Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść z gatunku science-fiction… to atrakcyjna przygodowa lektura dla młodych czytelników, która pobudzając wyobraźnię i zainteresowania historią i techniką skłania do refleksji nad ciągłością ludzkich dziejów.

Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Zdaje się, że ktoś cię tu oczernił — powiedział wreszcie ojciec Bolka, pochwyciwszy spojrzenie swojej śmiejącej się małżonki.

— Oczernił, a jakże — przytaknął „brutalny rybak”, który spoglądając na rżącą z radości gromadkę domyślił się wreszcie, że padł ofiarą spisku. Ściągnął mokry kombinezon, po czym jeszcze raz omiótł wzrokiem rozbawionych obozowiczów. — Okropność! Brrr… — wzdrygnął się wzbudzając nową falę wesołości. — Pewnie, że oczernił — powtórzył zwracając się do dziennikarza. — Grecy to urodzeni aktorzy. A zwłaszcza Greczynki. W zeszłym roku spotkałem przypadkiem Eli wracającą ze szkoły. Szła w towarzystwie koleżanek. Podszedłem do niej, a ona zaczęła uciekać, krzycząc wniebogłosy, że prześladuje ją obcy mężczyzna, który próbuje się do niej zalecać, chociaż mógłby być jej dziadkiem. Oczywiście, zrobiło się zbiegowisko i zostałem odprowadzony na komisariat policji jako niebezpieczna kanalia prześladująca nieletnie uczennice. Na szczęście koleżanki Eli przybiegły tam, inaczej pewnie dotychczas siedziałbym w kryminale. Nie wiem, co wymyśliła dzisiaj, i prawdę mówiąc wcale nie chcę wiedzieć. Wystarczy mi to, co już usłyszałem!

— Tata! — zawołała Eli przestając się śmiać. — Na twoim miejscu nie wspominałabym o tej ulicznej scenie w Atenach. Zapomniałeś, zdaje się, że to był jedynie taki maleńki rewanż. Poprzedniego dnia — spojrzała na babcię Miłą, chcąc się usprawiedliwić przed najszacowniejszą osobą w towarzystwie — był u nas w domu mój kolega. Mieliśmy przerobić kilka zadań z fizyki. Notis jest najlepszym uczniem w klasie. Zajmowaliśmy się wykreślaniem i obliczaniem funkcji. Wtedy wrócił z pracy tatuś i, nawet nie zjadłszy obiadu, przyszedł do mojego pokoju, rozsiadł się z książką na tapczanie i ruszył się dopiero, żeby odprowadzić Notisa do drzwi. Zachowywał się wobec niego jak grzeczny żandarm w stosunku do podejrzanego.

— Właśnie — zdołał mruknąć archeolog, ale Eli nie pozwoliła mu dojść do słowa.

— Następnego dnia postanowiłam udowodnić tatusiowi, jak to nieładnie podejrzewać kogoś o coś, czego ten ktoś wcale nie miał zamiaru robić. Przyznaję, że awantura okazała się nieco zbyt hałaśliwa, ale… — rozłożyła bezradnie ręce — widzicie, byłam wtedy bardzo młoda…

— Tak — westchnęła babcia. — Kiedy człowiek jest bardzo młody, to zdarza mu się czasem palnąć jakieś głupstwo. Ja sama… zresztą mniejsza z tym — potrząsnęła głową. — No, chodźcie się przebrać — zmieniła temat kiwając przynaglająco na obu mężczyzn. — Wymoczyliście się pod tym statkiem jak śledzie. Zaraz dostaniecie gorącej herbaty. Zresztą i tak zbliża się pora kolacji.

Śmiechy umilkły. Wszyscy zabrali się do swoich zajęć, zgodnie z „rozkładem jazdy” obozowego życia.

Wszyscy, prócz Bolka. Nie dlatego, żeby chciał się wymigać od spoczywających na nim obowiązków. Po prostu zamyślił się. Znowu stanął mu przed oczami obraz Eli opowiadającej zbolałym głosem tragiczną historię. Pasażerowie „Egidy” byli wstrząśnięci. Mniejsza już o tę damulkę, która tak srodze zbeształa pana Uranisa. Jednak wszyscy pozostali… Przecież wrócą do siebie przekonani, że na Morzu Egejskim spotkali sprawnych nurków, ale złych ludzi. To zupełnie tak, jakby Eli też miała czarną piłeczkę z kosmosu i przy jej pomocy przeniosła tych angielskich turystów do innego świata, gdzie na Klio rzeczywiście mieszka grecki rybak upijający się i katujący własne dzieci. I co z tego, że to nieprawda? Ta oburzona kobieta i jej towarzysze nigdy by w to nie uwierzyli. Przecież sami widzieli i słyszeli. Rodzice i rodzina Uranisów także nie wiedzą, że babcia Miła chorowała, że ze wspólnych wakacji miały być nici, że zyskali ten jeden dzień, gdy archeolog chciał płynąć do jakiegoś portu po aqualungi i sprzęt badawczy. Dla nich istnieje to, co pamiętają. Tylko on, Bolek, nosi w sobie tajemnicę prawdziwej przeszłości. Prawdziwego świata.

W tym momencie chłopiec wzdrygnął się. Jak to? Czyżby ich cudowne przygody na tej pięknej wysepce były takim samym kłamstwem, jak opowieść Eli o jej rozbitej głowie? — Eee! — burknął półgłosem, potrząsając czupryną. Człowiek nie potrafi zmieniać światów. Nawet jednego jedynego świata. A już na pewno nie może go zmienić samym tylko łgarstwem. Bolek ponownie zamruczał pod nosem i zaczął sobie przypominać, co mówili i jak się zachowywali turyści z „Egidy”. To znaczy pomyślał o tym jednym prawdziwym świecie, w którym przyszło żyć wszystkim bez wyjątku ludziom. No i o tym, nie po raz pierwszy zresztą, co przy pomocy automatu Jeden-Jeden można by zrobić dla mieszkańców tego świata.

Nie ulega wątpliwości, że czarna kulka uczyni wszystko, czego tylko się od niej zażąda. Ale czego żądać, żeby na przykład sprawić przyjemność każdemu człowiekowi? Weźmy choćby tych dziewięcioro pasażerów białego stateczku, który teraz, nadrabiając opóźnienie, płynie do portu w Salonikach. Kobieta w kapeluszu przyozdobionym haftowanymi papużkami za nic nie spędziłaby nocy na przepięknej Klio. Przysadzisty tłuścioch marzył o jachcie i chińskim kucharzu. Ktoś chciałby mieć tutaj służącą, komuś innemu roił się hotel… A przecież byli to ludzie pochodzący z jednego państwa, wychowani w tym samym otoczeniu, więc mogłoby się wydawać, że powinni mieć podobne przyzwyczajenia, gusty i potrzeby. Co dopiero mówić o mieszkańcach innych kontynentów i przeróżnych egzotycznych krajów. Tacy Hindusi nie jedzą wołowiny, bo krowy są dla nich świętymi zwierzętami. Byliby nieszczęśliwi, gdyby się dowiedzieli, że zjedli choć kęs wołowego mięsa, choćby ten jeden kęs uratował ich od śmierci głodowej. Natomiast w Mongolii podaje się ponoć na obiad baranie oczy i kobyle mleko. Ktoś koniecznie musi mieć luksusowy samochód i dwa kolorowe telewizory, a ktoś inny jest najszczęśliwszy, gdy może spokojnie poczytać dobrą książkę. Są ludzie, którzy tęsknią do władzy, do dyrektorskich gabinetów, którzy chcą mieć sekretarki i wzbudzać lęk podwładnych, a na przykład tato byłby kompletnie zgnębiony, gdyby mu przyszło odgrywać rolę jakiejś grubej ryby. Jemu potrzebna jest tylko jego praca w redakcji, góry, no i właśnie takie wyspy jak Klio. Bogaci Arabowie znad Zatoki Perskiej miewają po cztery żony, a gdzie indziej mężczyźni zamykają się w klasztorach i w ogóle nie chcą słyszeć o kobietach. Ludzie rywalizują ze sobą, kłócą się, walczą, zabijają nawzajem. Ojciec ciągle pisze artykuły o jakichś zbrodniach i wojnach. Ale załóżmy nawet, że wszyscy chcą dobrze, to jak tym wszystkim dogodzić? Niemożliwe — Bolek pokiwał głową. To jest po prostu niemożliwe. Chyba żeby…

— Słuchaj Jeden-Jeden — odezwał się — ile jest tam, skąd przybywasz, takich automatów jak ty?

— Nie wiem. Wszystkie one służą niemal wyłącznie ekipom badającym kosmos.

— Tylko astronautom? Dlaczego?

— Prawdopodobnie dlatego, że istotom żywym mieszkającym na macierzystej planecie moich konstruktorów nic nie zagraża. A ja jestem przecież automatem obronnym.

— Wiem. Pamiętam. W razie jakiegoś niebezpieczeństwa przenosisz wszystkich tam, gdzie to niebezpieczeństwo nie istnieje. Ale gdyby nie było żadnego niebezpieczeństwa? Gdyby ktoś chciał znaleźć się w innym świecie tylko po to, żeby zaspokoić swoje pragnienia?

— Jedna istota rozumna?

— No…

— Naturalnie, że to jest możliwe — padła odpowiedź. — Przecież tobie, gdy wydawałeś mi polecenia, także nic nie groziło. Po prostu życzyłeś sobie zmienić świat na inny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x