Wladimir Sawczenko - Retronauci

Здесь есть возможность читать онлайн « Wladimir Sawczenko - Retronauci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Kraków, Год выпуска: 1989, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Retronauci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Retronauci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zebrane opowiadania prezentują rozmaite odmiany literatury sf od „powieści kryminalnej w czterech trupach” do interesującej parafrazy motywu wehikulu czasu. Pisarz rezygnuje niekiedy z zasady prawdopodobieństwa naukowego na rzecz fantazji paradoksalnych hipotez i eksperymentów intelektualnych. Jego utwory dobrze osądzone są w codzienności radzieckiej, wiele tu trafnych obserwacji obyczajowych i humoru.

Retronauci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Retronauci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Te, co tu stały.

— Umyłam i schowałam, po co mają stać?

„No i masz! A zresztą, dobrze. Mniej mitręgi”.

— E—e… — Zagórski podniósł wzrok na śledczego — przepraszam, nie zapytałem wcześniej, jak się do pana zwracać?

— Stanisław Fiodorowicz.

— Stanisławie Fiodorowiczu, czy mogę wziąć te kartki?

Są to przecież ostatnie notatki profesora. Jego spuścizna naukowa powinna być zachowana do ostatniej strony. Być może potrafię wykorzystać te myśli w celu dokończenia naszej ostatniej pracy. Chociaż… — Zagórski westchnął z przygnębieniem — chyba nie. Trudno będzie. Nie ten współautor zmarł. Jakże więc?

— Chwileczkę — Kołomyjec wziął cztery kartki, które pokazał mu Zagórski, szybko przejrzał. Czuł niezręczność z tego powodu, że będąc przekonany o swojej bezużyteczności w tej historii, mimo wszystko nadal odgrywa komedię śledztwa — i czytał niezbyt uważnie; do tego pismo profesora — niedbałe i ostre — było trudno czytelne dla nienawykłego do niego człowieka. Mimo to Staszek pojął, że w notatkach była mowa o czasoprzestrzeni, współrzędnych, trajektoriach i innych teoretycznych terminach. Podał kartki Zagórskiemu. — Oczywiście, proszę.

— Dziękuję. — Schował kartki do ładnej teczki z żółtej skóry, z monogramem na rogu, zawiązał ją, wstał. —

I jeszcze jedna prośba, proszę nie wziąć jej za narzucanie się: mój samochód odjechał, czy więc nie podrzuciłby mnie pan do miasta?

— Oczywiście, nie ma o czym mówić.

Kilka minut później szaroniebieska wołga toczyła się już z powrotem po bruku wśród sosen, domków, piaszczystych pagórków i słupków ze znakami drogowymi. Staszek i Zagórski zajęli miejsca na tylnym siedzeniu.

— Niepotrzebnie doktor Stern zawracał wam głowę — powiedział Zagórski. — Akurat tuż przed pana przyjazdem wypomniałem mu to. Tylko dla biednej Liii było to zbytecznym szarpaniem nerwów, a jej i tak jest teraz ciężko. Taki cios!..

— Czy to znaczy, że pan nie popiera poglądu Sterna? Mimo wszystko jego argumenty przemawiające za tym, że nie bywa śmierci ni z tego, ni z owego… mają sens.

— E! — Zagórski zmarszczył brwi. — Cóż wie medycyna o człowieku w ogóle i o takich ludziach jak Turajew w szczególności!.. O człowieku utalentowanym, indywidualności — tym mniej. A orzeczenia medyczne zawsze mają na uwadze pewien standard, inaczej nie istniałaby medycyna jako nauka. Śmierć człowieka stanowi, jeśli pan chce, zwieńczenie jego indywidualności. Cóż mogła orzec medycyna o zgonie Majakowskiego, Jesienina, Roberta Burnsa, Galois? Choroby Burnsa nie potrafili rozpoznać wszyscy lekarze tamtych czasów. Galois został zabity w idiotycznym pojedynku… Ale to tylko powierzchnia zdarzeń, i niech pana nie dziwi, Stanisławie Fiodorowiczu, że porównuję swego zmarłego szefa i kolegę z takimi ludźmi: chodzi o zjawisko tego samego rzędu w fizyce teoretycznej. Nie ja pierwszy nazwałem Turajewa juniora „Mozartem fizyki teoretycznej”. — Zamilkł. — A Mozart… też, nawiasem mówiąc, niezrozumiała śmierć. „Wybrańcy bogów umierają młodo”.

— Mimo wszystko — Staszek postanowił skorzystać z okazji, żeby coś niecoś wyjaśnić — miał chyba Turajew wrogów, nieżyczliwych ludzi mogących odnieść korzyść z jego śmierci?

— Oczywiście, miał, żadnemu wybitnemu człowiekowi nie brakuje takich. Ale proszę zrozumieć, w nauce — nie ręczę za wszystkich, lecz w każdym razie w naszej specjalności — nieżyczliwość i wrogość mogą się przejawić intrygą, kopaniem dołków, no, najwyżej donosem do wpływowej instancji, lecz już w żadnej mierze nie pozbawieniem życia.

— A jeśli nie w nauce, lecz w życiu osobistym?

— Dla niego nie istniało, drogi Stanisławie Fiodorowiczu, życie bez nauki: wszystko pochłaniał „demon problemów…” Żona zaś — miła, oddana kobieta. Turkmenka. Poznał ją, kiedy jeździł na doświadczenia w warunkach polowych w Azji Środkowej, w latach pięćdziesiątych. Idealna, powtarzam, żona, takie bywają tylko na Wschodzie, lecz i ona kochała go nie rozumiejąc, raczej jako męża, a nie jako człowieka. Krąg znajomych — bardzo, ale to bardzo ograniczony. Przyjaciele? Pochlebiam sobie, że byłem jego przyjacielem. I gdyby miał śmiertelnych wrogów, wiedziałbym o nich… Nie, nie warto doszukiwać się przestępstwa, Stanisławie Fiodorowiczu. Po prostu nagła śmierć. Zawsze jest straszna — przyroda brutalnie przypomina o naszym przemijaniu. Wytrąca z normalnego trybu życia wszystkich bliskich nieboszczyka. Słowem, uważam, że Stern wezwał was ulegając uczuciu zawodowej urazy.

„O, właśnie, Mielnik jakby przeczuł”.

Kilka minut jechali w milczeniu.

— I ja zawracam panu głowę swoimi opiniami — odezwał się znowu Zagórski; czuło się, że potrzebuje się wygadać — a sam jeszcze nie zdałem sobie sprawy z przeżycia, jakie wywołała we mnie ta śmierć. Żal… no, to oczywiste. Być może mój żal jest nawet większy niż Lili — to młoda interesująca kobieta, pocieszy się. Znajdą się pocieszyciele. A ja nie mam kim zastąpić tej straty… Ach, ten Szur Szurycz!

Kołomyjec z zainteresowaniem spojrzał na niego.

— Myśmy go tak na studiach nazywali — wyjaśnił Eugeniusz Pietrowicz — w odróżnieniu od ojca, także Aleksandra Aleksandrowicza. Nie wiem, czy słyszał pan o nim: wybitny eksperymentator w dziedzinie atomistyki oraz praktyk, oczywiście dwukrotny Bohater Pracy Socjalistycznej, laureat… i tak dalej, i tak dalej, on był z tych, których odtajniają po śmierci. Potężny to był starzec, na naszym wydziale wykładał technikę eksperymentu fizycznego. Więc żeby odróżnić jego, San Sanycza, nazwaliśmy Turajewa juniora Szur Szuryczem. Potem on został po prostu Turajewem, nawet właśnie Tym Turajewem, czołowym teoretykiem fizyki… Jego teorie rzeczywiście były przodujące, doświadczenie pokornie je potwierdzało, i masz…

Zagórski zamilkł, zapalił papierosa. A Staszek z zadowoleniem stwierdził, że prawie wcale nie chce mu się palić, ciało zaś jest przepełnione rześkością.

— I masz — powtórzył Zagórski wydmuchawszy dym. — Dlatego odczuwam oprócz żalu jeszcze i niezadowolenie. Jakąś dziecinną, jeśli pan chce, złość: jakbym czytał interesującą książkę, którą mi zabrano. Zabrano w najbardziej pasjonującym miejscu!

— Dlaczego właśnie w najbardziej pasjonującym? — zapytał Kołomyjec raczej z grzeczności niż z ciekawości.

— W tym właśnie tkwi sedno sprawy — z ożywieniem, jakby tylko czekał na to pytanie, odwrócił się do niego Zagórski. — Pół roku temu Turajew wysunął hipotezę, najważniejszą ze wszystkich, chociaż i poprzednie znaczyły niemało. Ideę, że w teoriach fizycznych należy zastąpić dwa oddzielne pojęcia: „przestrzeni” i „czasu” — jednym pojęciem geometrycznej czterowymiarowej przestrzeni. Geometrycznej — oto, w czym rzecz! Jest pan daleki od naszych poszukiwań, jednak podejmuję się wyjaśnić tę hipotezę również panu. Rzecz w tym, że ze wszystkich teorii fizycznych najlepiej jest opracowana i praktyką potwierdzona teoria przestrzeni — znana panu geometria. Już nawet nie zalicza się jej do fizyki, uważa sieją za dział matematyki, chociaż dowolna geometria stosowana ma charakter fizyczny i oparta jest na rzeczywistych właściwościach przestrzeni. Znamy geometrię powierzchni — planimetrię, znamy trójwymiarową, objętościową — stereometrię. Dodanie jeszcze jednego wymiaru w zasadzie nikogo nie powinno zadziwić. Odpowiedni zaś aparat matematyczny istnieje już od dawna.

Trzeba powiedzieć, że jak tylko Zagórski przeszedł do wyłuszczania owej hipotezy naukowej, w głowie Staszka uruchomił się… no, istnieje w mózgu człowieka jakiś taki wyłącznik zapobiegający przeciążeniom, który sam odłącza strumień nużącej, mało interesującej lub po prostu niezrozumiałej informacji, a może i nie wyłącza, lecz kieruje ten strumień do jakiegoś kanału przelotowego — do tego, o którym mówi się: jednym uchem wleci, drugim wyleci. Co prawda, dla niektórych ten przełącznik uruchamia się przy dużym strumieniu trudnej informacji, dla innych — już przy małym. U Kołomyjca on był akurat mało stabilny, i teraz, słuchając jednym uchem, Staszek przyglądał się przejętemu sobą rozmówcy — trenował spostrzegawczość. Szlachetna siwizna Eugeniusza Pietrowicza już porządnie odrosła, gęsto wiła się na karku. „Pora, żeby się ostrzygł” — pomyślał; ruchy dłoni i rąk miał umiarkowane i wytworne, ale mankiety białej koszuli były już nieco przybrudzone, pociemniały. „Nikt się o niego nie troszczy, czy jak?” Twarz Zagórskiego była piękna, o regularnych rysach, lecz jej czerwonawy odcień i zwiotczała obrzmiałość wzbudzały wątpliwości. „Widocznie popija” — pomyślał Staszek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Retronauci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Retronauci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Retronauci»

Обсуждение, отзывы о книге «Retronauci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x