Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść z gatunku science-fiction… to atrakcyjna przygodowa lektura dla młodych czytelników, która pobudzając wyobraźnię i zainteresowania historią i techniką skłania do refleksji nad ciągłością ludzkich dziejów.

Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Co do Kowalskich — mruknęła babcia Miła — to zapewne znalazłby się niejeden wśród naszych sąsiadów, znajomych, a może i dalszych krewnych. Ale żadnego Zbyskosa…

— Niestety, nie znamy — przerwał szybko pan Milej. — Jeśli jednak da nam pan adres, to po powrocie do Polski napiszemy do niego, że spotkaliśmy się tutaj, i przekażemy mu pozdrowienia. A teraz niech pan powie, czemu wasz statek się zatrzymał? I czemu opuścił pan pokład?

— Była burza — rzekł marynarz. — Taka maleńka burza, właściwie nie ma o czym mówić. Chociaż mieliśmy, jak zwykle, trochę kłopotów z pasażerami. Dziwna rzecz, że żołądki szczurów lądowych… przepraszam. Nie chciałem…

— Nie szkodzi — twarz babci rozciągnęła się w przymilnym uśmiechu.

— Tak, tak — zaśmiał się ojciec Bolka. — My, wie pan, prowadzimy podwodne poszukiwania, więc przy nas może pan śmiało mówić o szczurach lądowych, co panu tylko ślina na język przyniesie. Oczywiście, niczego nie znaleźliśmy — podkreślił z naciskiem, zerkając na gromadkę stojących obok obozowiczów — bo niczego nie szukaliśmy. Po prostu odpoczywamy z dala od ludzi.

— Doskonale to rozumiem — oficer westchnął z ulgą. — A jeśli chodzi o „Egidę”, to zatrzymaliśmy się, ponieważ mamy awarię. Nic poważnego, ale nie poradzimy sobie bez nurków. Tymczasem pech chce, że nie posiadamy na pokładzie ani jednego sprawnego aqualungu, nie wspominając już o nurkarskim skafandrze. „Egida” jest niedużym statkiem wycieczkowym, kursującym między Salonikami a Kretą. Po drodze odwiedzamy kilka historycznych wysp, bo wozimy zwykle obcokrajowców. Dzisiaj także mamy na pokładzie prawie wyłącznie turystów z Anglii. Niby taki morski naród, a kiedy zaczęło troszeczkę kołysać, to aż wstyd mówić… ale mniejsza z tym. No, więc ta maleńka burza przygnała skądsiś ławicę wodorostów, gęstą jak milion splątanych sieci rybackich. Nie widzieliśmy jeszcze czegoś podobnego! Wodorosty tak szczelnie oblepiły nam śruby i ster, że statek ani drgnie! Musieliśmy więc wyrzucić kotwicę. Potem, kiedy niebo pojaśniało, ujrzeliśmy na wyspie namioty i pomyśleliśmy sobie, że być może spotkamy kogoś, kto będzie miał ze sobą aqualungi. Na tym terenie zawsze roi się od płetwonurków. Wobec tego przypłynąłem… i od razu zauważyłem wasz sprzęt. Jest doskonały! Znam się na tym. Sam nurkuję, jak tylko mam trochę wolnego czasu.

Pewno, że doskonały — rzekł sobie w duchu Bolek. — Automaty z kosmosu nie podrzucałyby nam tandety…

— Serdecznie proszę, żebyście nam pożyczyli dwa komplety do nurkowania. Na godzinę, może nawet mniej — zakończył marynarz.

Panowie Milej i Uranis spojrzeli po sobie.

— Mój będzie za mały — powiedziała z nieco przesadnym żalem w głosie Eli.

— Obawiam się, bardzo się obawiam, że mój także — Pelos westchnął z ubolewaniem.

— Kobiece stroiki podwodne chyba was nie interesują? — rzekły zgodnym chórem obie mamy.

Archeolog nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Natychmiast zawtórował mu ojciec Bolka.

—’ Powariowaliście?! — spytała babcia, która patrzyła ze współczuciem, jak biedny marynarz cofa się obserwując rozszerzonymi oczami pokładających się ze śmiechu wyspiarzy.

— Nie powariowaliśmy… cha, cha, cha! Oczywiście, że wam pomożemy… — wykrztusił wreszcie pan Uranis. — Przepraszam… — spojrzał błagalnie na oficera.

— Co ich opętało? — spytała z niesmakiem babcia Miła. — Czy ta burza nie przygnała oprócz wodorostów także jakichś bakcyli, które szerzą spustoszenie w mózgach?

— Nasze mózgi są w najzupełniejszym porządku — zaprotestował jej syn łapiąc kurczowo powietrze. — Ale łgaliście wszyscy tak wspaniale! Panie Anatoleas… pan sam nurkuje, więc chyba pan nas rozumie? Ubiór nurkarski to coś takiego jak szczoteczka do zębów. Czyli jeden z tych przedmiotów, które pożycza się bardzo, ale to bardzo niechętnie.

Oficer stał chwilę niezdecydowany, po czym uśmiechnął się i skinął głową.

— Oczywiście, że rozumiem! Dla prawdziwego hobbisty rozstanie się z ukochanym sprzętem to rzecz po prostu straszna! Ale — zmarkotniał — w takim razie „Egida”…

— A czy oczyszczenie śrub i steru to takie skomplikowane zadanie, że mogą je wykonać jedynie kwalifikowani marynarze? — spytał pan Uranis. — Ręczę, że zrobimy to solidnie. Zgoda?

Marynarz nie wahał się ani przez chwilę.

— Naturalnie! Bardzo wam dziękuję! Popłyniecie naszą szalupą, a potem odwieziemy was na wyspę. No to — obejrzał się na morze — gdybyście, panowie, rzeczywiście byli tak uprzejmi…

— Zaraz jedziemy — rzekł ojciec Bolka ruszając w stronę skały, pod którą spoczywał sprzęt.

— Wszyscy — dodał z naciskiem Pelos. Archeolog potrząsnął głową.

— Nie wszyscy. Na wyspie zostają kobiety i trzeba się nimi opiekować — znalazł chytry wybieg. — Zresztą dwóch nurków wystarczy. Gdyby nas było więcej, przeszkadzalibyśmy sobie tylko.

— Świecie, świecie! — mruknął pod nosem Bolek,

— A czy po tej burzy woda nie będzie za zimna? — zatroszczyła się babcia. — Takie nurkowanie po obiedzie to gotowe nieszczęście.

— Nie będzie żadnego nieszczęścia — zapewnił ją pan Uranis. — Najwyżej zjemy trochę więcej na kolację. Zimna kąpiel znakomicie wpływa na apetyt.

— Dostaniecie obaj podwójną porcję mlecznej zupy.

Piętnaście minut później szalupa z dwoma nowymi pasażerami, odzianymi w kompletne stroje do nurkowania, podpływała już pod burtę „Egidy”. Przybysze ujrzeli nad sobą ciasno stłoczone głowy pasażerów, którzy po zwiedzeniu zabytków Krety, a przede wszystkim pałacu Minosa zbudowanego przez mitycznego Dedala, wracali do Salonik.

— Patrzcie, patrzcie! — wołano. — Nurkowie! Pewnie na tej wysepce znajduje się stacja ratownictwa morskiego.

— Dzielni chłopcy! — zauważył jakiś mężczyzna. — Od razu widać, że całe życie spędzają na morzu, walcząc ze sztormami, rekinami i wężami morskimi.

— Wężów morskich nie ma — mruknął ktoś inny.

— Kto wie, kto wie.

— Widzicie? Już biorą się do roboty! O, jak pięknie zszedł pod wodę! Panie kapitanie! Panie kapitanie!

— Słucham szanowną panią? — z pokładu dobiegł niski głos.

— Jak długo potrwa naprawa?

— Właściwie trudno mówić o naprawie. Wszystkie urządzenia statku działają bez zarzutu. Chodzi tylko o oczyszczenie z wodorostów steru i śrub napędowych. Sądzę, że nie zajmie nam to więcej czasu niż godzinę. W imieniu mojej linii najmocniej przepraszam za tę zwłokę. Proszę mi jednak wierzyć, że ani przez moment nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo.

— Niech pan nie przeprasza, tylko niech pan zaraz każde spuścić jeszcze jedną łódź. I niech marynarze zawiozą nas do tej stacji na wyspie! Chcemy ją zwiedzić! Za godzinę wrócimy.

— Szanowna pani, tam niestety nie ma bazy ratownictwa morskiego. Jest jedynie biwak, w którym mieszka grupka osób spędzających urlop na bezludnej wysepce. Dowiedziałem się właśnie, że…

— Biwak? Na bezludnej wyspie? Tym bardziej musimy tam popłynąć!

— No cóż, jeśli państwo nalegacie… — ustąpił z wahaniem kapitan.

— Ładna historia — mruknął do siebie ojciec Bolka, który czekał w łodzi, by przystąpić do usuwania wodorostów. Pocieszał się jednak myślą, że na wyspie przyjmie ciekawskich babcia Miła. Prawdopodobnie nie będzie nazbyt gościnna… a już w żadnym razie nie piśnie o znaleziskach. Oznaczałoby to koniec urlopu. Zaraz bowiem pojawiliby się koledzy Andreasa, gromady różnorodnych miłośników i kolekcjonerów sztuki greckiej, dziennikarze… Ci byliby najgorsi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x