Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Tysiąc i jeden światów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tysiąc i jeden światów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tysiąc i jeden światów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść z gatunku science-fiction… to atrakcyjna przygodowa lektura dla młodych czytelników, która pobudzając wyobraźnię i zainteresowania historią i techniką skłania do refleksji nad ciągłością ludzkich dziejów.

Tysiąc i jeden światów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tysiąc i jeden światów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wzrok Bolka powrócił w stronę światełka pod Olimpem. I nagle błysnęła mu myśl tak dziwna i zuchwała, że w pierwszej chwili odrzucił ją wzruszając ramionami. Jednak zaczął się zastanawiać. Pomysł był ogromnie kuszący. Przez dłuższą chwilę czarna, szczupła sylwetka tkwiła nieruchomo na tle nieba i gwiazd. Nagle kamienna postać ożyła. W zupełnej ciszy rozległ się niepewny, trochę zachrypły głos:

— Słuchaj, czy można zmienić świat na taki, który nie istniał naprawdę? Który ktoś sobie tylko wymyślił?

— Co to znaczy „nie istniał naprawdę”? — tego głosu nie było słychać, ponieważ rozbrzmiewał on wyłącznie w głowie pytającego. — Wśród nieskończonej ilości załamań czasoprzestrzeni każdy świat myśli jest realny i dostępny.

Na szczycie skały znowu przez jakiś czas panowała cisza. Wreszcie dało się słyszeć krótkie urwane westchnienie, po czym padły słowa:

— A gdybym cię poprosił, żebyś przeniósł mnie na Olimp, do czasów kiedy mieszkali tam bogowie? Tylko, widzisz, ich wcale nie było. Ale ludzie wierzyli, że są. Opowiadali sobie o nich różne historie, opisywali, jak wyglądają i co robią. To się nazywa mitologia.

— Nie znam tego pojęcia. Nie posiadam informacji, które mógłbym porównać z tym, o czym mówisz. Wystarczy jednak, że ty sam będziesz myślał o świecie, w którym chcesz się znaleźć. Że przypomnisz sobie wszystko, co o nim wiesz. Tutaj przenieśliśmy się również wyłącznie na podstawie obrazu, który mi przedstawiłeś w swoich myślach.

— No niby tak. To znaczy, że mógłbyś mnie przenieść na ten wymyślony Olimp z Zeusem, Herą, Afrodytą i innymi jego mieszkańcami?

— Tak.

— Więc zrób to. Uważaj! Świecie, świecie… nie, poczekaj!

Zapomniałem, że gdyby tam miało mi grozić jakieś niebezpieczeństwo, to za jednym zamachem cofnąłbyś wszystkie zmiany, jakie dokonałeś dotychczas. Czyli znalazłbym się z powrotem w mieście i całą podróż trzeba by zaczynać od nowa. Czy mógłbyś tak zrobić, żebym w razie czego wrócił tu, na tę górę?

— Mógłbym.

— No, to pamiętaj. Więc jeszcze raz: świecie, świecie!.. już!

— Nie wygłupiaj się, Hero — powiedział damski głos tak blisko, że Bolek aż się wzdrygnął. W przeciwieństwie do tego, co działo się na kryształowej planecie, gdzie ciągle ktoś do niego gadał, a on nie widział nic i nikogo, tutaj od razu ujrzał kobietę, która przed chwilą tak nieelegancko zagadnęła Herę. Kobieta ta stała w gronie kilkunastu innych Olimpijczyków na dość rozległym grzbiecie skalistego szczytu, opasanego pierścieniem gęstych błękitnobiałych obłoków. Miała na sobie śnieżnobiałą powłóczystą szatę, i wyglądała… no, właśnie tak, jak powinna wyglądać bogini.

— Nie wygłupiam się, Hestio — odrzekła dama stojąca pośrodku całej grupy, również piękna, ale o twarzy wyrażającej zawziętość i gniew. — Po prostu chcę wykorzystać okazję. Widzisz przecież, że spił się jak wieprz i śpi. A kiedy się zbudzi, znowu będzie wrzeszczał, groził nam piorunami i wyprawiał swoje błazeństwa. Jak długo chcesz to jeszcze znosić?

— Hera ma rację — odrzekł ponurym głosem mężczyzna z wielką zmierzwioną brodą, dzierżący w ręce trójząb na długim drzewcu. — Taka okazja nieprędko się powtórzy. Niby to mój brat, ale mam go już po dziurki w nosie. Jest obrzydliwym, nieodpowiedzialnym tyranem i myśli jedynie o własnych przyjemnościach. A w ogóle, co tu rozprawiać o więzach rodzinnych! Własny ojciec byłby go pożarł, gdyby Rea nie ukryła go przed nim w grocie. A potem zlitowała się nad nim Amaltea. Zwykła koza. Pomyślcie tylko! I przed takim znajdą wszyscy trzęsiemy łydkami i przymilamy mu się, żeby nam tylko nie zrobił jakiegoś nowego świństwa!

— Ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego — powiedziała kobieta, nazwana przez Herę Hestią. — Przepraszam was. Mam pilne sprawy do załatwienia… — to rzekłszy odwróciła się i zniknęła w chmurze opasującej stok góry poniżej szczytu.

— Cha, cha, cha — zaśmiał się szyderczo piękny młody mężczyzna z wieńcem na głowie i prawie nagi, jeśli nie liczyć białej miękkiej peleryny, którą przerzucił sobie przez lewe ramię. — Pilne sprawy! A to dobre! Tchórz ją obleciał i tyle. Ale nie martw się, Hero. My ci pomożemy, prawda, Posejdonie? Tu gdzieś widziałem sznur… ten, z którego wyplatasz swoje sieci. Przyniosę go, dobrze?

Brodaty mąż z trójzębem skinął głową.

— Tak. Spiesz się, Apollo. Zwiążemy go na sto węzłów. Niech potem spróbuje się uwolnić!

Apollo ochoczo pobiegł poszukać liny. Bolek odruchowo odskoczył do tyłu, tak blisko słoneczny młodzieniec przemknął obok niego. Dopiero wtedy chłopiec zorientował się, że piłeczka, przenosząc go tutaj, wybrała miejsce poniżej szczytu. Tam gdzie sięgał jeszcze ów obłok przesłaniający patrzącym z dołu śmiertelnikom siedzibę olimpijskich bóstw. Może właśnie dlatego nikt dotąd nie zauważył, że na świętej górze pojawił się intruz należący do świata zwyczajnych zjadaczy chleba.

Wkrótce Apollo ukazał się znowu. Szedł teraz wolniej, z trudem ciągnąc za sobą długą linę, uplecioną z twardych rzemieni. Posejdon pośpieszył mu naprzeciw. Inni także chwycili linę. Jednak niektórzy z obecnych udawali tylko, że pomagają wiązać śpiącego. Widać było, że nie mieli ochoty zadzierać z Zeusem, ale zarazem nie chcieli narażać się Herze, która najwyraźniej odgrywała główną rolę w tym boskim zamachu stanu.

— Weźcie ten piorun! — rozkazała.

Wszyscy umilkli.

— Jego piorun? — spytał po chwili niepewnie Apollo.

— A co?! Chcesz, żeby się nagle zbudził i nas poraził? Nawet gdy będzie już związany, lepiej żeby to złote straszydło leżało w przyzwoitej odległości — wydyszała Hera. — Jeśli się boisz, sama go wezmę!

— W każdym razie zróbcie to — burknął Posejdon. — Widzicie przecież, że ja mam pełne ręce roboty.

Rzeczywiście, srogi bóg, władca mórz, wysp i rzek, odłożywszy trójząb, którym mógł wzniecać i uciszać burze, a nawet powodować trzęsienia ziemi, pochylony nad śpiącym Zeusem szybko i z zaciekłością wiązał swoją rzemienną sieć.

Apollo przestał się wahać. Na tle czystego błękitnego nieba zalśniło coś przez mgnienie jak bezgłośna błyskawica. Był to ni mniej, ni więcej tylko słynny piorun, który pan antycznego świata dzierżył zwykle w dłoni jako oznakę swojej władzy. Straszny piorun nie wyglądał zbyt imponująco. Przypominał pęk złotych drucików zakończony z obu stron grubo splecionymi i zwiniętymi warkoczykami. Przed tym pękiem drucików drżeli jednak nie tylko ludzie, lecz nawet bogowie.

Osobliwym zrządzeniem losu Apollo, odebrawszy obalonemu Zeusowi straszliwą broń, złożył ją na porośniętej mchem skale nie dalej niż o dwa metry od Bolka.

— No! — zawołał w tym momencie Posejdon prostując się z ulgą. — Skończone! Zawiązałem dokładnie sto węzłów. Długo się nabiedzi ten, kto zechce je rozsupłać. Teraz nasz przyjemniaczek nic już nikomu nie zrobi. Musimy się naradzić, co z nim począć. Zepchnąć go do podziemi? Gotów stamtąd wrócić.

— Na razie zostawimy go tutaj — orzekła rozkazującym tonem Hera. — Niech leży i przygląda się moim rządom. To będzie dla niego najlepsza kara. Pęknie z zazdrości… cha, cha, cha!

— Twoim rządom? — powtórzył powoli Posejdon gładząc się po rozczochranej brodzie.

— A co? Czy nie jestem tu panią? — Hera wyprostowała się dumnie. — Pomijając już, że i tak noszę tytuł królowej Olimpu, to tylko dzięki mojej inicjatywie ten przebrzydły kacyk leży teraz związany i zdany na naszą łaskę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tysiąc i jeden światów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tysiąc i jeden światów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów»

Обсуждение, отзывы о книге «Tysiąc i jeden światów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x