaniu splatały się trzy kompletnie niepowiązane ze sobą historie. Pierwsza, najwidoczniej całkiem realna, o strasznym, diabolicznym człowieku, o szatanie z żądłem zamiast palca wskazującego, była znaną już Matwiejowi kaukaską historią o groźbach i żądaniach (ale teraz wynikało z niej, że Wadimowi nie tylko grożono, jak opowiadał wcześniej, ale w dodatku torturowano go w jakiś straszny sposób). Druga historia — bez początku i końca — mówiła o tym, jak mocno rozochocone towarzystwo wychodzi z herbaciarni (na Bermamycie? w każdym razie na Kaukazie) wychodzi, wychodzi i nijak nie może wyjść, do takiego stopnia się wszyscy uchlali. Jakiegoś Miszę wynoszą na wznak, Misza wymiotuje burą strugą, a wielki myśliwski kindżał (nawiasem mówiąc, niezarejestrowany) wypada mu z pochwy na pasie i z łoskotem skacze po kamiennych schodkach… Wszystko to jest dość prawdopodobne i całkiem życiowe, nie wiadomo tylko jednego: o co tu chodzi. A trzecia historia okazała się zupełnie dziwna. Występowały w niej namiot, góry (znowu), pochmurna, deszczowa noc, jakiś nieprzyjemny człowiek o imieniu Timofiej, który spał na połówce obok… A może wcale nie spał, tylko udawał… I nagle w pobliżu tego namiotu znalazł się w jakiś nadprzyrodzony sposób jeszcze jeden namiot, a w nim obcy człowiek… znikąd… nikt… martwy… zabity… pobity na śmierć… A potem pojawia się jeszcze dwoje ludzi, też nie wiadomo skąd, szlochających nad trupem i wygłaszających śmiertelne groźby, ale nie pod adresem Wadima, tylko jakby Timofieja, który, wyobraźcie sobie, dalej leży w swoim śpiworze i tchórzliwie udaje, że śpi… Dziwna, mało prawdopodobna, wyraźnie wymyślona (po co?) historia bez żadnego konkretnego końca i bez konkretnego początku… W dużym pokoju, gdzie wszystko było porozrzucane, porozbijane, podeptane i uświnione, gdzie paliło się górne światło, a lampka leżała przewrócona obok kanapy, gdzie było pełno dymu, jak w kinowej toalecie, panowała atmosfera bolesnej gorączki i zastarzałego strachu, który już dawno przemienił się w śmiertelne przerażenie. „Czym jest ciemny strach rozpoczynającego grę…” (wirowało w głowie Matwieja, który stracił już rozeznanie i pojęcia nie miał, co z tym wszystkim robić) „…i blady strach powtarzały niezliczone lustra…” Więc tylko łapał Wadima za spocone, śliskie dłonie, nie pozwalając mu nic więcej rozbić, przewrócić, rozwalić, podeptać…

…Nagle rozległ się stłumiony dzwonek przywalonego poduszkami telefonu — nieoczekiwany, niczym niespodziewany gość na progu.

Kto mówi? Mama? Mamo, przecież prosiłem, żeby nie dzwonić! Wszystko w porządku, mam tylko katar… Mamo, prosiłem! Nie dzwoń więcej… — I odkładając słuchawkę, od razu, bez żadnego przejścia, tym samym tonem, ale już do Matwieja: — Przecież prosiłem, żeby nie dzwoniła! Przecież tu wszystko jest na podsłuchu. Na pewno już ją namierzyli. A myślałem, że dobrze ją ukryłem… — Nowy papieros, drżąca ręka z zapalniczką, czerwone, przerażone oczy. — Zabiją, to trudno. To jeszcze nie jest najgorsze. Olać to. Ale przecież będą torturować. Okaleczaj sukinsyny. Posądzana wózek inwalidzki na resztę życia…

— …Jestem małym człowieczkiem, rozumiesz? Malutkim. Niczego nie potrzebuję, nikogo o nic nie proszę i niczego nie żądam. Owszem, bywa ze mną dziwnie… Bywa. Wiesz, jak się to dzieje? Nagle widzę związek pomiędzy rzeczami… widzę drogę, po której wszystko sunie jak po szynach… Ale nic więcej! Dlaczego im to nie wystarcza? Dlaczego chcą, żebym zrobił to, co niemożliwe? Przecież to takie proste: jeśli człowiek widzi drogę, to jeszcze nie znaczy, że może ją zbudować. A to nawet nie jest droga. To jakby rura, betonowa, wąska, na jej widok zaczynam mieć klaustrofobię… Jestem małym człowieczkiem, zrozumcież, na Boga, małym…

Słowo „mały” odwróciło jego tok myślenia o sto osiemdziesiąt stopni. Nagle się zakrzątnął:

— Gdzie ona jest? Powinna być jeszcze jedna mała butelka. Specjalnie zostawiłem. Wziąłeś? Oddaj, nie bądź świnia! No, oddaj, proszę cię, oddaj… Matwiej, niech cię diabli, oddawaj małą, ty Żydzie, ty sukinsynu… — Sięgnął za kanapę, odsunął przewróconą lampkę, znalazł butelkę, objął ją dłońmi, przytulił do policzka niczym ukochanego kociaka…

Matwiej próbował położyć go spać, ale gdzie tam! Nagle poniosło go do kuchni, postanowił zaparzyć kawę… jakby kawa stała się właśnie pilnie potrzebna! Najpierw było słychać, jak naczynia lecą na podłogę, a potem w mieszkaniu rozszedł się zapach gazu. Okazało się, że odkręcił wszystkie kurki, ale nie podpalił żadnego palnika, a teraz stoi z rondelkiem w rękach i przerażony patrzy przez okno na podwórko, gdzie jacyś ludzie (całkiem normalni, w tym również płci żeńskiej) albo wsiadają do czarnej wołgi, albo przeciwnie, właśnie z niej wysiadają.

Było już grubo po północy, gdy Matwiej zdecydował się wywieźć go stąd w cholerę. Jak najdalej. Przynajmniej wyśpi się spokojnie na łonie przyrody. O dziwo, Wadim nie protestował. Przeciwnie, sam od razu poszedł do przedpokoju, żeby się ubrać, i przekornie dogadywał: „Figa z makiem… nie dorwiecie mnie… dzisiaj czwartek, jutro już piątek… gówno…” W samochodzie od razu zasnął, jakby go wyłączyli z kontaktu, spał spokojnie i mocno, ale przy wjeździe do Chwojnego obudził się i na działce wszystko zaczęło się od początku, włącznie z chaotycznym mamrotaniem o wydarzeniach na Kaukazie (wymyślonych i rzeczywistych) oraz histerycznymi próbami odszukania zapomnianej i zostawionej w mieście małej butelki…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezsilni tego swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezsilni tego swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadije Strugacki
Arkadije Strugacki - Tesko je biti Bog
Arkadije Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkady Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij a Boris Strugačtí
Отзывы о книге «Bezsilni tego swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezsilni tego swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x