— Szybko! — krzyknął Bolek. — Tutaj!
Ale Pelos był już przy nich. Wspólnymi siłami wciągnęli nieprzytomną Eli do pontonu i zaczęli ją ratować, zgodnie z wszystkimi regułami pierwszej pomocy. Obaj znali te reguły na pamięć. Obaj musieli pod okiem swych ojców nie raz i nie dwa odbywać przewidziane dla ratowników ćwiczenia. Od najmłodszych lat byli przecież prawdziwymi wodniakami.
Usunąwszy z tchawicy siostry wodę, Pelos zaaplikował jej sztuczne oddychanie. Bolek, co chwilę odwracając głowę, by spojrzeć na ofiarę podwodnej przygody, wiosłował ile sił ku brzegowi. Jednak zanim jeszcze ponton zazgrzytał o dno, wysiłki Pelosa zostały uwieńczone powodzeniem. Jego siostra uniosła powieki. W następnej chwili zakrztusiła się i zaczęła kaszleć.
— Bardzo dobrze! — zawołał nadrabiając miną Pelos. — W ten sposób wykrztusisz z siebie resztki Morza Egejskiego!
Bladą twarz Eli rozjaśnił nikły, przelotny uśmieszek, ale natychmiast skrzywiła się niemiłosiernie i dotknęła dłonią głowy. Syknęła, cofnęła rękę i przyjrzała się swoim palcom. Były czerwone.
— Nic się nie martw — ciągnął ze sztuczną wesołością Pelos. — Poszerzyłaś trochę wejście do jaskini. Teraz łatwiej będzie do niej trafić.
W tym momencie ponton przybił do brzegu. Brat Eli natychmiast spoważniał, a nawet zmarkotniał.
— Jeśli w tym stanie zaniesiemy ją do namiotu, to już nigdy nie puszczą nas samych pod wodę — stwierdził. — A mamy… Pamiętasz, co mówiły przed południem, gdy powiedzieliśmy, że chcemy zbadać tę jaskinię?
A więc jednak — pomyślał z gorzką satysfakcją Bolek. — No cóż… trudno.
Eli usiłowała wyjść na plażę o własnych siłach, okazało się jednak, że jest zbyt słaba. Chłopcy wzięli ją więc pod ręce i z ponurymi minami, noga za nogą poprowadzili w stronę obozowiska. W pewnej chwili Eli zatrzymała się.
— Poczekajcie — powiedziała. Jej głos brzmiał już niemal normalnie. — Boli mnie głowa, ale poza tym czuję się zupełnie dobrze. Czy musimy im o wszystkim opowiadać?
Chłopcy spojrzeli niepewnie po sobie.
— No… — zaczął z wahaniem Pelos — myślę, że tak… Bolek przełknął ślinę.
— Musimy — zawyrokował bohatersko. — Wasze morze jest bardzo piękne, ale nie jest tak czyste, jak przed wiekami. A Eli ma otwartą ranę na głowie. Trzeba ją fachowo opatrzyć. To może zrobić tylko moja mama…
— Zresztą i tak za późno — mruknął Pelos.
Istotnie.
— Ej, a to co znowu?! — dobiegł ich głos babci Miłej. — Czy coś się stało? Poczekajcie chwilę, zanim zaczniecie łgać — babcia odstawiła pomarańczowy rondel i szybko szła w ich stronę. — Sama widzę. Moje biedne dziecko… — rozczuliła się. — Chodź, chodź… Alicjo! — zawołała półgłosem. Mama Bolka wyjrzała z namiotu. — Alicjo! — powtórzyła babcia Miła. — Obejrzyj głowę Eli i zrób co trzeba, zanim pokażemy ją rodzicom. Po co straszyć porządnych ludzi.
Chłopcy odprowadzili smutnym wzrokiem trzy damskie sylwetki, a kiedy zniknęły w namiocie państwa Milejów, obaj głęboko westchnęli.
— W amforze był węgorz — powiedziała w godzinę później Eli siedząc ze wszystkimi przy stolikach, na których zaraz miała się pojawić przygotowana przez babcię kolacja. Cera dziewczyny odzyskała swoją wakacyjną opaleniznę i tylko spowijający głowę biały bandaż świadczył o niedawnym dramacie. — Przestraszyłam się i… i nie wiem, co zrobiłam — spuściła wzrok, — W każdym razie rzuciłam naczynie i zaczęłam uciekać. Potem nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami…
— Biedactwo! — nie wytrzymała babcia Miła, która wstała, by pójść po zapiekankę, ale zatrzymała się w pół drogi i z przejęciem słuchała opowiadania Eli. — Nie rozumiem, jak ci dwaj młodzi złoczyńcy mogli puścić cię tam samą?!
— Przecież był Bolek i zaraz ją wyciągnął — przypomniał bez zbytniego przekonania Pelos. Gdyby nie on… — urwał.
Przez chwilę panowało milczenie. Obecni zrozumieli aż nadto dobrze, dlaczego czarnowłosy nurek nie dokończył zdania.
— Przepraszam — przerwał wreszcie ciszę Bolek. — To moja wina. Zamiast płynąć tuż przy Eli, zatrzymałem się przy wejściu do jaskini.
— Nonsens — zaprzeczył zdecydowanie pan Anreas Uranis. — Nawet gdybyś był tuż obok mojej córki, nie zdążyłbyś jej zatrzymać, bo przecież nie mogłeś się spodziewać, że nagle zechce palnąć głową w skałę. Także przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności w wodzie dochodzi czasem do tragedii. My dzisiaj powiedzmy sobie: „wszystko dobre, co się dobrze kończy” i dodajmy, że odtąd będziecie nurkować wyłącznie ze mną albo z Enrykiem — wymawiał imię ojca Bolka dziwnie miękko, bez początkowego „h”. — A najlepiej razem z nami obydwoma. — Mówisz, Eli, że tam była amfora? — archeolog zmienił ton. — Naprawdę amfora? Stara? A czy nie zauważyłaś na niej jakichś wzorów?
Henryk lub „Enryk” Milej zaśmiał się cicho. Wiedział, co teraz nastąpi. I nie pomylił się.
— Tego już za wiele! — wykrzyknęła z oburzeniem mama nieszczęsnej pływaczki. — Jego rodzona córka omal nie utonęła, a on myśli wyłącznie o swoich skorupach! Gdyby mógł nas wszystkich sprzedać za jedną malowaną wazę z okresu minojskiego, zrobiłby to bez wahania! I nawet by się nie targował!
— Pewnie — przytaknął pogodnie pan Andreas. — I tak nic bym nie wytargował. Grecy zawsze mieli zmysł kupiecki i nie dadzą sobie wtrynić byle czego.
— Brutal! — zawołała ze zgrozą babcia Miła.
— To była amfora — zażegnała wzbierającą burzę Eli — Ale czy miała jakieś wzory… — zawahała się — nie, nie pamiętam. W jaskini jest ciemno, a poza tym miałam ją w rękach tylko parę sekund. Potem wylazł ten węgorz… — wzdrygnęła się mimo woli.
— Węgorz był pewnie nie mniej przerażony niż ty — pocieszył siostrę Pelos. — Biedak siedział spokojnie w wygodnym naczyniu, który miał prawo uważać za własny dom, aż tu nagle zjawia się jakiś potwór i porywa go wraz z całym dobytkiem…
— W każdym razie amfora musiała być pusta, jeśli Eli zdołała ją podnieść — rzekł pan Uranis. — Szkoda. Na dnie mórz znajduje się jeszcze amfory pełne prastarych produktów i szczelnie zapieczętowane. Na przykład z winem pochodzącym sprzed kilku tysięcy lat. Sam piłem, a raczej jadłem takie wino, bo zmieniło się w gęstą galaretę. Smakowało wybornie. Jednak w tej jaskini może być więcej amfor, a także jakichś innych cennych przedmiotów. Tak czy owak połączymy przyjemne z pożytecznym i przeprowadzimy bardzo ostrożnie — podkreślił spoglądając na żonę — wstępne rozpoznanie. Ateński archeolog zawsze powinien szukać czegoś, co mogłoby rzucić nowe światło na dzieje nie tylko Grecji, lecz (także całej europejskiej kultury, która tak wiele zawdzięcza dawnym mieszkańcom obszaru śródziemnomorskiego. Niestety — westchnął — będziemy musieli uzbroić się w cierpliwość i poczekać, aż sprowadzę z naszego Instytutu potrzebny sprzęt. Aqualungi, kamery do zdjęć podwodnych, podręczne laboratorium. Jutro rano wezmę łódź i popłynę na sąsiednią wyspę, gdzie jest latarnia morska z załogą. Mają tam radiostację. Nadam depeszę do Aten i umówię się na odbiór sprzętu w Salonikach. A teraz kolacja i spać. Wrażeń mieliśmy dzisiaj aż nadto…
Zwłaszcza niektórzy z nas — rzekł sobie w duchu Bolek.
— Jesteś śpiący? — spytał Bolka Pelos.
Zagadnięty rozejrzał się. Słońce zeszło już za linię horyzontu. Wokół panowała zupełna cisza.
Читать дальше