Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść z gatunku science-fiction… to atrakcyjna przygodowa lektura dla młodych czytelników, która pobudzając wyobraźnię i zainteresowania historią i techniką skłania do refleksji nad ciągłością ludzkich dziejów.

Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Bolek nie poruszył się. Oglądał dużo filmów i albumów przedstawiających okazy fauny Morza Śródziemnego, od razu więc rozpoznał pewien nieszkodliwy gatunek płaszczki. Spłoszona ryba odsłoniła szeroką szczelinę między dwoma wielkimi głazami. Wewnątrz tej szczeliny widniało kilka baniastych przedmiotów, które wyglądały, jakby przywieziono je tu specjalnie z muzeum starożytnej sztuki garncarskiej.

— Bulbulbulbul! — powiedział Bolek do archeologa, który zdążył już oddalić się o kilka metrów. Pan Uranis jednak nadal płynął w głąb jaskini. Wtedy chłopiec, odwracając co chwila głowę, aby nie zgubić miejsca zajmowanego przedtem przez płaszczkę, puścił się w pogoń i pochwycił archeologa za nogę.

— Bulbulbul!

Pan Uranis posłusznie zawrócił. A kiedy znalazł się nad odkrytą przez Bolka szczeliną i ujrzał leżące w niej naczynia, sam zawołał z nietajonym entuzjazmem: „bulbulbulbulbul!”

Półtorej godziny później mała flotylla poszukiwaczy skarbów z wyspy Klio zmierzała powoli w stronę zatoczki. Wielka gumowa łódź była głęboko zanurzona i posuwała się opornie, zmuszając wioślarzy do ustawicznego wysiłku. W dodatku fale rosły z minuty na minutę, a niebo zasnuło się niskimi, potarganymi chmurami. Świat zmienił się tak bardzo, jakby to nie ziemska przyroda, ale czarny automat z kosmosu dał próbkę swoich możliwości.

Nikt nie zwracał jednak uwagi na wspinające się wciąż wyżej fale bryzgające pianą. Zbawcza zatoczka była tuż, a w ich łodziach spoczywał ładunek, jaki ogromnej większości archeologów może się jedynie przyśnić.

W szczelinie, odkrytej przez Bolka dzięki kolczastej płaszczce, tkwiły cztery starogreckie amfory. Dwie z nich były uszkodzone, ale dwie zachowały w nienaruszonym kształcie swoje delikatne pałąkowate uchwyty. Ponieważ leżały w wodzie, nie pozostał na nich ślad barwy. Lecz to był dopiero początek dzisiejszych emocji. Bowiem zaraz za pierwszą rozpadliną znajdowała się druga, o wiele szersza, wypełniona piaskiem. Rozgarniając ostrożnie ten piasek, pan Uranis wraz z Bolkiem i jego ojcem, który ujrzawszy amfory dołączył do „szturmowej” dwójki, znaleźli jeszcze dziesięć różnorodnych naczyń. Były szczelnie zamknięte. Ich otwory zasklepiono przed wiekami grubą warstwą gliny, która do dziś chroniła zawartość przed wdarciem się wody.

— Wewnątrz może być wino albo ziarno, albo cenne pachnidła — powiedział archeolog, gdy po powrocie do łodzi uwolnił się od maski z ustnikiem. — Leżały w piasku i mule jak w najlepszej kasie pancernej, czy raczej lodówce. Piasek i muł ocaliły także ich zdobienia. O, to są pitosy do przechowywania wina i oliwy, a to hydrie… i flakony. Spójrzcie na te wzory! Coś fantastycznego! — entuzjazmował się.

Sześć spośród dziesięciu naczyń rzeczywiście wabiło wzrok dobrze zachowanymi malowidłami. Dwa mniejsze, krągłe, z krótkimi szyjkami, posiadające po jednym dosyć grubym uchwycie, pokryte były dość delikatną siatką linii niejednakowej długości, gdzieniegdzie zachodzących na siebie, w innych j miejscach rozstępujących się tak, że tworzyły osobliwe geometryczne figury o harmonijnych kształtach. Natomiast na dwóch innych, dużych, o szerszych płaskich otworach, niewysokich szyjkach i trzech imadłach starożytni garncarze umieścili malutkie figurki ludzi i ptaków. Na widok innych dwóch naczyń pan Uranis szepnął: „Egipt, Egipt” — i zamilkł. Te z kolei malowidła były prościutkie i przypominały trochę rysunki przedszkolaków, ale pozy ludzików, zaznaczone jedynie pojedynczymi kreskami, zdradzały mistrzowską rękę artysty.

Jednakże nawet tak bogate znalezisko nie wyczerpało archeologicznego skarbca ukrytego pod przybrzeżną skałą. W najgłębszym punkcie groty ojciec Bolka natrafił na skrzynię sporządzoną z trzciny umocnionej gliną oraz dodatkowo zabezpieczoną metalowymi pasami. Metal zniszczyła rdza, ale skrzynka mimo to zachowała swój pierwotny kształt. Była ciężka, więc wyciągnięcie jej i przetransportowanie na łódź zajęło pełne pół godziny. Oczywiście, zanim to nastąpiło, zarówno naczynia jak i skrzynka zostały dokładnie obfotografowane i sfilmowane podwodnymi kamerami, które znalazły się wśród rzeczy zamówionych przez pana Uranisa i błyskawicznie dostarczonych na Klio dzięki czarnej kulce. No, a potem morze, jakby rozzłoszczone na zuchwalców, którzy ośmielili się targnąć na jego tajemnice, zaczęło swoje groźne harce. Trzeba było wracać.

— Wciągnijcie łódź i pontony aż pod namioty! — zawołał do chłopców archeolog, kiedy już wylądowali. — Zbliża się sztorm. Fale hulają wtedy po całej plaży. Dobrze przywiążcie sprzęt. Będzie dmuchać!

Bolek i Pelos posłusznie przystąpili do zabezpieczania łodzi i ekwipunku, zerkając tylko od czasu do czasu na pozostałych obozowiczów, którzy powoli i z namaszczeniem umieszczali znalezione skarby w namiocie państwa Uranisów. Skrzynka została wniesiona jako ostatnia. Przedtem archeolog ostrożnie otarł ją gazą z mułu i resztek wodorośli.

— Jeśli odważą się otworzyć coś bez nas… — zaczął z pogróżką w głosie Pelos.

— To wezwę Posejdona i poproszę, aby zesłał nam taki huragan, jakiego nikt tu jeszcze nie widział — dokończył Bolek umieszczając w załomie skały stalową kotwiczkę, do której przywiązał linę biegnącą od dziobu łodzi.

— Niestety, Posejdon już dawno wyprowadził się z Olimpu… — stwierdził nie bez żalu Pelos, zakończywszy upychanie podwodnych kostiumów w niszy utworzonej przez głazy blisko miejsca, gdzie zaczynała się droga do Gniazda.

— Kto wie? — mruknął Bolek. Gdyby tylko mógł zwierzyć się temu młodemu ateńczykowi, że nie dalej jak tej nocy bawił wśród bogów jego protoplastów! Ale w takim razie musiałby też opowiedzieć o automacie Jeden-Jeden i od razu zademonstrować jego działanie, inaczej nikt by mu nie uwierzył. A potem zostałaby jeszcze historia kryształowej planety, no i jego własnych wędrówek z jednego świata do drugiego… Może kiedyś porozmawia o czarnej piłce z ojcem, ale z nikim innym. O ile, naturalnie, ci z gwiazd nie odnajdą zbyt szybko swojej zguby — odruchowo zadarł głowę i rozejrzał się po niebie. Na szczęście, pod coraz ciemniejszymi chmurami nigdzie nie było widać latającego spodka.

— Idiotyczny pomysł — powiedział na głos budząc.zrozumiałe zainteresowanie Pelosa.

— Jaki pomysł?

— Z tym Posejdonem… a zresztą w ogóle. O, zaczyna lać! Skończyłeś?

— Tak. A ty?

— Ja też. Biegnijmy!

W namiocie panował tłok. Potęgowało go jeszcze to, że gospodarz nie pozwolił nikomu podchodzić do ustawionych pośrodku łupów, przywiezionych z podwodnej wyprawy, w wyniku czego wszyscy musieli cisnąć się przy ścianach. O dach namiotu zabębniła ulewa. Maszty zadygotały. Znad morza dobiegł łoskot. To spienione fale zaczęły wściekle walić o skaliste brzegi wyspy.

— Otwieramy? — spytał niecierpliwie ojciec Bolka.

Archeolog spojrzał na niego z wyrzutem i pokręcił przecząco głową.

— Tak od razu? Tę skrzynię? O nie! Przedtem musimy ją dokładnie opisać i jeszcze raz sfotografować. I sporządzimy szczegółową mapę Klio i podwodnej jaskini. Bo moglibyśmy zapomnieć.

Przez następnych kilka minut wnętrze namiotu wypełniało ostre, krótkie światło lampy błyskowej. Znalezione przedmioty zostały ponownie obfotografowane ze wszystkich stron.

— To na razie tyle — rzekł archeolog chowając swój wielki aparat o staroświeckich kształtach. — A teraz zabawimy się w kartografów. Zróbcie trochę miejsca.

Gromadka ścisnęła się jeszcze bardziej, odsłaniając umieszczony pod ścianą składany stolik, na którym spoczął arkusz cienkiego kratkowanego papieru.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x