Ursula Le Guin - Lewa ręka ciemności

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Lewa ręka ciemności» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1988, ISBN: 1988, Издательство: Wydawnictwo Literackie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewa ręka ciemności: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewa ręka ciemności»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na planetę Gethen (zwanej również Zimą) przybywa pierwszy reprezentant Ekumeny z wydaje się prostą misją - zjednania sobie wielkich tego świata i nakłonienia ich do wstąpienia w jej szeregi . Genly Ai - bo takie imię nosi czarnoskóry "mobil", przybywa samotnie, bez żadnego uzbrojenia - wyposażony jedynie w przedmiot do komunikacji z najbliższym ludzkim światem, odpowiednie umiejetności oraz dobre chęci. Niestety Zima jest światem niezwykle nieprzyjaznym, panuje na niej permanentna epoka lodowcowa a na dodatek jej mieszkańcy to androgeni (osobniki dwupłciowe) z diametralnie odmienną od głównego bohatera filozofią życiową.
Powieść otrzymała nagrodę Nebula w 1969, nagrodę Hugo w 1970.

Lewa ręka ciemności — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewa ręka ciemności», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pojeździłem trochę po mieście, potem zwróciłem samochód do właściwego biura regionalnego i udałem się pieszo do rezydencji pierwszego komisarza Wspólnoty do spraw punktów granicznych i portów. Właściwie nigdy nie byłem pewien, czy to jest zaproszenie, czy uprzejme polecenie. Nusuth. Przybyłem do Orgoreynu, żeby mówić o Ekumenie, i mogę zacząć równie dobrze tu jak gdzie indziej.

Moje wyobrażenia o flegmie i opanowaniu Orgotów zostały podważone przez komisarza Szusgisa, który podbiegł do mnie z okrzykiem radości, chwycił obie moje ręce gestem w Karbidzie zarezerwowanym na okazje demonstracji głęboko osobistych emocji, potrząsnął moimi rękami z taką energią, jakby zapuszczał silnik, i wykrzyczał powitanie ambasadora Ekumeny Znanych Światów na Gethen.

Byłem zaskoczony, bo ani jeden z dwunastu, a może czternastu inspektorów, którzy studiowali moje papiery, nie okazał, że mówi mu coś moje nazwisko albo terminy Ekumena czy wysłannik, co z grubsza wiedzieli wszyscy napotkani przeze mnie mieszkańcy Karbidu.

— Nie jestem ambasadorem, panie Szusgis — poprawiłem. — Tylko wysłannikiem.

— A więc przyszłym ambasadorem. Tak, na Mesze! — Szusgis, krzepki, jowialny człowiek, obejrzał mnie od stóp do głów i znów się roześmiał. — Jest pan inny, niż się spodziewałem, panie Ai. Zupełnie inny. Wysoki jak latarnia, mówili, cienki jak płoza sań, czarny jak sadza i skośnooki. Spodziewałem się jakiegoś śnieżnego trolla, potwora! A tu nić z tych rzeczy. Jest pan tylko ciemniejszy niż większość z nas. — Ziemista cera — powiedziałem.

— I był pan w Siuwensin w noc napadu? Na piersi Mesze, w jakim my świecie żyjemy! Po takich odległościach, jakie pan przebył, żeby tu dotrzeć, mógł pan zostać zabity przechodząc przez most na Ey. No, ale jest pan tutaj i wiele osób chce pana zobaczyć, usłyszeć i powitać wreszcie w Orgoreynie.

Bez żadnych dyskusji zainstalował mnie natychmiast w swoim domu. Jaki wysoki urzędnik i człowiek bogaty mieszkał w stylu nie spotykanym w Karhidzie, nawet wśród wielkich panów. Dom Slusgisa był całą wyspą z przeszło setką pracowników, służbą domową, urzędnikami, doradcami technicznymi i tak dalej, ale bez żadnych krewniaków. System rozbudowanych klanów rodzinnych, ognisk i domen, którego resztki można było dostrzec jeszcze w strukturze Wspólnoty, został tutaj ,.znacjonalizowany" przed kilkuset laty. Żadne dziecko powyżej jednego roku życia nie mieszka z rodzicem lub rodzicami, wszystkie są wychowywane w ogniskach Wspólnoty. Nie ma stanowisk dziedzicznych. Prywatne testamenty są nielegalne: umierając człowiek pozostawia swój majątek państwu. Wszyscy mają równy start, ale widocznie nie pozostają równi. Szusgis był bogaty i hojny. W moich pokojach znajdowały się luksusy, których istnienia na Zimie nie podejrzewałem — na przykład prysznic. Był tu również elektryczny grzejnik i kominek z dużym zapasem drewna.

— Powiedziano mi — roześmiał się Szusgis — żebym trzymał wysłannika w cieple, bo pochodzi on z gorącego jak piec świata i nie wytrzymuje naszych chłodów. Traktuj go, powiedziano mi, jakby był w ciąży, daj mu futrzane przykrycie do łóżka, grzejniki do pokoju, podgrzewaj mu wodę do mycia i szczelnie zamknij okna! Czy jest pan zadowolony? Czy będzie panu wygodnie'' Proszę powiedzieć, co jeszcze chciałby pan tu mieć?

Wygodnie! W Karhidzie nikt nigdy w żadnej sytuacji nie spytał mnie, czy jest mi wygodnie.

— Panie Szusgis powiedziałem szczerze — czuję się tu jak w domu.

Nie uspokoił się, póki nie dał mi jeszcze jednego okrycia z futra pesthry na łóżko i jeszcze więcej polan do kominka. — Wiem, jak to jest powiedział. — Kiedy byłem w ciąży, stale mi było zimno, nogi miałem jak lód i całą zimę przesiedziałem przy ogniu. Dawno temu, oczywiście, ale dobrze pamiętam!

Getheńczycy zazwyczaj mają dzieci w młodym wieku. Większość z nich po przekroczeniu dwudziestu czterech lat używa środków antykoncepcyjnych, a w swojej fazie kobiecej traci płodność po przekroczeniu czterdziestki. Szusgis przekroczył pięćdziesiątkę, stąd to: "dawno temu, oczywiście". Faktycznie, trudno go sobie było wyobrazić jako młodą matkę. Był twardym, przebiegłym, jowialnym politykiem, który uprzejmością posługiwał się dla swoich celów, a jego celem był on sam. Typ wspólny dla całej ludzkości. Spotykałem go na Ziemi, na Hain i na Ollul. Spodziewam się spotkać go w piekle.

— Jest pan doskonale poinformowany co do mojego wyglądu i moich upodobań, panie Szusgis. To mi pochlebia, nie przypuszczałem, że moja sława mnie wyprzedza.

— Nie — powiedział, rozumiejąc mnie doskonale. Na pewno woleliby trzymać pana pod śniegiem tam w Erhenrangu, co? Ale puścili pana, puścili i wtedy zrozumieliśmy tutaj, że nie jest pan jednym więcej karhidyjskim szaleńcem, ale jest pan autentyczny.

— Obawiam się, że nie rozumiem.

— Argaven i jego zausznicy bali się pana, panie Ai, bali się i byli zadowoleni widząc pana plecy. Bali się, że jeżeli panu coś zrobią albo uciszą pana, spotka ich kara. Najazd z kosmosu! I dlatego bali się pana tknąć. I próbowali utrzymać pańską misję w tajemnicy. Bo bali się pana i tego, co pan przynosi naszemu światu.

Była to przesada. Nie można powiedzieć, że przemilczano mnie w karhidyjskich wiadomościach, w każdym razie dopóki Estraven był u władzy. Ale miałem wrażenie, że z jakiegoś powodu w Orgoreynie wiadomości na mój temat były bardzo skąpe i Szusgis potwierdził moje podejrzenia.

Więc wy nie boicie się tego, co ja przynoszę waszemu światu'?

Nie, proszę pana, ani trochę. — Czasami ja sam się boję.

Postanowił roześmiać się jowialnie w odpowiedzi. Nie złagodziłem swoich słów. Nie jestem komiwojażerem, który sprzedaje postęp dzikusom. Żeby moja misja mogła się w ogóle rozpocząć, musimy spotkać się jak równy z równym, z pewną dozą wzajemnego zrozumienia i szczerości.

— Panie Ai, wiele osób chce się z panem spotkać. Są wśród nich grube ryby i płotki, także osoby, z którymi powinien pan rozmawiać, bo wiele od nich zależy. Poprosiłem o zaszczyt goszczenia pana, ponieważ mam duży dom i jestem znany jako człowiek neutralny. ani hegemonista, ani wolnohandlowiec, po prostu zwykły komisarz, który wykonuje swoją pracę i nie narazi pana na plotki wynikające z tego, że zatrzymał się pan w tym, a nie innym domu. Roześmiał się. — Ale to oznacza, że będzie pan musiał dużo jeść. Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko temu.

— Jestem do pańskiej dyspozycji, panie Szusgis.

— Zatem dzisiaj będzie kolacyjka z Vanakiem Slose.

— Reprezentantem z Kuwery, Trzeciego Okręgu, prawda? Oczywiście zanim tu przybyłem, odrobiłem pracę domową. Komisarz rozwodził się nad tym, że łaskawie zechciałem dowiedzieć się czegoś o jego kraju. Tutejsze maniery niewątpliwie różniły się od karhidyjskich. Tam jego zdziwienie pomniejszyłoby jego własny szifgrethor albo obraziło mój, nie jestem pewien, jak by to było, ale prawie wszystko obrażało tam czyjś szifgrethor.

Potrzebowałem jakiegoś ubrania odpowiedniego na wieczór, bo swój wyjściowy strój z Erhenrangu straciłem w napadzie na Siuwensin, pojechałem więc państwową taksówką do śródmieścia i sprawiłem sobie szaty orgockiego eleganta. Hieb i koszula były bardzo podobne do karhidyjskich, ale zamiast letnich krótkich spodni noszono tu przez cały rok wypchane na kolanach i niezgrabne nogawice. Dominującymi kolorami były jaskrawy niebieski i czerwony, a materiał i krój pozostawiały nieco do życzenia. Typowa produkcja masowa. Ta odzież unaoczniła mi, czego brak temu imponującemu, wielkiemu miastu — elegancji. Elegancja jest niewielką ceną za oświecenie i chętnie godziłem się ją zapłacić. Wróciłem do domu Szusgisa i rozkoszowałem się gorącym prysznicem, tryskającym naraz ze wszystkich stron kłującą mgłą. Myślałem o zimnych blaszanych wannach, w których szczękałem zębami i trząsłem się zeszłego lata we wschodnim Karhidzie, o oblodzonych miednicach w moim pokoju w Erhenrangu. Czy to była elegancja`? Niech żyje wygoda! Wystroiłem się w moje nowe jaskrawe czerwienie i wraz z Szusgisem zostałem odwieziony jego prywatnym samochodem na wieczorne przyjęcie. W Orgoreynie jest więcej służących i więcej obsługi niż w Karbidzie. Wynika to stąd, że wszyscy Orgotowie są zatrudnieni przez państwo. Państwo ma obowiązek zapewnienia pracy wszystkim obywatelom i robi to. Takie jest przynajmniej ogólnie akceptowane wyjaśnienie, chociaż jak większość wyjaśnień w sprawach ekonomicznych przy bliższym badaniu wydaje się gubić to, co najważniejsze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewa ręka ciemności»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewa ręka ciemności» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewa ręka ciemności»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewa ręka ciemności» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x