Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 1988, Издательство: Śląsk, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tu Alauda z Planety Trzeciej: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tu Alauda z Planety Trzeciej»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tu Alauda z Planety Trzeciej — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tu Alauda z Planety Trzeciej», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dobrze. Jednak ze wszystkich ludzi jedynie oni dwoje wiedzą, że nie przemawiał prawdziwy kosmita. A poza tym…

Zaraz.

Może dlatego, że przed chwilą pomyślał o ojcu, w głowie Łukasza ponownie odezwały się słowa: „Nieważne, że oni to widzą”…

„Ważne, że my to widzimy”…

Chłopcu wydało się, że zaczyna rozumieć, czemu Japończyk i jego przyjaciele udają kosmitów…

Minęła minuta. Najwyżej dwie.

W zupełnym milczeniu Reksio znowu dźwignął robota. Mały podniósł swoją zagadkową rurę. Alauda pokiwał głową i zniknął pod spodkiem. Następnie wszyscy oprócz niego zagłębili się w otworze po przeciwnej stronie placyku.

Przejście w kierunku jeziora było względnie wygodne, a co najważniejsze krótkie. Niebawem ponownie zabłysło słońce. Zaraz potem, nareszcie, po tylu strasznych godzinach, przed Mirą i Łukaszem świat otworzył się na oścież, jak gigantyczny pałac z najcudowniejszej bajki. Żadnych betonowych pułapek. Żadnych zdradzieckich płyt, zwalonych byle jak przez wiecznie śpieszących się ludzi. Piaszczysta ziemia na łagodnym stoku, pas krzewów, za nimi kilka młodych drzew, znowu krzewy i zejście do jeziora. Jakież ono piękne. Tu błękitne, tam stalowe, bliżej szmaragdowe, gdzieniegdzie mieniące się srebrnymi zmarszczkami, a daleko, pod przeciwległym brzegiem ciemnozielone, z czarnymi odbiciami świerków.

Jak niewiele brakowało, by wszystko to utracili na zawsze.

— Odwróćcie się — powiedział nagle Mały.

Nad zwałowiskiem, które tylko.co opuścili, zalśnił ognisty błysk.

W niebo wzbił się obłoczek dymu. W świetle dnia „start” kosmicznego pojazdu wypadł znacznie mniej okazale aniżeli owej nocy, kiedy to niejakiemu panu Kowalowi udało się wykrztusić zaledwie: „taj, taj, taj”…

Alauda wykonał swoje zadanie. Ukryty w gruzowisku spodek przestał istnieć. Tajemnicza rura i robot zostały wyniesione na zewnątrz. Nikt nigdy nie odkryje śladów, które naprowdziłyby ludzi na trop prawdy.

— To był nasz próbny — rzekł z melancholią Mały przekładając rurę pod drugą pachę. — Pierwszy…

— I ostatni… — dopowiedział cicho Reksio. — Więcej spodków nie będzie. Na pożegnanie Górka wymyślimy coś innego. Zastanowimy się, już razem z Zefirkiem. Byczył się przez cały dzień, pilnując obozowiska, niech teraz popracuje trochę głową.

Spomiędzy gruzów wyszedł Alauda. Spalenie tekturowego spodka i zatarcie śladów nie zajęły mu więcej niż pięć minut.

Łukasz wziął Mirę pod ramię. Po kilku krokach Alauda wziął pod ramię Łukasza. I dziewczyna, i chłopiec jakby tego nie zauważyli.

Na brzegu czekała znana Łukaszowi gumowa łódź. Reksio włożył do niej rurę i robota, a następnie zepchnął ją na wodę.

Siedząc już na drewnianej ławeczce, obok Miry, chłopiec ogarnął wzrokiem cały szeroki stok, od wzgórza, za którym leżała barania dolinka, poprzez zabudowania Górka, po widoczny jak na dłoni dom państwa Piotrowiczów. Pusto. Ludzie poruszeni nowym wystąpieniem kosmity oblegają teraz pewnie szkołę i domagają się świeżego komunikatu. Dzień był zbyt słoneczny, by ktoś nie uprzedzony mógł zauważyć króciutki błysk nad zwałowiskiem.

Łódź płynęła cicho, powoli. Pod dziobem leniwie popluskiwała woda.

Mały i Reksio bezszelestnie poruszali wiosłami. Na wszelki wypadek nie uruchamiali silnika. Nie chcieli robić hałasu. Z tyłu Alauda pilnował steru.

W pewnej chwili Reksio przestał wiosłować.

— Słuchajcie — spojrzał zatroskanym wzrokiem na Mirę i Łukasza. — Coś przyszło mi na myśl. Nie możemy was puścić samych. Tylko nie mówcie,nie”. Popatrzcie na siebie. Musimy was odprowadzić.

Ale… — zawahał się — wyznaję ze wstydem, że nie mam ochoty świecić oczami przed waszymi rodzicami jako przybłęda z gwiazd, wysysający pamięć z umysłów małoletnich Ziemian.

Łukasz z trudem uniósł powieki, które nie wiedzieć kiedy zamieniły się w ołowiane ciężarki. Rzeczywiście. Alauda i jego towarzysze nie mogli liczyć na entuzjastyczne przyjęcie ze strony ojca i państwa Piotrowiczów.

Nagle wpadł mu do głowy szczęśliwy pomysł.

— Dziadek Klemens — zamruczał. — Profesor Piotrowicz — poprawił się. — Zróbcie tak. Zawieźcie nas teraz do swojego obozu, a jeden z was niech pójdzie do domu, porozmawia po cichu z profesorem Piotrowiczem i powie mu, żeby po nas przyszli. On to świetnie załatwi. Tylko powinniście z nim mówić zupełnie szczerze. Inaczej sam się wszystkiego domyśli, a wtedy będzie gorzej.

— Z kim? — zdumiał się Mały. — Z tym słynnym profesorem Klemensem Piotrowiczem?

— To nasz dziadek — wyjaśniła obojętnie Mira.

— Hm… — stropił się Reksio. — Profesor Piotrowicz jest, o ile wiem, w tym samym stopniu historykiem co prawnikiem. To ostatnie jakoś dziwnie mnie nie cieszy.

— Ani mnie — bąknął Mały.

— Pan Klemens zrozumie — rzekł z absolutną pewnością chłopiec.

— Skoro tak… — Mały nie był przekonany, ale wobec braku innych propozycji, nie protestował. — Dobrze — westchnął. — Spróbujemy.

Reksio, ty pójdziesz.

— O, nie! Dlaczego akurat ja?

— Alauda jest za mały i zielonożółty, ja jestem za duży i czarny jak diabeł o północy, a ty wyglądasz w sam raz, masz jasny wąsik i nosisz okulary. To wzbudza zaufanie.

Wobec takich argumentów Reksio wzniósł tylko oczy do nieba i skapitulował.

Chwilę później dobili do brzegu, tam gdzie z wąskiej plaży wybiegała w górę ścieżka, prowadząca prosto do domu państwa Piotrowiczów.

Reksio wysiadł, burknął: — nie wspominajcie mnie źle — i ze zwieszoną głową ruszył wypełnić swoją niełatwą i niebezpieczną misję.

Uszczuplona załoga łodzi znów wzięła się do wioseł. Cel był niedaleko. W przedzie coraz wyraźniej bielała skalna podkowa, w której zakolu stały dwa samotne namioty.

— No! — odezwała się nagle Mira.

— Co „no”? — zląkł się Mały.

— Ktoś tu przysięgał na głowy przodków…

— Teraz?

— Teraz. A kiedy?

Alauda zaczerpnął powietrza. Od razu zrozumiał, że przyszedł czas na obiecaną konferencję prasową.

Przedstawicieli prasy nie było. Ani radia, ani telewizji. Byli Mira i Łukasz. Ich ciekawość musiała wynagrodzić Alaudzie brak liczniejszego audytorium.

Dziewczyna i chłopiec stanęli na wysokości zadania.

Przynajmniej przez pierwsze minuty opowieści.

Alauda dość niespodziewanie zaczął od dorocznego święta krakowskich studentów, czyli od juwenaliów.

Do Polski przyjechał trzy lata temu. Studiował, o czym wspomniał już wcześniej, polonistykę. Z Małym, Zefirkiem i Reksiem spotkał się przypadkiem, właśnie na juwenaliach. Mały i Zefirek byli słuchaczami wydziału fizyki, a Reksio chemii. Wspólna zabawa przerodziła się w prawdziwą, trwałą przyjaźń. Razem chodzili po uliczkach pięknego, starego Krakowa, razem wyjeżdżali na wycieczki. Wakacje także spędzali razem, zawsze nad ich ukochanym jeziorem, nad którym leżał i Górek. Alauda nie za często mógł odwiedzać swoją rodzinę w dalekiej Japonii. Ale co roku w czerwcu do Polski przyjeżdżał na krótko jego ojciec.

Pomysł wystąpienia w roli kosmitów nasunął im się nagle, ubiegłego lata. Przez całą zimę czynili pracowite przygotowania. Zefirek i Mały, jako fizycy, konstruowali reflektory i głośniki oraz sporządzali plany i modele „latających spodków”. Chemik Reksio lepił przemyślne baloniki, pitrasił farby i z duszą na ramieniu produkował petardy, a także zapas specjalnego, łatwopalnego płynu. Alauda, jedyny w ich gronie humanista, ćwiczył się w sztuce aktorskiej, opracowywał projekty przemówień, które miały być wygłoszone do ludzi w imieniu mieszkańców wszechświata, a w wolnych chwilach wypróbowywał robota. Tego ostatniego przywiózł do Polski ojciec Alaudy, inżynier, pracujący w znanej firmie, która wytwarza najnowocześniejszy sprzęt elektroniczny. Robot nie był przeznaczony do wykonywania jakichś konkretnych zadań. Miał jedynie stanowić atrakcję dla publiczności odwiedzającej stoisko japońskiej firmy elektronicznej na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Z kształtów przypominał niskiego mężczyznę, potrafił chodzić, ruszać się niemal jak człowiek, a nawet wyciągał rękę na powitanie. Po zamknięciu targów, robot powędrował do studenckiego mieszkania Alaudy. Elektronika rozwija się zbyt szybko, by poważna firma mogła po upływie roku wystawić na pokaz to samo urządzenie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tu Alauda z Planety Trzeciej»

Обсуждение, отзывы о книге «Tu Alauda z Planety Trzeciej» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x