Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej
Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tu Alauda z Planety Trzeciej» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Katowice, Год выпуска: 1988, Издательство: Śląsk, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Tu Alauda z Planety Trzeciej
- Автор:
- Издательство:Śląsk
- Жанр:
- Год:1988
- Город:Katowice
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Tu Alauda z Planety Trzeciej: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tu Alauda z Planety Trzeciej»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Tu Alauda z Planety Trzeciej — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tu Alauda z Planety Trzeciej», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Ależ powiemy! — przerwał Mały. — Od początku do końca, punkt po punkcie, ze szczegółami! Przecież obiecałem to Łukaszowi. Ale nie teraz! Teraz musimy stąd zwiewać.
— Ja wam nie wierzę. Jesteście oszustami i krętaczami. Jak tylko poczujecie się bezpieczni, to zagracie nam na nosie. Nie ruszę się stąd, dopóki…
— Miiirooo! Łukaaaszuuu! Hop, hop!!!
Trzej młodzi mężczyźni spojrzeli z rozpaczą po sobie. Nagle Alauda przyklęknął na jedno kolano i wzniósł na Mirę poważne spojrzenie.
— Dziewcino — zaczął — ja jestem Japońcikiem. Dlatego mam twaź trochę inną niź moi psijaciele. Jak u was pomaluje się Japońcika na zielono, to wśistkim się zdaje, zie odwiedził ich kosmita. My u siebie musielibyśmy pomalować raciej, na psikład, Łukasia. Studiuję polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i dlatego znam trochę waś język. Ale jak słysiś, mam jeście zły akcent i nie wymawiam niektórych spółgłosek. Z tego powodu właśnie ja wygłasiam te orędzia do ludzi. Zieby bźmiało bardziej obco i kośmićnie, rozumieś? Moi koledzy nazywają mnie ptaśkiem. Powiadają, zie ćwierkam. Ale nie to chciałem ci powiedzieć. Jestem Japońcikiem — powtórzył. — W moim kraju psisięga się na głowy psiodków. Otóż w tej chwili składam ci najurocistsią psisięgę na głowy moich psiodków, zie jeśli teraz pójdzieś z nami i nie zdradziś nas psied tymi, któzi was siukają, to opowiem ci o nas wsistko i odpowiem na każde twoje pytanie. Ci mi wieziś?
— Ja bym się zgodził — nie wytrzymał Łukasz. Mira spojrzała na niego nieodgadnionym wzrokiem, znowu chwilę pomyślała, po czym mruknęła:
— Ja też.
Ale ta jej zgoda przyszła nieco za późno.
Ekipy poszukiwaczy na pewno zdążyły okrążyć zwałowisko. Mały, jąkając się bezradnie wyjaśnił, że choć od wylotu ich stałej drogi przez gruzy do brzegu jeziora jest mniej niż sto metrów, to trzeba tam iść po odkrytej przestrzeni. Teraz zauważono by ich od razu.
— Miiirooo! Łukaaaszu!
Pozostaje jeszcze jedna, więcej niż ważna kwestia, związana z tym wołającym chórem. Odzywają się w nim przecież także głosy ojca Łukasza, pani Heleny, dziadka Klemensa. Nie wolno pozwolić, by martwili się dłużej. Nie wolno dopuścić do tego, żeby ci wszyscy, którzy tam wołają, trudzili się niepotrzebnie i szukali ich dalej. Trzeba koniecznie dać znać o sobie. Tylko jak to zrobić, by nie zdemaskować równocześnie fałszywych kosmitów?
Mira spojrzała na Łukasza, jakby chciała go o coś spytać. Chłopiec z kolei popatrzył na Alaudę.
Nie zawiódł się.
Japończyk przymknął na moment oczy, po czym otworzył je i twarz mu się rozjaśniła. Wstał wreszcie z klęczek, zrobił uspokajający ruch dłonią i wyjął z kieszeni płaską kostkę, podobną trochę do zwykłej krótkofalówki, ale mniejszą.
— Wiem już, jak wsistko dobzie załatwić — powiedział. — Miałem dać poziegnalny występ i odlecieć raz na zawsie tym spodkiem. Odlecieć nie mogę, bo jest dzień, a ludzie są za blisko. Ale tak ci tak musiałbym psiedtem do nich zaćwierkać. Wobec tego zaćwierkam teraz. Zatsimam siukających, a psi okazji powiem, zie Mira i Łukaś są z nami. Zięby się juź dłuziej nie martwili.
— Miiirooo! Łukaaaszuuu! — głosy wołających zagłuszył nagle potężny warkot silników. Do akcji wkroczyły wojskowe dźwigi.
Alauda zbliżył swoją tajemniczą kostkę do ust i nacisnął mały, czerwony klawisz.
— Tu Alauda z Planety Tsieciej — poniosło się nad Górkiem, jeziorem i nad otwartymi wzgórzami. — Pozdrawiam was, ludzie! — po tym wszystkim, co się czuło słuchając kosmity, nie sposób było patrzeć na przemawiającego człowieka bez żalu i rozczarowania. Łukasz skrzywił się, zmarszczył nos i powtarzał sobie w duchu, że ma przed sobą zwykłego oszusta. Ale robił to trochę na siłę. Widział oczami wyobraźni tłumy skamieniałe teraz w nabożnym skupieniu — i w gruncie rzeczy nie był zbytnio oburzony. Japończyk kłamał jak najęty, ale na twarzy miał wypisane smutek i wzruszenie. Jego słowa płynęły z głębi serca. — Najpierw chcę was zawiadomić — mówił — zie odnaleźliśmy dziewcinkę i chłopca, któzi wcioraj zabłądzili w lesie. Są u nas, cali i zdrowi i nie grozi im ziadne niebezpiecieństwo. Porozmawiamy z nimi, a potem wrócą do domu. Nie siukajcie ich juź i nie martwcie się. Ale nie rozumiemy was. Tak bardzo trościcie się o dwoje dzieci. Psiecieź w tym samym ciasie tysiące dzieci na wasim świecie giną z głodu albo od kul i rakiet, albo od trujących gazów, które wydobywają się z chemićnych fabryk. A wy dalej niścicie wybuchami termojądrowymi gazową powłokę, która chroni Ziemię psied niebezpiećnym promieniowaniem, tępicie pozitećne zwiezięta, wycinacie lasy, zanieciściacie rzeki, jeziora i oceany. Co zostawicie po sobie wasim wsistkim dzieciom i dzieciom ich dzieci? Zatrutą pustynię? Więc kochacie wąsie dzieci, ci nie kochacie? Jezieli tutaj z takim poświęceniem ratujecie jedną dziewcinkę i jednego chłopca, to ciemu nie myślicie o milionach innych? O ich psisłości? Zastanówcie się, ludzie! Ludzie, ocknijcie się! Was świat mozie w każdej sekundzie zniknąć z kosmićnej mapy — wołał dalej Alauda — i co wtedy stanie się z tymi dziećmi, których teraz siukacie psiez całą noc! Kochacie dzieci, ci nie kochacie? Nie rozumiemy was. Nie moziemy udostępnić wam nasiej nauki i techniki. Uzilibyście jej do złych celów. Psipominam, dziewcinka i chłopiec wkrótce wrócą do domu. Tylko nie pytajcie ich o nas, bo my wymaziemy z ich mózgów pamięć o tym, jak wyglądamy, skąd jesteśmy i tak dalej. Mamy aparaturę, która dokona tego bez śkody dla ich zdrowia. Musimy tak postąpić, bo w psieciwnym razie dowiedzielibyście się o nas zbyt wiele. A niestety, my nie moziemy i nie chcemy się z wami zapsijaźnić. Powiedziałem wam, ludzie, dlaciego. Ludzie, ocknijcie się!!!
Alauda skończył. Chwilę stał, martwo zapatrzony w betonowe płyty.
Wreszcie westchnął, schował pudełeczko, do którego mówił i otarł zroszone czoło. Jego palce leciutko drżały.
Sprytnie — pomyślał Łukasz. — Skoro ludzie dowiedzieli się, że ci, których szukają, są gośćmi kosmitów, to nie będą dalej uganiać za nimi po jakichś zwałowiskach. Odejdą do swoich zwykłych zajęć. Minie kilka minut i Alauda wraz ze swoimi kompanami będzie mógł bezpiecznie opuścić studnię ze srebrnym bąkiem.
Jednocześnie mówca uspokoił rodziców zaginionych. Choć co do tego można by mieć pewne wątpliwości. Zapewne bardzo niewiele mam i ojców ucieszyłoby się słysząc, że ich pociechy są zdane na łaskę i niełaskę cudaków z gwiazd. Ale w każdym razie wiedzą, że Mira i Łukasz żyją, że nic im się nie stało, i że niebawem wrócą do domu. Poza tym Japończyk chytrze zapobiegł skutkom popularności, jaką po powrocie ani chybi zyska ocalona para. Mira i Łukasz będą przecież jakoby jedynymi ludźmi na świecie, którzy zawarli znajomość z załogą spodka. No tak, ale kosmici wypuszczą ich niby to po jakimś zabiegu, który sprawi, że o wszystkim zapomną. Wobec tego nie zdradzą również oszustów. Nie zdradzą ich nawet przypadkiem, ponieważ nikt nie będzie ich wypytywał.
Po cóż pytać kogoś, o kim wiadomo, że nic nie powie, bo niczego nie pamięta?
Nastała cisza. Umilkł warkot dźwigu, umilkł chór głosów wywołujący imiona zaginionych.
Ludzie pewnie już się rozchodzą — pomyślał Łukasz. — Ciekawe, czy tata zawiadomił mamę. Jeśli tak, to może przyjedzie…
Wrócił myślami do słów Alaudy. Znowu mówił o tym, ile to złego znaleźli na Ziemi przybysze z kosmosu. Jak to im się tu nie podoba. Teraz, te zdania nie robiły na nim wrażenia. Wstrząsające były tylko wówczas, gdy przyjmowało się je jako osąd istot z najdalszych obcych planet. Wtedy słuchacza ogarniał wstyd i budziło się w nim gwałtowne pragnienie, żeby przybysze z przestrzeni, badający jego świat, odkrywali tu jedynie rzeczy dobre, piękne, szlachetne i mądre. Ale człowiek przed człowiekiem nie będzie się przecież wstydzić wspólnej Ziemi, bo obaj doskonale ją znają…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tu Alauda z Planety Trzeciej» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Tu Alauda z Planety Trzeciej» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.